Kończy się kwitnienie
liliowców. Są one moimi ulubionymi kwiatami. Liliowce to kwiaty jednego dnia, rozkwitają rano, wieczorem zwijają się w trąbkę, potem po kilku dniach suche trąbki odpadają. Na szczęście na jednej łodydze jest, co najmniej, kilka pąków, przez co liliowce sprawiają wrażenie długo kwitnących kęp. Gatunków liliowców jest sporo. U
nas w ogrodzie naliczyłam ich około 20. Niektóre mają prawie 17 lat, inne są całkiem
nowe. W tym roku kupiłam trzy różne i niestety tylko jeden okazał się tym, który
chciałam. Jeden w ogóle się nie przyjął, drugi okazał się "oszustwem"
gatunkowym, bo miał być czerwony pełny, a jest czerwony pusty i w dodatku taki
już mam. Trzeci zakwitnie dopiero w przyszłym roku, ale sadzonka jest mocna i
fajnie się przyjęła. Nie mam pamięci do nazw gatunków, jednak poszperałam w Internecie
i spróbuję moje określić. Trudność sprawiło mi przekłamanie kolorystyczne. Często
na zdjęciach jest np. kolor czerwony a w oryginale jest ceglasty lub purpurowy.
Z żółciami jest podobnie. Poza tym, czasem jeden gatunek od drugiegoo różni się tylko np. karbowaniem na płatkach lub kształtem kwiatu. A reszta u obu jest jednakowa, dlatego trudno jest czasem odróżnić gatunki od siebie. Spróbowałam i oto moje liliowce.
Te żółte z czerwonym środkiem i mocno karbowanymi płatkami, to moje ulubione. mają kwiaty wielkości małego spodka, ale bardzo mięsiste i intensywnie kolorowe. Kwiaty są okrągłe, a płatki tej samej wielkości. Kwitną obficie, tworząc przepiękny bukiet. Zaczynają kwitnąć na początku lipca i kwitną przez cały miesiąc.
"El Desperado"- połowa kwiatów już przekwitła.
Następny, piękny liliowiec, który równie długo kwitnie i tworzy zwartą kępę to "Brilant Circle" albo "Siloam Dream Baby"- tu miałam kłopot z przyporządkowaniem mojego liliowca do nazwy gatunku. Tak oba są bardzo podobne do siebie.
Niewysoki, o mocno kontrastowych kolorach to "Sabine Baur"
Wysoki, bardzo wcześnie rozpoczynający kwitnienie, żółty pełny "Double River Wye". Kwitnie od czerwca do września. W tej chwili powtarza kwitnienie. Ścięłam wszystkie przekwitłe łodygi, i zaczynają wyrastać nowe z kwiatostanami
Mocno karminowy, z ciemną obwódką wokół żółtego środka "Always Afternoon". Ma również karbowane płatki, które dodatkowo zdobią dwie linie, idące przez ich środek. Po prostu piękny.
Wysoki, prawie na 130 centymetrów, czerwony o ogromnych kwiatach oraz żółtych zdobieniach na płatkach "Jan Paweł". Żółty środek tworzy ładny kontrast do ciemnej czerwieni płatków. W dodatku ten kolor sprawia, że kwiat wygląda jakby był stworzony z aksamitu.
A ten rozmnaża się jak króliki, co mnie bardzo cieszy, bo jego odrostami wypełniam luki w ogrodzie.
Śliczny, pomarańczowy, o wielkich kwiatach "Fulva Kwanso". W zasadzie to teraz, kiedy inne liliowce przekwitają, on rozpoczyna pełne kwitnienie i będzie kwitł do września. Niesamowicie dekoracyjne kwiaty z tą kontrastową pomarańczową "gwiazdą" w środku. Postanowiłam sobie taki liliowiec ufilcować. Właśnie z taką rozetą i "poskręcanymi" malowniczo płatkami.
Następny, bardzo łatwy do rozsadzania liliowiec, to "Sammy Russel". Bardzo wysoki oraz bardzo obficie kwitnący. Ładne są te jasne linie, podkreślające i delikatność płatków.
A ten prześliczny, kremowy o karbowanych płatkach "Vntage Foprest Ruffles", jest trudny do "ruszenia". Tworzy bardzo dużą, zwartą kępę i bez uszkodzenia jej nie rozdzielisz, czego nawet nie próbuję. Każdego roku tworzy ogromny bukiet i jedynym moim zmartwieniem jest, że aby go oczyścić z przekwitłych kwiatów, muszę poświecić mu co najmniej 15 minut.
Bardzo dekoracyjny, dwukolorowy "Frans Hals".
Obok "Fransa" rośnie liliowiec "Bonanza". Wysoki i bardzo dekoracyjny, ale łodygi nie tworzą zwartej kępy. Lubi się "pokładać" na ziemi i czasem podpieram go metalową podpórką.
Mocno różowy z żółtym środkiem to liliowiec "Catherine Woodbury". Niewysoki, mający duże kwiaty z jasnym paskiem, przecinającym płatki. Równie, jak inne, mocno dekoracyjna odmiana.
Ciemnożółty z białym paskiem przez środek płatka i lekko karbowany na końcach płatków, to "Mary Todd". Ten liliowiec i "Catherine Woodbury", mają tej samej wielkości kwiaty, są bardzo do siebie podobne, a różnią się tylko kolorem. Rosną obok siebie, zajmując spory kawał rabaty. Oba liliowce zaczynają kwitnąć pod koniec czerwca. Teraz kończą kwitnienie.
Ten liliowiec ma bardzo delikatne, o wąskich płatkach, ciemnoczerwone z pomarańczowym środkiem kwiaty. Jest to "Crimson Pirate". Nie kwitnie obficie, ale stanowi bardzo ładny akcent na tle zieleni.
Niski, mocno kwitnący liliowiec, nazywa się "Longfield's Butterfly". Ma delikatne kwiaty w trzech kolorach. Dorasta do 40 centymetrów i nadaje się do obsadzania obrzeży rabat. Powoli przekwita.
Ostatni nabytek- liliowiec "Blizzard Bay". Miał być śnieżnobiały, tak przynajmniej go opisano. Jest biały, przechodzący w delikatny krem. Ma piękne karbowane jasnozielone brzegi płatków. Zakwitł pierwszy raz w tym roku- jestem nim zachwycona. Będzie dosyć wysoki i zapowiada się, że wyrośnie spora kępa.
A to jest bardzo interesujący liliowiec. Ma mięsiste kwiaty, średniej wielkości
z charakterystycznymi, mocno karbowanymi, trzema płatkami w środku. Ładnie też się nazywa: "Lavender Tu Tu". To jeden z pierwszych liliowców, które kupiłam 17 lat temu. Kosztował mnie prawie 50 zeta. Pamiętam, że dostałam wtedy nagrodę (jakąś obligatoryjną w oświacie) i za całą kupiłam sobie kilka liliowców. Normalnie wariatka, bo forsy ciągle mi brakowało, ale wtedy zaszalałam na ogrodowo i do dziś mam uciechę z tego szaleństwa. Cena tych liliowców była adekwatna do jakości roślin.
A ten liliowiec zakwita już pod koniec maja i kwitnie do połowy czerwca. Jest wysoki, ma kwiaty intensywnie żółte o wąskich płatkach. Jest podobny do liliowca cytrynowego, ale nie pachnie jak tamten. Jest bardzo ekspansywny i tworzy ogromne kępy. To stary gatunek, a u nas w ogrodzie rożnie już prawie 30 lat. Nie znalazłam jego nazwy
Mam wrażenie, że któreś liliowce, rosnące w naszym ogrodzie,
pominęłam. Zdjęcia robiłam w różnym okresie ich kwitnienia i, być może,
pominęłam te najwcześniej kwitnące. Na pewno pominęłam jeszcze jedne niskie, kremowo- żółte i jakieś wysokie ciemnoceglaste, które dawno przekwitły. Przyznam, że sama już się w tym gubię,
niemniej planuję jeszcze parę dokupić. Tym razem skuszę się na odmiany pełne, bo mam ich mało. No i może na liliowca cytrynowego, który ponoć bardzo pachnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz