Zapowiadano ogromny mróz, a tu rano były tylko – 2 stopnie. Może tam
niżej (mapy), bliżej gór było bardziej mroźno, a u nas spoko. Teraz piękne słońce, a na termometrze już +7 stopni w cieniu. Zima dosyć
łagodna, ale wystawiłam karmnik, bo śnieg, bo już mało ziarenek i owoców w
lasach, na polach- powoli wszystko zostaje zjedzone. Przednówek dla zwierzaków
oraz ptaków ciężki. Jednak tuż, tuż połowa zimy, no i idzie przecież ku wiośnie.
Tak wyglądało niebo dzisiaj 0 7,30. Niesamowite- wszystkie odcienie czerwieni, pomarańczowego, purpury, różu, żółci, złota, a między tym różne niebieskości, granat i trochę seledynu. No i układ chmur.
Ostatnio zrobiłam panierowane boczniaki. Kto jeszcze nie jadł, niech żałuje. One są nieprzyzwoicie dobre. Lepsze od popularnego schabowego. Przygotowanie takich boczniaków jest banalnie proste. Czyścicie grzyby, odcinacie twarde nóżki, panierujecie w najprostszej panierce, takiej jak do panierowanego schabu czy kurczaka, ale z dodatkiem, do roztrzepanego jajka, ziół (kolendra, albo prowansalskie, albo majeranek, albo kto jakie lubi- panierka ma mieć wyrazisty smak, bo boczniak nie ma smaku tak, jak grzyby Mum), pieprzu, soli- smażycie i wcinacie na całego. Aha, do roztrzepanego jajka można zetrzeć żółty ser.
Skończyłam tkać pasiak, następny element do tkanego parawanu.
Zdjęcie zrobiłam, kiedy był jeszcze na ramie. On u góry jest prosty,
ale zreflektowałam się, że nie zrobiłam zdjęcia, kiedy odcięłam już kawałek
górnej osnowy- i na górze z prawej strony zwisł smętnie😢, przez co wydaje się być u
góry nierówny. Pozbyłam się wszystkich włóczek fantazyjnych, a o to mi głównie chodziło, kiedy tkałam pasiaki.
Teraz tkam wąski, wysoki gobelin z trzema ptakami. Po raz kolejny widzę, że na ramie tkackiej z nacięciami, nie da się tkać szczegółowych elementów wzoru- nitki osnowy są rozstawione zbyt szeroko. Muszę kombinować i zmieniać wzór. Zamówiłam ramę tkacką z gwoździami- nitki osnowy na takiej ramie są bardzo gęste.
A bym lubiła tak tkać!
OdpowiedzUsuńBardzo lubie boczniaki, za dwa dni natchniona pzez cia zrobię też panierowane, o!
A co stoi na przeszkodzie? Kupujesz albo robisz ramę, masz włóczki ( różne resztki)- najlepsza 100% wełny, albo ekstra przędza tkacka, snujesz osnowę, bierzesz wątek i
Usuń"naprzód"!! Nie musisz tkać gobelinów, możesz tkać kilimki różnymi splotami tkackimi.
Czasu też nie zabiera jakoś dużo. Tkasz, kiedy masz ochotę:)
Kto wie, kto wie?
UsuńEeeeee, co za wahanie, spróbuj, a będziesz się świetnie bawić:) Dużo na ten temat masz na moim drugim blogu, pełna "obsługa" tkania gobelinów.
UsuńKiedy słyszę "wiosna", wpadam w rozmarzenie. Spojrzenie za okno przynosi wytrzeźwienie...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię boczniaki, ale nie lubię panierki.
Niebo potrafi być bardzo malownicze, zdjęcia wychodzą piękne, ale już namalowane jako obraz, staje się kiczem. Ciekawe zjawisko, dotyczące zresztą nie tylko nieba.
Smażone, bez panierki, boczniaki, też ponoć są ekstra. nie próbowałam jeszcze. Z tym kiczem bywa różnie. Nie wszystkie zachodu, czy wschody słońca są kiczem. Poza tym, to chyba kwestia gustu. Na przykład, utarło się, że obrazy z jeleniem są kiczowate, a ja widziałam obrazy z jeleniem tak namalowane, że niczym nie ustępują, w artyzmie, tym z np. koniami.
UsuńZ boczniaków nawet nóżki zjadam, chociaż twarde są i włókniste.
UsuńNo i jeszcze: podziwiam Twoje gobeliny, to jest fajna rzecz. Chociaż nie miałabym pojęcia, jak to tkać.
