wtorek, 23 kwietnia 2024

O... ja cierpię dolę- moje słowackie jaskinie (2)


Polskie jaskinie (te, które zwiedziłam) wobec jaskiń demianowskich, na Słowacji, to pikuś, powiedziałabym nawet- „Pan Pikuś”. Zwłaszcza przy Jaskini Swobody, która nie dość, że długa, to są w niej miejscami przestrzenie wielkości dużych komnat.

Zdjęcia z Internetu- Jaskinia Swobody



W Jaskini Swobody byłam w 1992 roku. Przyłączyłyśmy się wtedy z córką do wycieczki, organizowanej przez tutejszą parafię luterańską, by oderwać się od smutków rodzinnych, a były one ogromne.

Dawno to było, mało z tej wycieczki pamiętam, ale to, że jaskinia była ogromna i zwiedzało ją się dosyć długo, zapamiętałam. No i zapamiętałam z niej również widok przepięknych stalagmitów oraz stalaktytów, a także to, że mimo klaustrofobii, nie czułam się w niej źle. Nie mam z tamtej wycieczki żadnych zdjęć. Zresztą wtedy nie miałam głowy do takich rzeczy. Ważne było, że na moment oderwałyśmy się od smutnej rzeczywistości.

Jaskinia Swobody, zdjęcie z Internetu.

Jaskinię Lodową zwiedziłam na początku ery Jaskóła, czyli jakieś 16 lat temu.

 Obie jaskinie znajdują się w Dolinie Demianowskiej w Niżnych Tatrach. Nie mamy do nich daleko, jedyne 170 kilometrów. 

 Po przekroczeniu granicy czesko- słowackiej (Mosty u Jabłonkowa), trzeba jechać drogą szybkiego ruchu, przecinającą płaskowyż, po bokach którego ciągną się pasma gór. 
Słowacja jest piękna i słabo zaludniona- tam mam wrażenie pobytu w głębokiej naturze.
Widoki niesamowite. Jedyną upierdliwą uciążliwością, zaburzającą krajobraz, były ogromne tablice reklamowe, gęsto stojące przy drodze wzdłuż całej trasy.

Parking znajduje się niedaleko Jaskini Lodowej, do której trzeba było trochę podejść pod górę. Jaskinia Swobody znajduje się kilka kilometrów dalej.

Parking w lesie, w jarze, obok płynie rzeczka Demianovka, wokoło skały, skałki.

Idziemy w stronę wejścia do jaskini, po lewej wysoka ściana skalna, porośnięta lasem, po prawej przepaść, na szczęście odgrodzona barierą i zasłonięta wysokimi drzewami, w dole Demianovka. Wszystkie zdjęcia zrobili mój syn i Jaskół. Tylko z trasy są moje.

Latem w jaskini nie ma lodu, a temperatura utrzymuje się na poziomie +4 stopni. Faktycznie było tam okropnie zimno i gdyby nie momentami rozgrzewające mnie emocje, że  cała ta skała zwali mi się na łepetynę, zmarzłabym na sopelek. Wtedy mogliby mnie postawić na dowód, że jaskinia ma właściwą nazwę. Gruba zimowa kurtka, którą miałam na sobie, popsuła te wizje.



 W jaskini, o tej porze (byliśmy w sierpniu) nie ma również lodowych nacieków przez co mieliśmy mniej atrakcji. Ale same formacje skalne, ich kolory to już był, jak to się teraz mówi, sztos. W ogóle to było, jak to w jaskiniach, bardzo ciemno- lampki tylko oświetlały trasę i ciekawsze zakątki- tych jednak było sporo. Niektóre zdjęcia, nawet z lampą błyskową wyszły marnie.




Jaskinia Lodowa była znana od dawna jako Smocza (Dračia jaskyna).

Znaleziono w niej dużo kości niedźwiedzia jaskiniowego, które uznawano za szczątki mitycznych zwierząt, stąd powstała ta nazwa. Funkcjonowała ona do lat 60 XX wieku.

Jaskinię zwiedzano już na początku XX wieku- u jej wejścia stał drewniany schron dla turystów. Pisał o niej Miloš Janoška w pierwszym słowackim przewodniku po Tatrach.





