wtorek, 11 kwietnia 2023

I tak według starych planów wyszło- Soutok Odry a Olše

Wczorajsza wycieczka miała jeden główny cel- zobaczyć ujście Olzy do Odry, niedaleko Chałupek. Od paru dni o tej wyprawie myślałam i zawsze w wyobraźni powstawał taki widok- ja na cyplu między dwiema rzekami,  w obu wzburzona mętna woda, podchodząca coraz bliżej pod moje nogi. Wszędzie wiry, kipiele i  towarzyszący im  straszliwy huk. W nocy śniły mi się brudne tonie, fale bijące o brzegi, woda przelewająca się przez wały i obudziłam się zlana potem ze strachu. Nie- pomyślałam- nie będziemy prowokować losu- w górach są pewnie roztopy, Olza pójdzie wysoko, Odra tym bardziej. Za oknem ciężka mgła, ponuro- to pomogło mi w podjęciu decyzji:

- Znajdź jakiś fajny pałac, nie jedziemy nad Olzę, pojedziemy tam, a po drodze do Šilheřovic, zobaczyć pałacyk, którego nie obejrzeliśmy poprzednim razem.

Jaskół zdziwiony, ale kiedy usłyszał moje tłumaczenia, mętne zresztą, bo kto przesądną kobietę do końca zrozumie, zaproponował obejrzenie pałacu w Krowiarkach.  No i jeszcze ten pałacyk w Šilheřovicach- o pałacu w tej miejscowości napiszę, w sumie zbieram się do jego przedstawienia od roku, ale  jest o nim dużo pisania i jakoś tak mi schodzi, że piszę  o innych, a o nim nie.

 No dobra, pojechaliśmy we mgle, przez Czechy, Chałupki do Šilheřovic (Szylerzowic), by zobaczyć ten pałacyk. I tu spotkało mnie rozczarowanie. Pałacyk reklamuje się jako ten, w którym kręcono znany, nagradzany film. I koniecznie należy go zobaczyć- pałacyk, a film może przy okazji.

 "Dwór niesłusznie należy do mniej znanych zabytków Šilheřovic. Znajduje się przy południowej bramie parku zamkowego, przez który w przeszłości wiodła ścieżka z terenu zamku do pobliskiego rozległego rezerwatu przyrody Bažantnice. Do dziś zachowała się ładna, zagospodarowana aleja między parkiem zamkowym, a rezerwatem przyrody. Dwór został wzniesiony w drugiej połowie XIX wieku przez rodzinę Rothschildów jako reprezentacyjne i celowe uzupełnienie zespołu zamkowego. Nadano mu wygląd małej angielskiej wiejskiej posiadłości z elewacją z kamienia jesionowego, wydatnymi tynkami narożnymi oraz charakterystycznymi szczytami i kominami. 

Dziś, po gruntownej przebudowie, uzupełniony o zadbany ogród, nie jest 
udostępniony do zwiedzania. Można go łatwo zobaczyć ze ścieżki przez 
płot."

https://www.hrady.cz/palac-dum-manor-house

Można przeczytać również, że:

„Manor Haust, jest to ładny dom w stylu angielskim - zwróćcie uwagę na charakterystyczne kominy i dach. Co ciekawe, kręcono przy nim kilka scen z filmu "Ciemnoniebieski świat" ("Tmavomodrý svět") z 2002 roku, który dostał 15 nagród.”

 https://videoturysta.eu/pl/silherovice.html

Pojechaliśmy,zaparkowaliśmy, poszliśmy asfaltówką (od parkingu zjazd drogą, do pałacyku, był dla samochodów zabroniony), wzdłuż parku, który jest rezerwatem, zobaczyć ten pałacyk.

Na sam dół za zakręt.  

Na miejscy zobaczyliśmy budyneczek, owszem klimatyczny, ale zastawiony samochodami (niech mi ktoś powie, kogo dotyczy ten zakaz poruszania się samochodami na drodze do pałacyku).

Musiałam szukać miejsca, żeby zrobić zdjęcia bez samochodów. Front się udał, ale zdjęcie z wejściem głównym, ma z boku zadeczek jakiegoś czerwonego autka. A za mną stały dwa wielkie Land Rovery, przy drodze następne osobówki.


Nad górnym oknem, na froncie pałacyku, widnieje środkowa część  herbu Rothschildów (linii wiedeńskiej), bez podpór w postaci koni.

Sfotografowałam jeszcze złocone jedno ramię kutej bramy


oraz kapliczkę poświęconą św. Hubertowi

i to wszystko, co można było sfotografować, by nie mieć na zdjęciach ani samochodów, ani gęstego żywopłotu, który otacza pałacyk z dwóch innych stron.

Otoczenie jakieś siermiężne. Zrobiliśmy zdjęcia i wróciliśmy, parkiem, do samochodu.

Pojechaliśmy do Krowiarek, by zobaczyć tam pałac.

I teraz przeskoczę ten etap, bo to, co związane z pałacem w Krowiarkach, chcę dokładniej opisać.

Po południu wracaliśmy do domu tym pięknym Pogórzem Głubczyckim, na którego krajobraz składają się pagóry i doliny morenowe. Mgły opadły, wyjrzało słońce. Kiedy dojeżdżaliśmy do Raciborza, zachciało mi się jednak zobaczyć to miejsce, w którym Olza wpływa do Odry. Może to zrobiło słońce, może mroczne myśli odpłynęły, pojechaliśmy tam.

A po drodze mieliśmy po prawej stronie meandry Odry

Zobaczyliśmy też znajomy widok z poprzedniej wyprawy

Stado bieluchnych łabędzi, żerujących na polu rzepaku.

Tym razem przejechaliśmy bez zatrzymywania się, bo robiło się już późno, a przecież jeszcze czekały na nas dwie rzeki.

Trochę szukaliśmy tego miejsca, gdzie łączą się Olza z Odrą. Raz zatrzymaliśmy się za wcześnie- widać było tylko Odrę. Drugi raz zajechaliśmy pół kilometra za daleko, widać było tylko Olzę.

Stoję na wale przeciwpowodziowym, widać słupek pomiaru wody na Olzie, która płynie za krzewami. Musimy wracać.
W końcu udało nam się namierzyć, mniej więcej, bo nie było za łozą nic widać, miejsce styku.

Jeszcze tylko wdrapać się  na wał, zejść z niego, przejść kawałek "polderem", przedrzeć się przez łozinę i ...

Mamy to

Olza po lewej, Odra po prawej, a cypel czeski (granica państwa idzie po obrysie cypla).

Stoimy już nad brzegiem Odry, a po prawej stronie mamy most na drodze Chałupki- Gorzyce. Przed nami brzeg polski.


 

Sfilmowałam dwie rzeki, ale jak zwykle aparat wyłapał wszystkie dźwięki, jakie wokoło się rozlegały, w tym jakiegoś upierdliwego motolotniarza, który krążył nad polem naprzeciwko. Nie znoszę wycia silników motolotni.



A tu zdjęcia z Internetu, zrobione z lotu ptaka.

Od strony czeskiej- my byliśmy na prawym brzegu Odry. Olza po prawej, Odra po lewej.

Od strony polskiej- my byliśmy na lewym brzegu Odry. Olza po lewej, Odra po prawej. Po lewej stronie jest wał i droga na której zostawiliśmy samochód. Zastanawialiśmy się, czy te stawy, widoczne po lewej stronie, powstały w wyniku odcięcia walem starorzecza Olzy.
Od strony Zabełkowa (Chałupek) - my jesteśmy na przeciwległym brzegu
Zdjęcia ze strony

https://myloview.pl/fototapeta-ujscie-rzeki-olza-do-odry-z-lotu-ptaka-granica-polsko-czeska-nr-D6D7C89
 Widok wału od strony Odry. Za nim na wąskiej drodze stoi nasz samochód. 


I taka dygresja. Cypel po czeskiej stronie jest zagospodarowany. Stoi tam ławeczka, jest kosz, jest porządek, kręcili się tam spacerowicze z psem. Po polskiej stronie wał, polder i krzaki- słaby dostęp do wody i kompletnie żadnej informacji, że w tym miejscu zlewają się dwie rzeki- Olza i Odra. A przecież mogłaby to być atrakcja turystyczna. Na pewno by się spodobała. Kiedy szukaliśmy tego miejsca, zatrzymaliśmy się na poboczu obok innego samochodu. Okazało się, że ci ludzie też szukają styku Odry i Olzy. Czyli ludzie wiedzą, że takie miejsce istnieje, ale nie mogą tam trafić.

Na koniec- jest takie miejsce w Moguncji, w Niemczech, nazywa się Mainspitze, tam do Renu wpływa Men (Ren na dole)




Czyż nie piękne podobieństwo?

No i polska rzeczywistość

"Ciekawy materiał zdjęciowy przesłał do naszej redakcji Bogusław Jordan, redaktor portalu e-gorzyce i mieszkaniec Gorzyc. Przedstawia on efekty spaceru brzegami rzeki Olzy, która zarazem wytycza granicę pomiędzy Polską a Czechami. W miejscowości Olza, w pobliżu ujścia rzeki Olzy do Odry czeski brzeg jest idealnie utrzymany, wykoszony i uregulowany. Na polskim brzegu rośnie busz – brzeg jest trudno dostępny bo cały zarasta krzewami i wysoką trawą. - Od strony mostu w Olzie w kierunku Gorzyczek kiedyś można było normalnie przejść. Przynajmniej po powodzi w 1997 roku wały zostały naprawione i cały brzeg był uporządkowany. Wygląda na to, że później po prostu to wszystko zostało zaniedbane. I teraz jest to wszystko zarośnięte wysoką trawą, krzewami. Po prostu byłem w szoku, że to tak wygląda. Kiedyś chodziły tam wycieczki szkolne by zobaczyć gdzie Olza wpada do Odry. Ja poszedłem tam z gośćmi z Nowego Sącza, którzy chcieli zobaczyć gdzie zaczęła się powódź tysiąclecia. Chciałem im pokazać, że teraz wszystko jest tu w najlepszym porządku, a narobiłem sobie tylko wstydu bo okazało się, że rzeka wcale nie jest zadbana. Tzn. jest ale po czeskiej stronie – mówi Bogusław Jordan, autor nadesłanych do nas fotografii.

O zaniedbane brzegi Olzy zapytaliśmy w raciborskim oddziale Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach, który administruje rzeką. - Jesteśmy w trakcie opracowywania koncepcji utrzymania tej rzeki. To wymaga uzyskania różnych pozwoleń i spełniania określonych prawem wymagań. Kiedy koncepcja będzie gotowa wtedy przystąpimy do prac – mówi Janusz Piątek, inspektor nadzoru inwestycyjnego w RZGW, oddział Racibórz. Terminu prac nie może jednak sprecyzować. - Znaczy, żeby wykosić trawę trzeba uzyskać pozwolenia? Takie rzeczy to tylko u nas – komentuje Bogusław Jordan."

 https://www.nowiny.pl/wiadomosci/93203-czeski-brzeg-olzy-czysty-i-zadbany-a-u-nas-rosnie-busz.html

I jeszcze Czesi o tym miejscu:

"Soutok Odry a Olše

Zbieg Rzek Odra i Olza znajduje się w miejscowości Špica (Szpica) 
na czesko-polskiej granicy państwowej w pobliżu polskich wsi Olza 
(gmina Gorzyce, pow. Wodzisław) i Zabełków (gmina Krzyżanowice, 
pow.powiat Ratiboř) i czeska wieś Kopytov (należąca do wsi Šunychl, 
część miasta Bohumín, powiat Karwina).


