„Teraz nie czas myśleć o tym, czego nie masz. Myśl, co potrafisz zrobić z tym, co masz.” – Ernest Hemingway

czwartek, 8 maja 2025

Jedna z wielu rzeczy, które lubię.

 


  O XVIII Konkursie Chopinowskim, odbywającym się w 2022 roku, pisałam TU.

 Wtedy zachwycałam się grą Japończyka  Kyohei Sority, który ostatecznie zdobył II ( ex aequo) miejsce.


 
Aż się wierzyć nie chce, że od tego czasu minęły 4 lata i właśnie zakończyły się eliminacje do XIX Konkursu. 
Konkurs rozpocznie się 2 października Koncertem Inauguracyjnym, a potem przez 9 dni (różne daty), rozbrzmiewać będzie chopinowska muzyka (3 etapy konkursu, Obchody rocznicy śmierci Chopina i koncerty laureatów) w Filharmonii Narodowej w Warszawie.
Na temat eliminacji do XIX konkursu przeczytałam taki tekst. Fajny jest, dlatego dzielę się nim z Wami.
„Werble, fortepiany i niedowierzanie, czyli Kto przetrwał Chopinowskie Pre-Igrzyska?

Proszę Państwa, mamy to! Dziś, szóstego dnia maja roku pańskiego (i chopinowskiego) 2025, opadł kurz po bitwie. Bitwie? Cóż, może bardziej po maratonie. Maratonie pianistycznym, który trwał niemal dwa tygodnie. Dwa dni po tym, jak ostatni dźwięk wybrzmiał w sali koncertowej, a fortepiany odetchnęły z ulgą (bo, umówmy się, też potrzebują przerwy), poznaliśmy wreszcie listę szczęśliwców. A może raczej twardzieli? Tych, którzy przetrwali eliminacyjne sito i za niecałe pół roku ponownie zameldują się w Warszawie, gotowi do walki o laury XIX Konkursu Chopinowskiego.

Eliminacje, które odbyły się w dniach 23 kwietnia - 4 maja, były niczym pianistyczne igrzyska. Na arenę, czyli estradę Filharmonii Narodowej, wkroczyło aż 162 zawodników i zawodniczek z 28 krajów. Pomyślcie tylko – 162 dusze, każda z własną wizją Chopina, własnymi nerwami ze stali i walizką pełną nut i marzeń. Każdy z uczestników miał swoje pół godziny chwały (lub stresu), podczas których musiał udowodnić, że Chopin płynie w jego żyłach niczym... no cóż, niczym bardzo skomplikowana melodia. W repertuarze obowiązkowo znalazły się etiudy (te diabelskie wprawki!), mazurki (chyba najtrudniejsze do uchwycenia polskiego ducha), nokturny (idealne na bezsenne noce Jury?) i scherza (bo trochę muzycznego żartu nikomu nie zaszkodzi, prawda?).

A teraz matematyka dla wytrwałych (i tych, co nie zasnęli przy trzydziestym wykonaniu tego samego mazurka): Jury. Ci niestrudzeni herosi słuchu absolutnego (i cierpliwości anielskiej, a może już tytanicznej?) wysłuchali łącznie ponad 81 godzin muzyki! Wyobrażacie sobie? To jak obejrzenie wszystkich sezonów "Gry o Tron" za jednym zamachem, tylko zamiast smoków i metamfetaminy – same etiudy i nokturny. Non stop. Przez prawie dwa tygodnie. Ponad 81 godzin! To więcej niż niektórzy z nas poświęcają na sen w ciągu tygodnia (zwłaszcza przed ważnym egzaminem... albo konkursem pianistycznym). A do tego 810 różnych interpretacji! Po czymś takim człowiek ma prawo zastanawiać się, czy przypadkiem sam Fryderyk nie przewracał się w grobie (z zachwytu? Z rozpaczy? A może po prostu próbował znaleźć wygodniejszą pozycję?). Podczas tej pianistycznej uczty (lub, dla niektórych członków Jury, być może już katorgi) wyłoniły się pewne "hity sezonu". Absolutnym królem eliminacyjnych playlist okazało się „Scherzo E-dur” op. 54. Aż 51 wykonawców postanowiło zmierzyć się z tym utworem. Pięćdziesiąt jeden razy! Można sobie wyobrazić, jak po trzydziestym razie członkowie Jury zaczynali mimowolnie wybijać rytm palcami o blat stołu, a po czterdziestym mieli ochotę krzyknąć: "Wiemy, znamy, dziękujemy, następny proszę!". Niewiele mniejszą popularnością cieszyła się „Etiuda As-dur” op. 10 nr 10 – ta słynna, z lekko „rozlaną” melodią w prawej ręce. Zagościła w programach 40 uczestników. Czyżby pianiści uznali ją za bezpieczny wybór? A może po prostu lubią wyzwania dla palców prawej ręki? Kto wie! Na podium popularności znalazł się również „Nokturn c-moll” op. 48 nr 1. To ten, co zaczyna się tak poważnie, a potem ma ten dumno-nostalgiczny środek i burzliwy koniec... Idealny, żeby pokazać pełnię emocji (i moc uderzenia w klawisze). Jego dramatyczne tony wybrzmiały 33 razy. A co z mazurkami, tym najbardziej polskim z polskich tańców? – ktoś spyta. Tu królował „Mazurek h-moll” op. 33 nr 4, ów melancholijny, z charakterystycznym, powtarzającym się motywem. Został wykonany 32 razy. Ciekawe, czy po tylu wykonaniach Jury było w stanie jeszcze odróżnić subtelne różnice w interpretacji rubato i czupurności tańca? Czy może po prostu cieszyli się, że to już ostatni mazurek w danym bloku przesłuchań?

Ale dość już o statystykach i domniemanych cierpieniach Jury (którym, rzecz jasna, składamy hołd za ich tytaniczną pracę!). Przejdźmy do sedna. Dziś, 6 maja, o godzinie 10:30, podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej, nadeszła wiekopomna chwila. Powietrze zgęstniało od napięcia. Dziennikarze wstrzymali oddech. Pianiści na całym świecie (ci, którzy brali udział, i ci, którzy tylko kibicowali) prawdopodobnie odświeżali strony internetowe z prędkością światła. Kto przeszedł? Kto będzie miał szansę powalczyć o tytuł następcy Bruce'a Liu, Rafała Blechacza czy Marthy Argerich (choć ona akurat wygrała dawno temu, ale zawsze warto wspomnieć legendę)? No i wreszcie, po tych wszystkich dniach wyczekiwania, po tonach wypitej kawy przez Jury i hektolitrach potu wylanego przez pianistów, po oracjach i przemówieniach mamy ją! Listę tych, którzy jesienią ponownie zasiądą przy warszawskich fortepianach. Listę tych, których czeka jeszcze więcej ćwiczenia, więcej stresu, ale i potencjalnie wieczna chwała. Werble, proszę!

Oto nazwiska 85 pianistów i pianistek (z dwudziestu krajów świata), którzy zakwalifikowali się do XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Polskich uczestników zaznaczyłem wytłuszczonym drukiem. Jest ich trzynaścioro, to jest: o troje mniej niż w poprzedniej edycji konkursu, i tyle samo co z Japonii (u nich – jedna osoba mniej niż w poprzedniej edycji). Zajmują ex aequo 2 i 3 miejsce na podium. Na najwyższym zaś stopniu – Chińczycy: o troje więcej niż połączona ekipa Polski i Japonii i o pięcioro więcej niż w poprzedniej edycji konkursu. Jest wśród nich wspaniały i uwielbiany w Polsce HAO RAO – finalista poprzedniej edycji

1. Piotr Alexewicz

2. Jonas Aumiller

3. Yanyan Bao

4. Michał Basista

5. Kai-Min Chang

6. Kevin Chen

7. Xuehong Chen

8. Zixi Chen

9. Hoi Leong Cheong

10. Diana Cooper

11. Athena Deng

12. Yubo Deng

13. Mateusz Dubiel

14. Yu-Ang Fan

15. Alberto Ferro

16. Yang (Jack) Gao

17. Shuguang Gong

18. Eric Guo

19. Wei-Ting Hsieh

20. Xiaoyu Hu

21. Hasan Ignatov

22. Zihan Jin

23. Adam Kałduński

24. David Khrikuli

25. Antoni Kłeczek

26. Kaito Kobayashi

27. Mateusz Krzyżowski

28. Shiori Kuwahara

29. Shushi Kyomasu

30. Hyo Lee

31. Hyuk Lee

32. Kwanwook Lee

33. Luwangzi Li

34. Tianyou Li

35. Xiaoxuan Li

36. Zhexiang Li

37. Hao-Wei Lin

38. Pedro López Salas

39. Eric Lu

40. Philipp Lynov

41. Tianyao Lyu

42. Tiankun Ma

43. Xuanyi Mao

44. Ruben Micieli

45. Nathalia Milstein

46. Yumeka Nakagawa

47. Yulia Nakashima

48. Viê.t Trung Nguyên

49. Yuya Nishimoto

50. Vincent Ong

51. Arisa Onoda

52. Piotr Pawlak

53. Yehuda Prokopowicz

54. Hao Rao

55. Anthony Ratinov

56. Zuzanna Sejbuk

57. Jun Shimada

58. Miyu Shindo

59. Mana Shoji

60. Vitaly Starikov

61. Gabriele Strata

62. Eva Strejcová

63. Ziye Tao

64. Chun Lam U

65. Tomoharu Ushida

66. Ryan Wang

67. Zitong Wang

68. Jan Widlarz

69. Andrzej Wierciński

70. Krzysztof Wierciński

71. Victoria Wong

72. Maiqi Wu

73. Yifan Wu

74. Miki Yamagata

75. Ryota Yamazaki

76. Fanze Yang

77. William Yang

78. Yuanfan Yang

79. Yichen Yu

80. Yuewen Yu

81. Andrey Zenin

82. Jacky Xiaoyu Zhang

83. Yonghuan Zhong

84. Hanyuan Zhu

85. Jingting Zhu

Jak widać, wśród szczęśliwców zabrakło wielu tych, którzy według licznych melomanów powinni czuć się pewniakami. Ale taka zawsze była i jest specyfika tego konkursu: zaskoczenia i nieprzewidywalność.

Tak czy inaczej, machina konkursowa ruszyła pełną parą. Eliminacje za nami, kurz bitewny opadł, a my już nie możemy doczekać się października. Warszawa znów stanie się stolicą świata fortepianu, a my będziemy świadkami kolejnych muzycznych wzruszeń, dramatów i triumfów. Przygotujcie uszy, serca i zapas melisy – jesień z Chopinem zapowiada się niezwykle emocjonująco! A Jury? Cóż, pewnie już planują długi urlop w miejscu, gdzie na pewno nie ma fortepianów. Może na bezludnej wyspie? Chociaż znając życie, i tam pewnie usłyszeliby w szumie odmętów echa etiudy c-moll ("Ocean") z dryfującym na falach Scherzem E-dur…”

Janusz Niżyński

 https://www.facebook.com/groups/383741084651177/?hoisted_section_header_type=recently_seen&multi_permalinks=652159877809295

 A teraz czekam z niecierpliwością na Konkurs.

PS. Na temat  repertuaru oraz Jury z Wikipedii

" W regulaminie konkursu wyszczególnione są utwory, które będą wykonywane przez pianistów. Na każdym z etapów wykonywane są wyłącznie dzieła Fryderyka Chopina wykonywane z pamięci spośród podanych zbiorów, a także pojawiają się utwory obowiązkowe, wykonywane przez wszystkich uczestników. Na przestrzeni lat program konkursu ulegał modyfikacjom.

W I konkursie pianiści w eliminacjach (I etap) wykonywali po dwa dowolnie wybrane podane w regulaminie nokturny, dwie etiudy, dwa preludia, Polonez fis-moll op. 44, jedną dowolną balladę oraz dwa spośród wyznaczonych mazurków, a w finale należało wykonać I i II lub II i III część z wybranego koncertu[6]. W kolejnym II konkursie do repertuaru weszły nowe utwory, takie jak: Polonez As-dur op. 53, scherza, Fantazja f-moll op. 49 oraz sonaty[6]. W III konkursie repertuar został rozszerzony o Poloneza-Fantazję As-dur op. 61.

W pierwszej edycji powojennej (IV konkurs) w programie pojawiła się Barkarola Fis-dur op. 60, a w finale obowiązywały już wszystkie części jednego z koncertów[6]. W 1955 (V konkurs) po raz pierwszy można było wykonać Berceuse Des-dur op. 57 i Tarantellę As-dur op. 43.

Podczas VII konkursu do regulaminu wprowadzono Andante spianato i Poloneza Es-dur op. 22[6].

W IX konkursie uczestnicy po raz pierwszy wykonywali jedno z dwóch impromptu: Fis-dur op. 36 lub Ges-dur op. 51. Regulamin XIII konkursu wprowadził nowe gatunki, ronda: c-moll op. 1, F-dur op. 5 i Es-dur op. 16 oraz dodatkowe utwory na fortepian i orkiestrę: Wariacje op. 2, Fantazję A-dur op. 13 i Rondo F-dur op. 14. Te orkiestrowe kompozycje wraz z jednym do wyboru koncertem stanowiły finał programu i jak dotychczas był to finał pod tym względem wyjątkowy[6].

XV edycja w pierwszym etapie pozwalała uczestnikom na dużą dowolność. Obok obowiązkowych utworów trwających ok. 20 minut, pianista dobierał sobie inne utwory, tak żeby cały występ zmieścił się w przedziale czasu 40–45 minut. Na liście wybieranych najczęściej kompozycji znalazły się m.in.: trzy grupy preludiów (po 6 każda) od nr 7 do 24, Preludium cis-moll op. 45, ronda, scherza, bolero, tarantela, impromptu, walce, etiudy i inne. W II etapie obok mazurków i sonaty (z III etapu poprzednich konkursów) należało wykonać jednego z wielkich polonezów. W XVI edycji obowiązkowo pianiści wykonywali w III etapie Poloneza-Fantazję As-dur op. 61[6].

Od XVII konkursu obowiązuje program złożony z wykonywanych obowiązkowo w II etapie jednego z walców i jednego poloneza, a w III etapie jednej sonaty lub wszystkich preludiów z op. 28 i jednego cyklu mazurków. W finale konkursu pianiści wykonują z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej Filharmonii Narodowej jeden z dwóch koncertów fortepianowych: e-moll lub f-moll[7]."

" Oceny dokonuje jury składające się z wybitnych artystów i pedagogów powoływanych przez dyrektora konkursu. Z reguły wszyscy jurorzy są pianistami. Wcześniej zdarzało się, że w jury zasiadali także dyrygenci, muzykolodzy, krytycy i kompozytorzy. System oceny zmieniał się w kolejnych edycjach konkursu, był także przedmiotem licznych dyskusji i sporów, zwłaszcza podczas konkursu w 1980, gdy skład sędziowski demonstracyjnie opuściło dwoje jurorów, wcześniejszych laureatów konkursu (Louis Kentner oraz Martha Argerich). Louis Kentner nie pojawił się na konkursie już nigdy więcej."

"https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99dzynarodowy_Konkurs_Pianistyczny_im._Fryderyka_Chopina

Klepnijcie w wyszukiwarce hasło Konkurs Chopinowski i wyświetlą się strony na ten temat.


19 komentarzy:

  1. świetny tekst, z biglem, uwielbiam takie! I rzeczywiście, nigdy nie zastanawiałam się, co moze czuć jury takiego konkursu! Ha, wspaniałe !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny tekst, dlatego go wkleiłam. Wprawdzie zasiadanie w szkolnych komisjach konkursowych to nie ta ranga, ale zawsze jest ten sam, chyba, niepokój, że ocenia się niesprawiedliwie, że można było inaczej.
      To jury musiało przesłuchać mnóstwo pianistów, mnóstwo utworów, często utwory te same- trzeba mieć super ucho, by wyciągnąć z takiego multum te najlepiej (?) grane.
      Mnie zastanawiają kryteria ( oprócz tych technicznych), jakimi kierują się jurorzy, bo słyszysz ten sam utwór grany przez różnych pianistów na tym samym poziomie ( czyli bardzo dobrych), jak wyłapać najlepszego?
      Ja mam bardzo dobre ucho do muzyki, Jaskół się zawsze dziwi, ze potrafię wysłuchać po kilku taktach, jaki to utwór. Faktyczne, w poprzednim konkursie postawiłam na Soritę i nie pomyliłam się.

      Usuń
    2. Też podziwiam tę umiejętność jurorów do zresetowania mózgu i odsłuchania de novo (a może tak wcale nie jet), tak czy siak najbardziej cieszy i chyba najbardziej ważkie jest, ze świat słucha Chopina i że muzyka sprzed wieków nadal porusza!

      Usuń
    3. A ja myślę, że coraz mniej ludzi słucha muzyki poważnej, w tym Chopina. Nigdzie w wiadomościach (kulturalnych) nie znalazłam informacji, że takie eliminacje się odbyły. Odkąd pamiętam muzyka poważna była odsuwana na margines. Pod poprzednim moim postem rozmawiałyśmy o nauczaniu plastyki, przygotowaniu do odbioru sztuki, teraz dotyczy to muzyki. Tak się złożyło, że w dwóch szkołach uczyłam również muzyki. I znów mam zastrzeżenia do ówczesnego programu. Za mało godzin nauczania, za mało osłuchania, za mało wyjść na koncerty.

      Usuń
    4. Tak, ja pisałam o odbiorze sztuki w odniesieniu do wszystkich przestrzeni, plastycznych, muzyki, architektury, teatru, literatury. także uczę muzyki i też, tak jak piszesz myślę o tym, że godzin jest za mało albo inaczej, źle jest skonstruowany system, ale to przecież już wiemy i naprawia się go jakimiś mało znaczącymi przeróbkami programów nauczania. Próbuję swoich uczniów prowadzić właśnie przez osłuchanie, naukę mówienia o, ale też rozśpiewywanie, nawet tych bez słuchu muzycznego. Nie zaniedbuję wszakże historii sztuki, bo w niej właśnie jest to przygotowanie człowieka do słuchania/patrzenia/czytania/widzenia. Zjawisko niesięgania po muzykę klasyczną jest dla mnie zrozumiałe, bo młody człowiek ulega "gustom gawiedzi" co jest naturalne i tak było również z nami, choćby się kopytami zapierał. Ważną dla mnie rzeczą jest dać temu człowiekowi teczkę z próbkami kluczykiem i informacją, ze jeśli w twoim życiu pojawi się potrzeba poszukiwania, zajrzyj. I zaprawdę są przypadki, które się zdarzyły! Dostałam nawet listy od dawnych uczniów z informacją, ze tak. Nie jest najgorzyj. Pomnijmy, Bach był traktowany jak disco polo w swoich czasach

      Usuń
    5. Wszystko, co piszesz to prawda. Masz rację, to się wynosi ze szkoły. Jak jest nauczyciel, który poważnie traktuje przedmiot- co tu mówić, według niektórych marginalny- to dzieciakom to zostaje na całe życie. Bardzo miła jest taka pamięć o nauczycielu i dawanie jej dowodów.
      Miałam nauczycielkę muzyki w pierwszej klasie LO, która puszczała nam płyty z muzyką poważną, a potem robiła sprawdzian- puszczała fragment i każdy z nas musiał powiedzieć, co to z utwór i kto go skomponował. Wtedy to udręka, ale potem procentowało, przynajmniej u mnie. Tylko, że ja już byłam osłuchana- 8 lat ogniska muzycznego zliczyłam. Dla innych było to dobre przeszkolenie z muzyki poważnej. Do tego dochodziła wiedza teoretyczna. Na pewno coś w moich kolegach z tego pozostało.

      Uczyłam muzyki przez parę lat, a w jednej szkole zdążyłam założyć chór. Nie miałam kompletnego pojęcia, jak taki chór się prowadzi- żadnego dyrygowania, tylko ewentualnie swój głos, akompaniament na pianinie i podawanie rytmu. Wszyscy traktowali go jako przystawkę i świetnie bawiliśmy się. Jednak ambicje dzieciaków zwyciężyły- po dwóch latach na zakończenie roku, dały koncert śpiewając na dwa głosy „Jarzębinę czerwoną” i jeszcze jakąś prostą, ale ta jarzębina został mi w pamięci. Treści z muzyki, sztuki, kultury rozszerzałam na lekcjach polskiego i historii- to były moje przedmioty wiodące.
      Nie mam pojęcia, jak teraz wygląda nauczanie muzyki, ale każda szkoła ma swoją specyfikę, uwarunkowania i różnych nauczycieli z różnym podejściem. Obserwuję na FB tutejszą szkołę, widzę, ze maja świetnego nauczyciela muzyki, dzieciaki jeżdżą na koncerty, występują na imprezach szkolnych, on zaprasza artystów. Bardzo się cieszę, bo ogólnie to tutaj grono, odkąd pamiętam, było nastawione głównie na NIE.

      Usuń
  2. hegemonia muzyków Dalekiego Wschodu jest bezdyskusyjna... kiedyś Japonia, teraz Chiny, mało tylko słyszę o Korei... państwa tych krajów pakują spore pieniądze w wykształcenie muzyczne dzieciaków, szczególnie jeśli chodzi o muzykę klasyczną Białasów, tam po prostu opłaca się uczyć i dobrze grać...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się na tym. Oni czuja Chopina. Grają go w stylu naszego Rubinsteina czy Palecznego. Rubinstein żył w czasach, kiedy muzyka Chopina nie była skażona różnymi interpretacjami. On odtwarzał w miarę wiernie grę Chopina. I tymi śladami idą Azjaci. Była dyskusja, czy należy wiernie naśladować kompozytora, czy dopuścić luźniejszą interpretację, przy okazji oceny gry Ivo Pogorelića.
      I o takich, między innymi, rozterkach jury, jest napisane w artykule. Ja wolę grę w stylu Rubinsteina, który jest moim chopinowskim idolem

      Usuń
    2. ja bym wprowadził program obowiązkowy (wierny cover) i program dowolny (luźny cover), albo dwie konkurencje, albo jedną, gdzie trzeba zaliczyć oba tematy... tak, czy owak adept szkoły muzycznej najpierw zaczyna od wiernego odtwarzania utworów, a dopiero potem ma większą swobodę interpretacyjną...

      Usuń
    3. p.s. przy wiernym coverze oceniany jest warsztat, przy luźnym artyzm... myślę, że obie wersje miałyby chętnych słuchaczy...

      Usuń
    4. Uzupełniłam post o zasady doboru repertuaru i sprawę Jury:). Nie zawsze w szkole zaczyna się od wiernego odtwarzania. ja miałam nauczycielkę, która kładła nacisk na technikę, a czy wiernie czy nie ( chodzi o ekspresję) nie było dla niej tak ważne. Dlatego znienawidziłam grać etiudy- każdy palec musiał dokładnie wygrać to, co w nutach, czysto i przy prawidłowym ułożeniu ręki, a etiudy, z reguły, gra się szybko.

      Usuń
  3. To jest wielki konkurs, a ja mam problemy z ocenianiem zwykłego wierszyka wyrecytowanego na lekcji :P Że może niezbyt sprawiedliwie, że może powinnam trochę punktów dołożyć, gdzie indziej ująć.. Ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja brałam pod uwagę wkład pracy włożony przez ucznia w przygotowanie, ale znałam tych uczniów, a to Jury w większości pianistów nie zna. To jest, chyba, czysta sprawa, grasz zgodnie z założeniami Konkursu, przechodzisz..

      Usuń
  4. No cóż, w tym temacie nie mam nic do powiedzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mi się ten tekst podobał. Serdeczności ślę;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W szkole deklamowaliśmy "Fortepian Chopina" ale ja zapamiętałem sobie taka przewrotną fraszkę pod tytułem "Mieszczuch"
    ,,Nie lubię chłopskiej muzyki,
    Z jej zawadiackim refrenem.
    Rytm jej przeraża mię dziki:
    Boję się zostać C h o p i n e m”

    Spokojnie, mam 11 płyt analogowych z serii Fryderyk Chopin Dzieła wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziw dla Ciebie i Twojej kolekcji:) Moje płyty analogowe przepadły podczas kilkukrotnych przeprowadzek.
      "Ideał sięgnął bruku" to mój ulubiony cytat, kiedy ktoś się zeszmaci. Oczywiście to nie oddaje tragizmu w wierszu Norwida, ale często pasuje do oceny zachowania danej osoby.

      Usuń