niedziela, 22 września 2019

Obficie


Mówią, że jeżeli jest mnóstwo owoców, to będzie ostra zima. Zgodnie z tym powiedzeniem to tegoroczna zima powinna być taka, jak na Syberii, bo to, co oglądam na ogrodowych drzewach i krzewach zakrawa na szaleństwo urodzaju.  Czy wierzę w te przepowiednie? Trudno mi powiedzieć, bo było kilka bardzo łagodnych zim, mimo niesamowitych urodzajów na drzewach i krzewach. Była jesień, kiedy  na jarząbach  gałęzie wręcz uginały się pod ciężarem baldachów z jagodami, a zima była taka sobie- bez mrozów i większego śniegu.
To obrodziło nad miarę
Pierwszej partii nie sfotografowałam- po pokrojeniu zorientowałam się, że mogłam to zrobić.  Trzy dni później zebrałam następną partię

A po trzech dniach nową
Tym razem pojawiły się maślaki. Następna partia rośnie. Nie muszę chodzić do lasu. Wszystkie grzybiory są zebrane na dolnej, poprzecznej miedzy, pod brzozami.
Niesamowicie obrodziły cisy. Mają śliczne owoce w kształcie dzbanuszka, o pięknej jasnoczerwonej barwie.
Cisy rosą bardzo blisko domu. Wyglądam przez okna i widzę ten urodzaj.



Kalina- krzaczek kupiony na wiosnę już pięknie zaowocował. Jagody pojawiły się w sierpniu a wybarwiły się na intensywny kolor niedawno. Tak mi się spodobała, że zamówiłam jeszcze jeden krzaczek. To średni krzew, dorasta do 1 metra wysokości. Posadziłam go obok tarasu.
Berberys czerwony- zasadzony 20 lat temu, wyrósł mocno. Ma piękne bordowe liście i mnóstwo podłużnych jagód. Całe gałęzie są niemi oblepione.

To mocno kłujący krzew. Podobnym paskudnie kłującym krzewem jest inny berberys. Kiedyś zasadziłam kilka krzaków w szpaler, by naturalnie oddzieliły dwie części ogrodu i teraz mam z nimi zgryz każdej wiosny. Trzeba je mocno ciąć, co jest bolesne (kłuje nawet przez grube rękawice), ale efekty jesienią są cudne. Mocno przycięty berberys dobrze potem owocuje i tworzy ładny akcent ogrodowy. W sumie mam sześć dosyć sporych krzewów do cięcia.

 A to trzemielina. Też lubi przycinanie. Kwitnie małymi nieefektownymi kwiatami, ale jej owoce  są prześliczne. kiedy się otwierają, podobne są do małych lampionów. Mają różowe płatki i pomarańczowy kulisty środek. Trzmielinę uwielbiają mszyce. Były już takie momenty, że nie mogąc poradzić sobie z tym szkodnikiem, chciałam krzewy ( dwa przy płocie) wyciąć, ponieważ miały brzydkie pozwijane liście i nie owocowały. Ale ja nie potrafię ot tak sobie wycinać i brzydule zostały. W tym roku odwdzięczyły się


Jarząby w sosnowej alei. Te obok domu nie owocowały. Pewnie się obraziły na mocne cięcie. Nie, to nie. Natomiast pozostałe (3 spore drzewa) w alei sosnowej, mają piękne zdrowe owoce. Nie zaszkodziła im nawet susza. Teraz żerują na nich kosy. Przemykają jak duchy między sosnami, siadają na gałęziach jarząbów i młócą dziobami owoce, sporo jagód leci przy okazji na ziemię.  Próbowałam policzyć, ile kosów jest w stadku ogrodowym. Wychodzi mi, że co najmniej dziesięć.

Dziki bez także mocno obrodził. W lasku jest kilkanaście krzewów. Sam się zasiał i zostawiłam sporo siewek. Teraz pilnuję, by krzewy zbyt mocno nie wyrosły. Każdego roku na wiosnę robię akcję "Lasek" i wtedy wycinam siewki oraz przycinam wszystkie krzewy znajdujące się w nim .

Nie zbieram jagód dzikiego bzu i nie robię soków. Wszystkie owoce na drzewach i krzewach zostawiam ptakom oraz wiewiórom. Czekam jeszcze na nalot szpaków, które każdego roku obżerają jagody z winobluszczu oplatającego balustradę balkonu. Przedwczoraj słyszałam ich melodyjne pogwizdywanie w koronach brzóz, ale dzisiaj jakoś głucho było. Jaskółki chyba już odleciały. Widuję jeszcze stadko gołębi wędrownych i pojawiły się w ogrodzie sierpówki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz