Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 3 października 2016

Emerytalna heca, czyli dalsza dyskryminacja kobiet.

"Jak podała "Gazeta Prawna", kobiety, które przed 1999 r. przebywały na urlopie wychowawczym, teraz mogą mieć problemy, aby uzyskać minimalne świadczenia emerytalne. Kilkanaście lat temu, kobiety miały prawo do wychowawczego w granicach do 3 lat na każde dziecko do lat 4. W przypadku trójki dzieci musi teraz udowodnić, że płacono za nią składki przez 16 lat. Po zmianach w systemie ten okres nie będzie uznawany. Tymczasem ogłoszono, że państwo dopłaci do 65% składek na ubezpieczenia PZU upraw dla rolników."

Minimalna emerytura: Kobiety przebywające na wychowawczym przed 1999 r. będą mieć problemy, by dostać gwarantowany 1000 zł
Taki może być efekt wprowadzenia nowych przepisów gwarantujących minimalną emeryturę. A przecież tylko takie świadczenia w marcu 2017 r. zostaną podniesione do kwoty tysiąca złotych. Zgodnie z rekomendacjami ZUS, po zakończonym przeglądzie emerytalnym prawo do tego świadczenia będzie uzależnione tylko od okresów składkowych – 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn.
Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem, aby ubiegać się o emeryturę, zainteresowani muszą przede wszystkim osiągnąć powszechny wiek emerytalny określony dla danego rocznika. Równocześnie trzeba mieć odpowiedni staż ubezpieczeniowy. Kobiety muszą udowodnić 22 lata składkowe i nieskładkowe, mężczyźni zaś 25 takich lat. I tu pojawia się problem dotyczący urlopu wychowawczego.
Reforma emerytalna podzieliła matki na dwie grupy. Kobiety, które zajmowały się dziećmi do końca 1998 r., mają ten okres zaliczany do stażu emerytalnego jako nieskładkowy. Po tym terminie zaś budżet państwa płaci składki za wychowawczy – tłumaczy Andrzej Strębski, niezależny ekspert emerytalny. – Takie rozgraniczenie już teraz jest niekorzystne dla matek zajmujących się dziećmi przed 1999 r. Nadal obowiązuje zasada ograniczająca możliwość doliczenia okresów nieskładkowych tylko do jednej trzeciej okresów składkowych. To ograniczenie nie dotyczy młodszych matek – dodaje.
Kobiety rodzące przed 1999 r. miały prawo do wychowawczego z powodu opieki nad dzieckiem w wieku do lat 4 – w granicach do 3 lat na każde dziecko oraz łącznie, bez względu na liczbę dzieci, do 6 lat. Natomiast dodatkowe 3 lata przysługiwały na każde dziecko, na które był przyznany zasiłek pielęgnacyjny. Gdyby dzisiaj taka kobieta występowała o emeryturę minimalną, to w razie posiadania trójki dzieci musi udowodnić, że płacono za nią składki przez 16 lat. Po zmianach okres opieki nad potomstwem nie będzie uznawany.
Na bakier z konstytucją
Pozbawienie ubezpieczonych możliwości doliczenia do stażu emerytalnego urlopu wychowawczego na dzieci urodzone przed 1999 r. może być niezgodne z konstytucją. Prawo bowiem zadziała wstecz, zmieniając sytuację osób ubiegających się o emerytury – stwierdza Krzysztof Pater, były minister polityki społecznej. – Dyskryminuje przede wszystkim matki, które przejęły na siebie ciężar zajmowania się niepełnosprawnymi dziećmi – dodaje.
Zwraca także uwagę, że wiele kobiet, które zajmowały się dziećmi, może się znaleźć w sytuacji bez wyjścia. – Niektóre z nich mają teraz koło pięćdziesiątki. Nie mają więc żadnych szans na znalezienie pracy, aby uzupełnić swój staż ubezpieczeniowy – mówi były wiceminister.
Wtóruje mu Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ. – Kobiety bez względu na datę przebywania na wychowawczym powinny mieć możliwość zaliczenia opieki nad dziećmi jako okresy składkowe. Dlatego jestem oburzona, że teraz próbuje się wykorzystywać zróżnicowanie sytuacji kobiet – mówi Taranowska. – To ma być polityka prorodzinna rządu premier Szydło?! Żeby wpędzić w biedę kobiety, które urodziły i wychowały dzieci przed 1999 r.? Nigdy się na to nie zgodzimy – zapowiada wiceprzewodnicząca OPZZ.
Emerytura bez studiów
Nie mniejsze emocje budzi kwestia niewliczania do stażu emerytalnego okresów, w których zainteresowani pobierali wynagrodzenie za czas niezdolności do pracy, zasiłki z ubezpieczenia społecznego chorobowego lub opiekuńczego oraz świadczenia rehabilitacyjnego. Już teraz ZUS ma prawo sprawdzać, czy osoba ubiegająca się o emeryturę w przeszłości nie chorowała. Badanie odejmuje okresy po 14 listopada 1991 r.
Jeśli rozwiązania zaproponowane w rekomendacjach wejdą w życie, wiele osób nie dostanie minimalnej emerytury – zauważa Andrzej Strębski. – Ten okres nie zostanie doliczony do okresów nieskładkowych uprawniających do minimalnej emerytury – dodaje.
Zauważa, że i w tym przypadku znów najbardziej będą poszkodowane kobiety. Obecnie pracownica w ciągu roku może się zajmować chorymi pociechami przez 60 dni. Jeśli dzieci będą chorowały przez pierwsze lata swojego życia, to pracująca matka może stracić nawet rok podlegania ubezpieczeniu. To samo dotyczy osób często chorujących. – W ich przypadku matematyczne sprawdzanie okresów pracy może okazać się pułapką pozbawiającą prawa do emerytury minimalnej – dodaje Strębski.
Eksperci nie rozumieją także, dlaczego rząd chce karać osoby z wyższym wykształceniem. Okres studiów także nie będzie wliczany do stażu. Obecnie jest zaliczany jako okres nieskładkowy.
Chcą po równo
Uzależnienie prawa do emerytury minimalnej wyłącznie od okresów składkowych nie do końca podoba się również pracodawcom. Choć z innego powodu. – Przyjęcie stażu pracy niższego niż 30 lat bez względu na płeć spowoduje pogłębienie deficytu Funduszu Emerytur Pomostowych – spodziewa się Jeremi Mordasewicz, ekspert ubezpieczeniowy Konfederacji Lewiatan, członek rady nadzorczej ZUS.
W jego ocenie niedopuszczalne jest wprowadzenie zasady, że kobieta po 20 latach płacenia składek będzie pobierała emeryturę przez kolejne 24 lata. – Statystyka jest nieubłagana. Średnia wieku dalszego życia pań po przejściu na emeryturę z każdym rokiem jest coraz większa. Dlatego nie może tak być, że kobieta odprowadzająca dzisiaj 500 zł na emeryturę w przyszłości będzie otrzymywała 1 tys. zł gwarantowane przez państwo. Jest moralnie niedopuszczalne, żebyśmy przyszłe pokolenia obciążyli tak wysokimi wydatkami na emerytury – dodaje Jeremi Mordasewicz.
To nie koniec dyskusji nad rekomendacjami ZUS. Wyniki prac zespołu (zielona księga) zostaną przedstawione ministrowi rodziny, pracy i polityki społecznej. Na tej podstawie Rada Ministrów opracuje białą księgę z rekomendacjami i planem wprowadzania niezbędnych zmian do systemu emerytalnego.
Mam nadzieję, że ten dokument trafi do Rady Dialogu Społecznego. Nie można tak ważnych zmian dokonywać bez udziału partnerów społecznych – podkreśla Wiesława Taranowska.”



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz