Pogoda wyraźnie przegina. Jak nie leje, i omal nas
topi, to z kolei upał taki, że nic tylko szukać kąta do zdechnięcia. Dzisiaj o
9 rano w półcieniu były już 32 stopnie. Teraz jest 31 stopni w cieniu. I
duszno, duszno, duszno… Bezka pałęta się po domu w poszukiwaniu zimnego podłoża. Jedynie w sieni ma chłodniejszy marmurek, ale z kolei przez otwarte
drzwi wpada gorące powietrze. Chodzi więc taka marudna i popiskuje. Upał
zniechęca do pracy. Rano siedziałam w ogrodzie i plewiłam chwaściska, które po
deszczach, w gorącym teraz powietrzu, oszalały, koniecznie chcą zagłuszyć te
szlachetne. Wytrzymałam do 10tej. Potem nie dało rady. W domu też, mimo dobrej
izolacji, duszno. I podobnie jak Bezka, snuję się z kąta w kąt. Tu trochę
sprzątnę, tu pranie wywieszę, to znowu popiszę na kompie. Wszystko w tempie
dużo wolniejszym niż normalnie. Kredens już pomalowany. Muszę jeszcze niektóre
wąskie miejsca małym pędzelkiem przemalować. Dzisiaj dostanie nowe uchwyty i
zamki. Nałożymy również nowy blat. Jutro można będzie go „zagracić”. Jest w
kolorze „Pastelowej orchidei” z aksamitnym.. hm… czym? No bo nie połyskiem. Fakturą?
Rzeczywiście, jest matowy i miły w dotyku. Wczoraj odezwała się ruda. Strasznie pyszczyła
na daglezji. Chyba wystąpił jakiś konflikt interesów, bo na daglezji siedział również
grzywacz, a niżej kos. W tym roku rude brykają z dala od domu. Przeważnie widać i
słychać je na wysokich drzewach oraz w lasku, na dole ogrodu. Są bardziej
płochliwe , dlatego trudno je teraz sfotografować. Zobaczymy, jak to będzie, kiedy
orzechy zaczną dojrzewać. Niemożliwe, żeby się nie skusiły. W wywietrzniku, obok
okna sypialni, gdzie w zeszłym roku miały rude gniazdo, teraz słychać
szerszenia. Mam nadzieję, że tylko jeden tam siedzi, bo jakby całe gniazdo….rany….
Za płotem, na dole ogrodu mojej siostry, zakwitł tulipanowiec. Niestety, źle posadzony, odwrócił się do słońca, czyli w stronę sadu. Cała uroda jego kwitnących kwiatów jest dla nas ledwo widoczna.Wygląda jak nenufar, ale nenufarem nie jest. Jaśmin pełny. Mocno pachnie i jest śnieżnobiały.
Pajączkowi jak klejnocik, bardzo spodobało się parzydło.
Lekko kremowa piwonia.
Parzydło.
Lilie złotogłowy. Dwa lata temu przesadziłam je i chyba niezbyt dobrze wyszło im to na zdrowie. W końcu zaczęły rosnąć i kwitnąć. Piękne, oryginalne kwiaty.
"Jestem już dużym podlotkiem i nabieram dystynkcji:)"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz