Dawno, dawno temu, w okresie letnim, był to przebój puszczany, bardzo często, na antenie polskiego radia.
Pierwszy raz usłyszałam go po włosku i bardzo mi się spodobała jego melodyjność.
Niedługo potem "Greckie wino" zaśpiewała Anna German. Nie spodobała mi się ta wersja, ale nie miałam żadnego wpływu na to, że właśnie w jej wykonaniu ta piosenka była puszczana w radio do znudzenia.
Natomiast nie wklejam piosenki w wykonaniu Udo Jürgensa.
Najładniejsze utwory w j. niemieckim potrafią zabrzmieć wprost strasznie. Z "Białym winem' też tak jest.
Niemniej dla miłośników utworów niemieckich daję link do klipu.
https://www.youtube.com/watch?v=QBkPARPm-Mc
W każdym razie utwór kojarzy mi się z "białą Grecją", upałem, sennością i nostalgicznym latem.
Czy chciałabym zwiedzić Grecję? Nie, nie chciałabym. Nie ciągnie mnie na południe Europy i na północ Afryki. Nie mam napinki na zwiedzanie tamtych krajów, Turcji i Egiptu również.
Jedyne państwo na południowym zachodzie Europy, które chętnie zwiedziłabym to Hiszpania, a konkretnie Barcelona i to głównie ze względu na chęć obejrzenia architektury zaprojektowanej przez Gaudiego.
I powiem szczerze- od greckich win wolę australijskie, hiszpańskie, francuskie i morawskie. No, ale ja nie jestem koneserem win.
Jedyny grecki alkohol, który chętnie "przytulam" to Metaxa i musi być to "7" lub "12". Tyle.
Historia piosenki
"Griechischer Wein (niem. „Greckie wino” ) toaustriacko-niemiecki schlager , gatunek muzyki popularnej z lat 70. w Austrii i Niemczech, wciąż bardzo często granej w krajach niemieckojęzycznych. Piosenka ta zajmuje również ważne miejsce w kulturze południowo-zachodniej Francji oraz wefrancuskim związku rugby . Został napisany przez austriackiego piosenkarza Udo Jürgensa , który był także jego pierwszym wykonawcą w 1974 roku, oraz niemieckiego tekściarza Michaela Kunze . Tekst przywołuje życie greckich imigrantów w Niemczech i nostalgię wywołaną smakiem kieliszka greckiego wina.
Piosenka została następnie przetłumaczona na kilka języków (angielski, grecki, hiszpański ...) i wykonała ją wielu wykonawców. Wersja hiszpańska, spopularyzowana w 1976 roku przez José Véleza pod tytułem Vino Griego , odniosła znaczący sukces w Hiszpanii i na południowym zachodzie Francji. Portugalska wersja Paulo Alexandre, pod nazwą Verde Vinho (zielone wino), odniosła wielki sukces w Portugalii i Brazylii od 1980 roku.
Piosenka ta została spopularyzowana w portugalskojęzycznym świecie przez Paulo Alexandre (od 1977 do tej piosenki, przetłumaczona Verde Vinho ). Sukces odniosła także ze swoją hiszpańską wersją „ Vino Grieg” José Veleza. Dziś piosenka jest jedną z najczęściej granych przez bandy podczas tradycyjnych festiwali na południowym zachodzie - férias .
Cieszy się dużą popularnością w rugby, niezwykle popularnym sporcie na południowym zachodzie. Jeden z klubów kibiców drużyny rugby Bayonne , Peña Baiona , uczynił to swoim hymnem, zmieniając tekst. Dominique Herlax jest jednym z głównych autorów tekstów Bayonne. Śpiewali go również, z jeszcze innymi słowami, kibice francuskiej drużyny rugby podczas mistrzostw świata w rugby w 2007 roku.”
Nie udało mi się ustalić, w którym roku tekst został przetłumaczony na j. polski i po raz pierwszy zaśpiewany, w naszym języku, przez Annę German. Tekst po polsku, w ostatnich zwrotkach, odbiega od oryginału.
Zastanawiam się po kiego grzyba wciśnięto do tekstu w polskiej wersji piasek i sosny Mazowsza, kiedy piosenka jest o tęsknocie migrantów greckich za ojczyzną
Link do polskiego tekstu
http://www.popolsku24.pl/piosenka,anna-german-greckie-wino.html
Tekst niemiecki śpiewany przez Udo Jürgensa jest chyba najbardziej zbliżony do oryginału.
https://lyricstranslate.com/pl/griechischer-wein-greckie-wino.html
Dla tych, którzy lubią sobie pośpiewać melodyjne piosenki.
Było już ciemno, gdy szedłem przez przedmieścia w stronę domu
Była tam gospoda, z której światło jeszcze świeciło na chodnik
Miałem czas i było mi zimno, dlatego wszedłem do środka
Siedzieli tam mężczyźni z brązowymi oczami i czarnymi włosami
A z szafy grającej rozbrzmiewała muzyka, obca i południowa była
Kiedy mnie zobaczono, jeden z nich wstał i zaprosił mnie do stołu
Greckie wino jest jak krew ziemi
Chodź, naleję ci
A jeśli potem będę smutny, wina leży w tym
Że zawsze marzę o byciu w domu
Musisz wybaczyć
Greckie wino i stare, znajome piosenki
Naleję jeszcze raz
Bo znowu czuję tęsknotę. W tym mieście
Zawsze będę tylko obcym i samotnym
A potem opowiadali mi o zielonych wzgórzach, morzu i wietrze
Starych domach i młodych kobietach, które są same
I o dziecku, które jeszcze nigdy nie widziało swojego ojca
Powtarzali wciąż, że kiedyś wrócą znów
I oszczędności wystarczy w domu na małe szczęście
I wkrótce żaden już nie myślał więcej o tym, jak było tu
Greckie wino jest jak krew ziemi
Chodź, naleję ci
A jeśli potem będę smutny, wina leży w tym
Że zawsze marzę o byciu w domu
Musisz wybaczyć
Greckie wino i stare, znajome piosenki
Naleję jeszcze raz
Bo znowu czuję tęsknotę. W tym mieście
Zawsze będę tylko obcym i samotnym
Źródła:
http://www.popolsku24.pl/piosenka,diana-greckie-wino.html
https://pl.frwiki.wiki/wiki/Griechischer_Wein
Zdjęcia z Internetu
PS. W sumie nie wiem, dlaczego tak dokładnie wszystko piszę:):):):). Miałam się skupić tylko na "kopiuj- wklej". W końcu III część z Muzeum Tatry ciągle czeka i czeka, i doczekać się nie może na zamieszczenie na blogu.
Z przypomnianych przez Ciebie piosenkarzy pamiętam.nawet Udo Jurgensa. A moja wielką, grecka miłością- mimo wszechobecnego w moim życiu rocka- jest....Demos Roussos😀 Nie ma podróży bez Jego piosenek!
OdpowiedzUsuńW Grecji byłam raz i mi.starczy, a z Hiszpania to sie nawet tak.ustawilam, że mieszka tam ojciec jednej z moich córek, żonaty z fantastyczna.Hiszpanka, i mam wieczyste zaproszenie i noclegi z dobrym jedzeniem, toteż kraj ten często odwiedzam')
Demis oczywiście, z telefonu pisze stąd i wszechobecne kropki, które się.same naciskaja😀
UsuńAle Demis się nie musi do końca z rockiem wykluczać. Wspólnie z Vangelisem zrobili kiedyś projekt "Aphrodite Child" i nagrali płytę 666. Kawał świetnego, progresywnego grania z wyższej półki, wykorzystującego greckie instrumenty i motywy biblijne.
UsuńNo nie musi, chociaż wielu znajomych trochę się ze
Usuńmnie śmieje przy" Forever and ever" 😀
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń@Radku...
Usuńzwłaszcza to jest progresywne:
https://youtu.be/zEMyQkI75sg
pamiętam jak swego czasu na imprezach /prywatkach, tak się to nazywało/ przy tym kawałku majtki z dziewczyn same się zdejmowały, też progresywnie zresztą, LOL...
p.jzns :)
No tak, Vangelis i Roussos oraz Aphrodite's Child:):): Faktycznie coś takiego było.
UsuńMnie się w ogóle greckie piosenki podobają, ale w wykonaniu Greków w ich ojczystym języku lub w wersji angielskiej. Moje lubienie greckich piosenek jednak wyklucza Eleni, German i innych polskich wykonawców. I nie pytajcie dlaczego. Tym razem nie, bo nie.
Repo, tej Hiszpanii trochę Ci zazdroszczę. Ale tylko trochę, to znaczy zazdroszczę Ci tej "mety" w Hiszpanii- pojechać i nie martwić się o hotel itp.A jak jeszcze towarzystwo miłe... miód.
Idę posłuchać tego grania progresywnego w wykonaniu Roussosa i Vangelisa.
Wysłuchałam tyle, na więcej nie mam czasu teraz.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=0zezVBsfmBQ
https://www.youtube.com/watch?v=5HP1DdiqaEs
https://www.youtube.com/watch?v=bWKQyQ3aCpk
https://www.youtube.com/watch?v=P72HUDxOKFo
https://www.youtube.com/watch?v=3KCbqhJt16k
https://www.youtube.com/watch?v=1fcPCZCnL0Q
https://www.youtube.com/watch?v=VbeOTy48EjE
Czy ja wiem, czy to aż taki wysublimowany rock progresywny? Raczej fajne ballady i takie dansingowy. Mnie si podobają.
A młody Demis to ekstra przystojniacha.
Idę i ja posłuchać wieczorową porą w przerwie serialu. Nie, nie Netfliksy, przypominam sobie" Szpital na peryferiach" 😀
UsuńProgresywna jest tylko płyta 666. Reszta to jakieś pitu pitu faktycznie na dansing, jak dla mnie mogłoby tego nie być.
Usuńhttps://youtu.be/hRZ-P2-NrEc?list=PL9EAiJXXtc-bdbxNvRZCRs402jnbC_bxw
https://youtu.be/zRM8sCsPnmo?list=PL9EAiJXXtc-bdbxNvRZCRs402jnbC_bxw
https://youtu.be/xxodPrxpZi0?list=PL9EAiJXXtc-bdbxNvRZCRs402jnbC_bxw
https://youtu.be/pJ_UYHqWfJk?list=PL9EAiJXXtc-bdbxNvRZCRs402jnbC_bxw
Niektóre powtórzyłeś. Dla mnie to dalej nie jest stricte progresywny, ale jest to jakaś odmiana w stosunku do tych balladowych. Dużo motywów podobnych do zachodnich utworów rockowych. Widać wtedy podglądanie, podsłuchiwanie było mocne, a nowinki wdrażane szeroko.
UsuńTe balladowe do słuchania, jak się ma taki lżejszy nastrój. Fajne są jako rozjaśniacze.
Repo, ten serial to mój ulubiony. Czasami oglądam odcinki, ale nie cały. Czesi to fajny naród, pragmatyczny, a równocześnie wrażliwy, spokojny i taki pogodny:)
UsuńHmm, a jaki w takim razie to jest ten stricte progresywny?
UsuńStricte progresywny, według mnie, to rozwlekły, psychodeliczny wielowątkowy... Niektóre utwory The Doors zaliczyłabym do takiego, choć, co dla mnie dziwne, ich muzyki nie zalicza się do rocka progresywnego.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=ZeMlQEWEg2Q
https://www.youtube.com/watch?v=ZF9WcUt-t0k
No i jak zawsze musiałam się upewnić, co to ten rock progresywny, by nie strzelić babola. I nie mylę się... psychodelki, rozwlekłe, wielowątkowe melodycznie.. gdzieś mi to przedtem świtało.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rock_progresywny
Zatem tylko "666" jako zalążek progresywnego:):)
No tak, jesteś bardzo blisko, ale trzeba troszkę doprecyzować, co niniejszym czynię. :) Doorsów się nie zalicza bo oni są zakwalifikowani pod rock psychodeliczny, który nie jest tym samym co rock progresywny - to oddzielny gatunek. (Do psychodeli zalicza się takie płyty jak Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band, Beatlesów).
UsuńNa czym polega różnica?
Rock psyhodeliczny dowolnie zaczął mieszać gatunki, wprowadził do muzyki wątki filozoficzne, religijne, a nawet okulystyczne i satanistyczne (Back Widow - "Come to the Sabbat") i zmieszał je z egzystencjonalnymi.
Rock progresywny zaczął się skupiać na kompozycyjnej i instrumentalnej perfekcji, choć tematykę zasadniczo miał podobną. Psychodela była z założenia prostsza i lżejsza w odbiorze (U Doorsów oprócz takich utworów jak Riders of the Storm, czy The End, dominują niezbyt długie i oparte na bluesie proste piosenki), jako rodzaj wytrychu do umysłu (razem z różnymi narkotycznymi wspomagaczami) ;),
Rock progresywny jest następcą psychodeli, powstał troszkę później choć granica jest płynna, faktycznie urozmaicenie kompozycji wiązało się często z wydłużeniem utworów, ale wcale nie jest to jakaś norma - zespoły uważane za prekursorów gatunku miały kilka różnorodnych utworów plus jedną dłuższą suitę. (Choćby Uriah Heep, czy Jethro Tull).
666 ma niby krótkie utwory, ale łączą się one w suitę i oprócz melodyjnych, balladowych, zawierają też bardzo cudaczne i ciężkostrawne. Ja byłem w szoku że słodki Roussos coś takiego stworzył, szkoda że zaprzestał...
Ał, zespół się nazywa Black Widow...
UsuńOd końca- raczej Vangelis eksperymentował, Roussos chyba skupił się bardziej na vocalu.
UsuńDzięki, bardzo chętnie czytam wszystko, co mi daje wiedzę o muzyce.
Mniej więcej łapię różnice, ale dopóki nie wsłucham się w więcej utworów, to pewnie będę jeszcze mylić gatunki rocka, które nie są wyraziste.
Tak, masz rację to pomysły Vangelisa. W zasadzie sławę zespołowi przyniosły pierwsze albumy, ten okazał się zbyt ambitny. Rozbieżność tego co chciał Vangelis i Roussos doprowadziła do rozpadu zespołu.
UsuńWiesz, jak się lubi muzykę to te podziały nie mają aż takiego znaczenia.
Właśnie wysłuchałam dwóch utworów Black Widow- "In Ancient Days" i "ComeTo The Sabbat". Nie bardzo mi ten progresywny podchodzi. Może za późno dzisiaj na taka muzykę? Fakt, że takie deczko psychodelo, ale też różne "wątki" wprowadzają chaos. A z drugiej strony znowu coś innego.
UsuńOn tak średnio wchodzi. Na pierwszy raz poleciłbym coś przyjemniejszego.
UsuńMoże Kin Ping Meh...
https://youtu.be/p7aLcURe3dg
jeśli "Come to the Sabbath", to kojarzy mi się Mercyful Fate
Usuńhttps://youtu.be/HqcOVzx4CqY
nigdy nie byłem orłem w klasyfikacjach, ale do szufladki "progresywność" chyba można to wrzucić?...
p.s. przy okazji zauważmy, że jeden z wiodących riffów w powyższym kawałku to Rush, jak w mordę strzelił, a to już jest na pewno z worka "progresywne" :)
UsuńJak tak słucham tych utworów, to dochodzę do wniosku, że nie ma chyba zespołu, który nie grałby rocka progresywnego. Przecież takie wariacje instrumentalne ( np.jak u Kin Ping Meh) ma wiele zespołów- vocal- wariacje- vocal... i tak to leci.
UsuńZdecydowanie bardziej podoba mi się wersja Mercyful Fate.
I... (według definicji rocka progresywnego i wyszczególnionych jego cech charakterystycznych) chciałabym usłyszeć utwór stricte rockowo progresywistyczny, a nie mieszankę z wtretami.
Ide szukać.
A z orkiestrą, utwory o rozbudowanych wątkach grało sporo zespołów rockowych. Czy zatem można już powiedzieć, ze grali rocka progresywnego?
