wtorek, 5 grudnia 2023

O ptasich głodomorach, szaliku i ziemi, co to pod zaborami nie była.

 

Nie zdążyłam przed tymi ogromnymi opadami śniegu postawić karmnika dla ptaków mniejszych.A głodomorki zlatywały się i szukały żarełka

Teraz też nie ma szans postawić go w kopnym śniegu. Trudno, nie będzie dla ptaszorów ziarna, podanego „na tacce” w jadłodajni. Muszą poczekać, aż się odsłoni trochę ziemi. Kupiłam za to 6 małych kul tłuszczowo- ziarnowych. Kupiłam je wiedząc, że ryzykuję niepotrzebnym wydatkiem. W zeszłym roku, co powiesiłam takie kule, to w nocy jakaś paskuda je kradła. Zostawały tylko wiszące sznureczki. Wieszałam je w różnych miejscach ogrodu i za każdym razem rano tylko te sznureczki smętnie z gałęzi zwisały.

Ale żal mi ptaków, bo do ziemi się przez śnieg nie przekopią, a na krzakach cisów, irgi, berberysu, trzmieliny już nie ma owoców, dlatego powiesiłam te kule bliżej domu. Dwa dni sobie wisiały i nic, a dzisiaj nareszcie sikory „trafiły’ na nie. 

Kosom tradycyjnie sypię  pokrojone drobno jabłka pod cis obok tarasu. Też przez jeden dzień leżały nietknięte, dzisiaj musiałam dosypać świeże. I kule, i kawałki jabłek, są widoczne przez drzwi balkonowe, dlatego mam nad nimi kontrolę. 

 

Latem zaczęłam robić szalik z włóczki w różnych motkach, która kupiłam ot tak sobie i ot tak sobie leżała przez dwa lata. No i ten szalik zaczęłam robić z myślą, że do zimy, przez jesienne miesiące go skończą. Indyk myślał….No i krosno na złożenie nadal czeka😀😀😀

 Kupiłam dwie książki o naszych sąsiadach zagranicznych. Jakoś tak głupio zwiedzać Czechy, zwiedzać Słowację, a wiedza o tych krajach, wprawdzie jakaś już jest, ale ciągle czuję jej niedosyt.


 Teraz czekam na „Historię Śląska Cieszyńskiego” tego samego autora, który napisał „Barbaricę”, Michaela Morys- Twarowskiego. Jest on historykiem, interesuje się historią Śląska Cieszyńskiego i prowadzi blog, na którym zamieszcza genealogię rodów Ziemi Cieszyńskiej. Taka niespodzianka. Oczywiście poszukałam na tym blogu genealogii moich przodków i jest tyle o nich, ile dało się wyszperać w księgach parafialnych. Zapis w Księgach dotyczy raptem 8 osób z rodu mojego ojca. Niemniej dotarłam do mojego pradziadka. Nawet adres domu miał już ten sam, co moi dziadkowie. A była to druga połowa XIX wieku i przecież urodził się w Austrii. Zresztą moi dziadkowie też urodzili się obywatelami austriackimi. Tu nigdy nie było zaborów, a do 1918 roku mieszkali tu obywatele austriaccy narodowości polskiej.

Wciąga mnie coraz bardziej historia tego regionu i szerszych okolic (no i  następne posty o Wołochach czekają przecież😃). I co ciekawe, coraz mniej interesuje mnie historia innych regionów Polski. Coraz mniej interesuje mnie Polska jako kraj, dla którego warto jeszcze coś poświęcić. Tak mi pisuary go obrzydziły i nie tylko oni, bo wszakże mają swoich zwolenników: „patriotów” „katolików”, „narodowców” itp. itd.

Śląsk, tak Śląsk jeszcze mnie interesuje, zwłaszcza Górny, ale moje zainteresowania coraz bardziej ciążą ku południowej stronie mapy. Jedno jest pewne- ludność tych ziem niezbyt chciała do Polski po odzyskaniu niepodległości przez nią, a marzenia o Księstwie Cieszyńskim, wśród tutejszej ludności nadal dobrze się mają. Historycznie, etnograficznie i kulturowo ta ziemia i jej południowe „okolice” są bardzo interesujące. Zebrałam już sporą literaturę na ich  temat, a teraz muszę znaleźć czas, by te wszystkie pozycje przeczytać.

Takie zachody widzę, kiedy siedzę przed komputerem.

Wczoraj było malinowo.

Dzisiaj złociście.


 

26 komentarzy:

  1. Kiedyś z tatą wieszalismy słoninkę dla sikorek. Przylatywały też gile, dawno prze mnie nie widziane.
    Patriotyzm i mnie zohydzono, według obecnie obowiązujących kryteriow jest on zarezerwowany dla.ksenofobow z faszystowskim zacięciem. Tołstoj w ogóle uważał, że patriotyzm jest zły, bo dzieli ludzi. Coś w tym.jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze 30 lat temu były tutaj gile, sikory, dzwońce, szczygły, jemiołuszki. Potem ich ubywało- zostały tylko sikorki- różne ich odmiany.
      Patriotyzm? Ja jestem wychowana w duchu patriotyzmu, ale innego- praca dla kraju, pokojowa, taka pozytywistyczna i bez przegięć.
      Brzydziły mnie te wszystkie patriotyczne zadęcia na pokaz. A teraz to już w ogóle dwulicowość, fałszywość w tym zakresie wręcz kwitnie, szumi jak największe chaszcze w barzołach:):).
      Nie dziwię się, że jest RAŚ i chcą mieć autonomię. Jeszcze się nie przyłączyłam i nie przyłączę, nie zdeklarowałam też narodowości śląskiej, ale naprawdę jest mi do nich bliżej niż do tej Polski "niepodległej". I nie czuję się cieszynianką ( jestem urodzoną Ślązaczką), jednak historia tych ziem jest naprawdę fascynująca. Co nie znaczy, że nie interesuję się historią Śląska, zwłaszcza górnego (jak napisałam wyżej)

      Usuń
    2. Ja o Czechach i Słowakach wiem mało, nie wiem, jaka lektura o historii tych narodów jest godna polecenia, może Ty coś podpowiesz?

      Usuń
    3. W "Barbarice" jest historia Wielkich Moraw, te dwie wyżej, no nie wiem, mam kilka o Czechach ale to bardziej felietony, beletrystyka, reportaże. Ja sobie tłumaczę z czeskiego w translatorze.
      Jiri Gruśa "Czechy Instrukcja obsługi". O Czechach pisze Szczygieł- "Zrób sobie raj", "Gottland"- te mam.

      Usuń
    4. Szczygła i kiedyś Leszka Mazana znam i czytałam:)

      Usuń
    5. Mało jest książek czeskich i słowackich tłumaczonych na polski. Przeleciałam wszystkie historyczne w "Taniej książce" i znalazłam tylko te dwie. Nawet jak klikniesz w wyszukiwarkę to jest ich mało. Trochę literatury pięknej, obyczajowej, seria kryminalna (mam) no i przewodniki (tych jest mnóstwo), ale one pisane na zasadzie kopiuj-wklej.

      Usuń
  2. sikorkulki robię sam... mamy sporo ziarna dla ptaków, do tego zwykły smalec, trochę podtopić...
    chyba każde państwo przekręca definicję patriotyzmu na lojalność wobec reżimu, ale pis robił to już całkiem na chama, bardziej niż za poprzedniej komuny...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smalec tak, ale bez soli, słoninę wieszałam, coś kradło:).
      Mam podskórną, śląską atawistyczną niechęć do Polski. Cały Śląsk wraz z Ziemią Cieszyńską nie wyszedł dobrze na tym, że po 1918 roku włączono je do Polski.
      A ten baran pisowski jeszcze to pogłębił- "niemiecka nacja"? Kretyn jeden.

      Usuń
    2. no pewnie, że bez soli, tylko zwykły sklepowy, świński, paczkowany...
      Polska to jest dla mnie kraj: czyli ekosystem, produkty kultury, infrastruktura cywilizacyjna i przy okazji ludzie... państwo jest tylko zarządcą kraju, który zwykle bardziej dba o siebie, niż o kraj i bardziej go niszczy, niż rozwija... gdy słyszę "Polska" to nigdy mi się to nie kojarzy z państwem, tylko zawsze z krajem... czy ja tą Polskę lubię?... chyba bardziej tak, niż nie, tak sumarycznie bilansując plusy i minusy, bo w końcu się jednak stąd nie wyniosłem, a były takie próby... ale tak naprawdę, to raczej o tym nie myślę, tylko bardziej czuję, a wtedy trudniej się o tym opowiada słowami...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Kiedyś byłam dumna, że jestem Polką, teraz nie mam takiego poczucia i jest mi to obojętnie ze wskazaniem na NIE.
      O kraju Polska myślę już w kategorii- tam za miedzą jest taki kraj, przestałam się z nim utożsamiać. I nie mam żalu, nie mam wstydu, zobojętniało mi.
      Nie wyniosłam się, bo nie miałam kasy i okoliczności mojego życia były takie a nie inne, by wynosić się. I jeszcze ciągle była nadzieja, że będzie lepiej. Teraz jest, jak jest i do szczęśliwego wykorkowanie się jakoś wytrzymać, bo już nawet tej nadziei nie ma.

      Usuń
  3. No tak, planujemy, planujemy, a plany żyją własnym życiem.
    Gdy kiedyś zaczęłam studiować książki i albumu swego regionu i miasta, to naprawdę ciekawa lektura to była...
    Ja wieszam kule tłuszczowe dla sikorek na balkonie, czego nie zjedzą sikorki, dokończą wróble:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie czuję "stela",ale historia tych ziem mnie pociąga. Tym bardziej, że już od wczesnego średniowiecza to właśnie tu się działo. Jeszcze o państwie Mieszka nie było mowy, a tu już dosyć wysoka kultura była.
      Na razie kule wiszą i siedzą na nich sikorki.Nie widzę innych gatunków, a przecież były dzwońce, szczygły, wróbli też mało.

      Usuń
  4. Przypuszczam, że podobałaby Ci się książka Normana Davisa "Galicja, historia nie narodowa".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj przyszła. Ogromna cegła i cena porażająca, ale bardzo chciałam ją mieć. Za dobre książki skórę bym oddała. Za książki, a nie audiobooki- nie potrafię słuchać czyjegoś czytania, w dodatku takich książek. Czasem trzeba wrócić do przeczytanego tekstu ( owszem można przewinąć w audiobooku) i jeszcze raz przegryźć sens, czytanie- śledzenie tekstu oczami ułatwia zrozumienie. Nie lubię słuchawek na uszach, ograniczają mnie tak, jak okulary.
      No i dotyk papieru, przewracanie stron, napawanie się książką:):):) To jest to.
      Norman Davies pisze dosyć zrozumiale. Przewertowałam "Galicję...", będzie się czytało. Jedyną jego książką, którą czytam na raty jest "Zaginione królestwa". Bosszszszsz, to jest dopiero tekścik:):):):)

      Usuń
  5. wrony i sroki kradną kule. a raczej nie tyle kradną, co siadają na niej, wbijając pazurki i pod ciężarem ptaka kula spada na ziemię, gdzie jest pożerana do czysta. tylko siateczka zostaje. tak zdarzało się u mnie, więc może masz podobny przypadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli już, to sroki, ale sroki nocą nie latają. Chociaż bardzo wcześnie rano mogły popełnić złodziejstwo. Ja podejrzewam tchórza albo kunę. To było zeszłej zimy, a teraz kule wiszą czwarty dzień. Powieszę nowe.

      Usuń
  6. Jak już wcześniej pisałam, nie mogę niestety dokarmiać. Ale gawrony się pojawiły, jest cień nadziei, że przegonią sroki.

    Szalik wygląda ciekawie, lubię chyba wszystkie kolory, zwłaszcza jak ich mnogo na jednym kawałku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gawrony przeganiają sroki? A to ciekawostka:)
      Szalik będzie miał pasy z różnych kolorów i gatunków włóczki. Pilnowałam tylko, by nie było w niej wełny i nić była tej samej grubości, robię na grubych drutach.

      Usuń
    2. mnie też to zaintrygowało z tymi gawronami i srokami... tu gdzie teraz mieszkam (wieś) ptaków z rodziny krukowatych prawie wcale nie widuję, ale w dużym mieście (Wawa) od wielu lat widywałem ich mnóstwo... gawrony były zawsze, do tego w dużych chmarach, ale one nigdy nie gniazdowały w mieście, tylko pod koniec dnia te ich chmary odlatują na nocleg za miasto do różnych lasów /na północy Puszcza Kampinoska, na południu Las Kabacki/... za to w pewnym momencie nastąpiła inwazja srok, one już gniazdowały w mieście, w bardziej zielonych dzielnicach... po jakimś czasie zaczęły pojawiać się wrony szare, to one (a nie gawrony) zaczęły wypierać sroki, są to ptaki równie inteligentne, ale silniejsze, więc wygrywały tą rywalizację i gdy się wyprowadzałem, to wciąż widziałem ich przewagę... przy okazji widywałem też mniejsze krukowate: kawki i sójki, w niewielkich grupkach, po kilka sztuk, ale nie zauważyłem żadnej wojny między nimi i większymi krewniakami, które je tolerowały w swoim sąsiedztwie... co więcej, to kawki akurat starały się trzymać blisko wron, zapewne licząc na jakiś udział w łupach...
      ...
      a jeśli chodzi o sikorkulki, to na swoim terenie wieszałem je na krzakach bzu, na tyle rzadko-gęstych, że były dostępne dla sikorek i sporadycznie pojawiających się wróbli, ale już sroki, a tym bardziej wrony nie radziły sobie z tym... dodatkowo to były też miejsca niedostępne dla kotów, ze względu na zbyt cienkie gałęzie, a było to ważne o tyle, że nasza kocica, bardzo mała i zwinna polowała właśnie na małe ptaki, ale na ten bez również nie mogła się wspiąć...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. p.s. w Wawie sroki i wrony mają jeszcze inną konkurencję: rybitwy i mewy, ale one gniazdują nad Wisłą, a polem bitwy są większe śmietniki, czy wysypiska... akurat mewy to spore ptaki i też wszystkożerne, a ich wartość bojowa jest zbliżona do wron szarych, więc w takich miejscach jazgot i harmider bywa zaiste spory...

      Usuń
    4. Wrony siwe są u nas, ale raczej w lasach siedzą. kawek nie widziałam, gawrony? trudno powiedzieć. A na stawach i jeziorze rybitwy dominują.
      Wszystkie lubią żerować na wysypiskach śmieci. Siedzą tam stadami. Wszystkie te gatunki świetnie czują się w mieście, gdzie żarełka też mają sporo.
      Do ogrodu przylatują dwie pary srok i dwie pary sójek. na razie tyle. Za to jastrząb codziennie siada na skraju lasku i kiedy idę rano na obchód, płoszy się. No i jeszcze w lasku zimują bażanty. Dwie pary starych i parę młodych.
      Te kule powiesiłam nisko, wśród gałęzi i na cieniutkich gałązka. na razie wiszą sobie.

      Usuń
    5. drapol zawsze przylatywał z Lasu Kabackiego patrolować cały Mokotów i Ursynów, nie wiem jaki, ale nie jastrząb, poznałbym, bo ma bardzo charakterystyczną sylwetkę... za to w samym Centrum od lat gniazdują sokoły, w PKiN, mają nawet kamery tam założone, można je podglądać w necie i kontrolują gołębie, które nie wydają się tak upierdliwe, jak w Kraku, czy w Gdańsku...

      Usuń
    6. Tymczasowo przynajmniej. Zimę temu gawrony zadomowiły się na kilka miesięcy, a sroki zniknęły. Ale one na wiosnę opuszczają miasto.
      Kawki raczej trzymają sztamę ze srokami, ale mało ich jest. Wrony widuje się bardzo rzadko w Łodzi.

      Usuń
    7. Szkoda, że przegoniły ptaki mniejsze. Te ptaszyska są ładne, ale te malutkie bardziej i wnoszą wesoły nastrój.

      Usuń
  7. Marzę o tym, żeby móc dokarmiać ptaszki we własnym karmniku. No ale d*pa, nie mam gdzie go zamontować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeeeeee... nie d...pa, bo chyba parapety przy oknach masz. Są już takie karmniki, które można śmiało na parapecie postawić. Lub takie na przyssawki
      https://allegro.pl/oferta/vidaxl-karmniki-dla-ptakow-na-parapet-2-szt-ak-14009260345
      https://www.zooplus.pl/shop/ptaki/ptaki/karmniki/karmnik/1918897?variantid=1918897.0&gad_source=1&gclid=CjwKCAiA98WrBhAYEiwA2WvhOgSCDjzJMLC5BZIqHpaK4rH-eo3S3vE4BkTwU6XYqIuwMEyvOMYnuBoC5zEQAvD_BwE
      Zresztą dużo jest ofert karmników na parapet lub szybę.

      Usuń