Faktycznie zrobiła się burza po słowach pisarki, ale nie to bulwersuje. Bulwersuje to, że burzę wywołali ludzie, którzy kompletnie nie zrozumieli słów pisarki (pewnie nie przeczytali/wysłuchali całego wywiadu), wyjęli je z kontekstu i odebrali stricte do siebie.
Znalazłam cały wywiad i wklejam go. Nich ci „idioci”, który poczuli się dotknięci słowami Olgi Tokarczuk przeczytają całość, ale ze zrozumieniem i solidnie walną się w pierś mówiąc: mea culpa, rzeczywiście mój poziom jest coś nie teges, skoro przekazu pisarki nie zrozumiałem.
A w przyszłości niech ten szanowny oburzony ludek przeczyta/usłyszy to, co się pisze/mówi, bo wychodzi, może nie na idiotów, ale po prostu na głupków.
Zdjęcie ze strony Sosnowskiego.
"To Sosnowski prowadził rozmowę z Tokarczuk, teraz przerywa milczenie. "Skoro, zdaje się, muszę"
Jerzy Sosnowski, który przed tygodniem prowadził spotkanie z Olgą Tokarczuk, postanowił po raz pierwszy odnieść się do kontrowersji, jakie wywołały słowa noblistki. Pisarz zamieścił na swojej stronie komentarz, w którym przedstawił szerszy kontekst, w jakim padły słowa pisarki o "literaturze, która nie jest dla idiotów".
Olga Tokarczuk była w miniony weekend uczestniczką jednego z paneli dyskusyjnych na powołanym przez siebie Festiwalu Góry Literatury, gdzie mówiła, do kogo adresuje swoje książki. — Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać, trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość — komentowała noblistka, co spotkało się z krytyką.
— Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki, trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze. Te książki, które piszemy, są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą — mówiła autorka "Biegunów" i "Empuzjonu".
"Najpierw może ustalmy, o czym tak naprawdę jest mowa, bo wyrwanie z kontekstu jednego zdania naprawdę nie służy rozumieniu" — zaznacza już we wstępie swojego tekstu Jerzy Sosnowski, pisarz, dziennikarz i historyk literatury, który w połowie lipca prowadził spotkanie z Olgą Tokarczuk w ramach Festiwalu Góry Literatury. Obecnie na Górnym Śląsku dobiega końca ósma edycja festiwalu.
Poza przeklejeniem trafnego komentarza znajomego z FB nie odzywałem się w sprawie g…burzy na temat wypowiedzi Olgi Tokarczuk, bo liczyłem, że skoro przedmiot afery jest — najłagodniej mówiąc — dęty, to rzecz ucichnie i będzie spokój. Ale ponieważ już kilka osób w sieci zaczęło mnie "wywoływać do tablicy", więc jednak "przerywam milczenie", jak to prześlicznościowo ujmują portale informacyjne. Choć mam poczucie, że napiszę same oczywistości.
— zaznaczył na wstępie."
Nagranie spotkania z noblistką, które odbyło się w sobotę 16 lipca na Zamku Sarny w ramach Festiwalu Góry Literatury, jest w całości dostępne na stronie festiwalu w mediach społecznościowych:
https://www.onet.pl/kultura/onetkultura/jerzy-sosnowski-zabiera-glos-w-sprawie-slow-tokarczuk-skoro-zdaje-sie-musze/ytfwcmq,681c1dfa
I potem jest tekst wywiadu.
„Skoro, zdaje się, muszę
czwartek 21 lipca 2022— Autor Jerzy Sosnowski
Poza przeklejeniem trafnego komentarza znajomego z FB nie odzywałem się w sprawie g…burzy na temat wypowiedzi Olgi Tokarczuk, bo liczyłem, że skoro przedmiot afery jest – najłagodniej mówiąc – dęty, to rzecz ucichnie i będzie spokój. Ale ponieważ już kilka osób w sieci zaczęło mnie „wywoływać do tablicy”, więc jednak „przerywam milczenie”, jak to prześlicznościowo ujmują portale informacyjne. Choć mam poczucie, że napiszę same oczywistości.
Najpierw może ustalmy, o czym tak naprawdę jest mowa, bo wyrwanie z kontekstu jednego zdania naprawdę nie służy rozumieniu. Cały ten fragment prowadzonej przeze mnie rozmowy brzmiał tak (spisuję z podcastu na stronie Festiwal Góry Literatury, od 1:02:47). Ponieważ w piśmie coś ważnego się gubi, przypominam tylko, że rozmowa toczyła się z obustronnymi mrugnięciami do siebie; jak Olga była uprzejma zaznaczyć na początku, my się znamy od kilkudziesięciu lat, wielokrotnie się spieraliśmy, ale zawsze z zainteresowaniem słuchając drugiej strony i nigdy z agresją.
„JS: Mnie się niezwykle podoba podtytuł „Empuzjonu” – czyli „Horror przyrodoleczniczy” – i chciałbym, żebyś powiedziała, jak widzisz… Bo tak: z jednej strony tradycja Manna, którego traktujesz ironicznie…
OT: Ale z miłością. Naprawdę.
JS: No, tak. Manna tak. Ale czułego narratora wobec mężczyzn nie stosujesz. Ale Manna rzeczywiście.
OT: Jak to nie?!
JS: Natomiast… Jednocześnie horror jest z tradycji literatury gatunkowej, żeby nie powiedzieć, że literatury masowej, bo to pojęcie już dzisiaj coraz mniej znaczy. I ty konsekwentnie od lat jakby grasz na dwóch stolikach, które w dodatku zsuwasz razem, nie?
OT: …
JS: Bo jesteś Noblistką, bardzo popularną pisarką – to są dwa zdania, które jednak w XX wieku często oznaczały zupełnie inne obiegi, mam wrażenie.
OT: Podzielam fascynację prozą gatunkową czytelników. Czytelnicy jakoś czują się bardziej bezpiecznie, jeżeli kupują książkę, która jest gatunkowa; kupują kryminał – wiedzą mniej więcej, co będzie się działo, albo horror, i te sposoby opowiadania mają swoje prawidła, w nich się dobrze jest poczuć, czytelnik się też czuje bezpiecznie. Mnie sprawia przyjemność jakby rozmontowywanie czy przesuwanie tych granic…
JS: No właśnie, bo w wykładzie noblowskim to bardzo zgryźliwie o tych gatunkach mówiłaś przecież!
OT: Bo głęboko wierzę, że można literaturę gatunkową podnieść na wysoki poziom. Powiedzmy sobie szczerze, proszę państwa, cała literatura, jakakolwiek, gatunkowa – niegatunkowa… Literatura nie jest dla idiotów (śmiechy wśród publiczności, oklaski). Ja nie… nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać. I że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki, trzeba mieć jakąś kompetencję, trzeba jakby mieć wrażliwość pewną, pewne rozeznanie w kulturze. Te książki, które piszemy – tak jak mówiłam – one są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą. Nie wierzę, że przyjdzie taki czytelnik, który kompletnie nic nie wie i nagle się zatopi w jakąś literaturę i przeżyje tam katharsis. Więc piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są gdzieś do mnie podobni. Piszę do… jakby do krajanów swoich. (oklaski, okrzyki: brawo!)
Z drugiej strony też chcę ich ośmielić do tego, że można mówić o rzeczach poważnych wcale nie zaciukając się nad jakimiś zdaniami na sześć stron i w ogóle z jakąś… Wydaje mi się, że literatura przede wszystkim powinna poszerzać nam świadomość, a w jaki sposób to zrobi, to już jest kwestia tego, kto to pisze. Po każdej książce powinniśmy być jakby bardziej wolni i wiedzieć więcej, czy czuć więcej – to jest cel tego. I zabawa, bo to jest zabawa z taką prozą gatunkową, daje mi jakiś rodzaj przyjemności. Z całą świadomością tego, że horror różni się od powieści detektywistycznej czy kryminalnej tym, że wprowadza wątki nadprzyrodzone. I ten wątek nadprzyrodzony tutaj wydawał mi się nawet jakoś konieczny…” (pisarka przechodzi do wyjaśniania roli Natury w swojej powieści, wprowadzonej przez ów wątek).
Teraz parę kontekstów:
- „Nigdy nie oczekiwałam, że… moje książki mają iść pod strzechy” to nie wyraz niechęci do czytelnictwa na wsi (skądinąd: naprawdę po wsiach jest dzisiaj tyle chat krytych strzechą?!), tylko aluzja do słów Mickiewicza: „O, gdybym kiedy dożył tej pociechy, żeby te księgi zbłądziły pod strzechy…”, a bliżej do trawestującego go Witkacego: „Nie zabrną me twory popod żadne strzechy, bo wtedy na szczęście żadnych strzech nie będzie…”. Jeśli ktoś tego nie wie, to – przepraszam bardzo – ilustruje własnym przykładem podstawową tezę Autorki: że książki, wypowiedzi pisarzy, są zawieszone w kulturze, odsyłają do siebie nawzajem, i kompetencja kulturowa polega właśnie na odczytywaniu (poza największymi erudytami – zawsze tylko częściowym) tych „linków”, aluzji, powinowactw.
- „Idiota” nie jest w dzisiejszym języku, i to od kilkudziesięciu lat, synonimem człowieka z niepełnosprawnością intelektualną, tylko aroganckiego głupka. Vide: „Nie bądź idiotą, Brunner” (ze „Stawki większej niż życie”, sprzed ponad pół wieku).
- „Żeby czytać książki, trzeba mieć jakąś kompetencję” – kompetencję, nie pozycję społeczną, willę z ogródkiem albo tytuł profesorski. Sto lat po „Buncie mas” Ortegi y Gasseta jest (moim zdaniem) trochę kompromitujące mieszanie tych kategorii. Przypominam jego zdanie, niestety wciąż aktualne: „Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym” (podkr. JS). Nie ma w tym słynnym aforyzmie mowy o statusie klasowym – jest o mentalności.
- Mówi to wszystko pisarka, której w latach 90. wielu krytyków starszego pokolenia zarzucało powinowactwo z Whartonem, przy czym to nazwisko wówczas znaczyło tyle, ile trochę później Coelho. Niemało wśród dzisiejszych jej chwalców twierdziło wtedy, że Tokarczuk kopiuje i UPRASZCZA (rzecz jasna nieudolnie, bo nie należała do ówczesnego Parnasu) Marqueza i Hessego. Teza, którą głosiłem z kilkoma – dosłownie: kilkoma – krytykami, że jej twórczość to wywiedziona z postmodernizmu „gra na dwóch stolikach”, podwójne adresowanie powieści, przyjaznych dla odbiorcy, a jednocześnie otwartych na głębokie interpretacje, była odrzucana jako wyraz „pokoleniowego impresariatu”, kreowanie na wielkość „neo-gówniarzerii” (to określenia z tamtej epoki). Młodsi od nas mają, rzecz jasna, prawo tego nie wiedzieć, my oboje pamiętamy (co poradzić).
- Ten sam postmodernizm zakwestionował podział na literaturę (sztukę) masową i literaturę (sztukę) ambitną, zwracając nie bez słuszności uwagę, że skonstruowanie obu tych pojęć służy stratyfikacji społecznej. To znaczy: zarówno znajomość tej pierwszej („wielokrotnie czytałem Trędowatą Mniszkówny”), jak nieznajomość drugiej („nie znam Czarodziejskiej góry Manna”) wykluczała z tzw. dobrego towarzystwa, które po wojnie w Polsce nie miało innych wyznaczników swojej elitarności (jak pozycja finansowa czy mieszkanie we właściwych regionach). Nie oznaczało to jednak – i tego anty-postmoderniści nie rozumieli, jak zresztą dalej nie rozumieją – zakwestionowania różnicy między jakością roboty artystycznej czy intelektualnej: postmodernizm mógł bawić się konwencją kryminału („Imię róży” Umberta Eco) albo filmu sensacyjnego („Dzikość serca” Lyncha), ale nie twierdził, że Zenon Martyniuk jest równie atrakcyjny, co Jimi Hendrix albo (!) Jan Sebastian Bach.
- Dodajmy jeszcze, że chodzi o wypowiedź pisarki, zaangażowanej w pomoc wykluczonym, wielokrotnie protestującej przeciwko sztucznym hierarchiom, wypowiedź wygłoszoną na festiwalu, stworzonym przez nią samą dla ożywienia zakątka, który jest bardzo piękny, dokąd chętnie przyjeżdżają turyści, ale który na mapie kulturalnej Polski był przez dekady nieomal zupełnie białą plamą. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na reakcje publiczności, doprawdy nie złożonej wyłącznie przez przyjezdnych ze stolycy lub z Wrocławia. Na miejscu zdanie, które oburzyło internautów, wywołało aplauz!
Dopiero teraz wychodzi bezmiar nieporozumienia, wywołanego przez niejaką panią Staśko (ta formuła nie jest wyrazem pogardy, tylko niechęci). Moje pytanie dotyczyło wykorzystywania w „Empuzjonie” dwóch kontekstów kulturowych: literatury „wysokoartystycznej” i literatury gatunkowej, o której OT w wykładzie noblowskim mówiła z dezaprobatą, że zamyka czytelnika na intelektualno-artystyczną przygodę. W odpowiedzi OT stwierdziła, w mojej ocenie, kilka kwestii oczywistych. Po pierwsze, że z literatury gatunkowej da się zrobić wehikuł dla refleksji serio. Po drugie, że refleksja serio, poszerzająca naszą wolność, a więc m.in. obdarowująca wyzwoleniem ze schematyzmu, jest celem literatury. Po trzecie, że czytelnicy literatury, którzy (siłą rzeczy) chcą się ze schematów wyrwać, stanowią od dawna klub dość elitarny – oczywiście nie w sensie klasowym, tylko mentalnym. Po czwarte, że rozpowszechniony w dobie internetu egalitaryzm kulturowy w duchu „a ja nic w tej książce nie widzę, proszę pisać jakoś inaczej” (autentyk) jest ufundowany na wyobrażeniu, że literatura nie wymaga pewnych umiejętności przyrodzonych i pewnej orientacji w kulturze. To ostatnie powinna zapewniać szkoła, a jeśli tego nie robi, można uprawiać skuteczne samokształcenie, ale trzeba tego chcieć. Kto nie chce, a wypowiada się z pozycji „najmądrzejszego w całej wsi” (znów: żadnych antywiejskich resentymentów, w tym powiedzeniu chodzi o geograficzny zakres porównania), sam sytuuje się na pozycjach aroganckiego głupka. Po piąte, że mimo oczywistej równości moralnej (każdemu przysługuje ta sama godność) i politycznej (każdy ma te same prawa), różnicujemy się sami, chcąc się rozwijać lub nie.
Czy takie postawienie sprawy wyraża pogardę? Nie; jest natomiast wyrazem dezaprobaty dla silnych dziś zjawisk społecznych. Łatwość zyskania odbiorców w internecie sprawia, że zanika potrzebny wspólnocie kult kompetencji, znajomości rzeczy: więc ktoś, kto nie zna fizyki, szerzy bzdury o chemitrails; ktoś, kto nie zna się na lotnictwie, orzeka z wielką pewnością o wypadkach lotniczych, a ktoś, kto przeczytał niewiele, a z kanonu kultury w ogóle nic, rozdaje rangi w literaturze. Upomnienie się o to, że, aby oceniać, trzeba najpierw coś wiedzieć, i że nie wszystko jest dla wszystkich, stanowi akt walki z populizmem, a nie pogardę dla ludzi „prostych” w sensie klasowym. Przeciwnie, kiedy doktorantka (a może już doktorka, nie udało mi się tego ustalić) z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w zdaniu „literatura nie jest dla idiotów” widzi atak na klasę nieuprzywilejowanych, definiuje tych, których rzekomo broni, w sposób wielce obraźliwy."
Otoz zrozumialam dosc dokladnie to pelne pogardy sformulowanie skierowane do wszystkich, ktorzy nie czytaja jej "dziel" i zadne wyjasnienia gromady nie-idiotow mnie juz nie interesuja, jakies wymysly, co sfrustrowana autorka mogla miec na mysli, bo co MIALA, to wie tylko ona sama i powiedziala to dosc dosadnie. Moge byc idiotka, ona jest zle wychowana baba z przerostem ego.
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje wypowiedzi i nie rozumiem Twojej zajadłości. Naprawdę czujesz się urażona? Nawet po przeczytaniu tego wywiadu? Co w takim razie czujesz do mnie, tej, która czyta jej pozycje, rozumie je, podobają jej się. Też pogardę, bo ją rozumiem? Też uznasz mnie za snobkę, zarozumiałą, przemądrzałą, z przerostem ego, bo lubię książki Tokarczuk? Bo rozumiem, że razem z Tokarczuk tak klasyfikujesz jej "fanów"
OdpowiedzUsuńTwoje zdanie, Twoja opinia, nie będę przekonywała.
Dlaczego mam przestac Cie lubic, bo czytasz literature, ktora mnie nie odpowiada? Mam nazwac Cie idiotka, bo Tobie podoba sie cos innego niz mnie? No wez, ja nie jestem Tokarczuk. Poza tym jakos nie uslyszalam od Ciebie zadnych inwektyw za to, ze nie chce czytac Twojej idolki. Nie widzisz roznicy?
UsuńOwszem widzę, ale nie jestem przekonana, że przeczytałaś ten wywiad. Naprawdę, nawet ostro krytykując Tokarczuk, nie nazwałbyś jej wtedy tak.
UsuńNiestety, a może stety- ona mam zasługi w literaturze- na szczęście ocenili jej dzieła zagraniczni krytycy- i to co mówi o swoim pisaniu jest prawdą- ta literatura nie jest dla....doczytaj Sosnowskiego.
I powiem Ci, że ja nie potrafię niektórych pozycji przeczytać- poziom, albo forma mi nie odpowiada, ale nie miałabym pretensji do autora, gdyby mi powiedział- ej nie dla ciebie, jesteś za głupiutka na moje teksty... bo sama czuję, że nie dorosłam intelektualnie do tego- i mówię sobie wtedy- chyba jestem za głupia na to.
No coz, jestem nie tylko idiotka, ale ponadto wyszlam na glupka, jak w tytule. ;) Tokarczuk mna gardzi, a wraz z nia wszyscy jej obroncy. A ja mam to gdzies.
UsuńI gdyby ktos mi powiedzial, ze jestem za glupiutka, zeby zrozumiec noblistke, to pewnie bym sie usmiechnela, ale jakos nie lubie dostawac inwektywami wprost z rynsztoka miedzy oczy od jakiejs zarozumialej zle wychowanej baby, chocby i noblistki.
Gdybyś przeczytała choć jedną jej pozycję ( nie wymawiam Ci teraz niczego), łatwiej było by Ci zrozumieć jej wypowiedź. Złapałabyś kontekst i klimat. Ja przeczytałam i szybciej do mnie dotarło, jak wygląda sprawa idiotów w jej tekście ( choć na początku też mnie dźgnęło lekko). A Sosnowski jasno tłumaczy warstwę znaczeniową wszystkich słów, które mogłyby "obrazić" ludzi. I jeszcze raz mówię- nie mam zamiaru czegokolwiek Ci wymawiać czy krytykować w związku z brakiem zainteresowania jej literaturą.
UsuńAniu.... :):):) kurcze... luzuj... dobra, tak ją oceniasz i koniec:):) Szkoda, że teraz nie jesteśmy obok siebie i nie dyskutujemy sobie przy procentach.... już czuję ten klimat:)
UsuńWystarczylo powiedziec "moje ksiazki sa nie dla wszystkich", nie byloby szumu. Ale powiedziala inaczej. I nie bede czytac interpretatorow jej chamstwa i dobudowywania do niego bogwiejakiej filozofii, powiedziala, co powiedziala i to swiadczy zle o niej. Smiesza mnie ci zacietrzewieni obroncy, dokladnie zgadzajacy sie z miss ordynarna, ze idiota i tak nie zrozumie, zreszta, jak stoi na memie, idiota powinien pysk trzymac i sie nie wychylac, bo tylko potwierdza swoja glupote.
UsuńDzisiaj odpadam w przyjmowaniu procentow, jestem nafaszerowana antybiotykami, kodeinami, inhalatorami i innym szajsem, zebym choc tej nocy mogla spac i nie budzic calego domu swoim upiornym kaszlem, jak przez kilka ostatnich. Mowie Ci, dramat. I nie mam nawet zapalenia oskrzeli.