Zbieg Odry i Olzy (Olza) jest geograficznie najniższym punktem 
Kraju Morawsko-Śląskiego o wysokości 195 m. Zbieg jest ogólnodostępny
dla zwiedzających przez cały rok i znajduje się w pomniku przyrody 
Pogranicza Meander Odry. Zbieg Odry jest przez cały rok swobodnie 
dostępny z Kopytowa po Trasie Turystycznej, ścieżce rowerowej i Szlaku 
Edukacyjnym Granicznego Meandru Odry. Znajduje się w zwężającym się 
klinie z kamieniem granicznym pośrodku. Miejsce jest również dostępne 
dla żeglarzy na odcinku żeglarskim Stary Bogumin - Zabełków. 
Z miejsca dobrze widać, jak Olza wpada do Odry z prawej strony, 
a Odra dalej w głąb Polski w kierunku polderu Buków.[1][2][3] 
Historyczny kontakt trzech państw

Zbieg Odry i Olzy stał się także potrójną granicą (Dreiländerecke, 
trójstyk) granic Czechosłowacji, Niemiec i Polski po I wojnie światowej. 
Miejsce to przypomina również Pomnik Trzech Państw w pobliskich 
polskich Chałupkach.[4]"
Tłumaczył translator z czeskiej Wikipedii.
 https://cs.wikipedia.org/wiki/Soutok_Odry_a_Ol%C5%A1e

 
 

 


 

17 komentarzy:

  1. To ja jeszcze polecę twierdzę Kalemegdan w Belgradzie, z ktorej widać ujście Savy do Dunaju. Sava jest naturalną granicą pomiędzy Chorwacja i BiH, najpierw kontrola po jednej stronie mostu, potem przejazd przez rzekę i druga kontrola.
    Dobrze, że jakieś rozważania na temat konserwacji brzegu rzeki są, fizycznie mnie boli zaniedbanie. I wszechobecne śmiecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrzyłam sobie na mapę, na zdjęcia- faktycznie też interesujące miejsce. No i bardzo historyczne:):):) Czesi są porządniccy. Może nie ma u nich tak ładnych domów jak w Polsce ( mówię o terenach przygranicznych), jest też mniej kwiatów przy domach i w ogóle jako ozdoby latem, ale oni dbają o miejsca publiczne. Wzdłuż Olzy, po czeskiej stronie teren jest uporządkowany, są ścieżki, można zobaczyć cała rzekę z brzegu, u nas tragedia- gesta łozina nad sama rzeką, byle jak skoszony polder i wał, na którym jest ścieżka wydeptana przez ludzi. Śmieci nie było, ale mało śladów przez łozinę, widać mało ludzi z tej strony podchodzi do rzeki. Przejadą kilkanaście kilometrów i podejdą bez problemów na czeski brzeg.

      Usuń
  2. Wspaniała chociaż nieidealna wyprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie udana i znowu zobaczyliśmy coś ciekawego:)

      Usuń
  3. no tak, bez słupka na cypelku ani rusz, porządek musi być, ująć Naturę za kark i pokazać, kto tu rządzi, żeby nie kombinowała ze zmianą miejsca ujścia jednej rzeki do drugiej...
    ale z drugiej strony, różne mocno nienaturalne śmieci, jak plastik, czy inny badziew na brzegach, to jest faktycznie nie okay i tu trzeba Naturze pomóc... najlepiej nie śmiecić, ale człowiek to głupie bydlę jest i niewiele doń dociera, więc skoro naśmiecił, to mus to ogarnąć...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt tych rzek nie będzie regulował, ani nakłaniał do uporządkowania się nurtu. One są w rezerwacie "Meandry Odry" i tam jest ścisła ochrona wszystkiego. Tylko te łoziny trzeba wyciąć, bo one mogą wywołać spiętrzanie się wody podczas powodzi. Zresztą po tej ogromnej powodzi teren jest monitorowany, parę kilometrów dalej powstały wały i poldery, ale te na dziko- dano miejsce na rozlewanie się wody, by nie topiła wiosek.
      I teraz tak sobie myślę, że może lepiej, iż Polacy nie znają tego miejsca, będzie przynajmniej czysto i nie zadeptane. Gdyby zrobić z tego trakcję turystyczną, ktoś musiałby o to miejsce dbać, ale w Polsce nie ma chętnych do takich robót. Owszem, jak wprowadzi się opłaty, to gmina chętnie, ale tak, to po co się wysilać?

      Usuń
  4. Piękne zdjecia,bardzo klarowny i sensowny opis. Nawet dla bardzo wymagających czytaczy:)) Lubię te Twoje wycieczki,sporo można zobaczyć, dowiedzieć się o miejscach nieznanych,choć niezbyt dalekich.,jak się okazuje. Też się wybieramy na dłuzej na przelomie maja i czerwca,głownie do Czech i Slowacji..będziemy zaliczać termy,ale tez kilometry gorskich szlakow..mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem, czy stać mnie na zagraniczne, nie zastanawiałam się nad tym, bo nie mam na takie ochoty. Niezbyt mnie rajcują miejsca oklepane i znane z przewodników turystycznych, nawet atrakcje i żarcie mnie nie ciągnie.
      Lubię oglądać "sąsiedni teren", obejrzeć rośliny, zaliczyć ruiny, tak właśnie ruiny, bo te wszystkie rzeczy mówią o historii okolicy bliższej i dalszej. Tej nie znamy, bo nas uczono o starożytnej Grecji, Rzymie itp. a o Słowianach i historii Polski, tej z pierwszych wieków to tak pobieżnie. No i o zaborach to też głównie rosyjskim, a te miejsca, które zwiedzamy, to w sumie nie były pod zaborami, bo to ziemie najpierw piastowskie, potem czeskie, potem austriackie i niemieckie były. No to, po co Polaków o tym uczyć? Nieważne, że tu na tych terenach byli Gołęszyce- pierwsze plemiona słowiańskie, ważne, że nauczy się iż była bitwa o Troję i Koń Trojański. Nieważne, że na tych terenach są miejsca po słowiańskich grodach oraz średniowieczne zamki i ruiny, ważne, by nauczyć o Akropolu i Colosseum. To tu na ziemiach południowej Polski ( aż po Kraków) były tereny, które należały do Piastów i przemiennie do Czechów.
      My już tylko samochodem i niezbyt dużo chodzenia. I to też mnie wkurza, bo głowa w chmurach, a kolana i kręgosłup siadają.
      Na Słowacji na południe od Żyliny, jest kilka pięknych zamków. W Czechach, na południu i zachodzie, ale i koło Ołomuńca też jest ich sporo. Polecam Hulkvady i Helfsztyn:):):) w Czechach. Na Słowacki Orawski Podzamok- cudo:)

      Usuń
    2. A góry- Czechy- Łysa i Radhost w Beskidzie Śląsko- Morawskim, Słowacja- Wielka i Mała Fatra, Niżne Tatry, no i Jaskinie Demanowskie- też piękne.

      Usuń
  5. Dzień Świadomego Snu(Lucid dream).Czy to był"świadomy sen"?:)Ja takie miewam.
    Trójkąt Trzech Cesarzy(Biała i Czarna Przemsza),było to miejsce znane w całej Europie.Po drugiej wojnie światowej miejsce to popadło w zapomnienie.Po wejściu do UE coś tam drgnęło.
    www.trojkattrzechcesarzy.pl
    Nie na temat.
    https://youtu.be/6BkRT3hwp2I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie to jednak dranie są. Obejrzałam ten film i zrobiło mi się strasznie niefajnie. Nawet nie wiem, jak to nazwać.
      Trójkąt Trzech Cesarzy tam, a tu niedaleko (1,5km) od domu biegnie niegdysiejsza granica między zaborami- austriackim i pruskim. Tu stela, to cesaroki, tam- prusoki. I nie kochają się do dzisiaj. zresztą i ludzie, i rzeczywistość na pruskim i na cesarskim, to dwa odrębne światy, a już tyle lat minęło od podziałów.

