czwartek, 16 marca 2023

Pałac, w którym uczono chłopskie dzieci- Kunin (1)

 Pałac  oraz park pałacowy w Kuninie, obejrzeliśmy przy okazji wyjazdu do Hradca nad Morawicą. Miasteczko Kunin, leży niedaleko granicy z Polską, w kraju morawsko- śląskim. Przecina go szosa Opawa-  Nowy Jicin.

Większość zamków, które do tej pory zwiedziliśmy, zostało zbudowanych w średniowieczu i potem sukcesywnie przebudowywanych. Pałac w Kuninie, w stosunku do tamtych obiektów, jest dosyć młody i nie ma takiego starego rodowodu.

Początki zamku w Kuninie sięgają końca XVI wieku. Wybudowano wtedy małą twierdzę, której właściciele często się zmieniali. W 1723 roku właścicielką zamku została księżna Liechtensteinu Maria Eleonora. Był to jej posag, wniesiony księciu  Fryderykowi Augustowi hrabiemu Harrachowi. W tych czasach zamek został przebudowany na letnią rezydencję. Następnie pałac otrzymał w spadku młodszy z synów hrabiego, książę Harrach. Jego jedyna córka, Maria Walburga z Truchsess- Waldburg-Zeilu, kazała przebudować zamek na barokową rezydencję  w latach 1726- 1744. Przebudowę zaprojektował  architekt Johann Lucas von Hildebrandt, który  zasłynął, na przykład, z budowy Belwederu w Wiedniu dla księcia Eugeniusza Sabaudzkiego czy pięknego pałacu Mirabell w Salzburgu. I właśnie do tej ostatniej budowli jest bardzo podobny pałac w Kuninie. Z tego powodu dostał przydomek „mały morawski Mirabell”. 

Pałac Mirabell w Salzburgu

 Pałac w Kuninie


Podobieństwo duże, ale pałac w Kuninie wzbogacony jest o barokowe ozdoby, czego nie ma w Mirabell

 Maria Walburga z Truchsess-Waldburg-Zeilu była najsłynniejszą właścicielką pałacu.


Warto ją bliżej poznać, bo to ona była twórczynią rozkwitu pałacu oraz najnowocześniejszej szkoły w ówczesnej Europie.

Była córką Františka Xavera hrabiego Harrach i Marii Rebeki hrabiny
 Hohenems.
W  1779 roku została  żoną Klementa Aloisa hrabiego Truchsess 
- Waldburg - Zeil, a od 1781 roku właścicielka zamku Kunín. 
Była to bardzo wykształcona i postępowa kobieta w ówczesnych czasach. 
Uderzająco piękna i niezwykle inteligentna, słynęła ze swojego 
wykształcenia  oraz erudycji.
 

 Mówiono o niej, że była jedną z najbardziej wykształconych kobiet
 w całej monarchii austriackiej, ale była też kobietą bardzo temperamentną 
i porywczą, brawurową amazonką.
W 1781 r. odziedziczyła majątek Kunwald (Kunin), w którym praktykowała 
swoje postępowe zasady. 
Na miejscu rozległego bagna zbudowała duży ogród warzywny,
 szkółkę pomologiczną i wprowadziła hodowlę sprawdzonego bydła. 
Konsekwencje upadku z konia podczas jednej z dzikich nocnych 
przejażdżek w jej młodości, ujawniły się dopiero na starość, 
kiedy jej noga została sparaliżowana i hrabina musiała być noszona. 
Śmierć trojga małych dzieci skłoniła ją do myślenia o dobrowolnym 
odejściu z tego świata i była przyczyną rozpadu jej małżeństwa. 
Jej mąż przeniósł się do zamku Zeil w Nadrenii, dokąd zabrał również 
ich ostatniego syna. Kiedy zmarł również ten syn, Hrabina zdecydowała
 się pozostać w zamku Kunín, gdzie mieszkała  w samotności.
W 1783 r. ponownie założyła w Kunwaldzie szkołę, 
która istniała już w XVI wieku, ale została zlikwidowana w czasie wojny 
trzydziestoletniej. W 1792 r. rozbudowała szkołę do dwuklasowej 
i przeniosła ją do zamku. 
W pałacu założyła placówkę wychowawczo-edukacyjną – filantropinum, 
która szybko stała się centrum edukacji na Morawach. 
W szkole uczyły się dzieci ze wszystkich warstw społecznych 
– dzieci poddanych i szlachciców, dziewczęta i chłopcy, 
katolicy i ewangelicy, Czesi i Niemcy. Hrabina była bardzo przychylnie 
nastawiona do nowych metod wychowawczych.