UsuńChodzi mi o czysty rock progresywny, utwór z prawie wszystkimi elementami tego rocka.
Tak, inspirowali się progresją.
UsuńRock progresywny był drogą, jaką podążała muzyka lat 70, do czasów pojawienia się punk rocka, dlatego jego elementy pojawią się prawie wszędzie, choćby na płytach Deep Purple, Black Sabbath, Queen, a nawet debiucie Scorpionsów. Fakt, nie mówi się o nich jako o zespołach stricte progresywnych, bo stali się prekursorami innych gatunków, hard rocka, czy heavy metalu. Ale rock symfoniczny, artrock, krautrock czy inne, to będą podgatunki rocka progresywnego. Po dekadzie, kiedy królował punk rock, )mniej więcej do końca lat 70.) progresja pojawiła się w muzyce w zmienionym kształcie - a przywrócił je New Wave of British Heavy Metal i takie zespoły jak Diamond Head czy iron Maiden. ;) Ale przecież takie AC/DC opierające się na prostocie riffów i kompozycji rocka progresywnego nie gra. :D
W awangardę takiego czystego rocka progresywnego to wpisuje się Yes, King Crimson, Pink Floyd i Genesis z Peterem Gabrielem i Jetrhro Tull, co nie znaczy, że w ich repertuarze nie będzie już wcale tradycyjnie komponowanych piosenek.
Jak rozumiem chcesz usłyszeć coś co jest rockiem progresywnym takim mocno ortodoksyjnym. Na szybko do głowy przychdzi mi to:
z mniej znanych
https://www.youtube.com/watch?v=QW7IU4C3hok
no i bez wątpienia bardzo znany King Crimson...
https://www.youtube.com/watch?v=Uw85aNJabkE
No i obecnie istnieje renesans progresji. Ostatnio mnie pochwycił Overhead
https://youtu.be/Kqihm-g8LL4
z pewnością AC/DC /lub polska wersja: TSA/, czy Motorhead żadnego progresywnego rocka nie grają, jest nawet kłopot klasyfikować ich jako ogólnie rozumiany "metal", sam Lemmy Kilmister(RIP) każdy koncert zaczynał od deklaracji "gramy rock'n'rolla" i trudno się z nim nie zgodzić...
Usuńtak w ogóle, to zauważyłem, że w Polsce jest większa tendencja do detalicznego szufladkowania muzy, na Zachodzie za to funkcjonuje taki worek pod nazwą "heavy" /tylko to jedno słowo/, do którego pakuje się praktycznie wszystko, co trochę mocniej i ostrzej zagra, w Polsce za to zwykle mówi się "metal", choć jest to worek mniej pojemny, niż zachodnie "heavy"...
to wszystko jest raczej punkt widzenia fanów, bo sami muzycy jeszcze inaczej to wszystko szufladkują, a czasem wcale tego nie robią... tu warto przypomnieć jak wspomniane wcześniej Jethro Tull dostało nagrodę Grammy w kategorii hard rock/meta/ za płytę "Crest of Knave", co wywołało totalne zdziwienie samych muzyków... moje zresztą też, bo jedyne "hard&heavy", które słyszę w ich graniu, to wiodący riff z kawałka "Aqualung" z innej płyty zresztą, akurat też "Aqualung" :)
Rade, wysłuchałam po kilka utworów z albumów, bo na więcej na razie nie mam czasu. Faktycznie, coś jest innego w tej muzyce.
UsuńCrimsona znam z Epitaph. Ale nie wiem, czy mam ochotę na albumy, bo dla mnie to nadal jest total pomieszanie z poplątaniem i jakiś bałagan, jazgot w tym jest. Ale to mój odbiór.
Piotr- Jethro Tull gra rożne kawałki, ogólnie nie przepadam.
Nie wiem, czy my tutaj detalicznie szufladkujemy muzę, ogólnie to polskiej muzyce daleko do tej zachodnie, może dlatego, że kiedy tam rock już wybrzmiewał pełną parą i eksperymentowano z nim, to u nas głównie takie zespoły jak "Czerwone Gitary", "Trubadurzy" i im podobni grali. Owszem były ambitniejsze zespoły, ale one były bardzie chyba bluesowe.
No i propagowanie muzyki rockowej- kiedy na zachodzie odbywały się wielkie rockowe koncerty, trasy zespołów po wielu krajach, to u nas festiwale "piosenki jedynie słusznej".
Nie mam pojęcia jaka jest ogólna wiedza muzyczna Polaków, ale obawiam się, że mikra, to co mówić o rozróżnianiu gatunków i o niuansach.
oj, grały ambitne kapele, na przykład SBB, czyli Silesian Blues Band, co było o tyle ciekawe, że (moim zdaniem) bluesa to oni nie grali... bluesa za to grał brat Józka Skrzeka, czyli Janek Kyks (RIP), ten "mniej znany"... tylko tu wpuszczamy się w dyskusję o etykietkach, która jest podobnie głupia, jak dyskusja o gustach... alors je passe :)
UsuńOwszem, grały, ale dla szerszej publiki, szerszej grupy słuchaczy, byli mniej znani. Ja mówię o końcówce lat 60. kiedy królowała polska piosenka przaśna.
UsuńDyskusja o etykietkach jest nawet twórcza, jeżeli się nie będziemy upierali przy jednej.
Znany, mniej znany... zależało, kto czego słuchał i w jakich kręgach się obracał. Moje koleżanki nie znały Joplin i słuchały np. Krajewskiego... ja z kolei pewnie nie znałam innych kapel.. i tak to się kręci.