 

O Jaskini Lodowej możemy jeszcze dowiedzieć się, że:

„Warunki do zalodzenia jaskini pojawiły się po zasypaniu gruzem (na skutek procesów wietrzeniowych na stoku) kilku pobocznych otworów, na skutek czego uniemożliwiona została wymiana powietrza w jej wnętrzu.  Zimne powietrze, dostające się do jaskini zimą, jako cięższe utrzymuje się w jej dolnych partiach cały rok, a przesiąkające z powierzchni wody opadowe zamarzają w przechłodzonym wnętrzu. Lodowe wypełnienie w postaci lodu podłogowego, lodowych draperii, stalaktytów i stalagmitów znajduje się w dolnych partiach jaskini, zwłaszcza w komorze zwanej Kmeťov dóm. Ilość lodu w jaskini jest zmienna. Ostatni okres pełnego zalodzenia jaskini wiąże się z tzw. małą epoką lodową (XIV–XVIII w”




 Trasa zwiedzania liczy 650 metrów. Wejście i wyjście z jaskini jest to samo. Położone jest pod głazem
Bašta na wysokości 840 m n. p. m. oraz około 90 m nad dnem doliny. Przed nim taras i widoki na Chopok (2024 m n.p.m.), oraz Dolinę Demianowską.

Chopok- pasmo z tyłu za tą ciemną "kopą".


 A to już dolina Popradu- zdjęcie zrobiłam, kiedy wracaliśmy do domu. Droga idzie dosyć długo wzdłuż rzeki, raz z prawej, raz z lewej jej strony.


 Źródła:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Demianowska_Jaskinia_Lodowa

https://www.visitliptov.sk/pl/ciekawostka/demianowska-jaskinia-lodowa/



 Może się pojawić info, że film niedostępny- kliknąć w obraz i otworzy się na YT

A tu więcej o Jaskini Swobody

https://pl.wikipedia.org/wiki/Demianowska_Jaskinia_Wolno%C5%9Bci


 

 

 

14 komentarzy:

  1. Na Chopoku to byłam towarzysząc narciarzom:)
    Jaskinia klimatyczna, ale nie ma szans, że ją zwiedzę, takiej formy psychicznej już w tym życiu nie osiągnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ):):):):) A ja do końca nie wiem, czy tej Swobody nie powtórzyć. Tam miejscami było nisko i wąsko, ale te duże komory wszystko wynagradzały. Jest jeszcze trzecia w równoległej dolinie- musimy sprawdzić czy jest dostępna i czy w ogóle tam wejdę:)

      Usuń
    2. A w podstawówce w Wieliczce byłam bez problemu...:))

      Usuń
    3. Za trzecim razem miałam problem zejść na dół w Wieliczce. Ogólnie to mi się nie podobało. Ani razu.

      Usuń
  2. Rzeczywiście, te słowackie jakby ciekawsze i kolorów więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce ponoć najładniejsza jest jaskinia Raj- nie byłam, nie mam porównania, Jaskinia Swobody jest ładniejsza od Lodowej.

      Usuń
  3. Trochę straszne te zdjęcia. My byliśmy (w erze N.) w słowackiej Belianskiej jaskyňi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrzyłam na mapie, gdzie to jest- trochę daleko. Przeczyłam i bardziej zachęciło:). Wygląda na bardzo intertesującą.

      Usuń
  4. byłem tylko jako dzieciak w jakiejś słowackiej jaskini, gdzieś w okolicach Smokowca, ale tylko tyle pamiętam, że najpierw całą wycieczką jechało się do tej miejscowości, ale co to za jaskinia, jak się to nazywało, to już ni cholery...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi mi na to, że byłeś w tej samej jaskini co Frau- Bielańskiej.

      Usuń
    2. miałem chyba wtedy jakieś 6 lat, mieszkaliśmy z dziadkiem i babcią w Domu Rzemiosła w Zakopanem /dziadek był mistrzem szewskim i prezesem Cechu w Grodzisku Maz., miał uklady/ i to była wycieczka autokarem organizowana przez ten Dom... to jest wszystko, co pamiętam w temacie, więcej danych w mózgu nie znalazłem, żadnych nazw, na przykład tej jaskini... dla mnie to było też przeżycie pierwszej w życiu "zagramanicy", ale żebym to jakoś poczuł, to chyba raczej nie... zawieźli, po wyjściu z jaskini wsadzili do autokaru i przywieźli :)

      Usuń
    3. Ale wspomnienie jakieś zostało, wrażenia równie. Wróć i zrób tę trasę jeszcze raz:)

      Usuń
  5. Och, wspomnienia, cudnie tam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano cudnie. Słowacja jest piękna, a jaskinie bardzo interesujące.

      Usuń