Dzisiaj rano nadspodziewajka- padał deszcz ze śniegiem. Między kroplami wody leciały ogromne białe płatki. No i wichura była, co powodowało malowniczą zadymkę.
Beza doszła do połowy ogrodu i wróciła do domu. Ja poszłam dalej, na sam koniec ogrodu, bo słychać było maszyny pracujące w sadzie. Ogrodnik, w tej zadymce, wyciągał krzewy z następnego pola. Ciekawa jestem, czy znów zasadzi krzewy, czy już tylko kukurydzą, soją lub rzepakiem będzie pola obsiewał.
Natura ludzka jest przewrotna, zatęskniłam za widokiem kwitnących jabłoni, a jesienią czerwonych jabłek na drzewkach.
To zdjęcie zrobiłam w 2014 roku, kiedy za naszym płotem jeszcze rósł sad jabłoniowy. Sadownik zaczął likwidować poszczególne plantacje jabłoni w 2018 roku.
I dojrzewające jabłka na drzewkach.
Rozmawiałam wczoraj z sąsiadem, kiedy ekipa, montująca oczyszczalnię u niego, pojechała. Bardzo był zadowolony. Nie przypuszczałam, że może cieszyć go oczyszczalnia. Nas nasza też cieszyła na początku, potem zaczęły się kłopoty i ta radocha trochę stopniała. Niemniej i tak oczyszczalnia jest fajną sprawą.
Zdążyłam otulić krzewy przed
mrozem. Dookoła każdego z nich, na ziemi, położyłam warstwę gałązek tui i
ścięte suche paprocie. Powinno to uchronić je przed mrozem.Ważniejsze jest zabezpieczenie korzeni przed mrozem niż otulina. I ziemia dookoła krzewu nie może być sucha. Wtedy mróz robi najgorsze szkody. W zeszłym roku, przed przymrozkami, zalewałam ziemię wokół azalii, bo było sucho.W tym roku nie musiałam tego robić.
Teraz w ogrodzie siedzi banda białych krasnoludków.
Stadko kosów żeruje na jarząbie, rosnącym przed oknem kuchennym. Kosom towarzyszy grupa sikorek. Ruch na drzewie jest wielki. Cis, rosnący przed oknem komputerowego, został objedzony z jagód w zeszłym tygodniu.
Do skonsumowania zostały jeszcze jagody dzikiej róży i ognika oraz kaliny.
Dzika róża przy płocie na dole ogrodu.
Jeden z krzewów kaliny rosnących przed dużym tarasem. Kiedy liście opadły, wyszła cała uroda jej owoców.
Drugi krzew też ma takie piękne owoce, ale zdjęcie mi nie wyszło.
Nadal tkam gobelin, a w przerwach od tkania kończę różne „ufoki”, które zalegają w kredensie. Sporo się tego nazbierało. Jakieś serwetki, okładki na notesy, haftowane kilimki, poszewki na jaśki- czekają cierpliwie, kiedy mi się zechce do nich wrócić i je wykończyć.
Taka zadymka jak na 2.zdjęciu fajnie wygląda!
OdpowiedzUsuńWiduje owoce na różnych krzewach i małych drzewkach, ale nigdy nie widziałam, by ptaki je jadły. Czasami kolory ptasich kup świadczą o tym, co ptaki jadły, a gdy obsmarują człowieka na fioletowo, to nie ma zmiłuj...
Niektóre owoce muszą przemarznąć, by je ptaki zjadły. A inne są strawne dla wybranych gatunków ptaków. Na przykład owoce ligustru lubią jemiołuszki. U nas jeszcze na wiosnę owoce wiszą na krzakach, bo nie m tutaj jemiołuszek. Kiedy byłam mała i zimy były mroźne, jemiołuszki zlatywały na południe z północy, widywałam je często. Teraz nie mają potrzeby tego robić. Zmieniają się miejsca migracji wielu ptaków wraz ze zmianą klimatu..
UsuńU mnie raptem +1 i cały dzień przelatywały "deszczo-śniegi". Aż mi niemiło gdy na to patrzę. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńRano było fatalnie, ale jakoś nie nastroiło mnie to minorowo:) Po południu zaświeciło na krótko słonce, a potem był piękny zachód. Tylko zimny wiatr był dokuczliwy. Ta jesień szybko mi mija i nie wywołuje we mnie niechęci oraz braku dobrego nastroju. Po prostu trzeba się przyzwyczaić i przeczekać paskudy.
UsuńJa tęsknię za śniegiem:) zadymka jest fajna, jak się siedzi w domu z ciepłą herbatą.
OdpowiedzUsuńPsina moja odmawia spacerowania, gdy w łapki zimno.
Beza rano, wchodząc na mokra trawę, podnosi łapy jakby chciała kankana zatańczyć- pierwsze wrażenie. Potem już normalnie goni. Śnieg to jej żywioł, potrafi godzinami na nim leżeć. Zadymka jest malownicza. Nie muszę, podczas niej, siedzieć w domu. Byle nie z musu być w zadymce, tylko z własnej woli. Prawie 4/3 życia przestałam na przystankach (szkoła, praca, zakupy) o każdej porze roku i dnia, dlatego nie chciałabym czegoś takiego znów przeżywać. Doceniam własny samochód.
UsuńNie 4/3 tylko 3/4 życia, niby ułamek, a jaka różnica:):):):):) Nie planuję, po pobycie na grajdole ziemskim, tkwić na przystankach.
Usuń😀😀😀
UsuńTęsknisz jak Połomski za poziomkami . Jemu też było szkoda lata. I mnie też szkoda i sąsiadowi. Społeczeństwu szkoda jakby to powiedział Himilsbach w Rejsie. Sorry taki mamy klimat.
OdpowiedzUsuńŻe Połomski tęsknił, nie wiem, ale Sipińska na pewno. No cóż, sorry, taki mamy klimat, ale sadownik nie musiał wycinać wszystkich sadów. Wystarczyło by wycięcie tego przy naszym ogrodzie, bo zasłaniał widok na czeskie Beskidy- piękny widok. Takie moje egoistyczne podejście do wycinki.
UsuńJednak, skoro wyciął wszystkie sady, to znaczy, że mu się nie opłacało ich mieć. To biznes i tyle, a nie sentyment taki, jak u mnie.
A jesień i zima mi raczej nie przeszkadzają, chociaż czasem bywają upierdliwe- mróz i śnieg po kolana( odśnieżanie męczy)
U nas trochę pobieliło, ale na krótko- śnieżek szybko stopniał. Pogoda taka sobie- do przeżycia. Zabawne cieszyć oczy kwiatami czy owocami w końcówce jesieni- masz Ty, dziewczyno , wyobraźnię! Umiesz zaskakiwać czytelników.😄
OdpowiedzUsuńNo właśnie, pogoda do przeżycia. Pamiętam o tej porze roku dużo gorsze zimowe zawijasy.
UsuńLubię jesienią i zimą wklejać zdjęcia z letnich miesięcy. Nie zdążyłam pokazać różnych kwiatów i fajnych momentów, to teraz jest na to czas.