Czy należy narzekać na upały w słoneczny lipcowy dzień, kiedy to upały są wpisane w polskie lato? Chyba nie. Trzeba sobie tylko inaczej zaplanować dzień. Wczoraj, świtem, podlałam cały ogród kwiatowy wodą z węża- głównie hibiskusy pod brzozami, bo tam drzewa wypijają roślinom ozdobnym wodę. A skoro lałam wodę tam, to podciągnęłam wąż w inne miejsca i póki był w nich jeszcze cień, lałam obficie wodę pod rośliny. Dzisiaj przerwa, w nocy ma przyjść deszcz. Kiedy już podlałam, to doszłam do wniosku, że przy stosunkowo przystępnej temperaturze, mogę wykosić kolejny kawałek ogrodu. O 9 uznałam- starczy tego nagrzewania się- do wieczora trzeba siedzieć w domu. Dzisiaj rano wycięłam przekwitłe kwiaty i uciekłam przed słońcem do domu. Teraz chyba większość tych, którzy mają domy, przesiaduje na tarasach, bo taras to takie fajne przedłużenie pokoju na czas letni.
Mamy dwa tarasy, ale taras wschodni podczas mocnych upałów jest wyłączony do 14.( wtedy nasuwa się na niego cień) - białe płytki odbijając słońce, oślepiają, a temperatura na nim przekracza 40 stopni. Wyobrażam sobie to piekiełko, gdyby taras był wyłożony dechami kompozytowymi, w dodatku ciemnobrązowymi, jak planowaliśmy- można by na nich ćwiczyć taniec na „rozżarzonych węglach”. Podobno mocno nagrzany kompozyt cuchnie. Nie dane było mi sprawdzić, kafle są ciepłe, w cieniu szybko stygną i ich smrodkiem nie czuć. Nad tarasem jest balkon, dlatego jego część jest jakby zadaszona, ale to nie chroni przed mocnym słońcem. Planowaliśmy kupić roletową markizę, by osłaniała więcej powierzchni. Zrezygnowaliśmy, ponieważ doszliśmy do wniosku, że i tak do południa na tym tarasie nie przesiadujemy, a markiza oszpeciłaby fasadę. Rozwija i zwija się ją za pomocą korby. Wszelkie korby budzą we mnie sprzeciw od kiedy w mieszkaniach królował „jamnik”, z podnoszonym za pomocą korbki blatem, który można było rozkładać. Coś okropnego, większego szkaradziejstwa meblowego nie widziałam i chociaż był on bardzo praktyczny, ta korba traumatycznie utkwiła mi w pamięci jako coś, czego nigdy nie będę miała w pobliżu. No i tym sposobem markiza odpadła w przedbiegach. Możemy jeszcze postawić parasol i tak, od czasu do czasu, robimy. Na tym tarasie trzeba jeszcze pomalować kolumny.
Czyli na upały nie narzekamy, a wręcz odwrotnie, to dni, kiedy można się wygrzać przed czasem, kiedy deszcze, śniegi oraz mrozy dokuczają. Oczywiście wygrzać na zasadzie- idę na 10-15 minut na słońce, a potem uciekam do chłodnego domu. Kiedyś jeden z klientów, kiedy narzekałam na upał (o, jak to się moje preferencje temperaturowe z wiekiem zmieniają), powiedział- „Wolę upał, bo przed nim można się schronić, a przed zimnem nie zawsze”. I to jest prawda- jak są mocne mrozy, to nawet w dobrze nagrzanym domu prędko wychładza się, a pod drzewami (fajny cień i chłodek w upał), mróz dokucza tak samo, jak na otwartej przestrzeni. Jednak za upałami nie tęsknie i w sumie nie lubię, kiedy temperatura skacze powyżej 26 stopni. W domu rolety zaciągnięte, porobione uchyły lub rozszczelnienia- jest w nim przyjemny chłód. Tak naprawdę, to najlepiej czyta mi się w chłodnej zacienionej sypialni, w pozycji horyzontalnej, nic tego w upał nie przebije.