A tak ogólnie, to ***** poprawność, bo nagle wszyscy, których ta poprawność wkurzała się nagle tacy poprawnie zrobili ...ojejku jejku idiota nie można powiedzieć, tak jak murzyn, czarny no nie przesadzajcie
UsuńDo Ani- no właśnie mnie też męczy straszliwy kaszel, ale taki z krtani, nie z oskrzeli, nie z płuc- targający, ostry...
UsuńDopiero o wszystkim dowiedziałem się na jednym blogu (albo na jakimś portalu, nie pamiętam). Pani Tokarczuk jakoś nie była nigdy i nie jest w kręgu moich zainteresowań. Przeczytałem dwie czy książki i poszedłem dalej. Za to w tym przypadku uważam, że rozbuchano wszystko do międzynarodowej afery. Jak często zdarza się w takich przypadkach wycięto pewne kawałki, opatrzono chwytliwym nagłówkiem i lawina syfu ruszyła.
OdpowiedzUsuńBoję się, że większość z obrzucających błotem panią Tokarczuk nie przeczyta całości wypowiedzi, na zasadzie, że jak już wylaliśmy wiadro żółci to jest ,,OK" i nie ma co wracać do wątku.
Smutne w tym jest to, że wielu blogerów podchwyciło temat, a pod wpisami zaroiło się ponownie od oburzenia i żółci.
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
:) Jest taki sprzęt, widziałem ostatnio na YT, za pomocą którego można słuchać muzyki. I jak się chce można wyciąć pasmo np. wokalisty. Kosztuje jednak tyle, że się nie opłaca.
UsuńJest tyle przykładów, na tle których wokalista Bottlekopf romantycznie śpiewa. :D
Czasem takie pasmo chciało by się wyciąć i posłuchać tylko wersji instrumentalnej. Szkoda,że to takie drogie. Słucham różnych wersji. Może znajdę taka, która spodoba mi się bez zastrzeżeń.
Usuń"Żeby czytać książki, trzeba mieć jakąś kompetencję, trzeba jakby mieć wrażliwość pewną, pewne rozeznanie w kulturze".
OdpowiedzUsuńZdanie nie wyrwane z kontekstu, ale wyrwane z logiki. Żeby mieć jakąś kompetencję, mieć wrażliwość pewną, pewne rozeznanie w kulturze trzeba NAJPIERW książki czytać...
czyli sprawa jest prosta- ktos kto ich nie czyta nie ma tych kompetencji i tej wrazliwosci- nie nabyl tego co jest potrzebne aby literature zglebic... i nie moze ksiazek czytac, bo nie poradzi. Kolko granaiste sie zamyka.
UsuńCo bylo pierwsze kura , czy jajko? Czego sie Jas nie nauczy, Jan nie bedzie umial...
Rzecz jest chyba inna. Bo znam osoby, ktore zawsze lubily czytac. Nie stronily od literatury, ale za ksiazki OT sie nie wezma- niezrozumialy dla nich jest tamten ( jej) swiat. Nie sa jej krajanami. Nie po drodze im. Nie sa idiotami bo literature (inna niz OT) znaja.
Po prostu ja sie zgadzam, ze to g...burza. Szkoda mi zas tych, ktorzy chcieli by ja zrozumiec, ale nie poradza bo brak im kompetencji i "yntelygencji"*:)
I zgadzam sie OT, choc tak sie nie gada na publicznym forum.
też się z zgadzam z Olga w stu procentach, w kwestii zarówno idiotów jaki wyrwanego tu zdania i nie widzę braku logiki. JEJ KSIĄZKI Czytają ludzie o pewnej wrażliwości i wiedzy i rozeznaniu w kulturze. gdzie tu nielogiczność?
UsuńTyle tylko, ZEBY NIE BYLO, ze jej ksiazki to dla tych o pewnej WYJATKOWEJ wrazliwosci, pewnej WYJATKOWEJ wiedzy i pewnym WYJATKOWYM rozeznaniu w kulturze.
UsuńJa zauwazam, mysle, ze obraza to ludzi, ktorzy czytaja, niektorzy wrecz pochlaniaj literature. Nie sa to w ich przypadkach harlequiny, czy tez sredniej jakosc kryminaly, ale nie przeskocza postmodernizmu OT ( choc ona sam uwaza, ze nie o rozdrabnianie w nazewnictwie lietratury jej chodzi). Przeczytaja, zapoznaja sie z jej lieratura, ale ... nie wyciagneli z tego tego, co autorka miala na mysli.
I teraz... hm... sa idiotami, czy nie? W ujeciu pani OT sa jej krajanami, nie idiotami czy jest na odwrot?
Tego pod uwage nie bierzecie drogie panie.
ale jej książki są WYJĄTKOWE i dla WYJĄTKOWYCH ludzi )))))))))))))))) a dlaczego nie ma prawa tak uważać ??? dostała NOBLA do cholery. Jakie to jest tutejsze ściągać wystających w dół. No, aż boli i jak to dobrze, że Tokarczuk nie żyje w dwudziestoleciu, bo by podzieliła los Witkacego, który tworząc w tym zasranym grajdole się zwyczajnie zmarnował. NO BO trzeba być skromnym, dygać wdzięcznie i patrzeć w dól... inne narody są dumne ze swoich noblistów a naród tutejszy się głównie przypierdala.
UsuńAniu- nalezę do ludzi, którzy, jak piszesz, czytają różne książki, różną literaturę i też pewnych "trendów literackich", stylów, czy gatunków nie jestem w stanie przeskoczyć- to znaczy przeczytałabym z wielką męką. Ale nie przyszło by mi na myśl brać dosłownie do siebie tego, co dany pisarz mówi w takim, a takim wywiadzie. Jeżeli Lem powiedziałby, ze swoje książki pisze dla ludzi o bogatej wyobraźni lub wykształconych tylko technicznie, to nie obraziłabym się, bo ja do takich ludzi nie należę i nie lubię jego książek, bo do mnie nie przemawiają.
UsuńProblem ze słowami Tokarczuk tkwi w tym, że oburzyli się ludzie z brakiem dystansy do siebie, ludzie zadufani,. bo oni czytają, wiec jak można nazwać ich "idiotami". Problem w osobowości czytelników a nie w wypowiedzi OT.
A jeżeli ludzie, którzy pochłaniają literaturę są oburzenie, to tym bardziej coś w nich nie gra.
Z tego uzupelniajacego wywiadu nie wynika wiele. Ktos mowi, co OT miala na mysli, kiedy to wypowiadala.
OdpowiedzUsuńa slowo idiota pozostalo w obiegu.