Dzieci uczyły się wszystkich przedmiotów od rana do wieczora, 

odbywały wycieczki po okolicy, zdrowo się odżywiały i hartowały się.

 Utrzymywała nauczycieli z własnych środków i sama pomagała 
w nauczaniu. 
Sam historyk František Palacký wspomina później lata spędzone 
w instytucie, w Kunínie. Hrabina, która bardzo lubiła podróżować, 
zawsze myślała o swoich dzieciach w Kunínie.
 Podczas swoich podróży, kupowała książki, mapy geograficzne, 
miedzioryty, obrazy, minerały (na zamku Kunín powstała kolekcja 
mineralogiczna), instrumenty fizyczne itp. 
Po wojnach napoleońskich w 1814 roku nowym ministrem
 cesarza zostaje Klement Lothar Metternich. 
Według niego, Instytut Wolnomyślicielstwa w Kuninie, jest sprzeczny 
z celem ogólnopaństwowej edukacji, jego utworzenie jest poza nadzorem państwa,
odbiega od metod wszystkich instytucji edukacyjnych, utworzonych 
w państwie, nie obiecuje żadnego sukcesu pod względem wyników, 
raczej może powodować mniej lub bardziej różne uszkodzenia. 
Dlatego szkoła została zamknięta decyzją guberni morawskiej 
w 1814 roku.

Hrabina, tytułowana „pierwszą damą europejskiego oświecenia” bardzo ciężko przeżyła koniec swojego życiowego dzieła. Radość mogła jej sprawić wyłącznie myśl o setkach dzieci, które dzięki niej zyskały porządne wykształcenie. Jednym z nich był sam František Palacký, ojciec narodu czeskiego*

Pałac jest  jednym z najcenniejszych zabytków barokowych Moraw i Śląska. Sama budowla nie jest duża i tworzy zwartą bryłę.

Nad głównym wejściem znajduje się kamienny herb rodu Truchsess-Waldburg-Zeilu. 


 

Górę fasady zdobią rzeźby barokowe

Widać bocianowi spodobały się pałacowy komin, bo zbudował sobie na nim ogromne gniazdo. Byliśmy tam w październiku, toteż bociana, a może i całej rodziny bocianej, już nie zobaczyliśmy.

Położenie pałacu wraz z ogrodem w Kuninie- mapa.

Pałac w Kuninie z lotu ptaka.

 

 C.d.n.

* František Palacký – czeski historyk, polityk, współtwórca i główny propagator austroslawizmu. Główny przedstawiciel czeskiego odrodzenia narodowego. Jeden z organizatorów Zjazdu Słowiańskiego w Pradze w 1848 i współautor jego manifestu. Wikipedia

  Źródła:

https://www.belotin.cz/encyklopedie/objekty1.phtml?id=74203&lng=2

https://mamesvetovykraj.cz/pl/palac-kunin/

https://severnimorava.travel/pl/zazitky/zamek-kunin-2/

 http://www.czech.republic.cz/encyklopedie/objekty1.phtml?id=77953

.

24 komentarze:

  1. Lubię czytać o niebanalnych kobietach. Ciekawe czy obecne kanony urody też będą zadziwiające dla potomnych, pewnie tak. Zawsze się uśmiecham czytajac o pięknej żonie Rubensa, którą znajomy nastolatek, widząc portret Helena w futrze, określił jako babę z cellulitem i haluksami. Zresztą standardy zmieniły się i na przestrzeni mojego życia, moja przyjaciółka cierpiała z powodu szerokich bioder, a teraz kobiety powiększają sobie pośladki . Tak czy siak przyjmuję na wiarę że hrabina piękną kobietą była😊 niebanalnego charakteru i ducha na pewno.
    A czy byłaś kiedyś w Jičinie? Lub Žaholeckim lesie? 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te portrety są sztuczne, te peruki i fryzury pewnie nie dodawały uroku, ale jak zobaczyłabyś ją żywą, pewnie ujrzałabyś, co najmniej, ładną kobietę. Może się ślicznie śmiała, wdzięcznie poruszała, była błyskotliwa w rozmowie i to dodawała jej uroku, wypełniając braki w urodzie? Na pewno miała świetny umysł, była empatyczną, dobra kobietą i zrobiła dużo dobrego.
      Jicin Rumcajsa jest koło Libereca na zachodzie Czech. Na Morawach jest Stary Jicin i Nowy Jicin. Początkowo też myślałam, że one dotyczą Rumcajsa.

      Usuń
    2. Rumcajs mi się naraził dawno temu, kiedy najpierw wybrał Ankę, ktora o malo nie spaliła lasu przy gotowaniu, a potem zamienił ją na Hankę! Poza tym brodacze mi się nie podobają, szczególnie w kapeluszach😀 ale tego Jičina jestem ciekawa, pewnie jest tam mnostwo nawiązań do Rumcajsa.

      Usuń
    3. Nie lubię Rumcajsa. Dla mnie dwie bajki czeskie wymiatają: "Bajki z mchu i paproci" oraz "Krecik". Też nie przepadam za brodaczami.
      W tamtym Jicinie pewnie wykorzystują związek miasta z Rumcajsem, taki wabik na turystów:)

      Usuń
    4. A Štaflik i Špagetka? Dwa psiaki? Osobiście uwielbiam😀

      Usuń
    5. Owszem, ta bajka też jest fajna, ale Makowa Panienka wprawia mnie w irytację.

      Usuń
    6. Makowa Panienka to pseudonim mojej znajomej😀 tez potrafi zirytować.
      Chociaż najbardziej nie cierpię Kubusia Puchatka( w każdej wersji) i jego pseudomądrości. Misia Uszatka szanuję bardziej😀

      Usuń
    7. Kubusia Puchatka fragmentami lubię. Miś Uszatek- nie, Coralgol też nie. A już najbardziej NIE wrzaskliwa, rozwydrzona pszczółka Maja.

      Usuń
    8. Colargol mnie nastraja depresyjne. Ja jeszcze pakiegam Jacka i Agatkę, miałam nawet kosmetyki z tej serii😊

      Usuń
    9. Tej bajki też nie lubię, ale ja w ogóle nie lubię infantylnych programów ( ja to tak odbieram, ale może się mylę). Fakt, że były dla dzieci, jednak i dzieci powinny mieć swoje programy na porządnym poziomie.

      Usuń
  2. tak na logikę i zdrowy rozsądek, to będąc panem feudalnym, czyli de facto (mniej lub bardziej) właścicielem niewolników sam by zakładał szkoły dla swoich poddanych chłopów, aby umieli czytać zarządzenia i nie mylić się /na moją niekorzyść, rzecz jasna/ przy spłacaniu danin... ale na tym koniec, poziom podstawowy jedynie, bo jak chłopek jest zbyt wykształcony, za mądry, to zaczyna za bardzo kombinować, buntować się, więc cała firma, mój majątek ziemski, funkcjonowałaby mniej sprawnie, niż gdy ograniczę poziom szkoły tylko do podstawowego...
    tak samo rozumuje ideologia konserwatyzmu, która postuluje rozwój szkolnictwa państwowego tylko do pewnych granic, a potem jedynie już wspieranie eduakcji prywatnej... po identycznej też linii kombinuje jeden z kościołów chrześcijańskich (dokładnie: rzymskokatolicki), który de facto jest rzecznikiem interesów wielkich posiadaczy ziemskich i przemysłowych...
    co prawda swojego ten kościół urtrzymywał w całości wszelkie wyższe szkoły, czy uczelnie, ale po to, żeby kontrolować, cenzurować nauczane w nich treści, poza tym nigdy tego nie robił za darmo...
    obecnie stosunki społeczne mocno się skomplikowały, ale w momencie, gdy państwo jest wyznaniowe /jak obecna Rz.Polska/, czyli rządzone przez jedną dominującą korporację religijną, sprawa działa na identycznej zasadzie... w sumie żadnemu państwu nie zależy obywatelach szczęśliwych, zadowolonych z życia, tylko na posłusznych, jednak w przypadku państwa wyznaniowego widać to najwyraźniej... co zresztą możemy na bieżąco obserwować na przykładzie działalności ministrów edukacji obecnego reżimu neokomunistycznego z potworem czarnekiem na czele, który specjalnie nie kryje się ze swoimi prawdziwymi intencjami...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. */errata... ma być: "co prawda swojego czasu ten kościół etc..."...

      Usuń
    2. p.s. żadne państwo /oprócz utopijnego wolnościowego/ nie toleruje żadnego wolnomyślicielstwa w kraju, którym zarządza /powody wyjaśniono wcześniej/, czyli nie popiera żadnych oficjalnych, legalnych instytucji rozwijające to wolnomyślicielstwo, nie licząc rzecz jasna tych marionetkowych, które pod szyldem "wolnej myśli" rozwijają jedynie jej pewien kontrolowany, ograniczony pozór...
      czyli hrabina wyszła przed szereg ze swoją działalnością sprzeczną z racją stanu państwa, które silą rzeczy w pewnym momencie ją ukróciło i wręcz skasowało...

      Usuń
    3. Właściciele dóbr od liczenia i czytania mieli ekonomów. Nauka dzieci chłopskich zależała od ich kaprysu lub "oświecenia". Bogatsi chłopi ( po uwłaszczeniu) wysyłali najstarszych chłopców do seminarium lub szkół w mieście. Chłopskie dziewczyny chodziły do dworu i tam je ( jeżeli pani widziała sens) przyuczano do prac domowych, szyć, wyszywać itp.
      PiS i jego ministrowie oświaty wybaczyli całą idee nauczania, nawet te konserwatywne. Tworzą szkolnictwo dziwaczne, zacofane i nieprzystające do żadnych teorii oświatowych w żadnym okresie historycznym.
      Skąd wiesz, że żadne państwo nie toleruje wolnomyślicielstwa i co rozumiesz przez wolnomyślicielstwo, bo trudno się do tego stwierdzenia odnieść.
      Hrabina nie wyszła przed szereg, jej szkoła stała się niewygodna po zmianie ministra oświaty. Do tego czasu działała legalnie i nikt się nie czepiał.

      Usuń
    4. faktycznie, "wolnomyśliciel" ma dwa przeciwstawne znaczenia... może oznaczać "głupek", a takich obywateli państwo potrzebuje akurat najbardziej... a mnie chodziło o takiego, kto odrzuca schematy i sam sobie wyznacza, jak mu wolno myśleć, a takich państwo z kolei wybitnie nie lubi...
      ...
      oj tak, szyło się we dworze, szyło, ale to raczej panicz szył, a nie ta dziewczyna, LOL... a potem to już bywało różnie, bo nie zawsze państwo byli tacy łaskawi, aby dać na babę, która by to spruła... znaczy nie państwo - państwo, tylko państwo dziedzicowstwo :)
      ...
      na tym właśnie polega legalność, że się nikt nie czepia... a jak się zmieni minister na takiego, co się czepia, to przestaje być legalnie... może dlatego go zmienili, bo się nie czepiał takich hrabinek?...

      Usuń
    5. P, nie rozumie, dlaczego piszesz, ze państwo potrzebuje głupków. Pewnie myślisz o obecnie rządzących, ale to jest ewenement chyba na skalę światową, ten nasz rząd. Myślę, że większość rządzących na świecie zdaje sobie sprawę z tego, że wykształcony obywatel to tylko wymierna korzyść dla państwa.
      Za czasów Marii Teresy, a potem Józefa- cesarza Austrii, budowano państwo absolutne, a to zakładało, że szkoły miały być tylko państwowe, z państwowym programem nauczania. Dlatego szkoła hrabiny musiała być zlikwidowana, bo nie mieściła się w wizji szkolnictwa austriackiego tamtych czasów.

      Usuń
    6. Akurat władze ogłupiające swoich suwerenów to nie jest aż taki ewenement i wcale nie trzeba jechać na wschód, żeby poziom edukacji porównać a np. do USA.
      Wykształcenie tak, ale nauka myślenia już niekoniecznie. ;)

      Usuń
    7. Nie do końca zgadzam się, że wykształcenie nie czyni człowieka mądrym. Wyobraź sobie takich wykształconych, którzy nie grzeszą mądrością, według innych, jaki prezentowaliby poziom, gdyby się nie kształcili. Poza tym jest obecnie coś takiego, jak wyśmiewanie się z ludzi wykształconych i przypinanie im łat głupków ( nie mówimy teraz o rządowych głupkach). Nastały czasy, w których człowiek wykształcony to z automatu "głupek". Wykształcenie straciło rangę, stało się czymś, co nie daje prestiżu i w ogóle czymś niepotrzebnym, bo i bez niego ludzie dobrze żyją.

      Są też kierunki studiów, na których nie myślenie, a zakuwanie przynosi rezultaty, bo np, trzeba wykluć sto tysięcy paragrafów, by uzyskać duplom. Albo jeszcze inaczej- to nie ci "wykształceni" głupcy są winni, że mają dyplomy, a nauczyciele szkół wyższych, którzy ich przepuścili. Przyzwala się na plagiaty, kupowanie prac, "załatwia się' komisje egzaminacyjne itp.
      W zasadzie cały proces zaczyna się od podstawówki i taki delikwent jest przepuszczany z różnych powodów, przez cały czas swojej nauki..
      Miałam do czynienia z roszczeniowymi uczniami i studentami i miałam do czynienia z władzami uczelni, które wymuszały przepuszczanie miernot, bo te miernoty płaciły.
      Powiedziałabym- wykształcenie daje wiedzę, ale czy człowiek wykształcony potrafi z tej wiedzy w odpowiedni sposób skorzystać?

      Usuń
    8. Chodzi mi o to modne szufladkowanie, które obecnie się nasila- takie od niechcenia- "niby ma dyplom, a taki głupi" i to często nie dotyczy mądrości tej osoby, a faktu, że nie zgadza się ze swoim rozmówcą.. W Necie kwitną takie stwierdzenia, kiedy mówi się o tych, którzy mają odmienne zdanie- "popatrz, taka wykształcona, a głupoty mówi/pisze" i w ten deseń. A śmieszne jest to, że w takie diagnozy bawią się ludzie, którym dużo brakuje w kwestii poprawnego rozumowania.

      Usuń
  3. Bardzo mi się podoba, nie tylko pałac zresztą. jego właścicielka podobna do naszej Izabeli Czartoryskiej, zwłaszcza jeśli idzie o wykształcenie i działalność.
    Te figury na dachu kojarzą mi się z mostem Karola w Pradze:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie podobieństwo w działalności hrabiny i księżnej jest duże. Takie kobiety wiele dobrego zrobiły. niestety często spotykały się z wielką krytyką i niezrozumieniem. Ich poczynania uważano za fanaberie, których potem nie kontynuowano.

      Usuń
  4. Pani była intrygującą wizjonerką. Naprawdę ciekawa postać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo interesująca osoba. No i dosyć odważna w tamtych czasach.

      Usuń