      Usuń
    2. Ta uliczka na filmie,to ulica Różana,była długo granicą między wojskami pruskimi i austriackimi w czasie wojny siedmioletniej(1756-1763).Przed wojną ta wieś nazywała się Waltersdorf(Wieś Waltera),po wojnie nazwę zmieniono na Wustewaltersdorf(Pustynna Wieś Waltera).Mieszkańcy tej wioski(3/4)wymarli z powodu głodu,chorób i wykorzystywania mieszkańców przez obie armie.
      Po tych schodkach wchodziło się do warsztatu garncarza,który wyrabiał doniczki.
      Na tym filmie jest ten zniszczony cmentarz i uliczka Różana(Zedlitzheide).
      https://youtu.be/sGPK9bKcAYM

      Usuń
    3. Obejrzałam z przyjemnością. Śliczne miasteczko. Jest mi znane z jakieś książki, lub reportażu, albo opowiadanej historii, bo jak napisałeś, to od razu coś mi zaświtało. Góry Sowie i podziemne korytarze nazistowskie, które co i rusz ktoś penetruje i opisuje.
      Ziemie, na których leży Walim mają bogatą historię ( przechodziły z rąk do rąk- Piastowie, Czesi, Austriacy, Prusacy, Polacy) i są bardzo malownicze. Kiedy czytam historie wsi i dworów, które oglądamy, dowiaduje się, że te wsie tez mieniały nazwy w zależności, które państwo je obejmowało. A teraz pod tabliczkami z polskimi nazwami, są tabliczki z niemieckimi nazwami.

      Usuń
  6. Z lotu ptaka świetny widok!
    Dworek w stylu angielskim bardzo mi się podoba, zwłaszcza detale. szkoda, że tylko z zewnątrz dostępny.
    Obok nas też jest pałacyk, który tylko przez ogrodzenie można podziwiać, teren spory, ale właściciel prywatny...
    No właśnie nie wiem jak to jest z tymi rzekami, PODOBNO IM BARDZIEJ DZIKIE BRZEGI,TYM LEPIEJ DLA EKOSYSTEMU...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pałace, które oglądamy lub chcemy zobaczyć też mają (niektóre) prywatnych właścicieli i w Krowiarkach czekała nas niemiła niespodzianka. Z drugiej strony świadomość, że ktoś to wyremontuje jest chyba lepsza od rozczarowania, że nie zobaczy się z bliska.
      Tak, ekosystem ma się lepiej, jak jest dziki, ale akurat brzegi Odry oraz Olzy, po polskiej stronie, były wygolone do zera, kiedy sypano wały, a teraz porasta je łoza, gdzie raczej nie ma takiego naturalnego ekosystemu, jak w dalej w meandrach Odry. Ten naturalny ekosystem zniszczono po powodzi w 1997 roku, kiedy z tej strony sypano wały.

      Usuń
  7. Razem z Tobą, a raczej dzięki Tobie poznam lepiej ten skrawek kraju nad Wisłą :)
    Trochę zapomniane, niedoceniane miejsca, ale jakże urokliwe, nieoklepane ścieżkami turystów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wyśmiewania i dyskredytowania polskiej ziemi, uważam, że jest ona piękna i każdy jej zakątek wart jest zobaczenia, jest przecież takie powiedzenie- "cudze chwalicie..."
      Im więcej jeździmy po bliskich i dalszych okolicach południowej Polski, tym bardziej jestem nimi zachwycona. A zaraz obok jest naprawdę malownicza ziemia czeska i urocza ziemia słowacka.
      I nie chodzi mi tylko o zwiedzanie ruin i pałaców, tu jest tyle interesujących rzeczy, że głowa boli. Nie starczy życia, by to wszystko zobaczyć.

      Usuń