Ja sie z nia zgadzam. Problem w tym, ze mogesobie tak powiedziec podczas pogawedki z kolezanka przy kawie i nie bedziemy musialy sie tlumaczyc z tego, co pod danym zakresem znaczeniowym slow sie znajduje. O mogo chodzi. Kiedy jednak odbiorca jej slow jest wieksza publika to wychodzi mi, po argumentach owych nieprzekonanych, ze nalezy uwazac co sie mowi. Szczegolnie kiedy jest sie na swieczniku. To tak, jak z rozliczaniem Jedraszewskiego z jego kazan. Ludzie go lubiacy powiedza, ze on mial ma mysli zgola cos innego niz Ty zrozumialas i beda to udowadniac. A przypedzi grupka ludzi, ktora poczula sie urazona i nie pozwoli z siebie robic "idiotow". Bedzie go palic na stosie. Tak, jak OT pala ci, ktorzy nie godza sie na takowe wypowiedzi.
I zeby nie bylo- chyba sie rozumiemy- wsrod fanow OT moga byc i tacy, ktorzy sa fanami Jedrszewskiego; sa tacy, ktorzy go nie znosza a OT uwielbiaja i sa tacy... konfiguracje moga byc rozne.
Czytam ksiazki dosc szybko- wydaje mi sie, ze wyciagam z nich poprawne wnioski... na ksiazki OT potrzebuje czasu. Nie zawsze wiem o co jej szlo- probuje dociec... czy czuje sie idiotka? E nie ... ale wiem, ze moja mama nigdy by po jej literature nie siegnela i co? Jest idiotka? Ona by jej po prostu nie zrozumiala.- no idiotka jak nic?
O mogo chodzi- tylko:" O co moze chodzic"*
UsuńPodpisuję się pod tym, co napisałaś, Zgadzam się z Olgą Tokarczuk co do meritum, natomiast pewne słowa w przestrzeni publicznej- jeśli nie jest to np. mecz piłkarski itp. --mnie rażą.
UsuńCzyli wszyscy uważacie, że nie ma Idiotów??? albo, że słowo idiota w znaczeniu głupek OBRAŻA?? każdego. no i przecież wiadomo, że na Olgę jest regularna nagonka !!! od 2015 roku i gdyby powiedziała: nie dla każdego moje książki , też by była gównoburza .... poza tym jej słowa są wyrywane z kontekstu na różne sposoby. a jej książki nie dla każdego, ja jestem w jej timie.
OdpowiedzUsuńZ twojego punktu widzenia jacys tam ludzie sa idiotami. Tych, ktorych tak nazwiesz tez maja umiejetnosc patrzenia na swiat wlasnymi oczami i ... widza tez idiotow, do ktorych ( nie obraz sie , mowia tak li tylko dla uzmyslowienia problemu) ciebie byc moze niewatpliwie zalicza.
UsuńI jak to w koncu z owym idiotyzmem jest? Oni, my czy tamci...?
Pewnie, że są. Tak jak ja jestem brzydka. Ale czy standardem my być, że każdy mi to mówi prosto w twarz? Po co?
UsuńJestem w teamie Olgi, jedyne, co dla mnie jest dyskusyjne, to forma wypowiedzi.
Usuńniop... mam taką intuicję, a mam dobre relacje ze swoją intuicją, że faktycznie /cytuję/: "gdyby powiedziała: nie dla każdego moje książki, też by była gównoburza"...
Usuńteż byłby wrzask o jakiś "klasizm" i "elitaryzm", a i niejedna osoba zawinęłaby focha, bo czegoż to ludzie nie zrobią, aby poczuć się "obrażooonym"...
...
a tak w ogóle, to ja nie wiem, co to jest "klasizm" i "elitaryzm", a skoro ja nie wiem, to chyba nikt nie wie?...
/to taki żart miał być, LOL/...
p.jzns :)
Ania-nie jacyś tam ludzie, tylko zwykli patentowani idioci !!! jakich na tony w kraju tutejszym z elytą prawicową na czele. A to, że idiota nazwie mnie idiotką, mam serdecznie w ...
UsuńP.Kanalia - no mus zapytać niejaką Staśko o ten klasizm i elitaryzm )))))))))) podobno doktor to może się wysłowi w temacie.
Sosnowski to całkiem sprawnie napisał, wytłumaczył, proponuję przeczytać jeszcze raz, kto jest idiotą. W kręgach artystycznych obciachem jest nie znać historii sztuki, aktualnych wystaw światowych czy nowych trendów, odkryć... POZIOM wyznacza wiedza, mus przeczytać konkretne pozycje, żeby nie wyjść na głupka albo zrozumieć kolejne... w każdej absolutnie dziedzinie. no chyba, że ktoś jest ignorantem i mu to nie przeszkadza. ale tez niech się nie obraża za idiotę.
UsuńRepo, ale gdybyś ze swoją nienachalną urodą pchała się na afisz albo krytykowała piękne osoby....to byś się w końcu doczekała prawda??
Doczekalabym, ale i byłabym na to przygotowana. Znam kulturę społeczeństwa w tym kraju:)))
Usuńgdy tak sobie zaliczę /czynnie lub biernie/ spory pakiet dyskusji podblogowych na jakiś temat, to dochodzę do wniosku, że moją ulubioną postacią literacką jest Felicjan Dulski...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
hahaha... a moja Ismena z Antygony:)
UsuńA moją Kaczor Donald. Jestem chora, nie mam siły każdemu odpowiadać. Zresztą, przedstawiłam cały wywiad i ludzie mieli możliwość zweryfikować swoje zdanie, jeżeli nie czytali tego wywiadu.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam cały "Empuzjon", tak mam w chorobie- wczoraj zaczęłam, dzisiaj skończyłam. Następna książka nie dla idiotów, no niestety- nie dla idiotów w sensie wypowiedzi Olgi Tokarczuk, co Sosnowski wytłumaczył.
Ludzie, jak ona ma powiedzieć, że jej książki rzeczywiście są dla ludzi... wybranych? Kurde, jak to nazwać. Piotr ma rację, napisałam u niego, w jakikolwiek by to powiedziała to i tak byliby oburzeni, że się wywyższa, że jest zadufana itp. itd.
Dlaczego nie przeczytacie choćby jednej jej pozycji, zanim się oburzycie. Mam wrażenie, że jeżeli ktoś nie czyta prozy Olgi Tokarczuk, to nie potrafi zrozumieć jej wypowiedzi.
Powiecie, jasne Jaskółka drze nosa, bo czyta... nie drę nosa, uważam, że oburzanie się na wypowiedź Olgi Tokarczuk, jeżeli nie przeczytało się ani jednej jej księgi, jest dziecinne, niedojrzałe. One są inne, są mistyczne, trzeba mieć jakąś wrażliwość, wiedzę, To nie są książki Noblisty Reymonta, w których jasno, prosto opisuje losy chłopów. Książki które czyta się na poziomie liceum. To nie jest literatura Szyborskiej - z całym szacunkiem dla poetki- którą czyta się z przyjemnością i choć poezja ma swoje "tajemnice", każdy przeciętnie zdolny nie ma z nią problemu.
