wtorek, 16 lipca 2024

A tymczasem o wilgach mogę bez przerwy....

 Mój ulubiony liliowiec

Ostatnie posiedzenie Sejmu strasznie mnie zdołowało. Przygnębiająca jest świadomość, że kobiety w naszym kraju są nikim. I wkurza, że takie dupki żołędne decydują o ich losie. O Prezydenciepożąlsięboże nie chce mi się pisać. Plujka niewydymka oczernia własny kraj.

Przychodzą czasem do naszego sklepu kosmiczni klienci. Jeden o mało nie pobił Jaskóła, taki był zacietrzewiony i za PiSem. Raczej staramy się nie dyskutować o polityce w sklepie, ale klientom gęby nie zamkniesz. Czasem wywodzą takie teorie, iż nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać, ale trzeba trzymać się w pionie i zmilczeć.

No dobra, teraz pochłania mnie remont tarasu, jak już pisałam.

Byliśmy w sklepie firmowym wybrać płytki. Wybór jest duży, ale jak to bywa, mało było z tych, które nam się podobały i miały planowany wymiar. A ceny horrendalne, bo to znana prestiżowa firma. Pooglądaliśmy ekspozycje wystawowe, dobraliśmy wymiar, kolor po czym okazało się, że przy cenie drobnym drukiem była informacja: „Na zamówienie”. Pytamy, jak długo trzeba czekać na realizację. I słyszymy:

- A to zależy czy są w fabryce i ile ich jest, jak są, to do paru tygodni, jak nie ma, to trzeba czekać, kiedy zamówień na daną płytkę będzie tyle, że firmie opłaci się uruchomić linię produkcyjną.

Idziemy jeszcze raz wybrać inne płytki- może bardzo jasne, może bardzo ciemne, może takie, siakie…. Imitujące drewno odpadły- piękne były, ale to w końcu imitacja. Jak ma być taras z płytek, to niech raczej imituje kamień. Wybraliśmy takie, które (nie mam pojęcia, dlaczego) omijaliśmy Może dlatego, że ich kolor jest taki nieokreślony- pomieszanie beżu z szarościami i są dosyć ciemne. Cena pewnie też odegrała rolę, bo po podliczeniu różnica była na +2000 złotych za całość. A ja sobie pomyślałam, w końcu tak naprawdę, między tymi najpierw wybranymi, a tymi, które  ostatecznie wybraliśmy nie ma znów takiego rozdźwięku kolorystycznego. W sumie  każde będą dobre, jeżeli chodzi o wygląd, a te, które wybraliśmy są chyba najbardziej praktyczne, bo nawet, jak zdarzy się jakaś plama po donicy, po zapomnianej puszcze, która puści rdzę itp. to kompletnie tego nie będzie na tym kolorze i wzorze widać. A dzisiaj, kiedy słońce odbiło się od prawie białej posadzki samopoziomującej i poraziło mnie w oczy, stwierdziłam, że jasny taras ma także tę wadę. Wprawdzie nie nagrzewa się tak, jak ciemny, ale „odbija” światło słoneczne i razi w oczy.  I nie jest to pocieszanie się, bo naprawdę mogliśmy wybrać te jasne i te drogie, gdyby nie ta cholerna uwaga „Na zamówienie”. Nie mamy czasu czekać, nie chcemy babrać się z tarasem następne pół roku.

Teraz musimy pojechać kupić dechy kompozytowe na schody i na maskowanie boków tarasu (w dół do ziemi). I znowu zagwozdka- zrobić kontrast, czy starać się maksymalnie dobrać pod kolor płytki. Majster podpowiada, że jak wybierzemy wenge, to ten taras górą zrobi się większy, a wizualnie dołem „siądzie” bliżej ziemi. Wenge „zagra’ z kolorem parapetów. Wykończy mnie ten taras, nim go zobaczę gotowy.

Myślałam trochę na temat remontowania domów- doszłam do wniosku, że jak się ma stary dom, to on dyktuje, co możesz w nim zmienić i na ile, nie mówiąc już o materiałach. Do naszego wprowadziłam się równo 34 lata temu, czyli nasz dom jest stosunkowo młody.

Ale nawet on narzuca sposób remontu- taras właśnie narzucił. Każdy chce mieć ślicznie, nowocześnie, bajkowo (lub inaczej), ale wyżej d…. nie podskoczysz. Albo warunki techniczne nie pozwalają, albo kasa, albo całkiem po prostu nie chce się czegoś tam mieć.

I tak sobie patrzę na ten dom, po tylu latach mieszkania w nim, i dochodzę do wniosku, że nie jest tak źle. Jest duży, słoneczny, ciepły, ma wygodny rozkład pomieszczeń, nawet liczne niedociągnięcia nie są aż tak upierdliwe. To raczej kwestia mojej psychiki, bo miałam zupełnie inne wizje na temat własnego domu, a wyszło jak wyszło.

W kwestii zamachu na naczelnego błazna USA- spartolony i tyle.

W kwestii pogody- wpis na Facebooku- „Tam na górze nie potrafią się zdecydować, czy nas ugotować, czy utopić”.

W kwestii „czytane”- skończyłam czytać dwa zeszyty historyczne wydane przez „Politykę”.

 


 Bardzo mi się to przydało, bo w końcu, mniej więcej, mam poukładaną wiedzę (oczywiście, że wciąż niekompletną, tak se ne da), na temat Rosji i na temat Kresów. Polecam zwłaszcza ten o Kresach, bo w nim są rozsupłane prawie wszystkie mity na temat Polski, Kresów, wzajemnych relacji między mieszkańcami (tubylcami oraz osadnikami), polskiego „kolonializmu” itp. Przestałam się dziwić, że Ukraińcy w końcu się wściekli i zrobili na Wołyniu, to co zrobili- nie usprawiedliwiam, ale już się nie dziwię ich motywom, choć było to straszne. Każdy ma w sobie (nomen omen) kres wytrzymałości.

Nie będę tego tematu dalej rozwijała. On jest z tych- przekonanych nie muszę przekonywać, a nieprzekonanych nie przekonam.

Rano przeszła letnia burza. Ulewa była solidna, ale grzmoty z tych bardziej anemicznych. Niemniej Beza znowu przeżywała. A po burzy wilgi dały w ogrodzie koncert. 


 

Udało mi się w końcu sfotografować samca. Płochliwe toto jest okropnie. Przysiadł na brzozie i po chwili już go nie było.


A to moja wilga, wyhaftowana parę lat temu.



 

 P.S.

To co się wyrabiało przez ostatnie pół godziny pozwala mi przypuszczać, że "góra" postanowiła nas jednak utopić. Potoki, rzeki, kaskady leciały z góry, ogród zalany.

18 komentarzy:

  1. O Wołyniu mam ugruntowane od lat zdanie- mój tata do.wybuchu wojny mieszkał w Drohobyczu, dziadkowie byli tam nauczycielami i uważali, że ludność ukraińska ma.prawo mieć poczucie krzywdy. Tak jak i ludność żydowska, nawet po wojnie.
    Czytam właśnie książkę o Adamie Czerniakowie, ciekawe spojrzenie autorki.
    Z tym urządzaniem domu i zagrody czasami tak jest, że się kupi coś ostatniego na liście wyboru, a potem się okazuje, że pasuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy wnikliwie przeczytać Sienkiewicza, by zauważyć wyższość bohaterów polskich nad innymi. Nie przekonuje mnie usprawiedliwienie, że pisał "ku pokrzepieniu serc". Sienkiewicz to wielki historyczny szkodnik. A jeszcze bardziej szkodzą ci, którzy niewłaściwie interpretują jego książki. Cała ta historia, związana z Ukraińcami i polakami w Bieszczadach oraz na Wołyniu zawsze była interpretowana przez Polaków na niekorzyść Ukraińców. Gdyby obiektywnie zebrać do kupy, ile Ukraińcy wycierpieli ze strony Polaków przez wszystkie wieki, kiedy te ziemie były pod korona polską, to może inaczej popatrzono by na ich zbrodnie. Jak widzę pomnik wołyński, to robi mi się niedobrze. Ta dosłowność poraża, ale u mnie rodzi się w tej samej chwili bunt taki sam, jaki czułam, patrząc codziennie na krzyż, wiszący nad tablicą, z ukrzyżowanym na nim Jezusem. A co czują Ukraińcy- to n-te, powojenne pokolenie, patrząc na ten pomnik, którzy nie mają już z tą całą historią nic wspólnego? Dlaczego my Polacy musimy ciągle przeginać w tę niewłaściwą stronę?
      Temat getta warszawskiego jest bolesny. ja nie czytam takich książek, nie wytrzymuje napięcia i rozdygotania. Opisy wojenne, obozowe, z getta wywołują u mnie wręcz fizyczny ból, a potem mam w głowie obrazy, straszne obrazy.
      Mam wrażenie, że cokolwiek położymy na ten taras, to i tak będzie lepsze niż taras sprzed remontu. Poza tym może się to okazać całkiem oryginalne, a przecież nie zależy mi by małpować to, co mają inni. wszystkie magazyny dotyczące urządzani domów, wnętrz oglądam li tylko z ciekawości i nigdy nie kierowałam się zawartymi w nich wskazówkami i nie starałam się urządzać domu "na przykładzie" lub "odgapiając", lub "bo to jest teraz modne", lub "bo tak powinna wyglądać stylowa chałupa".
      Nie wiem, czy pamiętasz, były modne meble przecierane i mnóstwo blogerek chwaliło się, jak "przeciera" stare meble, które oczywiście stawiały w swoich domach. Kiedy zobaczyłam przetartą, piękną klasyczną "otrzechową" starą szafę, załamałam się. Pomijam fakt, że mnie się takie przecierki nie podobają, meble robią wrażenie obdartych brudnych, no i nie do każdego wnętrza pasują.

