Bardzo trafny oraz rzeczowy post, pod którym mogłabym się, z całą odpowiedzialnością za słowo, również podpisać, choć nie zawsze zgadzam się z autorką, co do przyczyn opisanego zjawiska.
Wklejam (bo to moja cecha główna: kopiuj-wklej) treść ot tak, by przypomnieć, albo wręcz pokazać, z czym się wiąże krytykanctwo- nie rzeczowa krytyka, a właśnie krytykanctwo. Sam tytuł też wiele mówi.
„KRYTYKANCTWO – OCZYSZCZANIE WEWNĘTRZNE
on niedziela, sierpień 27, 2017
Autor słynnych „Rozmów z Bogiem” napisał: „Tak długo, jak będziesz się martwił tym, co inni o Tobie myślą, tak długo będziesz od nich zależny”. Któż chciałby być zależny od zakompleksionych ludzi z niskim poczuciem własnej wartości?
Każdy z nas spotyka się czasem z krytyką. Co powoduje, że niektórzy są tak skorzy do krytyki? Skłonność do ciągłej krytyki wynosimy z domu, to świadczy o naszym wychowaniu (nie mylić z wykształceniem): ktoś, w czyjej obecności stale krytykowano innych ludzi i kto sam był krytykowany, uczy się krytykowania. Taka osoba posiada niskie poczucie własnej wartości. To nie jest tak, że nikt nie może nam powiedzieć złego słowa. Każdy ma prawo oceniać i to, jak to robi świadczy wyłącznie o nim. Uwierzcie mi, „konstruktywna krytyka” potrafi dać naprawdę ogrom korzyści. Trzeba jednak odróżnić konstruktywną krytykę od destrukcyjnej.
Jeśli ktoś nie wysila się, by w swój krytycyzm włożyć choć odrobinę kultury to świadczy o nim bardziej niż o nas. Dlatego nie przejmuję się tak zwanym hejtem, tym bardziej jeśli pochodzi od ludzi, którzy totalnie nie mają dla mnie znaczenia i zajmują się typowym „krytykanctwem”. Przykra i złośliwa krytyka o wiele więcej mówi o osobie, która krytykuje, a nie o tym, kto jest krytykowany. Jeśli zatem Drodzy Czytelnicy będziemy o tym pamiętali to będziemy wiedzieli, że to nie z nami jest „coś nie tak”.
Jest tak i wszyscy o tym dobrze wiemy, że są na świecie ludzie, którzy wszystko krytykują, ale są też tacy, którzy pomagają, oczywiście w miarę swoich możliwości. Gorzej jest, gdy ktoś próbuje być dobry w jakiejś dyscyplinie, ale mu nie idzie. Wtedy zazwyczaj na każdym kroku musi udowadniać innym, ale chyba przede wszystkim sobie, że jest ekspertem i że jest lepszy od innych. W ramach takiego udowadniania, osobnicy niespełnieni odczuwają uporczywą konieczność krytykowania innych. Właściwie nawet nie tyle krytykowania, co ganienia, łajania, podkopywania czyjegoś autorytetu. Krytykowanie miałoby w sobie jeszcze ziarno pozytywnego przesłania, mogłoby nieść sensowną radę czy rozwiązanie jakiegoś problemu. Jednak w takich przypadkach mamy wtedy raczej do czynienia z „krytykanctwem”, niż z krytyką.
Osoby takie są nieszczęśliwe: osądzanie innych to forma terapii – oczyszczania wewnętrznego. To świetny, choć brudny sposób, na odwrócenie uwagi od tego, co dzieje się w nich samych. Zamiast wziąć się w garść i zacząć pracować nad sobą, wybierają łatwiejszą drogę, przerzucają własne wady na barki innych i w krótkiej chwili zaczynają czuć się lepiej. Stają się idealni, nieomylni i naprawdę w to wierzą, a ich ego obija się głową o sufit. Znikają ich błędy, nie widzą swoich wad, za to druga osoba postrzegana jest przez nich jako szczególnie zepsuta. Na zasadzie kontrastu poprawiają własne samopoczucie i wpadają w nałóg bezlitosnego krytykowania. Dokąd to prowadzi? Krytykowanie innych więcej nam mówi o osobie krytykującej niż o obiekcie krytyki. Mówi się, że skłonność do krytyki to forma ukazania autobiografii. „Gdy osądzasz innych – nie pokazujesz jakimi oni są -pokazujesz, jaki ty jesteś” .
