Zając
zamieszkał na dobre w ogrodzie. Wczoraj w przelocie mało mnie nie
staranował. To znaczy on był w galopie, bo coś go wypłoszyło zza
krzaków i wpadł prosto pod moje nogi. Zatrzymał się dwa metry ode
mnie, stanął słupka i zastygł w niemym zdziwieniu. Poruszył
nosem, przysiadł, znowu stanął słupka. Nie ruszałam się,
żałując, że jak zwykle- melepeta jedna, nie wzięłam aparatu.
Jednak, kto bierze aparat, kiedy idzie po pranie? Stałam cicho,
prawie nie oddychając. Taka okazja, kiedy można się przyjrzeć
zającowi z bliska, nie zdarza się często. Śliczny jest. Ma
ciemnoszarą turzycę, jaśniejsze skoki i jaśniejsze, długie
słuchy. Pozwolił się chwilę pooglądać, po czym już spokojne
przekicał wzdłuż grządki pod krzaki przy wysokiej jodle. Fajnie
jest mieć zająca w ogrodzie, zwłaszcza, że nie robi szkód (ja
nie zauważyłam żadnych, pewnie ma koniczynki na trawnikach dosyć),
ale martwi mnie, że nie potrafię znaleźć sposobu na uwolnienie
go. Z trzech stron ogród jest ogrodzony płotem z gęstej siatki. Z
jednej strony mamy płot z siatki leśnej, ale ogród siostry, z
którym graniczy nasz( ta siatka je odgradza) też jest z gęstej
siatki. Jak zając wszedł do ogrodów. Pewnie u siostry są przy
ziemi dziury, bo z naszej strony niedawno takie uszczelniliśmy. Już
raz taka heca była. Latał zając po ogrodzie siostry, wzdłuż
płotu, aż znalazł dziurę i poleciał w pola. Problem w tym, że
ten kicaj siedzi w naszym ogrodzie, trzeba by go było jakoś wygonić do
ogrodu siostry, a tam… latają dwa wredne psy. No i martwię się.
Rude,
zaskroniec, żaby, ptaki, zając, jeże… zastanawiamy się z
Jaskułem, jakie zwierzę zobaczymy pewnego pięknego dnia, kiedy
wyjdziemy do ogrodu. Watahę dzików, czy pięknego daniela?
Nie mam zdjęć zająca. Wprawdzie wczoraj wyruszyłam na polowanie z aparatem, ale małe licho dobrze się ukryło w lasku i ze zdjęć wyszły nici.
Zaprzyjaźniony kos. Często siada na balustradzie.Susza nie zaszkodziła pigwie. W tym roku ma dużo owoców i są one bardzo duże.
Jarzębina również nie ucierpiała.
Jarząb szwedzki ma mnóstwo soczystych owoców. Widać i jemu susza nie szkodzi. Cieszę się, bo to stołówka dla kosów. Zawsze w październiku robią stadny nalot o strasznie się obżerają.
Kwitną zimowity- jesień idzie.
Szybował bardzo wysoko. nie wiem, czy to myszołów, czy orzeł, którego siedlisko jest w niedalekim lesie.
Kawałek lasku na dole w ogrodzie.
Miłego dnia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz