czwartek, 14 listopada 2024

A tymczasem raz na górze, raz na dole, plecie się i przeplata.

 

Zdarza się u nas, że spiętrzają się problemy. Po prostu działają

Prawa Murphy'ego. Jeżeli przewidziałeś cztery możliwe awarie i zabezpieczyłeś się przed nimi, to natychmiast wydarzy się piąta, na która nie byłeś przygotowany. Sprawy pozostawione sobie samym zmieniają się ze złych na gorsze. Jeżeli wydaje się, że wszystko działa dobrze, to znaczy, że coś przeoczyłeś.”

Ale już się normalizuje, wszystko zaczyna grać i buczeć. Nie będę opisywała, co to takiego się plątało, bo w obliczu innych tragedii tego świata, są to błahostki. To znaczy teraz, jak już się wyprostowało, zaliczam je do zdarzeń, powiedzmy, wagi średniej. Głównie to sprawy techniczne, zdrowie na razie dopisuje, poza moimi dolegliwościami kręgosłupa i Jaskóła obolałymi kolanami, ale tego już się nie da „naprawić”. Jest to upierdliwe, bo głowa by chciała, a ciało mówi NIE.  Często głowa „leci do przodu”, zaś nogi zostają w tyle jak u małego dziecka, i bęc- następuje otrzeźwienie.

No dobra, wyprostowało się, idziemy dalej. Ogród zastygł w jesiennej szarości. Z powodu zimna zaniechałam w nim porządki. Jednak planuję jeszcze coś zrobić- jedne rzeczy są konieczne, inne mogą poczekać do wiosny. Śledzę prognozy pogody, bo trzeba okryć młode ketmie przed mrozami. Na razie temperatura im nie zagraża. Nie chcę ich wcześniej okrywać- jak będzie cieplej, pod włókniną mogą się „zaparzyć”. Niby ta włóknina oddycha, niemniej do końca jest niewiadomą. Przynajmniej dla mnie.

Dzisiaj byłam na cmentarzu (ewangelickim) sprawdzić, czy nie trzeba posprzątać na grobach. Przeżyłam miłe zaskoczenie- mało plastiku, przeważają donice z chryzantemami i wrzosami. Tylko te szkaradne wielgachne znicze jeszcze mogłyby zostać zastąpione takimi bez ozdób. Ewangelicy z reguły nie przesadzają z dekoracjami cmentarnymi, niemniej od kilku kilkunastu lat, obserwowałam narastający trend pakowania ful wypas na groby wszelakich wieńców, wianeczków, stroików, wazonów z kwiatami. A wszystko to sztuczne, plastikowe, wrzaskliwe było. W tym roku groby stonowane, skromnie udekorowane. Być może pastor, który jest nastawiony bardzo ekologicznie, poprosił, by ograniczyć plastiki i „owieczki” posłuchały swego pasterza. Podobnie ma się sprawa z urnami- pastor poprosił, aby były ekologiczne, najlepiej drewniane i jego prośba jest na ogół spełniana.

Zauważyłam równie, że na nowych nagrobkach (tablicach) nie ma krzyży przy napisach. Pojawiają się rysunki stylizowanej róży, albo są tylko dane zmarłego.

Bardzo interesujący trend. Ciekawe, jakie ma podłoże.

Dzisiaj, po dwóch tygodniach mgieł i mżawki, które mocno ograniczały widoczność, zobaczyłam góry. I na polskich, i na morawskich szczyty się bielą. Śliczny widok.


 

Zaczęłam czytać  „Zakopane artystek” Natalii Budzyńskiej. To o kobietach artystkach w różnych dziedzinach, które pierwsze pojawiły się w Zakopanem w XIX wieku i one  „tworzyły”, wespół z panami artystami, to miejsce. Zakopane jako miejscowość mnie nie ciągnie. Byłam w Tatrach raz i wiem, że już tam nie pojadę. Nawet nie potrafię określić dlaczego. Jednak zawsze interesował mnie świat górali podhalańskich oraz świat bohemy zakopiańskiej, a także krakowskiej, zwłaszcza na przełomie XIX i XX w. Ta cała otoczka, ten klimat fin de sièclu, a potem Młodej Polski i w ogóle całego dwudziestolecia międzywojennego w literaturze, sztuce, teatrze oraz muzyce, jest niezwykle fascynujący. W kolejce do czytania czeka „Witkiewicz, ojciec Witkacego” również Natalii Budzyńskiej. 

Utkałam przód poduszki. Podszyłam tył poszewki czarnym sztruksem. Tkana tkanina jest bardzo twarda, dlatego musiałam zszyć przód z tyłem ręcznie. Nawet nieźle całość wyszła.



A teraz tkam gobelin. Jakiś taki wariacki wychodzi. Już wiem, że źle położyłam pod osnową wzór do tkania.  Z tym tkaniem jest tak- phi, łatwizna- naciągniesz osnowę, zrobisz zarobienie, a potem już przeplatasz i przeplatasz wątek. No nie, właśnie nie, wychodzą różne kwiatki podczas tkania. Zwłaszcza mnie, która jest samoukiem. A najgorsze, że internetowy zapas porad i wskazówek już się wyczerpał. Trzeba samemu sobie radzić, a jak nie wychodzi, to po porostu pruć i od nowa innym sposobem spróbować.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz