Do Świerklańca pojechaliśmy głównie obejrzeć wystawę chartów, w tym psy od Tomka. Do tego czasu oglądałam Drakulę tylko na zdjęciach i jak tylko nadarzyła się okazja, by psa zobaczyć w realu, postanowiliśmy pojechać na wystawę. Pałac i park w Świerklańcu, choć godne uwagi, zeszły na drugi plan.
Niestety, upał pokrzyżował nam wszystkie plany- upał i mój kręgosłup, który jest w dosyć lichej kondycji. Dłuższa jazda, choć w bardzo wygodnym samochodzie oraz dłuższe stanie, powodują, że ból robi się nieznośny i koniecznie muszę wtedy położyć się, usiąść itp. Wprawdzie Jaskół dźwigał w plecaku krzesełka rozkładane, ale to oczekiwanie na pokaz Drakuli, powodowało, że nie potrafiliśmy się zdecydować, czy ma sens te krzesełka wyjmować i rozkładać. No i tak przez dwie godziny, na przemian, raz spacerowałam, raz stałam, a pokaz chartów szkockich przesuwano i przesuwano. No i ten nieziemski upał też robił swoje. W końcu zdecydowaliśmy się przeprosić Tomka, pójść do samochodu z zamiarem powrotu do domu. Zresztą on tak był przejęty wystawieniem psa (bardzo mu na tej trzeciej „pałce do korony” zależało) i skupiony na psie, że nie mieliśmy sumienia absorbować go naszymi osobami. W samochodzie, po ochłonięciu od upału, stwierdziliśmy, że może jednak tego parku trochę obejrzymy, a jak nie park to przynajmniej Pałac Kawalera. Pojechaliśmy na drugi parking, mieszczący się obok tego obiektu. Na szczęście (cholerny upał) znajdował się on (parking, pałac zresztą też) przy alei, pod starodrzewem i był w cieniu.
Najpierw o pałacu Donnersmarcków, który została zbudowany z wielkiej miłości do francuskiej „kurtyzany” Blanki de Paiva. Wielka miłość, romantyczna śmierć i na końcu lekki horror.
Według mnie, była to niezwykła kobieta, z charakterem, świetnie radząca sobie w czasach, kiedy kobiety uważano za nic. Warto o niej przeczytać *
Posłuchajcie o historii, związanej z powstaniem pałacu**.
Równocześnie z budową pałacu, założono park na 250 hektarach. Park powstał na mokradłach.
„W 1865 roku berliński architekt, Gustaw Mayer, opracował projekt nowego założenia parkowego, wzorowanego na angielskim Hyde Parku, z charakterystycznymi polanami i swobodnie rozlokowanymi grupami drzew. W przestrzeń wkomponowano liczne rzeczki, kanały i stawy z kamiennymi mostkami, a specjalnie zaplanowane dywany kwiatowe tworzyły taras, który prowadził z pałacu do przystani wodnej. Całości dopełniły żeliwne rzeźby i fontanna autorstwa cenionego francuskiego rzeźbiarza, Emmanuela Fremieta (autora m.in. paryskiego pomnika Joanny D’Arc czy rzeźb w Ogrodzie Luksemburskim). Są to walczące ze sobą zwierzęta: jeleń i niedźwiedź, pelikan i ryba, koń i lwica, struś i wąż. Dziełem tego artysty jest też fontanna przedstawiająca trzy gracje trzymające kulę ziemską. Znany z otwartości na nowinki techniczne hrabia Guido von Donnersmarck cały park oświetlił lampami zasilanymi biogazem (!).” Więcej o historii parku w linku pod tekstem***
Pałac kawalera został wybudowany na początku XX wieku z myślą o gościach, odwiedzających rodzinę Donnersmarcków.**** Był to nowocześnie ( jak na ówczesne czasy) i bogato wyposażony w wszelkie wygody dom. Często gościł w nim cesarz Wilhelm II, który przyjeżdżał do Świerklańca na polowania.
Herb Donnersmarcków
Na frontonie pałacu jest napis „Memento vivere”- „Pamiętaj o życiu”, zachęcający gości do hedonistycznej postawy.
Z całego kompleksu pałacowego w Świerklańcu, który nazywano „Małym Wersalem”, pozostał tylko Pałac Kawalera. Po II wojnie go odrestaurowano i obecnie mieści się w nim trzygwiazdkowy hotel.
Po II wojnie zniszczono również stary piastowski zamek z okresu średniowiecza.**
Wracając do naszej „wyprawy”- w Pałacu Kawalera, znajduje się kawiarenka, gdzie kupiliśmy lody, bo co, jak co, ale ja sobie lodów nie odmawiam. To jest chyba jedyna słodycz, której nie potrafię się oprzeć. Lody, jak lody- dobre, ale bez specjalnych och! i ach!
Przed pałacem ruch, poruszenie, podjeżdżają samochody, wystawione stoły. Na sztalugach pani wiesza fotografie, na których widać ogromny pałac, fragmenty parku itp. Podchodzimy i pytam, czy mogę filmować, bo myślałam, że to wystawa malarska, a ja tam wolę wiedzieć, co mi wolno. Nie każdy artysta pozwala na filmowanie czy fotografowanie swoich wytworów. Owszem, mogłam (film się nie udał, skasowałam), a miła pani opowiedziała nam w skrócie historię pałacu Donnersmarcków, historię miłości Guido Donnersmarcka do Francuzki i jeszcze o tym, co się stało z pałacem po wojnie- o żołdactwie ruskim, które strzelało do figur w fontannach, o tym, że wywleczono z grobowca ciała ostatnich Donnersmarcków i do tych ciał strzelano… o rany…. że na rozkaz peerelowskich władz górnicy podłożyli ładunki pod ruiny pałacu i go wysadzili- cegły rozszabrowano, resztę możecie usłyszeć na filmie (warto go obejrzeć w całości, jednak). A potem przeszliśmy do współczesności i dowiedzieliśmy się, że przed Pałacem Kawalera rozpoczyna się właśnie Geburstag Kołocza. Cudnie… Zaś niedaleko pałacu, rozpoczynały się dożynki. Jedząc lody słyszeliśmy pierwsze piosenki śpiewane na full- niezły rock grano… biedne psy… wystawa jeszcze trwała. Ponieważ pani musiała coś tam komuś pomóc, rozstaliśmy się z uśmiechami, zrobiłam jeszcze kilka zdjęć i poczłapaliśmy do samochodu. A upał sobie trwał w najlepsze.
Pełen folklor -Geburstag Kołocza
* https://www.tarnowskiegory.info/2021-02-14-11-22-25
*** https://www.slaskie.travel/poi/3848/park-palacowy-w-swierklancu
****https://slaskie.travel/culturalheritage/3416/palac-kawalera-w-swierklancu
O wiele bardziej podoba mi się memento vivere niż memento mori, szczególnie że żyć też trzeba umieć.
OdpowiedzUsuńLody kocham, najbardziej mi pasują u Grycana w kulkach, spokój je.moge zjeść dziesięć:)
Jaka sympatyczna pani na zdjęciu.
Oczywiście, to jest hasło nad hasłami i może być aktualne w każdym wieku, tylko trzeba odrzucić malkontenctwo, czarownictwo, naburmuszenie, krytykanctwo wszystkich oraz wszystkiego. Może znalazło by się jeszcze parę cech do odrzucenia, ale mam dzisiaj fajny dzień i nie chce mi się myśleć nad ułomnościami ludzkiego charakteru.
UsuńLody, lody uber alles- ani czekolada, ani wafelki, ani ciasto tudzież ciasteczka, różne chałwy pomadki, czekoladki, rachatłukum, mochi… nic z tych rzeczy nie potrafi u mnie przebić lodów.
Tam był więcej takich pieknych paniczek w strojach śląskich (odmiana świerklaniecka), z KGW Klachule. Miałam nadzieję, że wystawią te kołocze, ale nie doczekałam się.
Boże drogi, ileż jest tych super ciekawych historii na świecie! Nawet w najbliższym otoczeniu nie da rady wszystkiego ogarnąć!
OdpowiedzUsuńTa historia jest bardzo ciekawa. Ród Donnersmarcków był najbogatszym rodem na Śląsku i różnie się toczyły jego dzieje. Mnie zawsze przy takich okazjach zastanawia podejście Polaków do tych pruskich rodów, które na Śląsku żyły przez niemal 300 lat. To były ziemie pruskie, rząd był w Berlinie, oni byli obywatelami Prus, ale byli u siebie, a nie na ziemiach polskich.
UsuńSama historia powstania pałacu jest ciekawa. No i jak popatrzeć na stare zdjęcia, to był on nie tylko ogromny, ale i piękny.
Szkoda, że tylko tyle przetrwało, ale cóż, historię mieliśmy burzliwą!
OdpowiedzUsuńUpał, a pani w takim stroju, podziwiam!
No tak, Prusak śląski, Ślązak pruski (niemiecki), prysły rusy ( w życiu już nie napiszę o tamtych ludziach Rosjanie, dla nich to było ganc egal. Dla nich Ślązacy mówiący po śląsku (w domyśle- polsku) to też byli Niemcy. Jak czytałaś historię i to, co tu się na Śląsku wyrabiało po II wojnie to chyba wiesz, o czym mówię. Zresztą Polacy też Ślązaków strasznie potraktowali. A potem zasiedlili Śląsk ludźmi z Polski i jest, jak jest.
UsuńW tamtych rusach była jeszcze nienawiść do bogaczy, przyszli z biedy to mordowali, niszczyli i kradli.
Faktycznie, strój dosyć obfity. Ona dopiero wysiadła z samochodu, ale inne już tam, na tym upiornym słońcu, sporą chwilę stały.
Też tam byliśmy w wakacje 🙂. Nie zwróciłem jednak uwagi na motto - jakże przenikliwe i w punkt! Serdeczności!
OdpowiedzUsuń