Mam
nadzieję, że Was nie nudzę tymi „opowieściami” ogrodowymi.
Polityka… Nie mam już siły, chociaż bardzo się nią interesuję
i jestem w sumie na bieżąco. Jednak po tych hecach z ustawą o
zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego, musiałam zdecydować, czy mój
blog jest polityczny, czy bardziej domowy. A kiedy przeczytałam, że
znowu to jest tematem zastępczym, to mnie jasna cholera trzepnęła.
Ten temat akurat nigdy nie jest zastępczy. Fakt, że w czasie
„przecierania się” wzajemnego dwóch opcji, cichcem przepchnięto
ustawę o obrocie ziemią, gdzie zablokowano rolnikom prawo do
decydowania o kupnie czy sprzedaży, w tym ziemi własnej, a jedynym
beneficjentem nowej ustawy jest Kościół, który może „handlować'
ziemią bez ograniczeń (Kościół dobrze wiedział, o co gra, gdy
upomniał się o zaostrzenie prawa antyaborcyjnego i wezwał Sejm do
zajęcia się tą sprawą). Poza tym,
jeden
ograniczony minister zezwolił na mocną wycinkę Puszczy
Białowieskiej, a drugi minister- dureń zezwolił na odstrzał 40000
(nie pomyliłam zer) dzików na wschodzie Polski. Jak dodamy do tego
chamski list ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w
jednym, czyli takie prawne wasch and go- dupka Ziobry do
Przewodniczącego TK, z pouczeniami i pogróżkami, oraz milczenie
prezydentowej- damskiej wydmuszki przy boku jeszcze bardziej
wydmuszkowatego męża, w sprawie prawa kobiet do samodecydowania o
sobie, no to, żeby nie stracić resztek nerwów, postawiłam na
opcję- blog bardziej domowy. Owszem, nie tylko, ale na razie to mam
dość tego, co się wyrabia.
Ogród
Na
dole ogrodu, prawdopodobnie na wielkiej sośnie lub pobliskim
modrzewiu, budują gniazdo gołębie wędrowne. To kolejne ptaki,
które któryś rok z rzędu wracają na wiosnę do ogrodu. Pierwsze
gniazdo gołębie wędrowne wybudowały, chyba z 8 lat temu, na
belce, pod skosem dachu. Potem wyniosły się do ogrodu. Ten gatunek
gołębia jest bardzo płochliwy i kiedy zbliżam się do miejsca,
gdzie siedzą na drzewie, od razu zrywają się do lotu z głośnym,
charakterystycznym, podobnym do klaskania, łopotem skrzydeł. Zawsze
razem- para nierozłączek.
Po
południu robiłam porządki w części kwiatowej. Musiałam usunąć
stare truskawki i przygotować grządkę pod nowe sadzonki. Nie sadzi
się truskawek po truskawkach, dlatego skopałam następna grządkę
i połączyłam obie. Kiedy wycinałam nożem mlecza, zauważyłam
katem oka ruch przy juce. Przyjrzałam się uważniej. No tak, chyba
gad łeb wystawił, bo to coś było w plamy. Jaskółka niedowidzi
już, starość ją powoli rąbie, toteż najpierw się spietrała, a
potem dojrzała, że zamiast gada pod liściem siedzi płaz.
Ogromy,
w ciapy. Uffff, za płazami też nie przepadam, ale teraz odebrałam
widok żaby z ogromną przyjemnością. Ona odebrała mój widok
chyba z mniejszą, bo wtuliła się w jukę i zamarła.
-No
i co głupia tu jeszcze robisz?- zagaiłam spokojnie- Wypadaj z tego
ogrodu, bo cię zeżre ogromny gad. Ani się obejrzysz, jak marnie
skończysz.
Żaba
ani drgnęła.
-
Kicham cię. -Powiedziałam lekceważąco- Jak nie chcesz wiać na
mój widok, to pewnie widok gada też cię nie przerazi.
Poszłam
wysypać chwasty na kompost, przekonana, że jak wrócę, żaby już
nie będzie. Była. Siedziała dalej prawie wpłaszczona w jukę.
-No
dobra, to siedź, ja idę po aparat. Poinformowałam płaza i poszłam
po aparat, mając z nadzieję, że żaba poczeka. Czekała w tym samy
miejscu, w tej samej pozycji.
-Radzę
ci, uciekaj z tego ogrodu. Tu teraz banda zaskrońców grasuje. Ani
chybi padniesz ich łupem. Zbieraj tę piękną doopkę i jazda w
pola- strzeliłam jej gadkę ideologiczną podczas robienia zdjęć.
Chyba dotarło, bo kiedy poszłam odnieść aparat i wróciłam, żaby
już nie było. To znaczy chciałabym, żeby nie została pożarta
przez gady, ale chyba na chceniu się skończy. W ogrodzie wyraźnie
nie ma kretów, a ziemia pod nogami jest twarda, czyli nornic też
nie ma. Przyszedł czas na żaby.
Żaba w naszym ogrodzie to żaba dalmatyńska
Ma charakterystyczne ciemne plamy za oczami.
"Żaba dalmatyńska, żaba
zwinka (Rana dalmatina) – gatunek płaza
z rodziny żabowatych.
Występuje w Europie, również w Polsce, gdzie przebiega
północno-wschodnia granica jego zasięgu,
ale tylko na kilkunastu stanowiskach w południowej jej części
(głównie na południu Kotliny Sandomierskiej i na Pogórzu
Karpackim[3]).
Żywi się owadami. Należy do grupy żab
brunatnych. Podobnie jak inne gatunki żab objęta jest w Polsce
ochroną
ścisłą.Długość tego płaza wynosi około 9 cm. Jasne, jednolite umaszczenie. Posiada ciemną plamę skroniową. Samce mniejsze od samic. Na wiosnę pojawia się często już w marcu. Gody odbywa w niewielkich zbiornikach wodnych o gliniastym dnie oraz z niezbyt bujną roślinnością. Żaba ta lubi okolice podgórskie i pagórkowate, żyje często na skraju lasów liściastych wśród wysokiej trawy. Poluje o zmierzchu, wieczorami lub w pochmurne dni ale w miejscach zacienionych także w dzień. Płaz ten doskonale skacze, długość skoków tego zwierzęcia dochodzi do 2 metrów."
Czekam, kiedy skorzysta z oczka wodnego. Właśnie wlaliśmy świeżą wodę.
I trochę bzyków.
Uwaga nadlatuje.
I wylądowała. Kwitnąca brzoskwinia i pracowita pszczółka- będą smaczności.
W duecie na krzewie jagody kamczackiej.Ciężka praca. Trzeba dostać się do kielicha, a ten dopiero wpół rozkwitnięty.
W zachodzącym słońcu.
I nasza bździągwa na tle barwinka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz