Beza.
Starzeje się bez dwóch zdań. Ma już 12 lat i trzeba jej wyczyścić zęby, usunąć trzonowy, który się rusza, usunąć ropniak na drugim trzonowym. No i pojawiła się paskuda na górze ucha, która ma się wchłonąć, ale się nie wchłania.
Beza, pies spokojny i cierpliwy nadzwyczaj, kiedy zalicza wizyty u weta. Jest bezproblemowa wtedy. Nasz weterynarz, a wszyscy sumie wszyscy weterynarze, którzy zajmują się leczeniem Bezy: ciotka Marysia, ciotka Lucyna i wujek Adam, to fachowcy i Beza bezgranicznie im ufa. No może trochę mniej bezgranicznie niż nam, ale ufa. Dlaczego „ciotki” i „wujek”? Bo lecznica jest pod szyldem „Weterynaria u wujka”, a pod spodem dopisano „i ciotek”, kiedy pojawiły się dwie młode panie doktor.
Więc (nie bawię się w poprawność, bo mi tu tak pasuje i już) Beza musi przejść czyszczenie zębów, ale ostatnio doktor Lucyna, podczas osłuchania serca, stwierdziła, że słyszy jakieś szmery i należy zrobić psu EKG serca. Ok., zrobimy. Dała namiary (klinika w Gliwicach), jednak jeszcze było to „w postanowieniu”. Przy następnej wizycie, doktor Adam stwierdził, że dobrze jest psu, przed zabiegiem, zrobić echo serca i jest pracowania weterynaryjna, niedaleko naszej, gdzie takie badania robią. Super, załatwiliśmy termin.
Beza w nowej lecznicy trochę niespokojna, ale bez paniki. Pani doktor zrobiła wywiad, zdjęliśmy psu szeleczki i teraz zaczęły się schody. Pies podczas badania serca musi leżeć na boku, a Beza za Chiny nie daje sobą rządzić. Jak nie chce leżeć, to nie będzie. W końcu w czwórkę położyliśmy ją i zaczęło się badanie. Jaskół trzymał jej przednie łapki, „pani pomoc” trzymała tylne łapki, ja głaskałam ją po łepku, smyrałam po uszach, nosku i powtarzałam cicho: „Dobra Bezka, dobry piesek, jeszcze troszeczkę, jeszcze chwilę, dobra Bezka, kochana Bezka”… jak Mantrę, omal sama się niż zahipnotyzowałam swoim głosem (pół godziny bez przerwy takiego gadania), ale sunia leżała cichutko, tylko posapywała czasem nerwowo. 15 minut na jednym boku, potem trochę szamotaniny i 15 minut na drugim boku. Podziwiam Bezkę, naprawdę była spokojna (oprócz momentu kładzenia jej na bok). Ale jak tylko stanęła na podłodze, od razu nos do drzwi i ona już gotowa do wyjścia. Podczas badania obserwowaliśmy monitor, pani doktor objaśniała, co się dzieje, co widać.
Ale echo serca to nie EKG, a pani doktor nie ma dokładnej aparatury do zrobienia tego badania. Stwierdziła arytmię i to, że jedna zastawka się nie domyka. Jednak zaraz zastrzegła, że trzeba te wyniki potwierdzić podczas robienia EKG serca i poleciła nam klinikę w Gliwicach ( tę samą, którą poleciła doktor Lucyna).
Czyli wujek Adam przestrzelił. Gdybyśmy od razu posłuchali doktor Lucyny, to wszystkie badania zrobiono by w Gliwicach, a tak trzeba było dopiero tam jechać, by zrobić ponownie echo i dodatkowo EKG psiego serca. Do Gliwic kawał drogi. Na szczęście jest autostrada, co znacznie skraca czas dojazdu. W sumie z jednym postojem na siku (około 15 minut) zajęło nam to trochę ponad godzinę jazdy (godzina samej jazdy bez korków i przy szybkiej zmianie wszystkich świateł, co nam się udało).
Beza uwielbia szybką jazdę samochodem. Jak Jaskół dociskał do dechy, zadowolona posapywała na tylnym siedzeniu z nosem między oknem i oparciem fotela, obserwując to, co za nami. Jak Jaskół zwalniał i manewrował na zjazdach, sunia niecierpliwiła się i łaziła po siedzeniu.
W lecznicy parę psów oraz trochę kotów, jeszcze było pustawo. Do gabinetu weszliśmy z 20 minutowym poślizgiem. O dziwo, tym razem Beza tylko trochę protestowała, a potem już spokojnie leżała do końca badania. Na jednym boku. To było badanie echa serca. EKG zrobił pan doktor, jak Beza stała. Podpiął 12 klamerek, ale najpierw spryskał miejsca przyczepiania spirytusem. Fuj, pies pachnący spirytusem, ale ani nie „upiła się, wdychając opary” (my zresztą też nie), ani nie zrobił na niej ten zapach wrażenia. Stała spokojnie przepisowe 5 minut, zapis zrobił się dokładny. I znów trzeba było czekać 15 minut na wypis. W tym czasie w poczekalni zrobił się już tłok- psich i kocich pacjentów ciągle przybywało. A Beza? Tylko wzdychała i próbowała wyciągnąć nas na zewnątrz. Powrót to już była bajka- siedziała cichutko z tyłu, wiedziała, że wracamy do domu.
I tak- jedna z zastawek lekko się nie domyka, arytmii pan doktor się nie dopatrzył, stwierdził, że być może pierwsze badanie Bezka zbyt mocno przeżyła i stąd te rzadkie skoki rytmu serca. Przy tym badaniu tego nie było. Podejrzewa też nadciśnienie, ale to trzeba dopiero zbadać. Można jej czyścić zęby, jednak dał wskazówki, czego podczas znieczulenia nie dawać.
Teraz musimy umawiać to czyszczenie zębów, ale ja się tego strasznie boję. Kurcze… no…
Bezka podczas zabawy ze swoim ukochanym pluszowym "bóberem".
Bezka jest wielką szczęściarą, że ma dom i ludzi, którzy o nią tak dbają. Niech sobie żyje dziewczynisko w spokoju 200 psich lat.
OdpowiedzUsuńOna jest członkiem rodziny i ma swoje prawa w domu. Nie naciskamy, nie szykanujemy, respektujemy jej humory. Wychowałam ją jak dzieciaka i ona jest na poziomie chyba 2 latka. Nie było tresury, były zachęty i nagrody, i konsekwencja. Zna sporo wyrazów oraz zwrotów. Ma poukładany dzień prawie co do minuty i ona tego pilnuje, by co trzeba dostała. My dajemy jej poczucie bezpieczeństwa, dach, zdrowie, jedzonko, rozrywkę i miłość, ona nam ogromną miłość i zaufanie.
UsuńNo niestety, piesy chorują na to samo co ludziska. Mój żył 16,5 roku, ale ostatnie 2 lata to musiał łykać tabletki "nasercowe", na szczęście nie te, które biorą ludzie a te, które były opracowane dla weterynarii. Ale jamnior mojej przyjaciółki musiał brać "ludzkie " leki nasercowe które jakoś są gorzej przez psy tolerowane. Jamniki to ponoć mają niemal zaprogramowane kłopoty sercowe z uwagi na swą anatomię - mała pojemność klatki piersiowej i stały ucisk na serce. Ale mój odszedł nie z powodu choroby serca a po prostu już ze starości.W którąś sobotę wieczorem stracił nagle zdolność przełykania, więc go poiłam strzykawką, i nasz wet , do którego telefonowałam umówił się z nami na poniedziałek rano uprzedzając, że pies, sądząc z tego co mówię, już nie jest do uratowania. No niestety - to te najgorsze momenty dla każdego psiarza.
OdpowiedzUsuńBeza też bierze nasercowe od pół roku i ma brać nadal. Ale to są psie tabletki i dobrze je znosi.