Jak SBB nie grał bluesa, jak grał- W Kołysce dłoni Twych" bluesowe rytmy...ale szczerze mówiąc, denerwują mnie te długie wstawki instrumentalne, rozwlekłe o i na klawiszowych. Oni chyba graj alternatywnego bardziej niż bluesa.
A tu Kyks
https://www.youtube.com/watch?v=4Fx4mshinO0
https://www.youtube.com/watch?v=ZJqkYxMQf98
https://www.youtube.com/watch?v=Z3P88mVKpL0
Matko, jaki on ryśkowo riedlowy
Nie wierzę !? To znaczy, że nie tylko ja tak mam ?! Mnie też nie ciągnie do odwiedzenia Grecji czy Egiptu - kompletnie ! Nigdy tam nie byłam i wcale mi się nie chce. Natomiast Hiszpania - to zupełnie co innego. Już kilka lat temu zaczęłam się uczyć języka hiszpańskiego ( z miernym skutkiem, ale zawsze ). Marzenie zbliża się powoli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
Nie ciągnie, nie byłam i nie będę nawet w miesiącach tzw. zimowych, kiedy nie ma tam upiornego upału. I jakoś nie mam poczucia dyskomfortu, że "wszyscy byli,a ja nie" i "wiesz, żałuj" i jeszcze "No wiesz, nawet nie byłaś, to nie wiesz. Naprawdę nie pojedziesz?"
UsuńOby Ci się marzenie spełniło. Ja specjalnie się nie staram z tą Hiszpanią. Widać pragnienie u mnie mniejsze.
Metaxa... jak mawiał pewien mój wujek: "taki lepszy grecki bimber"... a ja wolę już raki /grecka wersja grappy/... za to ouzu omijam szerokim łukiem, nie cierpię anyżku, żadnych trunków z tym świństwem...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Tylko Metaxa i nic poza tym, a już anyżowe... fuj!
UsuńPolski bimber pijam, to i grecki może też być:):):)
Na listę bimbrów obok rakiji i śliwowicy dopisuję palinkę...
Usuńbarack, czy cseresnye?... swego czasu na Węgrzech to była spora różnica, także cenowa... ta pierwsza miała opinię "z nieco wyższej półki", a ta druga była sprzedawana także w małpkach, w takich kioskach z papierosami i napojami, które stały pod zakładami pracy(!), co nas strasznie intrygowało, jako że w Polsce w sklepach żadnych małpek wtedy nie było :)
Usuńznaczy były ćwiartkowe, sprzedawano w nich "strażacką" jedynie, ale to było wcześniej i za wczesnego Gierka zlikwidowano, i małpki, i samą "strażacką", zastąpiła ją droższa "niebieska" w połówkach...
te wszystkie Bałtyki i Vistule to już była melodia lat późniejszych, czasów schyłkowego Gierka...
No proszę, jak to greckie wino potrafi zwekslować dyskusję na bimber:):):):) Palinkę piłam i polską śliwowicę, ale tę łącką, i wyszło na korzyść polskiej. A jak już jesteśmy przy bimbrze, to zdarzyło mi się pić jabłkowy calvados, tłoczony niedaleko nas, w jednej wsi czeskiej- miał moc niewąską.
UsuńZa Gierka to się pijało żytnią z kłoskiem i czystą wyborową, inne miały jakiś dziwny posmak. Na sama myśl o "Bałtyku" robi mi się niedobrze.
Piłem tam jakiś Nosztalgia, Rezangial i Ceresznye palinka (w zasadzie te Ceresznye oznacza że jest czereśniowa i to było dla mnie zrozumiałe przy pytaniu jaką chcę :D). Rozrzut procentowy od 38% do 50%.
UsuńHmmmm... nie dorównam, ale może dlatego, że nie przepadam za kolorowymi wódkami, nawet takimi z wyższej półki. Jeżeli coś takiego piję, to tylko w celach poznawczych i potem nie powtarzam. No chyba, że na jakiś czas mi smakuje, ale to rzadkość. I są takie to których wracam czasami jak np. Metaxa.
UsuńW Czechach można kupić wódki smakowe ty[pu czereśniówka, gruszkówka itp. U nas weszły też, ale tam były wcześniej.
Ale uwaga - to nie są kolorowe wódki smakowe, to są wytrawne alkohole destylowane z alkoholu robionego z owoców. Wódek smakowych nie polecam z żadnej półki. ;)
UsuńOk, źle zaklasyfikowałam, masz rację- wiemy o co mi chodzi:):):)
Usuńkiedyś w Polsce była w sprzedaży "Śliwówka", a wcześniej "Prunelka" i to była faktycznie wódka smakowa z kartofla lub jakiegoś zboża z dodatkiem soku, czy aromatu śliwkowego... ale Śliwowica bazuje na zacierze ze śliwek... inna sprawa, że ta terminologia jest mocno poszarpana, często się myli wódkę na zacierze z owoców z nalewką na owocach lub zwykłą wódką zbożową z dodatkiem soku, czy aromatu...
Usuńale w sumie, na ile to jest ważne?... ważne, żeby kręciło, klepało, sponiewierało i takie tam inne, LOL...
Eeeee... no, nalewki a smakowe,to jednak jest różnica. Nalewki są za słodkie, takie likiereczki, albo znów za ziołowe np. kminkula, czy tatarczówka... no i własnej roboty cytrynówka oraz przepalanka, może też być miodunka lub miodula. Czy ja wiem? Może ja jednak pozostanę przy czystej, czerwonym wytrawnym i tej Metaxie?
UsuńPoprzestańmy na "klepało" :):):):):)
No nie. Ja po prostu lubię się napić dobrego alkoholu a nie sponiewierać.
Usuńspoko Radku, wziąłeś mój żart zbyt dosłownie... z czego żart?... a raczej z kogo?... ano z całego mnóstwa zakłamanych ludzi, którzy twierdzą, że piją "TYYYLKO dla smaku", LOL... zasadniczo, to temat od dawna zadyskutowany na śmierć, ale takie ptysie nigdy nie przestaną mnie śmieszyć :)
UsuńMasa ludzi jest zakłamanych i nie tylko dotyczy to picia alkoholu. Kiedy ktoś mówi, że pije "dla smaku", może mówić prawdę. Ja lubię próbować różne alkohole, właśnie dla smaku. Z drugiej strony, jak nie spróbujesz, to nie wiesz, co istnieje w tym świecie. Nie znam nikogo, kto twierdzi, że pije alkohol, by się sponiewierać. Owszem, przyczyny picia alkoholu są różne i nie trzeba tutaj tego tłumaczyć. Cały czas mówię o ludziach nieuzależnionych.
UsuńBardziej przekonuje mnie stwierdzenie: "Piję, bo lubię, lubię stan rauszu", "Piję, bo muszę się wyluzować". Nie potępiam ludzi, którzy mówię, że piją, bo muszą wyluzować się, lub zapomnieć. Każdy ma swoje sposoby na radzenie sobie ze stresem, z trudnościami. To jest sprawa nie tego, że piję, ale jak dużo piję w ogóle i jak dużo piję na raz.
I zaraz wejdziemy na temat alkoholizmu....:):):):):)
Uściślę - lubię alkohol i dla smaku i z powodu jego walorów luzujących gumę w majtach. Kiedyś bywało że mnie poniewierał, ale ostatnimi laty nie mam potrzeby spożywać aż takich ilości... ;)
UsuńŻart adekwatny do kultury picia wielu naszych rodaków, więc...
:):):):):)
Usuńto w sumie tylko kwestia słów, sformułowań, ale upierdliwi bywają ludzie, którzy w tonie wyższości twierdzą: "ja nie muszę się wyluzowywać, czy poprawiać nastroju alkoholem", sugerując, że ich rozmówca "musi", co czasem może być prawdą, a czasem nie...
Usuńnatomiast gdy ktoś przyznaje, że alko pija "na stresy" albo co gorsza "na kłopoty" to dawne zboczenie zawodowe zapala mi żółtą lampkę co do tej osoby, dobra wiadomość jest tylko taka, że ta osoba to widzi i nie próbuje zaprzeczać, czyli nie jest jeszcze tragicznie... akurat jestem wyznawcą takiego podejścia, że gdy się ma kłopoty, to lepiej się trzymać z daleka od narkotyków, im większy kłopot, tym dalej się trzymać... za to za w pełni zdrową motywację do napicia się uważam "dla funu", nawet jeśli ktoś przesadzi dla tego funu...
natomiast faktycznie zdarzają się ludzie, którzy się napiją "TYLKO dla smaku", ale jest ich o wiele mniej, niż tych, którzy to deklarują...
tu ciekawostka: już pierwsza działka alkoholu, zwłaszcza mocnego, upośledza zmysł smaku na tyle, że kolejne "TYLKO dla smaku" nie mają już za bardzo sensu... wiedzą to świetnie kiperzy, którzy stosują różne sztuczki, żeby w pracy ten ich zmysł smaku jakoś sprawnie jeszcze działał...
Tak, jak się ma kłopoty, to należy się trzymać z dala od narkotyków, tylko powiedz to przeciętnemu Polakowi. Przecież ludzie nie są uczeni rozładowywać stras innymi metodami. Polak, jak ma zmartwienie, jak jest zły, jak ma doła, jak... to pije i nie przekonasz go by inaczej się wyluzował.
UsuńDla Polaka nie ma imprezy bez alkoholu- nie pijesz, nie umiesz się bawić, jesteś dziwakiem.
Mnie nie dziwią takie słowa: "Muszę się napić....". Cały czas twierdzę, że nie problem w piciu alkoholu, tylko w częstotliwości picia i ilości wypitego alkoholu na jedno posiedzenie.
Kiper może i potrafi odróżnić, czy po drugim kielichu smak się zmienił, ale zapewniam Cię, że przeciętny człowiek jednak nadal czuje podstawowy smak alkoholu po kilku kielichach. Inaczej było by mu wszystko jedno co pije.
https://youtu.be/n-LSx4tN1_M
Usuńnie do końca we wszystkim zgadzam się z panem Rutkowskim, ale w tym konkretnym temacie omawianym na filmiku trafił w samo centrum...
Przeczytałam tylko tytuł i już mnie przekonał. Odsłucham później:):):) Obowiązki ( gary) wzywają:):):)
UsuńWole wersję włoską, głos German nie pasuje mi do klimatu.
OdpowiedzUsuńByliśmy 2 lata temu na Krecie i chętnie zwiedziałabym inne wyspy, ale nie latem, za gorąco i za dużo ludzi.
Jest jeszcze wersja francuska i ta, według mnie, najlepiej brzmi. German jęczy, a nie śpiewa. Jest coś w jej głosie, co mnie denerwuje.
UsuńDo greckich wysp też mnie nie ciągnie.
A już myślałam, że jestem jedyną osobą pod Słońcem, która nie trawi śpiewu pani Anny German. Nigdy jakoś nie ciągnęło mnie do zwiedzania Grecji. Byłam natomiast w Stambule, a potem w Alanyi nim stała się super modnym i super zabudowanym kurortem i było całkiem miło.O zwiedzaniu Grecji jeden z moich znajomych powiedział, że nie rozumie po jakie licho ma dreptać w 40 stopniowym upale by zobaczyć ruiny, skoro mu wystarczy spojrzeć w lustro. A piosenki Demisa Roussosa i utwory Vangelisa często u mnie rozbrzmiewają. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńMnóstwo ludzi zrobiło sobie z German ikonę, czego ja kompletnie nie rozumiem, bo głos miała jękliwy z jakim dziwnym tembrem. Ale wtedy podobały się Sośnicka, Elkana, Santor, Kunicka itp. Zupełnie nie moje klimaty.
UsuńU mnie powstał ogromny dysonans poznawczy kiedy podczas jakiejś wycieczki zobaczyłam "obiekt moich westchnień", czyli jakieś ruiny, zupełnie w innym wymiarze. Były małe, brudne, nieciekawe wprost, a na zdjęciach wspaniałe. I wtedy doszłam do wniosku, że tak może być i w innych przypadkach. W mojej wyobraźnie Akropol jest czysty, biały , wyniosły, a w rzeczywistości...nie mam ochoty zobaczyć.
Teraz jest fajna sprawa z Internetem, bo wszystko można sobie obejrzeć dokładnie w różnych opcjach. A jakieś wrażenie podróżnicze kompletnie mnie nie interesują.
Metaxa jest też winna ponieważ to mieszanka destylatu i wina muskatowego. Do kolekcji win dorzuciłbym węgrzyna, wina bułgarskie ( bo robią nie tylko Sofię) i gruzińskie. W końcu Gruzja to ponoć kolebka wina.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że jest winna, lubię ją. Od innych koniaków czy whisky odrzuca mnie. Chociaż ostatnio ta z wyspy Goa całkiem, całkiem była.
UsuńWina bułgarskie i gruzińskie też goszczą w naszym domu- krótko, bo faktycznie dobre są. Ale jak już pisałam- wytrawne i czerwone :)
Większość tych "kultowych" miejsc w tzw.realu rozczarowuje.Wniosek stąd taki,że trzeba z żywymi naprzód iść..;)) Bardzo dobrze wspominam Kretę,wszystko kolorowe jak na pocztowce - błekitne niebo, granatowe morze, palmy i tysiące drzew oliwnych.Białe domy,suszące się na słońcu rodzynki..Lubię kompozycję morza i gór,smak musaki,wina i jagnięciny.Ale piękno wyspy psuje brzydota ludzka - tony śmieci,starych opon jakiegoś gruzu..wszystko to wyrzucone beztrosko obok płotu, ulicy.
OdpowiedzUsuńJa już nie za dobrze pamietam German,nigdy nie słuchalam jej śpiewania.
Nie lubię chodzić utartymi ścieżkami, kiedy coś zwiedzam. Najczęściej wchodzę tam, gdzie w sumie nie powinnam i wtedy też widzę całą nędzę zaplecza i blichtr frontu. Kraje nad Morzem Śródziemnym, a już szczególnie Egipt i Turcja, kojarzą mi się z brudem, tłumami, harmidrem... i nawet nie mam pojęcia, skąd u mnie takie przekonanie. Chyba z artykułów na ten temat, a może i z książek. Czy powinnam pojechać, by się przekonać, że nie mam racji? Nie wiem, każdy widzi świat i otoczenie inaczej. Ja nie będę przekonywała do mojej wizji, i nie chcę, by mnie przekonywano- jedź, sama zobacz, fajnie jest...Może i temu komuś fajnie, a ja mogę stracić resztki złudzeń.
UsuńTutaj też byś nie pojechała,aby poczuć dreszczyk emocji podczas największej imprezy Europejskiej Federacji HD w Drepano,Igoumenitsa,na jednej z największych plaż Morza Jońskiego mierzącej 4 km,cztery dni muzyki w wykonaniu kilkunastu tysięcy motocykli Harley Davidson?
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/VYdF6IFePBE
Dawno temu,Anna German mieszkała ze swoją mamą w mojej gminie.Nie tak dawno,wybudowano w mojej gminie obwodnicę(7 km obwodnicy budowano 15 lat,budżet przekroczono dwukrotnie),jedno z rond tej obwodnicy nazwano Rondem Anny German.
Od ponad pięćdziesięciu lat,tradycyjnie na Sylwestra,greckie wino Limnos.
https://youtu.be/e6vWIy7r3ck
Robi wrażenie taka ilość motocykli. Kiedyś Harley to było moje marzenie, ale taki klasyczny, nie te nowoczesne. A potem ujrzałam królewskiego Enfielda i przepadłam:):):):)
UsuńAl motocykle zawsze chętnie oglądam, gdziekolwiek się znajdują i jakiejkolwiek są marki. Zloty motocyklowe są różne i różną mają sławę. Niektóre należy omijać z daleka.
O Annie German interesujące- ona zasługuje na pamięć. To tylko ja mam do niej awersję, ale mnóstwo ludzi uwielbiało jej słuchać.