Młode sowy przestały nawoływać rodziców, drozdy już tylko rankiem i wieczorem śpiewają i to też na pół gwizdka. Jeszcze muchołówki śmigają za muchami- muszą wykarmić pisklaki, chyba to już ostatni lęg.
Udało mi się sfilmować pustułki i sroki na dachu chłodni. Ten dach to jak dobra scena- raz wrony, innym razem pustułki i sroki. Może jeszcze coś się tam podzieje. Filmy kręcone są na dużym przybliżeniu, bo chłodnia jest odległa od płotu naszego ogrodu o jakieś 200 metrów. No i ręce już nie wytrzymują dłuższego trzymania aparatu w jednej pozycji.
Kupiliśmy sokowirówkę- stara się rozleciała. Jaskół kupił w hurtowni skrzynkę ogromnych jabłek i worek marchwi, a ja teraz przerabiam to witaminowe dobro na sok. Obiady też takie bardziej lajtowe- ziemniaki z kefirem, makaron z serem, racuchy z jabłkami, jakaś zupa- nie chce się jeść w takich wysokich temperaturach.
Poza tym czytam, tkam nowy gobelin (tym razem na największej ramie z wcięciami- ciągle uskuteczniam zaległą włóczkę) i oglądamy Wimbledon.
Podoba mi się aktualne podejście do polityki prof. Gadacza. Taką postawę staram się przyjąć (kiepsko mi to idzie) od przegranych przez Trzaskowskiego wyborów, ale nadal czytam te wszystkie doniesienia o działaniach polityków z różnych opcji. I czytam „analizy”, trafne spostrzeżenia, opisy, opinie na temat tego, „co, kto, jak i po co”.
Proponuję chętnym stoicki dystans, który mnie osobiście dał ogromną ulgę. Skoro pomimo moich starań prezydentem Polski zostanie alfons, a nie mam już na to wpływu, to niech będzie alfons. Jeśli zatwierdziła jego wybór nielegalna Izba Sądu Najwyższego, to niech robi co chce. Jeśli marszałek Hołownia zwoła Zgromadzenie Narodowe i przyjmie jego przysięgę, to nie moja sprawa. Niech obciąży to jego sumienie i jego karierę polityczną. Jeśli dojdzie do wcześniejszych wyborów, to i tak nie mam na to wpływu. Przestępstwa PiSu nie zostaną rozliczone? Przecież tego nie zmienię. Jeszcze bardziej upadnie praworządność, to niech upada. Gdy za dwa lata dojdą do władzy faszyści, to niech rządzą. Widocznie na nich zasługujemy. I teraz jest mi o wiele lżej. Wszedłem w głębszą relację z naturą. Obserwuję ptaki. Zamierzam wokół domu zamieścić poidełka dla motyli. Powróciłem do nieprzeczytanych książek i do tych, których jeszcze nie dokończyłem pisać. Jest tyle cudownych rzeczy. Szkoda życia, które jest zbyt krótkie, do uczestnictwa w ustawkach polityków. A Polska? Jeśli przyjdzie taki moment, że będzie mnie potrzebować, w co wątpię, to mnie znajdzie. Co za cudowne poczucie wolności.”
Racuchy z jabłkami- najprostsze z najprostszych
Składniki:
2 całe jajka
400 ml kefiru
300g mąki
łyżeczka sody
3 łyżki cukru
350g jabłek (można mniej, można więcej)
olej do smażenia
1. Kefir zmiksować z jajkami, dodać sypkie składniki (dodaję jeszcze trochę cukru wanilinowego, a mniej cukru zwykłego).
2. Jabłka obrać i zetrzeć na grubej tarce, dodać do ciasta, wymieszać.
3. Smażyć nieduże placuszki na rozgrzanym oleju. Placki kłaść nieduże i płaskie, bo wyrastają i mogą się nie dopiec w środku, kiedy nałożymy grubą warstwę ciasta na olej.
4. Można posypać cukrem pudrem po ostygnięciu.