UsuńPsy ponoć nie dostają zawału. Mój mieszaniec pekińczyk też miał 17 lat jak odszedł i też ze starości choć był mocno schorowany. Byłam przy nim do końca. Mało na zawał z bólu duszy nie zeszłam. Zuza odeszła po cichutku leżąc na swoim kocyku. Staram się nie myśleć o tych momentach, ale wiem, że są nieuniknione przecież.
znam Kochana, te obawy. Nawet nie wiem, jak wesrzeć. Niby drobiazgi, a człowiek penia, bo to decyzje w ważkich sprawach małych Wielkich. Niech wszystko idzie jak należy! :*
OdpowiedzUsuńDzięki, wiem, że lubisz zwierzaki, wiem, że chcesz, by było im dobrze:)
UsuńTak, niby zabieg, no i pies, ale właśnie, że pies, to jest to trudne. Ona bardzo nam ufa, nie możemy jej zawieść. Takie głupie gadanie, bo ech.... psa zawieść. Ten zabieg jest konieczny, do innych sytuacji stresujących, a niekoniecznych, nie dopuszczamy.
Ojoj, łatwo nie będzie, ale i dla niej niezły stres...
OdpowiedzUsuńTrzyma kciuki, by wszystko poszło dobrze!
Dzięki. Przede wszystkim wiemy, że może być pod lekką narkozą w trakcie zabiegów. I o to chodziło. Doktor Adam prowadzi ją od szczeniaka, to dobry lekarz. Trochę się uspokoiłam, ale zawsze gdzieś tam w żołądku ścinie z obawy.
UsuńCharakter jak.naszego.Bajdenka i my też idziemy na czyszczenie.zebow w maju, najpierw oczywiście badania. Tak bym chciala, żeby psy żyły dłużej! No i człowiek zdecydowanie nie zasłużył na psy.
OdpowiedzUsuńOj Repo, człowiek, człowiekowi nierówny. U mnie psy maja się świetnie. Miałam ich parę i każdego traktowałam jak członka rodziny. Nie "przepieszczam", szanuję ich niezależność i prawo do swojego NIE. Nie ciumkam i nie cukiereczkuję- Pies to nie zabawka, a towarzysz.
UsuńTeraz obserwuję wysyp groomerów. Beza ma dziwne futro i taki groomer by się przydał. Ale nie pójdę z nią do niego. Wiem, ze ona strasznie takie różne "niewiadome' przeżywa. Po co mam narażać Bezkę na ogromny stres? I w końcu- jest czesana, nie ma kołtunów i brudnej sierści, jest psem, pies nie musi wyglądać jak laleczka wygłaskana, wystrzyżona, wymuskana. To nie jest pies wystawowy, to wiejski pies ogrodowy:):):)
Beza jest kochana niezależnie od tego, czy ma wystrzępione kudełki czy nie. A na opinii innych mi nie zależy.
Będzie dobrze, wyczyszczą naszym psom zęby i jeszcze się psiakami nacieszymy.
Człowiek człowiekowi nierowny, ale żadna miłość ludzka nie dorównuje psiej. Może kociej:)
UsuńKiedyś gdzieś przeczytałam takie zdanie; "Ty masz cały świat, a twój pies ma cały świat w tobie". Przecież te zwierzaki są bardzo bezbronne bez człowieka- jego "pana". Najbardziej rozbraja mnie psia wdzięczność, ta manifestacja, a przecież ja tego nie robię dla niej. To w jaki sposób Beza wita każdego z nas- rano na dzień dobry, czy po przyjeździe z terenu, to obrazuje jej ogromne przywiązanie, radość z tego, że nas ma. Wiem jedno- nie mogę jej zawieść, skrzywdzić, czy w jakikolwiek inny sposób uczynić zło.
UsuńAno właśnie! Jestem odpowiedzialna za moje psy.
UsuńI to jest właśnie to- mam psa, jestem za niego odpowiedzialna, a ponieważ pies sam nic nie może, to jest moim obowiązkiem zapewnić mu dobrobyt.
