Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 21 lipca 2024

I tak to sobie płynie...

Mam nowy post o Cziczmanach, ale trzeba go dopracować. Nie mam ochoty na to, na razie, choć to tylko niedużo czasu zajmie. Cziczmany poczekają.

Rośliny w ogrodzie oraz w donicach zachowują się tak, jakby kończyły letnią wegetację. Wszystkie pomidory, zasadzone w doniczkach, szlag trafił- jakaś zaraza je rąbie. Część jeszcze dojrzeje, resztę trzeba wyrzucić. Sadzonki tym razem własne- Młoda wysiała rozsadę. U nich już wszystkie pomidory na kompoście- zaraza szybciej je zniszczyła. Pewnie nasiona zainfekowane były. Szkoda, bo włożyliśmy mnóstwo pracy w te pomidory. 

Odkąd dzieciaki (dawno to było) wybrały „soczki” sklepowe, przestałam robić kompoty i dżemy na zimę. Nie, to nie. Jednak jakieś 10 lat temu zasadziłam trzy krzewy borówki amerykańskiej- wtedy to była nowość i WOW- własne borówki. Krzewy rosły, zaczęły owocować. Najpierw skromnie, toteż doszłam do wniosku, że dosadzę jeszcze trzy krzewy- różne gatunki. A potem zasadziłam jeszcze czerwoną borówkę amerykańską. Krzaczek kwękał, stękał, złamałam mu niechcący jedną porządną gałązkę, odrodził się i nareszcie zaowocował. 


 

Ta fioletowa roślina na dole zdjęcia, to dąbrówka. Niesamowicie ekspansywna, świetnie zadarnia, kosimy ją wraz z trawnikiem, a ona rozrasta się w tempie niesamowitym. Na szczęście z grządki łatwo się ją usuwa i można ją ograniczać- łatwa w wyrywaniu. Polecam na wszystkie "łysiny ogrodowe" lub pod krzewy.


Tyle krzaków borówki w ogrodzie to i mamy teraz full wypas owoców. Starcza na dwie rodziny z zapasem.

 Zrobiłam zdjęcie z góry, ale słoiczki z dżemem są małe. W sam raz na kilka porcji.


Od tygodnia kwitną stare hibiskusy. To także kwiaty jednego dnia. Rano rozwijają pąki, by wieczorem zwinąć się w rulonik i po kilku dniach opaść na ziemię. 

 

Hibiskusy to śmieciuchy, urocze śmieciuchy, zawsze pod krzakami dużo takich zwiędniętych ruloników leży. Te stare hibiskusy kwitną najwcześniej. Posadzone w zeszłym roku krzewy mają mnóstwo pąków jeszcze bardzo zwiniętych.

Nie dość, że mają dekoracyjne kwiaty, to jeszcze przyciągają mnóstwo pszczół i trzmieli.
 

Sówki przestały popiskiwać, pewnie rodzice uznali, że już czas na ich  usamodzielnienie się, albo  odezwał się w młodych instynkt łowny.

Żniwa trwają już od dwóch tygodni. Kombajny „chodzą” na okolicznych polach do późnej nocy. Wczoraj skoszono jęczmień na polu po drugiej stronie ulicy- na tym, które w zeszłym roku podzielili.  Z tyłu rośnie kukurydza.

Tak wyglądało pole pod koniec czerwca. 


Sucho, kombajn kosił, a za nim niósł się tuman pyłu i gdyby nie te wyśmiane wysokie tuje, rosnące na granicy ogrodu z drogą, mielibyśmy „burzę saharyjska” w ogrodzie.

Dygresja- nie wiem, dlaczego te tuje są tak wyśmiewane- najczęściej ludzie nawet nie mają pojęcia, w jakim celu ktoś zasadził tuje, ale muszą je koniecznie skrytykować i obśmiać- taka narodowo- blogowa moda- krytykanctwo, często bezpodstawne wyśmiewanie i meblowanie komuś ogrodu. Nie wiesz, nie krytykuj, nie masz pojęcia o powodach- nie wyśmiewaj.

Ledwo zdążyłam pozbierać pranie ze sznurów. Pył i tak dostał się na ogród przez dużą bramę (niestety, to jedyna wolna przestrzeń, która nie chroni posesji przed czymś takim i przed wiatrami północnymi).  

Teraz kombajny mają zakaz jeżdżenia po drogach publicznych z zamontowanym zespołem tnącym. Trzeba go zdemontować i na specjalnej przyczepce przewieźć w dane miejsce.

Jeszcze tylko złożyć rurę i można jechać.

I po wszystkim.

Do skoszenia pozostała pszenica jara, rosnąca od wschodu ogrodu. A Sadownik zasadził soję prawie na wszystkich polach, na których rosły sady. Pewnie teraz jest koniunktura na soję. Długo czekałam, aż to zielsko zakwitnie (zresztą nie byłam pewna, że to soja), w końcu obejrzałam film na ten temat- mogłam sobie czekać na te kwiaty i czekać, a i tak bym ich przez płot nie dojrzała. Soja ma schowane malutkie fioletowe kwiatuszki u nasady liści. Z daleka niewidoczne.  

Zdjęcie z internetu.


Muszę umyć okna, zwłaszcza te od strony remontowanego tarasu.

Czekałam aż skończą kucie, mieszanie cementu itp. Strasznie wtedy pyli. Wszystkie zapylone rośliny spłukałam wodą z węża, ale okien tak się nie da.

A po wczorajszych żniwach nawet jestem zadowolona, że wstrzymałam się z tymi oknami- wymyłabym, a tu nowa „powłoka”  do usunięcia.

Upał trochę zelżał, niemniej gorąco ma być do końca lipca. Poza tym, wieczorami robi się chłodniej, a nocą wszystkie okna są na uchył i jest fajny, wymiatający ciepło, kojący  przeciąg.

 Kolejny z moich ulubionych liliowców (ja je wszystkie bardzo lubię)- pełny, pomarańczowy z intensywnie czerwonym środkiem. Wyrasta na 1,50 i tworzy ogromne kępy. Kwitnie bardzo obficie i długo. Bardzo łatwy w rozmnażaniu, toteż posadziłam go we wszystkich wolnych kątach ogrodu. Teraz są takie pomarańczowe akcenty w różnych miejscach. Na tle zieleni wygląda to nieziemsko.

 

 

 

 

9 komentarzy:

  1. Bo te tuje podobno to siedlisko.komarow i kleszczy, ale.nic pewnego nie wiem, bo- jak wiesz- nie znam sie na roslinach:) Dlatego też poprosiłam męża o zasadzenie choinek i niech myśli co ja miałam na myśli - a miałam świerk syberyjski.
    Nie smakują mi borówki amerykańskie, jakieś takie bezpłciowe są dla mnie w smaku, a hibiskus psuje każda herbatę owocową. Za to mam wykonane naszymi recami trzy słoiczki kwaśnego dżemu z.agrestu, dajemy go jako jedna warstwę do wafli świątecznych z kajmakiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo te tuje to kapitalne miejsce na gniazda wielu ptaków, bo te tuje zasłaniają przed wiatrem, kurzem, bo te tuje są nawet zimą zielone, bo te tuje zasłaniają moje intymne życie przed wścibskimi ludźmi- każdy lubi w spokoju, bez obserwacji ze wszystkich stron posiedzieć na tarasie., bo te tuje są kapitalnym parawanem, by zasłonić w ogrodzie takie miejsca, które szpecą np. kompostowniki, kubły itp.
      W tujach nie siedzą ani kleszcze ani komary- kleszcze lubią trawy, komary bagniska i zbiorniki z wodą. W naszym ogrodzie wszystkie świerki syberyjskie zachorowały. Ostatni aktualnie jest do wycięcia. bardziej żywotne są jodły.
      Hibiskusy u mnie rosną wyłącznie w celach dekoracyjnych- nie pijam herbaty smakowych.
      O smakach nie będę dyskutowała, bo każdy ma inne kubki smakowe. Mnie borówki, prosto z krzaka, smakują bardzo. Jeden gatunek smakuje jak te leśne. czerwone są bardzo słodkie.
      Dżem z agrestu robiłam kiedyś. Teraz mamy cztery młode krzaczki i już widzę, że to ten sam gatunek- słodki- który kiedyś miałam ( stare krzaki wycięliśmy)

      Usuń
    2. No widzisz, mówiłam, że się nie znam na roślinach, a na pewno nie na tujach:)))
      Cis mi się też podoba, syberiaki rosną u sąsiadów jak gupie, więc chyba ziemia im odpowiada i może u nas też się przyjmą? Ja choinki lubię, zresztą tuje też.mi.nie przeszkadzają.

      Usuń
    3. Maliny najbardziej mi smakują, niestety nasze rok temu wyschły.

      Usuń
    4. Mnie wkurza, że jest ostra krytyka tui, gdzie nikt nie wnika w motywy ich sadzenia. Owszem, przyjmują jeden- ma być czysto i zasłonięte. I co tu wyśmiewać? Ludzie chcą mieć zielono bez zbytniej obsługi i nie chcą, by cały świat miał ich jak na widelcu. to takie trudne do zrozumienia? Ja wolę szpaler z tui niż wielgachny betonowy płot. Dobra:):):)
      Maliny też bardzo lubię i wyobraź sobie, w tym roku też u nas zeschły. I nie mam pojęcia dlaczego. Nawet te żółte, które są bardzo odporne na różne czynniki, padły. No i zostaliśmy z paroma młodymi krzaczkami.
      Świerki łapią choróbska- igły im żółkną odpadają. To chyba problem środowiska, które jest zainfekowane. Pewnie u Was jest czysto.

      Usuń
  2. Jechalismy dziś do syna, prace polowe w pełni, nawet w niedzielę!
    Fajne te kolorowe zakrętki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żniwa w pełni. Dzisiaj koszono obok następne pole. Teraz nie patrzą, że niedziela, koszą, bo zapowiadają znów burze z ulewami. Zakrętki fikuśne, były w komplecie ze słoiczkami.

      Usuń
  3. Wczoraj byliśmy poza Berlinem, na terenach dawnego NRD - praktycznie to już po żniwach, pola skoszone i tylko bele słomy na nich. Kukurydza już olbrzymia, taka w sam raz na chowanie w niej zakazanych produktów, czyli raj dla bimbrowników, co oglądałam kiedyś na jakichś amerykańskich filmach. Osobiście nie mam nic przeciwko tujom - wiem natomiast od kogoś kto je miał, że należy je co roku przycinać i być może dlatego są na indeksie, bo przycinanie przez fachowca jednak nie bywa darmowe. A w jakimś innym artykule wyczytałam, że to mało zdrowe drzewko, bo wydziela jakieś trujące "miazmaty". Tuje można bardzo ładnie formować, co oglądałam w Poczdamie w przypałacowym ogrodzie. Lubię hibiskusy- u nas są krzewami, ale w Singapurze to były regularnymi drzewami. Miałam kiedyś szczery zamiar by na balkonie posadzić borówkę amerykańską, ale jakoś mi minęło, a potem wyjechałam z Polski i tak się "rozeszło po kościach". Bardzo mi się podobają liliowce. Tę okrywową roślinkę (dąbrówkę) to już kilka razy widziałam, ale nie miałam pojęcia, że tak się nazywa. A poza tym jak zwykle Twój ogród mnie zachwyca! Wczoraj było skromne 33 stopnie ciepła a dziś - tylko 22 i niebem wędrują ciemne chmury. Serdeczności ślę;)
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tuje zawierają olejek eteryczny-tujon, który w większych ilościach jest trujący. Natomiast trzeba go naprawdę wiele, by zaszkodził. Odstrasza kleszcze i komary. Najwięcej wydziela się go podczas ciecia tui. Jak się dobierze odpowiedni gatunek, to nie trzeba jej ciąć. Ja nie lubię przycinanych tui w te wszystkie figury geometryczne. Nie znoszę tych wszystkich kulek na pieńku, spiralek, kwadratów i żywopłotu ciętego pod sznurek. Cięcie tui jedynie dopuszczam z konieczności- góra i z boku, jak gdzieś za daleko wychodzą. One naprawdę mają śliczny pokrój, kiedy są nieprzycinane.
      Te krzewiaste to w zasadzie są ketmie, ale wszyscy nazywają je hibiskusami. Hibiskusy są bylinami, trzeba je okrywać na zimę w naszym klimacie. I jedne, i drugie kwiaty mają takie same. Chciałam sobie posadzić hibiskusy-byliny, ale to okrywanie mnie zniechęciło. W końcu mam tak dużo liliowców, że już nie muszę nic dosadzać w kwiatowym. Natomiast w wolne miejsca posadziłam ketmie i będą z nich, mam nadzieję porządne krzewy.
      I jeszcze dodam, że większość kwiatów i roślin ogrodowych jest trująca: narcyzy, konwalie, przebiśniegi, pantofelek Matki Boskiej (tojad), tulipany, piwonie,ostróżki, azalie, hortensje, amarylisy, złotokap, szkarłatka, naparstnice,bluszcze, powojnik, zimowity i jeszcze sporo. Kiedyś był bardzo modny bieluń ( takie wielkie trąby anielskie w donicach)- ten to dopiero jest trujący, a mnóstwo ludzi go uprawiało.
      Nie mam małych dzieci, dlatego się nie przejmuje, ale trzeba uważać, co się sadzi w ogrodzie.

      Usuń