Usuń:):):) Odcinam końcówki nóżek czyli jakąś ich cześć jemy, ale one są jednak takie bardziej do przeżuwania na dłużej.
UsuńO tkaniu napisałam 4 posty na moim drugim blogu ( z rękodziełem). Starałam się zebrać najważniejszą wiedzę i wskazówki na ten temat. Tkanie jest i proste, i bardzo trudne, zależy co chcesz tkać, z jakich materiałów i na jakiej ramie. W sumie jest to niesamowite przeżycie i bardzo wciągająca praca.
UsuńTylko co potem robić z tymi utkanymi kilimami, czy jak to nazwać?
UsuńZdobić dom, albo dawać na aukcje charytatywne, albo prezentować tym, którym się podobają- możliwości wiele. Zresztą tkać można również chodniczki łazienkowe, poszewki, kilimki na stół, torby itp. I niekoniecznie musi się to kojarzyć z Cepelia.
UsuńJezusiemaryjo. W moim mieszkaniu nie ma centymetra wolnej powierzchni! I jeszcze ten warsztat tkacki trzeba upchnąć.
UsuńJaki warsztat- to są nieduże ramy tkackie. ja mam największą 50X60 centymetrów. A poza tym, można tkać biżuterię na kartonach dowolnej wielkości np A4. Poczytaj na moim drugim blogu- ja się zastanawiam nad utkaniem takiego naszyjnika. To super sprawa i nie wymaga miejsca oraz wielkich nakładów.
UsuńPodziwiam Twoje hobby i talent, a najbardziej samozaparcie. Ja chyba... nie czuję woli bożej 😃
UsuńNa drugi blog zajrzałam, ale przeczytam dopiero w domu, bo teraz jestem w pracy i czuję na plecach gorący oddech przynaglenia do roboty 😎
:):):):)
UsuńPodobne obrazy nieba przysyła mi znajomy Mysłowic.
OdpowiedzUsuńBoczniaki jadłam na różne sposoby, ale w sklepach u nas rzadko bywają.
Te pasiaki, to faktycznie dobry sposób na wszelkie resztki!
Widocznie na Śląsku było widać takie samo niebo, jak u nas:) Piękne. Kupuję boczniaki w Lidlu. Na pasiaki poszła głównie włóczka tasiemkowa, taka z supełkami i grube, które przy tkaniu gobelinu, wymuszałyby wielokrotność cieńszych włóczek. da się, ale kombinowania sporo.
Usuńja boczniaki kupuję u pani E., w najlepszym warzywniaku w mieście i najmilszą kobietą za ladą, takie paczkowane: tacka i folia dookoła...
UsuńFajnie mieć taką sprzedającą:) Zazwyczaj tak są sprzedawane boczniaki, ale nie wiem, jak na targowiskach z tym jest.
Usuńnie wiem, bo na nasz targ wpadam dość rzadko, tylko po jeden produkt, ale:
Usuńpani E. sprzedaje np. pieczarki luzem na wagę i tak też jest w Dino, ale w Biedrze już są takie pudełka foliowane... jak Unia to wywęszy, to zaraz zarządzi pieczarki na sztuki, każdy grzybek w osobnym papierku...
tak wracając do pieczarek luzem, to przed Świętami pani E. miała na stanie strasznie wielkie byki, ciekawe...
Pudełka na grzyby, pomidorki itp. to są dyrektywy unijne sprzed lat. Niby w co mają to ludzie pakować? W papierowe torby? W woreczki, ale to też plastik. Ja nie mam nic przeciw pudełkom plastikowym, bo w nich się nie zgniatają np. grzyby, a recykling powoduje, że wracają na rynek z powrotem.
UsuńKiedyś chciałam uprawiać boczniaki w piwnicy, na worach z trocinami, ale bałam się, że zagrzybię całą piwnicę. Odpadło.
Było zimno na dole mapy, - 7 w Barwinku, wracaliśmy o świcie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam dobrze przyrządzonych boczniaków, zawsze jakieś mdłe flaczki, które mnie totalnie zniechęciły do tego grzybka.
Wracałaś, w którą stronę, do BH? Barwinek jest tylko ciut niżej na południe, za to mocno na wschód od nas. To już klimat kontynentalny, suchy i mroźny.
UsuńFlaczki z boczniaka odpadają, ale ten panierowany wymiata. Warunek- do roztrzepanego jajka wrzucić przyprawy lub zioła- ono nadaje smak boczniakowi. Można też obtoczyć boczniaka w przyprawach bez panierowania i usmażyć na oleju albo maśle. To jeszcze przede mną
W ciągu 4 dni byłam tam i nazad, już z mężem w Lublinie jesteśmy:)
UsuńW przyprawach najlepiej orientuje się małżonek, niech myśli nad tymi boczniakami.
UsuńAleż masz tempo:) To tak tylko wpad i wypad. Nie zazdroszczę jazdy w takich warunkach. Ważne, że jesteście razem:)
UsuńPiękne zdjęcia!!!. A u mnie jakoś bezbarwnie bywa, jak to w mieście. Przed południem u mnie było +2, ale odczuwalna -4, chociaż nie było wiatru. Tu zawsze jakieś "ześwirowane" te pogody. I jeszcze ponoć dziś śnieg ma padać.
OdpowiedzUsuńZdjęcia nie łapią tego koloru, film pokazuje jeszcze inne. Jednak faktycznie dzisiaj niebo było niesamowite. Kiedy mieszkałam w mieście, brakowało mi widoku nieba, przestrzeni.
Usuńboczniaki są okay, bardzo je lubię spośród różnych grzybów...
OdpowiedzUsuńjeszcze nie jest z górki, ale ma być... ze styczniem jest tak, że zwykle się niemiłosiernie wlecze, ale w tym roku jakoś szybko mi on mija... ciekawe...
p.jzns :)
Ten styczeń szybko mi mija, ale masz rację, zazwyczaj mam wrażenie, że ciągnie się niemiłosiernie. Boczniaki bardziej mi smakują niż pieczarki.
UsuńPiękny widok z rana, ja nie mogę się już doczekać wiosny 😁 odliczam tylko dni.. Boczniaków nigdy nie jadłam a wyglądają apetycznie. Muszę wypróbować przepis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo jest ten czas, kiedy zaczynam odczuwać zimno. W domu, choć nagrzany, też. Do marca jeszcze parę tygodni, a ja marzec uważam, za pierwszy wiosenny miesiąc, niezależnie od kalendarza pór.
UsuńNie ma zimy. Śnieg który teraz leży na polach to jak to ktoś napisał jedynie - epizod zimowy
OdpowiedzUsuńA wiesz, że to pięknie brzmi? Epizod... i optymistycznie w przypadku zimy:)
UsuńNiech żyją epizody zimowe! Teraz jest taki trynd, ze się -8 stopni C nazywa "wielkim mrozem" :D
OdpowiedzUsuńTobie się też ten "epizod" spodobał? Te -8 stopni to może nie wielki, ale jednak spory mróz. Wielkie mrozy oraz kopne śniegi przeżywałam, w swoim życiu, kilkakrotnie np. -20 jak chodziłam do podstawówki. I szkół wtedy nie zamykano. Strasznie się współczesne młode społeczeństwo wydelikaciło.
UsuńPiękne zdjęcia chmur. Coś nadzwyczajnego!Przyroda potrafi wymalować cuda na niebie!
OdpowiedzUsuńDobrze, że zwróciłaś uwagę na przyprawy do panierki. Kiedyś kupiłam boczniaki i po prostu usmażyłam. Były na tyle nijakie, że całkowicie się do nich zniechęciłam. Więcej nie kupowałam. Dywanik bardzo sensowny. Powinien pasować do wszystkiego- jest neutralny.
Do czegoś trzeba dodać te przyprawy. Może to być roztrzepane jajko, może być mąka, ale trzeba w tym solidnie obtoczyć boczniaki. Przyprawy może sobie dobrać takie, jakie lubisz. Dywanik to cz.esc zaplanowanego parawanu na taras. Będzie taki patchwork z tych utkanek. Kupiłam ramę z gwoździami.
UsuńPrzypomniała mi się piosenka którą śpiewał Wiesław Michnikowski. Refren w niej był taki - Tatka tka i matka tka, a praczka czka i czkając tka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:):):):):) super !!
UsuńNatura to potrafi robić melanże kolorów i zmieniać je płynnie w czasie zachodów czy wschodów, że tylko gapić się i zachwycać.
OdpowiedzUsuńJa tak robię kanie jak Ty boczniaki i są przepyszne ale kanie są tylko jesienią a boczniaki cały rok więc to wspaniały pomysł. Tez tak czasem jem kotlety sojowe, moczę w dobrym rosole a potem jajo, ciekawa panierka, smażę na masełku i ... pychota.
Kanie rosną u nas w ogrodzie, ale nie mam odwagi ich ugotować. Kotlety sojowe jadłam parę razy. Nawet niezłe, wolę schabowe:):):) No cóż, jestem mięsożerna choć nie [przesadzam z jedzeniem mięsa.
Usuń