Na swojej drodze życia napotkałam na „bandę łobuzów”, zaczęłam się wtedy zastanawiać skąd biorą się tacy ludzie? To stało się źródłem moich głębszych rozważań na temat ludzkiej natury. Długo się nad tym zastanawiałam i mój wniosek jest taki, że Ci, którzy rzeczywiście mają wiedzę, będą zbyt zajęci, aby tracić czas na krytykanctwo. Krytykanctwem zajmują się zakompleksieni i stale próbujący sobie coś udowadniać ludzie. Skłonność do krytyki niestety zazwyczaj pozostaje na całe życie. Rywalem natomiast takiej osoby jest każdy, kto ma większy potencjał, możliwości, wiedzę itp. Warto o tym pamiętać.(...)"
Ja jeszcze dodam, że nie tylko osoby zakompleksione uprawiają krytykanctwo. To mogą być także osoby szczególnie złośliwe, wypełniający jakaś sobie tylko znaną zemstę ,.ub zwykli awanturnicy, bo nie mogą bez zadymy, gdziekolwiek się pojawią, żyć.
http://martakorona.pl/blog/2017/08/27/krytykanctwo-oczyszczanie-wewnetrzne/
„Krytykanctwo- cecha kogoś, kto ma skłonność do zbyt częstego i niesłusznego krytykowania kogoś lub czegoś”
https://wsjp.pl/haslo/podglad/68310/krytykanctwo/5179048/cecha
„Najczęściej spotykane definicje słowa krytykanctwo to: niesłuszne i nierzeczowe krytykowanie czegoś, krytyczność, dążność moralizatorska, kaznodziejstwo, krytykowanie, z którego niewiele wynika, trywialność, upierdliwość, treści moralizatorskie, rezonowanie, krytyka, moralizowanie, rezonerstwo, moralizatorstwo, przesadne doszukiwanie się w czymś ujemnych stron, skłonność do nierzeczowego krytykowania, wydawania bezcelowych negatywnych sądów, malkontenctwo, mentorstwo, malkontenctwo, rezonerstwo, pouczanie, dogadywanie, niesprawiedliwe, nierzeczowe krytykowanie, gderliwość, ponuractwo, mentorstwo, krytycyzm, zrzędliwość, dydaktyzm, przygadywanie, moralistyka, niezadowolenie, małoduszność.”
https://krzyzowka.net/wyja%C5%9Bnienie-definicji-krytykanctwo
Więcej też o krytykanctwie, z psychologicznego punktu widzenia, tu:
PS Nie mam pojęcia, dlaczego tekst na początku posta jest drukowanymi literami- próbowałam zmienić i nie da się.
Temat szeroki, bo mieści się w nim i ocenianie( często po nikłych przesłankach) i pogarda( ja bym się tak nie ubrała) i często zwykłe chamstwo. Jeszcze pal sześć, gdy krytykanctwo ujawnia się w dyskusji, wtedy często przywoływany ostatnio a propos kowidu tzw, zdrowy rozsądek i logiczne myślenie, ma pognębić przeciwnika, co to wykształcony i kropek łączyć nie umie, Ale.skad.w.ludziach takie zainteresowanie cudzym.zyciem i wyborami, żeby aż to przeżywać i się w to mieszać? Mnie krytyka w.zaden sposób nie motywuje i uważam, że swoje zdanie można.wyrazic, jeśli się jest o to poproszonym lub uczestniczy się w rozmowie, dyskusji. W innych wypadkach polecam odpowiedź pewnej dziewczyny na tekst: nie podobają mi się pulchne kobiety . Świadoma swojej wartości dziewczyna odpowiedziała: ale dlaczego ja mam się tym martwić?😀
OdpowiedzUsuńI to Twoje ostatnie zdanie chyba mówi wszystko.
UsuńAle... często są zdania oceniające puszczone jako "nie moje zdanie", bez tego "nie podobają mi się...." i?????? Sugeruje to, że taka może być prawda, że to pewnik w dodatku jeżeli jest jeszcze odpowiednio twardy ton, który pobrzmiewa- "ja mam rację" to taka "krytyka", to jest draństwo.
Tak, ja mam rację, a u was to Murzynów biją. Wtedy może uratować tylko poczucie humoru.
UsuńPod warunkiem, że druga strona ma to samo poczucie humoru. Nie czarujmy się, w realu krytykanctwo jest silne, ale szybko można go uciąć, w Necie kwitnie i kwitnie, i kwietnie, bo w nim można sobie pozwolić na bardzo dużo. Czasami osobie uprawiającej krytykanctwo wydaje się, że jest taka śliczna, apetyczna i może wiele z tej racji....Nie pomaga nawet powiedzenie:"Nie kocham Cię, uciekam od ciebie, mam dość".
UsuńCzy zauważyłaś, że krytykanctwo bardzo często idzie w parze z narcyzmem?
I fak i nie. Z jednej strony mamy zakochanych w sobie i w swoim pięknym umyśle besserwisserow, ale z drugiej mamy zakompleksionych malkontentów, którzy nienawidzą siebe i swiata i innych dlatego chcą spuścic na odpowiedni poziom.
UsuńWydaje mi się, że ludzie szczęśliwi krytykantsmi nie są.
I ja mówię o tych drugich, bo ci pierwsi są raczej nieszkodliwi dla otoczenia ( pod warunkiem, że ich narcyzm nie stosuje przemocy).
UsuńZastanawia mnie to ostatnie Twoje zdanie, tzn. zastanawiam się czy masz rację- oczywiście nie neguję Twojego punktu widzenia- po prostu szybko szukam przykładów na tak i nie....
I zastanowiłam się nad swoim podejściem, swoją krytyka, czy stosuję krytykę, czy krytykanctwo. Hmmmmmm....
Mogę tylko na swoim przykładzie powiązać życie szczęśliwe z krytykanctwem- nie nie mam w sobie złośliwego krytykanctwa, mam życie szczęśliwe... jeszcze się nie zaplątałam. Jedno wiem na pewno- staram się nie dokuczać z premedytacją innym. Nie ma we mnie tego. Dopiero jak ktoś mi długo dociera, to mnie puszcza. A i wtedy bardzo staram się, by utrzymać się w nomie kulturalnej. No ale to taka mała dygresja- paliwo dla innych:):):):):):)
Inne osoby uprawiające krytykanctwo? W realu tak, masz rację, są nieszczęśliwe i odwetowe, a w Necie? A kto to wie, co dana osoba w Necie pokazuje? Prawdę, czy swoje fantazje, oszukuje, czy nie ma nic do ukrycia? W Necie jest tyle możliwości kreowania się, sama wiesz. Jak ktoś ma jakieś swoje potrzeby do zaspokojenia, to się pięknie wykreuje i nikt się nie kapnie, że to blaga. Możemy tylko się domyślać i tyle.
Ale w Necie "po słowach ich poznacie" i tu już jest pewna wskazówka.
Też się teraz nad sobą zastanawiam:) I nad netem jako polem do psychologicznych badań.
UsuńNet jako pole do psychologicznych badań jest wykorzystywane, ale mnie interesowałoby takie badania: "Ile prawdy jest w blogach, a ile kreatywnego kłamstwa". I tezy: "Ludzie uwielbiają innych oszukiwać w Necie, biorąc ich za naiwniaków" oraz "Ludzie pokazują w Necie swoje wspaniałe życie, sądząc, że inni nabiorą się na to". Kreacji na osobnika biednego, nieszczęśliwego nie tykam, bo to jest temat bardzo osobisty, bolesny i nie powinno się go drążyć, jako kreacji, w Necie.
UsuńRozważania czysto akademickie, ale poparte obserwacją i lekturą Netową.
To że ktoś kreuje czy koloryzuje rzeczywistość pisząc bloga czy prowadząc profil na inastagramie mi nie przeszkadza, bo czytam/ przeglądam gwoli rozrywki, dyskusji czy własnych przemyśleń. Gorzej z prowadzeniem szeroko pojetego poradnictwa opartego na fałszywToych przesłankach czyli pisanie bloga dla młodych matek z wyłącznie lukrowym obrazem macierzynstwa czy profile tzw. influenserow, które z zapartym tchem śledzi młodzież, a którym życie upływa bez trosk i trudu podobno.
UsuńNie bywam na takich blogach, czy stronach i nie bardzo orientuję się, jak są one prowadzone, ale to, co piszesz, raczej nie jest wesołe. Czytam czasem w gazetach wywiady z psychologami, socjologami, w których jest poruszana kwestia kreowania wizerunku, życia np. młodych kobiet czy matek i jestem przerażona, jak tacy "kreatorzy" Netowi mogą spaskudzić komuś życie, a z jakim naciskiem spotykają się młodzi ludzie, z jakimi strasznymi oczekiwaniami.
UsuńMyślę, że nie tylko takie kreowanie jest szkodliwe, ale wszelkie wyśmiewanie się, krytykanctwo, czyli obrzydliwy hejt w komentarzach wyrządza mnóstwo szkody.
Dla mnie niezwykle intrygującym zjawiskiem w necie jest, jeżeli nie przyklaskiwanie hejtowi w komentarzach przez prowadzącego stronę, to chociażby przemilczanie, ciche przyzwolenie na hejtowanie kogoś.
Dla mnie to wskazówka- informacja na temat gospodarza bloga.
Czasami jest tez chyba tak, że wyrażamy jakąś myśl ogólną, a ktoś przyjmuje to jako krytykowanie jego samego, bo czuje się urażony stwierdzeniem.
OdpowiedzUsuńJa najbardziej nie cierpiałam uwag mojej dyrekcji typu: dyżury są źle sprawowane, oceny nie są obiektywne, zaczynacie lekcje niepunktualnie....i tak na forum do wszystkich, czyli że wszyscy tak robią? jeżeli nie, to uwagi powinny być skierowane do konkretnych osób.
jotka
Dyrka wolałam ogólnie, bo pewnie nałożyły jej się różne sytuacje, powtarzające się, no i podsumowała. I może brała się indywidualnych protestów. Wiesz taka gadka ogólnie dyscyplinująca, często stosowana przez "górę".
UsuńJa, jeżeli ktoś mi coś zarzuca, to domagam się konkretów- gdzie, kiedy i co- to ta osoba ma mi udowodnić, a nie ja, bo ona mi coś zarzuca. W Necie również. I co? Najczęściej nie mam odpowiedzi- taka sobie manipulacja w rzucaniu cienia na osobę- rzucić ogólnie w eter...
naukowo mówiąc krytyka to wyrażenie oceny czegoś, według takiej, czy innej skali wartości, jednak w potocznym języku oznacza ona wyrażenie oceny negatywnej, raczej nikt nie nazwie krytyką stwierdzenia, że coś jest okay i tego się chwilowo, roboczo trzymajmy... najlepiej jest wcale niczego nie oceniać, bo tworzenie ocen zaburza nam prawidłową percepcję jakie to coś jest w istocie, ale niewiele osób to umie, gdyż często ocenę tworzy podświadomość, nad którą zwykle mamy bardzo mizerną kontrolę... jednak o wiele większą kontrolę mamy nad tym, czy artykułować swoje oceny, czy nie... także oceny negatywne, krytyczne... a czym się różni krytykowanie od krytykanctwa?... po prostu tym, że krytykanctwo świadczy o utracie tej kontroli nad sobą w tej kwestii, a kto wie, czy nie w wielu innych...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Ok, zostawiamy krytykę w sensie naukowym, a wtedy wychodzi, że najczęściej ta w potocznym znaczeniu jest krytykanctwem.
OdpowiedzUsuńBardzo trudno jest nie wyrazić oceny, gdy się coś omawia, jeszcze trudniej, gdy się kogoś "omawia", a nie chce się temu komuś dokuczyć celowo. Ja twierdzę, że nastawienie do odbioru zdania drugiej osoby, jest u nas źle ukierunkowane. Nie uczy się ludzi tego, że nawet niekorzystna ocena nie zawsze niesie za sobą niechęć czy złe zamiary osoby oceniającej, krytykującej. Jeszcze jak to osoba bliska i której wierzymy, to pół biedy, ale jak mówi o nas osoba obca, to stawiamy jeża od strzału. Rzadko, zaraz po takich słowach, człowiek zastanawia się, czy aby nie tkwi w tym racja. Cały czas mówię o krytyce.
Krytykanctwo- wredny brat krytyki, tu osoba z całą świadomością dopiernicza drugiej po to, by jej po prostu dokuczyć i , niestety, to ma bardzo często miejsce w realu oraz w Necie.
I jeszcze ważna sprawa- język, jakim się posługuje osoba krytykująca. Ta, co chce zwrócić na coś uwagę i wyraża się krytyczne, ale bez podtekstów złośliwych, używa normalnego języka, beż wulgaryzmów, bez epitetów "osobistych". Ma jakiś dystans, hamulec, by tej drugiej nie dokuczyć. Przecież można wiele niefajnych rzeczy odpowiednio "podać".
Krytykanctwo bardzo często jest super złośliwą wycieczką osobistą w stronę krytykowanego, jest w wypowiedziach mnóstwo wrednych epitetów, odnośników do porażek krytykowanego, wyciągania życiowych potknięć, takich słów docinających i sporo wulgaryzmów- wyłazi cała złość, nienawiść, chęć dokopania, chęć odwetu ( ale za co?Za własne spierdykane życie?)
Tak, masz rację, w krytykanctwie osoba traci kontrolę nad sobą i jak twierdzisz, może nie mieć również kontroli ( albo bardzo chwiejną) nad innymi sprawami.
Ja myślę, że są również takie osobowości, które bez "akcji", bez krytykanctwa nie potrafią żyć- jest to ich napęd życiowy.
Hejtów w sieci dzisiaj jest sporo. Zgadzam się z tym, że krytykują Ci, którym jest mało i robią to z zazdrości. Ważne mieć na to wy...ne i zajmować się dalej tym co się kocha i iść na przód.
OdpowiedzUsuńNo, nie do końca zgadzam się z tym "mieć na to wy...", bo krytykanctwo bije celnie i zostawia ślady. Krytykant doskonale potrafi zdołować krytykowanego, ponieważ to jest jego cel. Ludzie nie zawsze są silni, by to spokojnie znieść .
UsuńPoza tym, "idąc dalej". "olewając krytykanta", pozwalamy mu na rozpasanie się. On nie ma hamulców, a jak widzi, że ma przyzwolenie, nawet to milczące, działa z premedytacją dalej.
Nie wiem, jak taką osobę spionować, usadzić. Chyba tylko jej własną bronią, ale tu też nie każdy tak potrafi. Czasem pomaga ignorowanie, ale nie zawsze, bo powtarzalność krytykanta w działaniu jest częsta oraz rzadko coś go dotyka.
Krytykanctwo jest ściśle związane historią ludzkości.
OdpowiedzUsuńNawiązując do rysunku na początku to swoje trzy grosze w tym temacie dołożył wiele lat temu Julian Tuwim w wierszu Mój dzionek. Na zachętę mały fragmencik :
Ledwo słoneczko uderzy
W okno złocistym promykiem,
Budzę się hoży i świeży
Z antypaństwowym okrzykiem.
Zanurzam się aż po uszy
W miłej moralnej zgniliźnie
I najserdeczniej uwłaczam
Bogu, ludzkości, ojczyźnie.
No... wielki mistrz Tuwim:):):) Wiersz super, ale chyba nie mówi o krytykanctwie, a raczej o zwykłym malkotenctwie, chociaż może i masz rację? Może to też o krytykanctwie?
UsuńWedług mnie malkontenctwo i krytykanctwo tak się jakoś ze sobą plączą, że nie da się ich oddzielić od siebie.
UsuńRaczej nie da się od siebie oddzielić, ale malkontenctwo może odnosić się na przykład do swojej osoby- no marudzę na swój temat, a krytykanctwo odnosi się do otaczającej nas rzeczywistości, głównie ludzi, drugiego człowieka. Ale rzeczywiście, jest to rodzaj jakiegoś narzekanie, marudzenia, rozmemłania i chęci dokuczenie innym.
UsuńNo, cóż..ludzie używają netu do podniesienia sobie ego.Kompensuja sobie deficyty..różnego rodzaju.Musza komuś dokopać i z kimś się porównać,uznać,że na tle innych to oni jako ten diament.czystej wody..nie chwalą nas,chwalmy się sami.Psycholog kosztuje😄 lustro też😅
OdpowiedzUsuńCzasem zastanawiam się, dlaczego... dlaczego tak się dzieje? Nie można jakoś normalnie pisać, nie szpanować, nie zmyślać, nie uprawiać krytykanctwa, hejtu, złośliwości? Tak, to, co piszesz to prawda. Ten kto wynalazł Net zrobił niesamowitą (nieświadomą przecież) przysługę grupie ludzi, którzy znaleźli w nim ujście dla swoich frustracji. Doskonałe miejsce, gdzie anonimowo można napisać największe bzdury, największe zmyślenia i czynić największe świństwa.
Usuńnad konsekwencjami nikt się nie zastanawia, no bo co tu kto takiemu zrobi?
Myślę sobie,że bardzo smutny obraz społeczeństwa się wyłania,jak bardzo duże braki emocjonalne maja ludzie,jak nie potrafia rozmawiać,dyskutować.Nie wnikam w czyjeś fantazje,ale często widzę że "kompensacja" przybiera różne formy - jakiegos chorego przymusu deprecjonowania wszystkiego innego,by samemu zabłysnąć.w zwyklej dyskusji nie można napisać,że mnie się podoba/nie podoba,bo mam inny gust,inna emocjonalność np.Nie !Nie podoba się,nie lubi znaczy mało inteligentna,bez gustu(może ze wsi?😄)Jednym słowem - głupa "Ja "to co innego..
UsuńSama już nie wiem. Z Jednej strony mogą to być ludzie zakompleksieni, z zaburzonymi emocjami, niedowartościowani, a z drugiej strony mogą to być ludzie uważający się za szczęśliwych, spełnionych, ale ich charakter jest wredny i krytykanctwo jest ich niejako rozrywką w wyżywaniu się na innych ludziach.
UsuńPytanie, które krytykanctwo jest wyrazem bezsilności, kompensowania sobie swoich braków, a które krytykanctwo jest sposobem na wyżycie się, zabawą kosztem innych.
Nie mówię o skutkach obu, bo jest, w obu przypadkach, czymś wrednym, ale o przyczynach, bo tu można jeszcze jakoś odnieść się do tych powodów i wybrać sposób reakcji.
Chociaż ja uważam, że jak ktoś uprawia podłe krytykanctwo, to jest tego typu osobnikiem, który nie jest wart mojej reakcji- zwłaszcza, kiedy uprawia krytykanctwo, by się kosztem innej osoby zabawić.
Dorosłe osoby jakoś sobie poradzą nawet z krytykanctwem ale dla dzieci to jest zabójcze, zabija poczucie własnej wartości, radość, zadowolenie, satysfakcję .....
OdpowiedzUsuńBardzo trafne spostrzeżenie. Rzeczywiście,skupiliśmy się na omawianiu krytykanctwa uprawianego przez dorosłych względem dorosłych, a przecież takie krytykanctwo bardzo często stosują dorośli wobec dzieci. I nierzadko skutki tego są opłakane- cierpią dzieci. Zresztą dzieci też potrafią być okrutne w krytykowaniu innych dzieci.
UsuńI znów brakuje jakiejś odpowiedzialnej edukacji w tym temacie.