poniedziałek, 4 listopada 2024

Rekompensata.

 Wczoraj, godzina 7 rano.


Wczoraj kolejna wyprawa z Bezą. Wybraliśmy spokojny las na granicy polsko- czeskiej, a w zasadzie to ten las jest już czeski.

Słupek graniczny. Kiedyś pewnie byłby tu jeszcze pas zaoranej ziemi i kręcący się wopiści. Teraz tylko słupek został.

Tablica po czeskiej stronie. Bardzo podoba mi się czeskie słowo "pokuta" czyli kara. To słowo bardziej adekwatne opisuje konsekwencje popełnionego czynu. Naruszyłeś- odpokutujesz😄.



 Niedawno byliśmy w tym lesie, ale obeszliśmy tylko jego inny kawałek. Pogoda świetna, słoneczna, niemniej dosyć zimno. Nad ranem pierwszy solidny przymrozek oszronił trawniki i zepsuł mojego wspaniałego niecierpka oraz begonie. Trudno. W przyszłym roku zasadzę ich więcej, bo widzę, że nie żrą ich ślimole i kwitną do pierwszych przymrozków.


Do lasu to my z Bezką zawsze i nieustannie możemy. Jaskół chyba też i gdyby nie te nasze przypadłości nożno- kręgosłupowe, to wyprawy w las byłyby dłuższe oraz dalsze. 

 

Wchodzisz w las i nagle czujesz się jak w świątyni, kolorowej, słonecznej rozświetlonej, miejscami też zacienionej, tajemniczej. 




I cisza, ta jesienna, taka uspokajająca. Żaden głos tutaj nie dochodzi. Słychać tylko szelest liści pod naszymi nogami i szłapkami buszującej w nich Bezy. Podobał się jej ten szelest. Beza w takich miejscach chodzi bez smyczy, ma dużo swobody, nie przeszkadzamy jej w poznawaniu świata. W pełni to wykorzystuje, zachwycona "nowościami"- tyle zapachów, tyle przestrzeni do ogarnięcia, mnóstwo wrażeń

Patrzę na leśne kolory i nie potrafię nimi oczu nasycić. 


 


Las porasta kopce, między którymi są głębokie jary. Korony drzew, rosnących w jarach są na wysokości naszych oczu. 



Nad głowami korony drzew, rosnących na kopcach. Taki układ drzewostanu sprawie, że feeria kolorów jest wszędzie. Przesuwające się słońce (a o tej godzinie i porze roku robi to szybko) rozświetla coraz to inną część lasu. Magia nadal działa.

 Kopce porasta głównie las bukowo- grabowy. 

 Na grabach narośla, spowodowane odrostami

 


W środku buczyny paśnik dla saren. Jeszcze pusty, ale pewnie za niedługo zapełnią go sianem. Niesamowicie piękne są te srebrne pnie buków, takie gładkie, strzeliste, eleganckie.

 Buki i graby to charakterystyczne drzewa dla tej części Śląska Cieszyńskiego. Rosną tu też dęby, jesiony, rzadko świerki, a w miejscach po wyrębach rosną modrzewie, brzozy i inne drzewa liściaste. Podszytu prawie wcale nie ma, a runo bardzo ubogie- głównie płożąca się dzika jeżyna, paprocie i mchy.

 W paprociach pojawił się leśny dziadek, taki zielony gnomek😄😄😄 bardzo au courant w tym miejscu. Powiedział- dość, buszujcie sobie do woli, ja muszę dać szansę moim kolanom na odpoczynek. No to sobie buszowałyśmy w tych liściach, wśród bukowych kolumn, podziwiając kolory i wdychając zapach jesiennego lasu.

Nie zabrakło leśnej babki, drugiego gnomka, co to z zamiłowaniem lata po leśnych alejach. Babski gnomek targa na plecach garb- plecaczek, w którym znajduje się miseczka i butla z wodą dla spragnionego futrzaka. To podstawowe wyposażenie plecaczka oprócz niego są w plecaczku tysiące pierdółek (paszport i książeczka sanitarna Bezki, dokumenty moje, telefon, itp.), które są "niezbędne" podczas wypraw (w tym psie woreczki higieniczne, gdyby wyprawa odbyła się do miejsc publicznych).

Udało mi się sfilmować drapola, kołującego nad lasem.

 


Ja to jestem taka wariatka, że wszystko mi się w lesie, w terenie, w przyrodzie podoba. Całościowo i detalicznie. 

Pasuje do mnie ta myśl:


 



 

8 komentarzy:

  1. Lubię jesień w lesie i na polach - nie dość, że kolorowo to wszystko dookoła tchnie takim specyficznym stanem nasycenia i spokoju. Z jednej strony to mi brakuje wypraw do lasu a z drugiej zaraz sama siebie sztorcuję, że przy tym stale nawracającym bólu nerwu obwodowego to i tak bym po tym lesie mało wędrowała. Mam kropelki p. bólowe, ale nie chcę ich brać stale, bo się organizm do nich przyzwyczai.To już drugie paskudztwo, które pozostanie ze mną do końca.
    Serdeczności ślę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paskudnie, bardzo Ci współczuję, że boli i coraz więcej miejsc bolących. Ja też staram się nie brać przeciwbólowych, a jak muszę, to staram się je brać przy naprawdę silnych bólach. Te nasze wyprawy są coraz bardziej ograniczone. Szkoda, że tak się dzieje, ale jeździmy do lasu, bo nie wyobrażam sobie nie być w lesie choćby godzinkę tylko.
      Tak, jesień to czas nasycenia i uspokojenia po letnich szaleństwach.

      Usuń
  2. O tak Begonie tygrysie bardzo nam w tym roku dopisały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Begonie długo w gruncie pięknie kwitły. W donicach zresztą też. Pierwszy przymrozek im zaszkodził.W przyszłym roku zdecyduje się na różne gatunki begonii, bo ich nie zjadają ślimaki.

      Usuń
  3. Kocham jesienne kolory liści, w ogóle lubię jesień, to moja pora roku.
    Czeski i słowacki- szczególnie- są podobne do serbskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolory powoli kończą się. Dzisiaj mżawka i szaro. Ale niech sobie jest. Tez tworzy klimat.
      To ciekawostka z tymi językami. Czeski różni się od słowackiego- nawet bardzo. Słowaków rozumiem, Morawian dobrze, Czechów dużo mniej

      Usuń
  4. Pamiętam budki strażnicze koło tych słupków i zakazy fotografowania, które zawsze nas dziwiły, bo jak drzewa maja mieć znaczenie strategiczne?
    Każdy las jest inny, inne dźwięki słychać, nigdy się nie znudzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedaleko domu mojego domu rodzinnego, stały nad Olzą budki na słupach- takie ambony. W nich siedzieli wopiści, a inni włóczyli się wzdłuż pasa zaoranej ziemi. Zdarzało się, że wałęsali się obok naszego ogrodu w celu oczywistym- dwie panny w domu:):):):).

      Usuń