      Usuń
    2. Ale się, kurcze , rozpisałam. No nie da się inaczej odpowiedzieć.

      Usuń
    3. Ja lubię to, co lubię:) Kocham kolor i mam w pokoju naszym i fuksję i turkus i pomarańcz, a nawet limonkę.
      A propos obozu go mój dziadek był w Oflagu od kampanii wrześniowej do 1945 roku, co moja babcia zawsze kwitowała: a co to za obóz był jak nic nie robiliście tam. Żebyś ty chociaż w koncentracyjnym był :)))

      Usuń
    4. Piękna ta haftowana wilga, zazdroszczę umiejętności:)

      Usuń
    5. Kolory też lubię, mocne, soczyste, ale je stosuję je tylko w haftach. Natomiast ściany mam pomalowane na pastele, bo po prostu mocny kolor nie pasował. Meble mam robione na wymiar ( nareszcie mam takie , jakie chciałam) i tylko dwie meblowe starocie- kredens oraz okrągły rozsuwany stół ( ogromny po rozłożeniu), któremu skróciliśmy nogi do wymiaru fotelowego i wierz mi kapitalnie to wyszło. Żaden kupny stoliczek "kawowy" nie umywa się do tego stołu. Meble jasne, przeważają komody ze szkłem. Wydawało by się styl mieszczański, a jednak nie- nasz dom ma klimat domu wiejskiego, nowoczesnego, ale bez tych kiczowatych wiejskich naleciałości.
      Zatkało mnie, kiedy przeczytałam, co babcia mówiła.

      Usuń
    6. Moja babcia była naprawdę hardkorowa. Jej siostra też:)

      Usuń
    7. No dobra, ja rozumiem hard core, ale takie teksty? Taki wisielcze żartowanie.

      Usuń
    8. Według babci to było zwykle stwierdzenie faktu, co zrobisz.

      Usuń
    9. :):):):) Dziękuję, za takie stwierdzenie faktu, dziadkowi było przyjemnie zapewne.

      Usuń
    10. Dziadek nie dyskutował z babcinymi emocjami, wolał święty spokój:)

      Usuń
    11. Zupełnie jak mój, czasem tylko wzdychał "Nole babo..." , ale większej dyskusji nie było.

      Usuń
  2. O Kresach i ojczyźnianych zawiłościach ciągle mam tyły, bo jak nie ma się rodzinnych historii z tym związanych, to tylko doczytać można.
    Mój syn zlecił ułożenie desek na balkonie znanej sieciówce, przysłali Ukraińca, który robił dwa dni, teraz mają poprawić, bo spartolone strasznie, a balkon mały. Odechciewa się remontów!
    Wilgi na żywo to chyba nie widziałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre z tym balkonem. A ja teraz widzę, że położenie czegokolwiek na tarasie, balkonie, wymaga naprawdę dobrych wyliczeń i przemyślenia. Kresy to ogromny obszar, wiele narodowości, wiele wyznań- powiedz mi jak młoda Polska, po 1918 roku miała to wszystko porządnie utrzymać, kiedy sama dopiero co się zbierała. Ale nie w tym rzecz, tylko w mentalności Polaków, a ponieważ ona nadal jest taka sama, jak przed wiekami i podczas trwania państwa, a potem pod zaborami, to nie trzeba dużo o niej mówić. Wystarczy posłuchać współczesnych pisiurów i oraz kościółkowych. Nadal tkwią w tej pazerności, zachłanności, dziwnym patriotyzmie, poczuciu wyższości,. ksenofobii, antysemityzmie. Brrrrrr....
      Wilgi śpiewają, ale rzadko można je zobaczyć- siedzą w koronach drzew.

      Usuń
  3. A u mnie dziś cały dzień był słoneczny, teraz jeszcze jest 25 stopni, ale mi podają, że od godziny 21.00 będzie padać. Ostatnio zeskanowałam sobie kod pogodowy dla swojej dzielnicy i....działa.W niedzielę mi podali, że od 13,30 będzie nieco deszczyć i tak było.Wyobrażasz sobie chyba jaka byłam zdumiona.
    Och- doskonale Cię rozumiem w kwestii zakupów związanych z remontem- to "kwadratura koła". Przeżyłam to z okazji remontu mieszkania w Warszawie. Te zeszyty historyczne Polityki są świetne, miałam ich w Warszawie 11 i wszystkie tu przywiozłam. To świetna lektura. którą naprawdę warto przeczytać. Nigdy jeszcze nie widziałam wilgi w naturze, nawet w miejscowości letniskowej pod Warszawą, która ma nazwę Wilga. Serdeczności ślę,
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam włączony radar pogodowy i na bieżąco obserwuję ruch frontów. Mam też włączony Accu Weather z prognozami, w tym godzinową- też jest bardzo dokładny.
      Pisałaś o tym remoncie w Warszawie. Remont w domku jest mniej uciążliwy, bo ma się możliwość składowania materiałów, przenoszenia mebli itp. Nie wyobrażam sobie remontu w mieszkaniu w bloku.
      Mam 4 zeszyty. Wtedy kupiłam te, których tematyka wydawała mi się najbardziej interesująca. Nie żałuję- to naprawdę świetnie się czyta no i jest w nich kompendium wiedzy na dany temat.

      Usuń
  4. Po tym posiedzeniu Sejmu czuję się wykorzystana przez polityków do zdobycia przez nich władzy. Jestem już tym bardzo zmęczona i zapewne było to ostatnie głosowanie, w jakim brałam udział, bo jak długo można być naiwną. Jeśli kobiety wyjdą jeszcze raz na ulicę, to pójdę ponownie z nimi, pomimo iż młoda nie jestem. Tym razem kobiety posłużyły niektórym panom do zrobienia kariery. Fałsz i obłuda i nic nieznaczące słowa.
    Nawet leki za darmo przysługujące osobom starszym są dostosowane do potrzeb mężczyzn, bo kobiety wcześniej przechodzą na emeryturę i muszą czekać te 5 lat. Dodam tylko, że zdecydowana większość kobiet ma zdecydowanie nisze świadczenia i te leki należą im się z chwilą przejścia no emeryturę,
    Jeśli chodzi o Ukrainę, to absolutnie nie powinno się usprawiedliwiać historycznie ludobójstwa dokonanego na Polakach. Należy pamiętać, że to byli bezbronni cywile. W obecnych czasach ludzkość w pewien sposób zaczyna usprawiedliwiać ludobójstwo i to mnie bardzo przeraża.
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od Ukrainy- ja nie usprawiedliwiam, potępiam, ale warto poznać przyczyny nienawiści Ukraińców do Polaków. Prosty człowiek bardzo łatwo ulega sugestiom i ma pamięć słonia- to o jakich krzywdach mówili przodkowie, to jakich krzywd zaznał on sam, powoduje takie a nie inne postępowanie.
      Obecne przedstawianie Wołynia przez Polaków może spowodować nie zrozumienie, a eskalację niechęci. Już to się dzieje w stosunku do Ukraińców, a czas jest niedobry. Oni mają wojnę- czy nie należałoby to jednak może nie wyciszać, ale stonować?
      Głosowałam na Lewicę i ja w stosunku do niej się nie zawiodłam. Natomiast inni budzą we mnie niechęć. Te wszystkie centro... czy lewice, czy prawice, jak chorągiewki. I obłudne tłumaczenie, że oni poglądów nie zmieniają- oni są głosem wyborców, a nie swoim. Jak się pchasz do takiej polityki to osobiste poglądy schowaj w kieszeń i reprezentuj poglądy wyborców.
      Coraz częściej dochodzę do wniosku, że chyba najlepiej miały się kobiety jednak za PRLu, jakby na to nie spojrzeć. Przynajmniej mogły decydować o swoim ciele, mogły legalnie dokonywać wyborów i nikt ich nie sekował z tego powodu.

      Usuń