Usuńu nas w miasteczku jest parę gabinetów groomerskich, ale one specjalizują w yorkach, psa setera to już niechętnie obsłużą, a do kota miałkuna to już w ogóle nie wiedzą, jak się zabrać... ale dajemy radę sami, a zwierzory są bardzo grzeczne podczas czesania... od czasu do czasu mnie korci, żeby temu drugiemu trochę skrócić kudły na brzuchu, ale tu już sprzętu do tego trzeba, którego akurat nie mam... tak więc na razie wystarcza to, co mam, a kocisko jest wciąż w formie... co prawda nie ma już dwóch kłów, ale te zabiegi też się odbyły baz komplikacji...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Początkowo było w planach zawiezienie jej do groomera, bo sierść się jej strasznie kudliła. Potem, kiedy widziałam, jak ona jednak przeżywa każdą wizytę u weta, mimo, że przyjazna, spokojna, to postanowiliśmy jej oszczędzić dodatkowych emocji. Wyczesuję ją prawie codziennie, a jak się zrobi kołtun, to wycinam nożyczkami- nerwy spokojne, a urody jej to drastycznie nie ujmuje.
UsuńMamy zaprzyjaźnionego groomera w Jabłonce koło Zakopanego- kawał drogi. Nie widziałam, by się któryś z reklamujących się, zajmował kotami.
tak naprawdę, to kto oddaje koty do groomera?... głównie hodowcy wystawowi, ale oni mają swoich specjalistów jako stali klienci... w naszej okolicy są przeważnie krótkowłose euro, które same sobie radzą... ja naszego nie wystawiam, tylko przeglądam kudły, czeszę, jak coś się zapuści to czasem takiego dreda wytnę i to w ogóle jest fajna zabawa, kot nie narzeka, mruczy radośnie, czasem tylko auknie, jak coś pójdzie nie tak, ale generalnie jest dobrze...
UsuńPies jest dla nas, nie dla świata. Wychodzę z założenia, że jak jest zadbany i jak wygląda na zadbanego psa, to i groomer mu niepotrzebny. Z kotami, z długim futrem nie mam doświadczenia, ale chyba myślisz podobnie. Kot jest do kochania, a nie wyglądania "dla kogoś".
UsuńJa też wycinam dredy nożyczkami i wcale się nie przejmuję, że gdzieś tam braknie kudeł. Beza generalnie nie znosi czesania, ale stoi w miarę spokojnie. Wycinanie też spokojnie przyjmuje, bo potem jest bonusik, czyli psie ciasteczko.
Haczyk był usypiany do czyszczenia zębów. Beza nie może z racji sercowych problemów? A może są inne sposoby znieczulania…
OdpowiedzUsuńTeraz już wiemy, że może, ale przed EKG i echem serca, były wątpliwości. Musieli się wypowiedzieć kardiolodzy. Weterynarz dostał wskazówki, jakich medykamentów nie stosować podczas narkozy. I to mi się podoba- zanim wet. zabierze się za zabieg, zaleca szereg badań. Można stosować płyny do czyszczenia zębów i coś do jedzenia, by ślina czyściła, ale Beza ma ropniak na dziąśle i trzonowy jej się rusza. To jest ważniejsze.
UsuńDoktor Adam zapewniał, że będzie lekka, krótka narkoza i zrobią to szybko.
Kochana Beza :) Ja muszę swoją psicę też umówić na ząbki, ale też bardzo boję się narkozy. Nie miała jeszcze badania serduszka więc będę musiała takie zrobić.
OdpowiedzUsuńWeterynarz osłucha i jak trzeba zleci dodatkowe badania, ale najlepiej EKG od razu. Echo serca w drugiej kolejności, a myśmy, nieświadomi, zrobili odwrotnie i dlatego miała podwójne badanie.
UsuńZęby czyści się w lekkiej narkozie i większość psów znosi to bardzo dobrze.
To co robisz ze zwierzakami jest w porządku. „Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś” to cytat z Małego Księcia Antoine de Saint-Exupéry. Szkoda, że nie wszyscy o tym pamiętają.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak- jak biorę psa, kota czy inne zwierzę do domu, w tej samej chwili staję się odpowiedzialna za jego życie. Najbardziej wkurzają mnie nieodpowiedzialni dorośli, którzy kupują zwierzaki dzieciom jako prezent, nie licząc się z konsekwencjami tego czynu.
UsuńBoziu, czytam, oglądam i serce mi puchnie z miłości i czułości, tak mam, nie poradzę...
OdpowiedzUsuńTo dobrze masz:) Miłość i czułość to dobre cechy:)
Usuń