Dlaczego nie czytacie Tokarczuk? Bo Wam "nie odpowiada". Co Wam nie odpowiada? No właśnie... trudna, zawiła, styl jakiś inny- pokrętny, dużo informacji, jakieś duchy, jakieś mistycyzmy...a w ogóle....
Dlatego napiszę wprost- ten, kto poczuł się obrażony jej wypowiedzią, a nie czyta jej książek, ma jakiś dziwny stosunek do siebie? Poczuliście się obrażeni, a nie wiecie o co chodzi w jej książkach, w jej wypowiedziach? Bo użyła słowo "idioci"?
Czy robicie zakupy w Media-Market? W tym "nie dla idiotów". I nie obrażacie się próbą zaklasyfikowania was do grupy idiotów, bo tam nie robicie zakupów?
A jak Kurski mówił- "Ciemny lud to kupi", obrażaliście się głośno i protestowaliście?
Nie, bo uznaliście- nie oglądam TVP- mnie to nie dotyczy.
Śmiem twierdzić, że mocno ludzi uwiera sukces krajanów- i nieważne, czy to noblistka, czy sąsiad- trzeba mu dowalić, chociaż mógłbym przejść obojętnie, bo w sumie "mnie to nie dotyczy".
Mnóstwo ludzi nie znosi Tokarczuk, bo nie daje sobie dmuchać w nos... i to wystarczy do oburzenia.
A teraz idę do łóżka....
Nie, nje poczułam się obrażona. Niby czemu, po prostu stwierdzającego fakt, ze mogla się inaczej wypowiedzieć. Nie ze wzgledu na mnie tylko ze walczy sie ostatnio o swiat bez ponizania, bez mobbingu beyz oceniania. Książki znam.
UsuńGeneralnie jestem przeciwna dosadności i tu też pomyślałam, mogła to inaczej powiedzieć. Jednak z drugiej strony- nic by to nie zmieniło, po prostu nic. A teraz wiem, że potrząsnęła trochę zapyziałym ludkiem, co to czytać nie chce, ale myśli, że wszystkie rozumy pozjadało i może wszystko oraz wszystkich krytykować.
UsuńJuż byli tacy, co chcieli jej książki palić, ma się nad nimi litować nie mówiąc, że idioci?
A ja ci wklejam tekst kogoś kto promuje czytelnictwo w Polsce . Link masz na końcu tekstu .
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy literatura jest dla idiotów. Nigdy (chyba) idiotą nie byłem, choć oczywiście, jak każdemu, zdarzały mi się w życiu epizody poniżej godności i rozumu.
Wiem natomiast jedno. Literatura może prowadzić do olśnień i wprowadzić myślenie i nastawienie zupełnie nowe, lepsze tory. Może wywrócić mózg na drugą stronę i ja przeżywałem takie rewelacje kilkukrotnie. Tylko w tym roku, choćby za sprawą “Cząstek elementarnych” czy “27 śmierci Toby’ego Obeda”...
Nie czyńmy z literatury klubu dla wybranych.
Wielokrotnie w życiu, widziałem pięknych, prostych ludzi zakochanych w Dostojewskim, Tołstoju, Steinbecku, Flaubercie, wierszach Szymborskiej i Miłosza. Myślę, że przedtem mogli nie mieć zielonego, tj. merytorycznego pojęcia o realiach carskiej Rosji, Ameryce z lat 20. XX wieku, XIX-wiecznej Francji, czy przedwojennej Litwie, ale to właśnie te książki stały się bramą do tych tajemniczych, zamierzchłych światów.
Poznawałem tych ludzi często w zupełnie nieoczekiwanych miejscach. A scenerią najpiękniejszych rozmów o książkach nigdy nie były dla mnie spotkania autorskie czy panele dyskusyjne, ale rozmowy w pociągach, na brzegu jeziora, w szpitalach czy lichych barach. Wtedy nie było miejsca na przeintelektualizowany, wykluczający (sic!) ton, ale za to szczególnie wyraźnie odsłaniała się jakaś prosta, uderzająca prawda o tym świecie...
Nie twórzmy z dobrej literatury hermetycznego świata dla wybranych. Dlaczego, skoro wszystko inne powinno być inkluzywne, ona nie może być dla wszystkich?
Dlaczego odbieramy prostemu, nieokrzesanemu jeszcze człowiekowi chęć i prawo do przeżycia prawdziwego olśnienia, jakim może być spotkanie z wartościową książką?
Być może nie będzie on od razu dysponował narzędziami do zdekodowania jej przekazu w całości, ale czyż już samo podjęcie takiej próby, aspiracji, nie powinno być zapisane po stronie zwycięstw literatury?
Zaryzykuję stwierdzenie, że najpiękniejsze literackie olśnienia czy wręcz iluminacje (sic!) to właśnie te, które miały miejsce pod przysłowiową “strzechą”. To właśnie tam rodzi się prawdziwa czułość między przedmiotem, jakim jest książka, a żywym człowiekiem.
Dla tych właśnie olśnień warto bawić się w pisanie, czytanie i polecanie książek.
https://www.facebook.com/52bookchallenge
\
A świstak zawija w te sreberka ....
UsuńJullian - ten ktoś zapewne pisze o spotkaniu Stachury w bieszczadzkiej spelunie... albo w krzakach, o nocnych polaków rozmowach przy wódce...strzechę rozumie dosłownie, ech ręce opadają... a Witkacy ?? No to kogo dziś stać na strzechę??? artystów lub pisarzy z Warszawy albo nowobogackich. I wreszcie, co to za apel?? ludzie sami siebie wykluczają z czytania...nikt inny tego nie robi, najmniej autorzy. Nie czytają a komentują i oceniają. oraz walą focha za jedno zdanie...ŻENUJĄCE. Henryk komentujący poniżej podał gdzie można spotkać Olgę ...jest otwarta na spotkania, rozmowy...oczywiście o jej książkach bo nie o pogodzie...
UsuńSorry Julianne- literatura dzieli się na tą "dla wybranych" - trudną, zawiłą i na tą popularną na poziomie przeciętnego czytelnika. Literatura jest jak sztuka, nie każdy musi ją rozumieć, nie każdy lubić, a artysta ma prawo podać grupę ludzi, dla której tworzy.
UsuńNie zgadzam się, że literatura powinna być inkluzywna. Wprost przeciwnie, powinna być tworzona dla ludzi na różnych poziomach intelektualnych. Nie wyobrażam sobie urawniłowki w literaturze, by zaspokoić Ego tych mniej inteligentnych. Gdyby nie sztuka oraz literatura "dla wybranych", świat intelektualnie stanąłby w miejscu, a potem zaczął się cofać.
"Dlaczego odbieramy prostemu, nieokrzesanemu jeszcze człowiekowi chęć i prawo do przeżycia prawdziwego olśnienia, jakim może być spotkanie z wartościową książką?
Być może nie będzie on od razu dysponował narzędziami do zdekodowania jej przekazu w całości, ale czyż już samo podjęcie takiej próby, aspiracji, nie powinno być zapisane po stronie zwycięstw literatury?"
Nikt nikomu niczego nie odbiera, nikt nie zabrania- autor tworzy nadinterpretację populistyczną, by udramatyzować przekaz Olgi.
Mam wrażenie, że nie rozumie, iż Olga mówi o już ukształtowanym czytelniku. Olga nikomu nie odbiera prawa do czytania, ona po prostu mówi, że pisze dla ludzi o takim, a takim poziomie intelektualnym i wrażliwości.
Przecież to jest jasne- najpierw wmusisz poznać podstawy, nabyć umiejętności, kompetencje, potem możesz przejść na wyższy poziom.
Aż się prosi by napisać:
- od tego co bliskie- do tego co dalsze
- od tego co znane do tego co mniej znane
- od tego co łatwe, do tego, co mniej łatwe
I tak się też rozwijają kompetencje czytelnicze, a literatura Tokarczuk jest już na wysokim poziomie kompetencji i nie ma się o co obrażać, jeżeli ona to podkreśla.
Od siebie jeszcze dodam nie, nie ma znaczenia czy ktoś czyta panią Tokarczuk, czy lubi jej książki i jak ocenia jej twórczość. Tu chodzi o to, co ona powiedziała na dany temat. Można lubić pisarza a nie zgadzać się z jego wypowiedzią.
OdpowiedzUsuńJa lubię Paulo Coelho to taka prościutka, leciutka literatura na wakacje z lekkim latynoskim realizmem magicznym, przy takiej literaturze odpoczywam w gorące upalne dni. ALE wypowiedź Paula Coelho o Ukrainie i inwazji Rosji na ten kraj była skandaliczna, obrzydliwa i nienamiejscu i bronienie tej wypowiedzi byłoby głupota i idiotyzmem.
I tak jest ze słowami Tokarczuk i nawet AgnieszkaHoland z niej zakpiła,.
Ja tam nie wiem, jeżeli kogoś lubię i wiem, mniej więcej, że ma taki, a nie inny styl, to nie uważam, by musiał się ten ktoś ekstra zmieniać, by zadowolić grupkę osób.
UsuńBo obrażonych było dużo mniej niż tych, co normalnie przyjęli słowa Olgi Tokarczuk.
Porównywanie wypowiedzi Olgi ze skandalicznymi wypowiedziami Coelho uważam za niesmaczne.
OdpowiedzUsuńOraz w jaki sposób Holland z niej zakpiła???
UsuńNie zakpiła, po prostu odniosła się żartobliwie do jej słów,
Usuń"Holland podkreśliła, że "nawet jeśli te sformułowania były niezręczne, to wiele słów Olga powiedziała i napisała, które mówią więcej o tym, kim jest, jaki ma stosunek do ludzi i czytelników". Reżyserka stwierdziła, że wypowiedź Tokarczuk wzbudziła większe zainteresowanie, niż powinna, a istnieją tematy, które wymagają naszej uwagi: katastrofa klimatyczna czy wojna w Ukrainie.
Myślę, że ludzkość podnieca się bardzo, jak może komuś przyładować
"Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki, trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze. Te książki, które piszemy, są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą" — mówiła we wtorek autorka "Biegunów" i "Empuzjonu". "Nie wierzę, że przyjdzie taki czytelnik, który kompletnie nic nie wie i nagle się zatopi w jakąś literaturę i przeżyje tam katharsis. Piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są do mnie podobni, piszę do swoich krajanów" — dodawała Tokarczuk. Jej słowa podzieliły komentujących. Niektórzy zarzucali jej pogardę wobec innych i klasizm, inni przyznawali rację."
https://kultura.onet.pl/film/wiadomosci/agnieszka-holland-o-oldze-tokarczuk-skomentowala-literature-nie-dla-idiotow/gptr8cl
No tak, jak się nie chce czytać porządnie to i potem tak to wygląda- Holland wykpiła Tokarczuk:):):) Naprawdę?
"Dobra Nowina",to restauracja Olgi Tokarczuk,w której polecam kawę z chałwowym kremem.
OdpowiedzUsuńRestauracja mieści się Nowa Ruda Rynek 7 i tutaj można podyskutować z autorką kontrowersyjnych wypowiedzi,kupić Jej książkę z autografem.
Był festiwal,były tysiące osób.Niestety po raz kolejny w festiwalu wzięło udział niewielu mieszkańców Krainy u Pana Boga.W zdecydowanej większości wydarzeń wzięli udział ludzie z różnych stron kraju i nie tylko.Po spotkaniu z Olgą Tokarczuk zrobiło się głośno,tak jak po tej wypowiedzi:
"Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego,otwartego,jako kraju,który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości.Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy,większość narodowa,jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów."
Po tej wypowiedzi na ścianach budynków w Nowej Rudzie pożyteczni idioci rozklejali plakaty"Spalimy Cię..."itp.
Czekam na kolejny koncert w Włodowicach(w pobliżu zamku Sarny)w ramach Tygodnia Noblowskiego w każdą rocznicę otrzymania Literackiej Nagrody Nobla przez Olgę Tokarczuk.Koncert ONA"One mają głos"-zespół Organek .
Muzyka pod strzechy...
https://youtu.be/oq8wnimkp1o
Henryku, Olga ma racje zawsze ma racje... to mądra kobieta za mądra na kraj tutejszy na tutejszą gawiedź, która nie zna historii Polski, ale jeszcze pisać po ścianach umie...
UsuńNo..... a to "polskość" właśnie.
UsuńWiersze siłą są i basta,
Usuńdo pisania wołam wszystkich.
Nobel może ci się przyśni,
pięciu pluje...jeden klaska!
"Dzieło mówi samo za siebie...jeśli ma do kogo."-St.Jerzy Lec
Fajne:) I trafne
UsuńCieszę się ,że idąc za opinią Pana Lema o Pani noblistce, nie wyrabiam sobie zdania czytając jej książki. Jako człowiek mnie nie fascynuje a nieznajomość twórczości jednej noblistki mnie nie martwi.
OdpowiedzUsuńDo głowy przyszło mi jeszcze coś. Gdy rzecz ma się o celebrytach , emocje biorą górę -gdy patrzyliśmy na kunszt kowali, czy ktoś się zastanawiał nad tym co kowal mówił?
OdpowiedzUsuńOlga nie jest celebrytką, jest pisarką i Noblistką.
UsuńBo kowale, jako artyści prawdopodobnie kojarzą się z prostotą, choć ich dzieła są często misterne. To moje przypuszczenia- po co robić wywiad z kowalem, kiedy on nic nam nie powie ponad to, jak wykuwa swoje dzieło. A szkoda, bo może też powiedziałby- nie tworzę dla odbiorcy pospolitego, w moich dziełach jest mistyka coś z filozofii, uduchowienie. To nie dla idiotów:):):)
UsuńNo i klops!
Od kilku lat co jakiś czas spotykam kogoś kto chce przeprowadzić ze mną długi wywiad na żywo przed całą Polską i nie tylko. Nie zgadzam się. Nie zgadzam się. Wciąż i wciąż się nie zgadzam bo wolę być jak kowal , który mówi swoimi pracami niźli celebrytką, która ma tylko słowa niczym bańki mydlane. Pani Tokarczuk nie dorasta wielu kowalom do pięt i jeśli porównać ich prace,wiedzę to nie jej należy się Nobel a im . Mistrz Lem wiedział kto grafoman a kto artysta- jego posłucham- nie Pani czy jej zdanie powtarzającym .
UsuńBłąd- nie można porównywać literatury z kowalstwem artystycznym i jeszcze twierdzić, że jeden z artystów nie dorównuje drugiemu. To są rzeczy nieporównywalne, no bo jakie kryterium wziąć tutaj? Wie pani, chciałabym mieć tak, jak OT "tylko słowa niczym bańki mydlane". Naprawdę. Gdy czytam takie słowa, to nie wiem,czy śmiać się, czy płakać, bo ręce mi się same "łamią".
UsuńI zeszłabym w końcu z tego mistrza Lema ( co wyście się wszyscy tego jednego pisarza czepli jako nieomylnego krytyka?).
Jprd Jaskółko jak Ty to znosisz????
Usuńchyba czasy się Pani pomyliły- już nie mówimy- towarzysze , "co wyście się jednego...."
UsuńBiedna, oj biedna jest pani, skoro zwrot Wy odnosi tylko do jednego. Ciekawa jestem, jak pani się zwraca ogólnie do koleżanek.
UsuńTeatru.... przecież wiesz, że po 40 latach pracy z ludźmi na różnym poziomie intelektualnym, można wiele znieść:)
Jak to mówi młody Stuhr w skeczu? "A tak se siedzimy, godomy...."
Młody Stuhr ma zbyt wiele cech dziadka i przekonania. Dla mnie człowiek niestrawny.
UsuńJak widzę, wszystko, co tu opisuję jest dla pani niestrawne:):):) Co pani tu jeszcze robi?
UsuńCzekam . Cierpliwie czekam . Pani pozwala sobie na wiele inwektyw wobec wielu ludzi -dlaczego ja mam zakaz użycia słowa "niestrawny" wobec człowieka , który z każdym wystąpieniem mnie rozczarowuje ? .Czekam więc na ucziwośc.
UsuńNo proszę, to i brak uczciwości również mi się zarzuca, oj!
UsuńJadąc kiedyś pociągiem ,jeden pan zagaił rozmową o czytaniu książek,że to niby ludzie mało czytają.Więc ja się go pytam,czy dużo czyta? odpowiedział,że bardzo dużo,więc zapytałam,co ostatnio przeczytał? .A on po namyśle,że "Nie pamiętam".Mówię mu,to po co pan czyta jak nie pamięta?.Dziwne prawda? Było to ze 30 lat temu i do dzisiaj mnie frapuje ta odpowiedź.Powiem,że nie wszyscy co piszą,nadają się na pisarzy.To jest wielki dar od Boga. Anonimowa M
OdpowiedzUsuńA wiesz, że jakbyś mnie tak znienacka zapytała, co ostatnio przeczytałam, to też musiałbym się pozbierać? A to dlatego, że nie pamiętam autorów- taki mam feler i mylę tytuły- podwójny feler, dlatego, kiedy piszę, co czytam, przynoszę książkę do kompa (dzisiaj zrobiłam sobie od tego wolne) ale tak
Usuń"Kajś, "Paprocany", "Chechło", "Empuzjon" i teraz "Wieczny początek, Warmia i Mazury"- lipcowy urobek.
I jeszcze dodam- dla mnie nieważne, czy ktoś dokładnie pamięta tytuły i autorów, dla mnie ważne, że na podstawie przeczytanych książek potrafi poruszać się swobodnie w temacie- to świadczy o oczytaniu. No i język, jakim się posługuje. Człowiek oczytany posługuje się pięknym swobodnym językiem, bez trudu buduje poprawne, logiczne zdania. Po to, między innymi, czyta się książki (też).
No,zgadza się,że można nie pamiętać tytułu,lub zapomnieć autora.Liczy się treść.Ale jeżeli ktoś dopiero co poznany w pociągu szczyci się ilością,a nie jakością przeczytanych książek,to dla mnie jest to dziwne.To było dawno temu,już nie pamiętam jak dalej toczyła się rozmowa,gdyż nie było oczym dyskutować.Czytam po to,żeby się dowiedzieć np.w"Annie Kareninie" chociaż jest to powieść,to dowiedziałam się jak wtedy w Rosji zaprawiano przetwory z ogrodu tradycyjną metodą a były to duże zbiory.To jest sztuka pokazać życie ludzi na tle ówcześnie toczącego się życia i w dodatku przestrzeń polityczna,gdzie rozgrywa się akcja.Takie książki mnie interesują i takie czytam.Pozdrawiam Teofila
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dziwny gość:) Czytam bardzo różne książki i zawsze coś z nich zapamiętam, nauczę się,
UsuńJa tam się cieszę z każdej dyskusji o litaraturze w narodzie polskim,jesli ten "oburz" można nazwać dyskusja:)) W żaden sposob nie poczulam się "idiotką" z jej wypowiedzi,choć daleka jestem od zachwytow nad jej tworczością.Trochę się tylko dziwię, ze w tych "filologicznych" dyskusjach nikt nie zwrocil uwagi na fakt, że styl literacki samej Olgi Tokarczuk na przestrzeni ostatnich 30 lat bardzo ewoluował. Ksiązki mlodej Olgi Tokarczuk, zwlaszcza "Prawiek i inne czasy" byly lekturą jak najbardziej przystępną dla ludzi bez jakiegoś szczególnie więlkiego doświadczenia czytelniczego. Ja ją wtedy czytalam,bylam nawet na spotkaniu autorskim z nią w Krakowie:))Ostatnich książek OT nie da się czytać bez szukania odniesień,różnych tropów z różnych dziedzin. Nieprzygotowany czytelnik, albo taki,ktoremu się nie chce poszukiwać podczas lektury dodatkowych znaczeń - przeslizgnie się przez jej książki jedynie.powierzchownie.. Myślę,że każdy czyta na miarę swoich chęci i możliwości.Z pisaniem zresztą podobnie.
OdpowiedzUsuńNie czytywałam "wczesnej" Tokarczuk, ale teraz nie każdą książkę jej przeczytałam. Nie trawię opisów, w których jest okrucieństwo, dlatego nim coś przeczytam, staram się. dowiedzieć, czy takie rzeczy w książce są. A w pozycjach OT są takie opisy. W samym Empuzjonie jest ich kilka- ominęłam.
UsuńNikt nie musi czytać wszystkich pozycji danego autora, ale jak chce się o jego literaturze wypowiadać, to niech przynajmniej jedną pozycję przeczyta.