Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 22 stycznia 2025

Styczeń trwa nadal, no to trochę o tym, trochę o tamtym.

 Łabędzie na Jeziorze Goczałkowickim, wrzesień 20214

Styczeń- jest zima a jakoby jej nie było. Słaby mrozik nocami, w dzień klika stopni na plusie. Raz mgły i ponuro, częściej słonecznie. Śnieg topi się powoli, znikł już z wielu miejsc. Patrzę na zdjęcia zrobione w zeszłym roku, o tej porze już kwitł oczar, teraz ma pąki jeszcze mocno zwinięte. Za to cały czas kwitnie kalina pachnąca. 

Pierwsze kwiaty zakwitły w listopadzie. Szkoda, że kwiaty, zebrane w małe pęczki, rozkwitają nierównomiernie. Widok jest taki, jakby albo rozkwitała, albo przekwitała, nie ma bujnego rozkwitu. Jednak jej widok sprawia mi radość. Ile razy popatrzę przez drzwi balkonowe, tyle razy widzę kwitnący krzew. ZIMĄ!


 Od końca grudnia sypię ptakom pokarm do karmnika i wieszam kule pokarmowe na drzewach. I od początku zastanawia mnie mała ilość ptaków w karmniku. 

 

Zdjęcia robiłam przez szybę.


Karmią się głównie wróble, parę sikorek, dwie zięby i jedna sierpówka.

 



 Tak jedna, choć sierpówki tworzą pary, ta nie ma swojego partnera/ki. A pamiętam, kiedy w ogrodzie mieszkało około 20. sierpówek. Wtedy mnie wkurzały, teraz za nimi trochę tęsknię. Przez całą jesień przeganiałam z ogrodu dużego jastrzębia, który polował na kosy. Znajdowałam w lasku kupki piórek i trochę kosteczek. Ale co się stało z sikorkami, kowalikami oraz dzięciołami- w zeszłym roku przy karmniku było ich sporo. No i dzisiaj dostałam odpowiedź- na tarasie przysiadł młody krogulec. Na tarasie, co dla mnie jest niepojęte, bo to przecież dom człowieczy, realne niebezpieczeństwo, a drapol siadł na tarasie pod cisem i siedzi, jakby był w środku lasu. Wzięłam cichutko aparat, spłoszył się, siadł na gałęzi cisa. No i może udałoby mi się go sfotografować, gdyby nie Beza, która dostała szału na widok aparatu- ona już, zaraz, natychmiast musi na ten taras wyjść, musi mi towarzyszyć. Złapałam za kudły, nakazałam ciszę, ale zdążyłam tylko cyknąć coś takiego. 

 Drapol młody, pewnie wychował się w ogrodzie i przychodzi na żarcie, jak na swoje. Pisałam kilka lat temu, że w ogrodzie osiedlił się krogulec. Gniazdował w nim przez dwa lata i wtedy wybił wszystkie  cukrówki.

Filmiki dla przypomnienia.


 

Wyleczyliśmy  Bezie ucho kroplami, natomiast tabletki na wzmocnienie serca będzie brała do końca życia.  Ma 12 lat i widać, że kondycja jej trochę siadła. Krótkie odcinki do przebiegnięcia- tak, spacery krótsze,  hałasowanie przy płocie- ograniczamy, dłuższe szczekanie kończy się basową chrypką, pokasływaniem i widać, jak sama „zwalnia”- szczeka tak na pół gwizdka. Doszła do wniosku, że na starość musi się oszczędzać.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz