poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Jeszcze wakacyjnie- wycieczka nad zalew

Dzisiaj po południu pojechaliśmy w nasze ulubione miejsce- w dzicz nad Zalewem Goczałkowickim.

Jest to najbardziej oddalona na południe cześć zalewu. Dzisiaj było tam zupełnie bezludnie. Byliśmy tylko my i Beza, no i cały wodny świat. Jeszcze parę lat temu, rzadko kto tam przyjeżdżał, a potem pandemia spowodowała, że na wale, nad zalewem, zaroiło się od rowerzystów oraz pieszych. Teraz w sobotę oraz w niedzielę nie ma sensu tam jechać, bo przyjemność spacerowania zakłóca ciągła konieczność schodzenia ze ścieżki i ustępowania miejsca rowerom. A gdy ma się jeszcze psa na smyczy, to jest to bardziej uciążliwe. Ale dzisiaj było cudnie pusto. Beza mogła sobie swobodnie chodzić- odpięliśmy smycz, kiedy tylko weszliśmy na wał.


 

 Ostatni raz byliśmy tam rok temu i wody było sporo. Dzisiaj przeżyłam szok- jezioro wygląda jak zaniedbany staw. Bardzo mało wody sprawia, że jest ona porośnięta rzęsą oraz  trzciną i innym wodnym zielskiem. 

Naprawdę żal patrzeć- parę lat i woda odeszła od wału na kilkanaście metrów.

 

Szliśmy w stronę miejsca, w którym do zalewu wpada lokalna rzeczka Bajerka. Daleko, po lewej stronie widać zakole- jeszcze trochę zalewu (w prawo) i potem ujście rzeczki.

Rozrosły się też mocno rosnące na dole wału, nad samą wodą i w wodzie krzaki łozy. Dwa lata temu, w tej części, było dobrze widać kawał jeziora. Teraz, co kawałek, widok na wodę przysłaniają krzaki. To jest teren „Natura 2000” i tu człowiek nie może ingerować. Wskutek tego, za dwa lata z wału nie będzie jeziora w ogóle widać. Tak już jest w innej części, gdzie łozy, dzikie wierzby i inne drzewka, rosną w szerokim nabrzeżnym pasie na dole wału. Po prostu zalew zarasta w straszliwym tempie. 

Widok na zalew w stronę zapory w Goczałkowicach (jest po prawej stronie, ale z tego miejsca jej nie widać)

Robiliśmy zdjęcia, ja nakręciłam film z łabędziami, a Beza? Beza postanowiła zejść na dół i zobaczyć, co tam takiego może być.

Całe szczęście, że beton z wżerami, porośnięty mchem i łobuz mógł swobodnie wdrapać się na górę.

 

Mimo, a może właśnie dzięki niskiemu poziomowi wody, ptactwa wodnego było mnóstwo.

Na drugim brzegu duże stada łabędzi.


Na wodzie sporo kaczek i rybitw. Te było trudniej sfotografować, bo słońce odbijało się w tafli.
 
Lepiej wychodziły zdjęcia łabędzi- wielkie ptaki bardziej widoczne i odcinające się od wody.





Było też dużo młodych "brzydkich kaczątek".


I zdjęcia dzikich kaczek "Krzyżówek" na gnieździe.


Kiedy dwa młode łabędzie podpłynęły do gniazda (?) i zaczęły robić toaletę, nakręciłam film.

Dzisiaj robiłam zdjęcia i kręciłam film aparatem, pożyczonym od Jaskóła. To  duży, ciężki aparat- źle mi się kręciło ten film. Trudno było utrzymać aparat tak długo na poziomie oczu. Ale mały dokument z wycieczki powstał.
 Zrobiłam też trochę zdjęć roślinek, jednak to już innym razem pokażę.

Przeszliśmy koroną wału jakieś 300 metrów (przedtem zaliczyliśmy jeszcze kawał duktu leśnego) i stwierdziliśmy, że nie ma sensu iść dalej, bo i tak nic już nie zobaczymy na wodzie. Zresztą było nam bardzo gorąco- słońce jeszcze mocno świeci, a na wale nie ma ni grama cienia. Beza też nagle zawróciła i ruszyła w stronę, skąd przyszliśmy. 

Jeszcze tylko kilka łyków wody i do domu.


 

 

 

17 komentarzy:

  1. U nas tez wszystkie wodne zbiorniki maja drastycznie obnizony poziom wody, a na jednym, gdzie mozna sie normalnie kapac, pokazaly sie sinice czy inny trujacy badziew, i kapiel jest zabroniona. Jak jestem tu ponad 30 lat, to jest pierwszy raz, ze nie wolno sie tam kapac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest klęska. 10 lat temu woda podchodziła do połowy wału na całym zbiorniku. Teraz klęska....I ten zbiornik w straszliwym tempie zarasta. Jeszcze trochę i przestaniemy tam jeździć, bo cała przyjemność z wycieczki, to obserwacja wody i ptaków wodnych.

      Usuń
  2. Nad zbiornikiem w Goczałkowicach byłam dwa razy, ale nigdy w dziczy, miejmy nadzieję, że jesienne i zimowe opady uzupełnią zapasy wody, bo i ptaki uciekną...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten zbiornik właśnie od południowej strony jest najpiękniejszy-, a to miejsce, które pokazałam jest najbardziej dzikie. Od zachodu są wsie. Byłam na koronie zapory, ale tam przeważnie tłumy i nic ciekawego. Musiało by mocno i długo lać, by woda z Wisły zapełniła zbiornik. A zimy teraz bezśnieżne i nie ma co z gór spływać. Ptaki nie uciekną,bo takie wodno-błotne siedlisko jest dla nich w sam raz. Gorzej, jak zupełnie wyschnie.

      Usuń
  3. Przeraża mnieten brak wody wszędzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zaczyna przerażać brak wody. na szczęście lokalne rzeczki zasilają tutejsze stawy, a tych jest w okolicy mnóstwo.

      Usuń
  4. Na zdeiu z Bezą podejrzewam, że Jaskół się pochhl i długo się zastanawiałam, co ma na głowie, jakąż to fikuśną czapeczkę z elastiku😀 no ślepam jak kret!
    U nas z wodą jeszcze problemów nie ma, gołym okiem zmian nie widać, ale zastanawia mnie inwazja jeży, całe hordy chodzą po ulicach w bialy dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zdjęciu z Bezą być miało i że Jaskoł się pochylił, do klawiatury mam coraz bardziej grube palce.

      Usuń
    2. Jaskół ma na głowie jeżyka siwego- moje dzieło- nauczyłam się posługiwać golarką, jak rasowy fryzjer. Jeże zerują w nocy, ale czytam, ze tam, gdzie dokarmia się jeże, to one przychodzą w dzień. Może Wasze szukają jedzenia , by nabrać wagi na zimę, a którego mają w naturze za mało? Może nadmiernie się rozmnożyły?

      Usuń
  5. Beza cudna ))) i miejsce też klimatyczne. No i niestety widać odwodnienie...i w Szwecji tez to obserwowaliśmy w przypadku jezior !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lodowce topią się, a słodkiej wody brak. Paranoiczne to jest.

      Usuń
  6. Nie mam w okolicy takich fajnych miejsc. Za to park Skaryszewski to moje odkrycie roku. 55 hektarów do chodzenia, kaskada, ogród różany. :)

    Spoko. Mi album się spodobał. Ale tak właśnie jest z muzyką. A szczególnie z takimi gatunkami, gdzie właściwie wszystko już zagrano.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam kiedyś w parku Skaryszewskim, ale teraz to chyba jest bardziej zadbany- minęło 20 lat. Jest dużo parków miejskich bardzo ładnych i rozległych.
      Muzyka spoko, ale naprawdę nic nowego.

      Usuń
  7. Coraz bardziej nie poznaję miejsc w których bywałam często, zarosły lub wyłysiały, zabudowane lub zawłaszczone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to widzę, te zmiany. Byłam u Ciebie czytałam i znów nie moglam skomentować.

      Usuń
  8. i o to chodzi... psiak czyściutki, wyczesany, z takim aż miło udać się w jakiś teren zielony z jakąś wodą i poobserwować psią radochę ufaflunienia się w tej wodzie... chociaż nie powiem, na tych fotkach Beza prezentuje się zaiste elegancko, jak na księżniczkę przystało...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beza mogła się ufajdać, ale nie miała gdzie. nawet zeszła po betonie w dół, jednak tam było sucho i wysokie trawsko. Na dukcie było parę kałuż, też nie skorzystała z nich. Dziwne, bo lubi po kałużach łazić. Wróciła do domu czyściutka:)
      Dzięki w imieniu Bezy za komplementy:)

      Usuń