Nie znam tego wina, muszę powiedzieć Jaskółowi, by się zakręcił, może warto spróbować, bo Imiglikos greckie niezbyt mi podchodzi, a muza fajna:) dzięki:)
A ja lubię południowe kraje zwłaszcza Włochy , Grecje i chętnie zwiedziłabym tak jak ty Hiszpanie . Natomiast do Turcji bym nie pojechała mnie orient nie fascynuje . Natomiast fascynuje mnie starożytność , więc kiedyś marzyłam o Egipcie ,ale po tej arabskiej wiośnie zrezygnowałam z tych planów . Tych piosenek nie znam , więc trudno mi coś o nich napisać .
OdpowiedzUsuńPs Demisa Rousossa znam i Eleni jest fajna .
UsuńPiszesz, chcę zwiedzić, bo mnie to interesuje, to ja to odbieram jako poszerzenie Twojej wiedzy o obrazy. Masz marzenie, by to zobaczyć, to życzę ci realizacji jak najfajniejszej. mnie fascynuje ten dalszy orient, ale Turcja też, ale nie jako miejsca, a kultura i przede wszystkim hafty.
Ale spotkałam się i z taką tezą, że jak się jest prawdziwym historykiem, to należy koniecznie takie miejsca zwiedzać.
Mnie też interesuje historia starożytna, a w sumie każda. Uczyłam prawie 10 lat historii, nie jestem historykiem, a nauczycielem historii, bo właściwy historyk (nazwa historyk), to jest naukowiec badający historię.
Ale czy trzeba aż zwiedzać kraje historyczne dlatego, że jak się interesujesz to "wypada tam być". Kto chce niech jedzie, ale niech ludziom się nie wmawia, że jak się interesujesz historią, to "musisz' to zobaczyć, bo inaczej co to za zainteresowania.
Historia ma to do siebie, że nigdy nie dojdziesz do sedna genezy danego zdarzenia. Historyk opiera się głównie na źródłach (pisanych, przekazach ustnych) i pracy archeologów (artefakty z wykopalisk). Może być na miejscu zdarzenia historycznego, ale wcale nie musi, bo co on tam po tylu wiekach zobaczy? Owszem obiekty, ruiny, ale już np, krajobraz może być zmieniony ( to dotyczy pół bitew, starożytnych miast, ruin itp.).
Jedzie się zwiedzać historyczne miejsca dlatego, że ma się na ochotę ( głównie turyści) poznać te miejsca, zobaczyć, może mieć jakieś wrażenia. Historycznie, naukowo przeciętnemu turyście nic takie zwiedzanie nie wnosi.
Natomiast historyk- naukowiec, a nie nauczyciel historii, który tylko potocznie jest nazywany historykiem, treści do swoich badań naukowych szuka gdzie indziej i ma swój warsztat naukowy, który wcale nie musi obejmować koniecznie "bycia' w miejscu historycznym.
I co ja przekażę uczniom, jako nauczyciel historii, kiedy zwiedzę takie miejsce? Wrażenia? Obrazy? Co? Powiem "byłam widziałam" ,pokażę jakąś charakterystyczną pamiątkę, trochę poopowiadam i na tym koniec. Uczniowie wysłuchają lub nie, jakieś fragmenty zapamiętają, ale i tak reszty muszę nauczyć za pomocą metod i środków, przeznaczonych do nauczania historii.
Cały wyjazd pozostanie tylko jako indywidualne doświadczenie.
Mnie interesuję Jaskóło zarówno historia , kultura i język krajów śródziemnomorskich ale i nie ukrywam klimat , kuchnia , krajobrazy , widoki .Wszystko co jest związane z danym krajem . Interesowałam się starożytnym Egiptem , religią i mitologią , więc chciałam tam pojechać ,ale kultura Islamu mnie nieciekawi zwłaszcza teraz kiedy tak wiele się słyszy o aktach terrorystycznych czy niemiłych sytuacjach dla kobiet , które udają się do krajów islamskich . Egipt starożytny mnie interesuje nadal , zobaczenie piramid i ich zwiedzanie musi być fascynujące ale cała reszta mimo bardzo pięknych krajobrazów , widoków i świetnej kuchni już mnie nie pociąga . Chętnie więc pojadę do Hiszpanii ale do Turcji już nie , bo nie interesuje mnie zwiedzanie Meczetów , którym nie odmawiam wartości architektonicznych po prostu mnie to nie fascynuję . Każdy wybiera te kraje które go interesują widoki i obrazy zapewne mają największy wpływ na wybór wycieczki ,ale kultura danego krajów również przynajmniej dla mnie .
UsuńJa rozumiem fascynacje daną kulturą ( w końcu to moja działka), historią, językiem, kuchnią, nie neguję tego i życzę każdemu, by wypełniał swoje zainteresowanie w taki sposób, jaki mu najbardziej odpowiada. Nie zgadzam się tylko z tezami, że jak ktoś nie ma ochoty zwiedzać np. krajów nad Morzem Śródziemnym, to w jakiś sposób jest "wybrakowany" i okazuje mu się brak zrozumienia. A już gadanie, że historyk nie jest prawdziwym historykiem, bo nie widział np. jakichś ruin, to mnie rozśmiesza do łez. Ale to tak na marginesie.
UsuńNa razie to jestem zainteresowana poznawaniem historii tutejszego regionu z czeskim Śląskiem i Morawami.
Piasek, wielbłądy, upal, piramidy... no nie, jakoś nie.