W każdy wieczór, o 20tej z
minutami, siada uszatka na jarząbie obok domu i rozpoczyna koncert. To znak, że
mieszka w naszym ogrodzie. Wczoraj przeniosła się na świerk u sąsiada. I bardzo
dobrze, bo jej głos jest tak donośny, że nawet z większej odległości było ją
wyraźnie słychać. Trochę męczy jej jednostajne popiskiwanie w jednakowych
tonach. „Pośpiewa” z godzinę i potem się gdzieś wynosi. A w środku nocy, na
świerku zaraz obok tarasu, zaczyna koncertować pani puszczykowa. Wczoraj dołączyła
do swojego repertuaru jakieś pomrukiwania i pochrząkiwania. Istny cyrk.
Ale ja dzisiaj o wilgach. Pierwszy
raz pojawiły się w ogrodzie, na krótko, pięć lat temu, pod koniec sierpnia.
Usiadły wysoko na czubku modrzewia, trochę pośpiewały i odleciały. W zeszłym
roku tylko raz je słyszałam. W tym roku pojawiły się w ogrodzie na początku
sierpnia i całe trzy tygodnie przylatywały co rano. Bywały dni, że odzywała się
tylko samica swoim skrzekliwym nawoływaniem, bywały dni, że odzywał się również
samiec swym melodyjnym pogwizdywaniem. Prawdą jest- samica zapowiada deszcz. Sprawdziłam. Ile razy
skrzeczała, tyle razy były opady. Wilgi lubią siadać w koronach drzew liściastych. U nas siadały
wysoko na brzozach. W tym roku odwiedzały nasz ogród dwie pary. Cieszy mnie to,
ponieważ śpiew wilgi kojarzy mi się z dzieciństwem, moim ulubionym lasem,
upałem i malinami, latem, wolnością i spokojem. Moja pamięć to pamięć „zmysłowa”.
Dużo rzeczy przypominam sobie za pomocą zmysłów- coś tak pachniało, było tak
gorąco, te barwy jak wtedy, tak pogwizdywał kos….Zamykam oczy i powracają wtedy
całe obrazy z przeszłości.
Wilgi już odleciały. Zresztą
żurawie chyba też, bo parę dni temu nad ranem słyszałam ich krzyk. Może przelatywały
i żegnały tak Polskę? Nie widzę również szpaków, ale te chyba się pojawią niebawem, bo przed odlotem zawsze obżerają wszystkie jagody na winobluszczu , oplatającym
poręcze tarasu. Tylko jaskółki śmigają szybko, a potem siadają na drutach i
zanoszą się świergotem.
Trochę zdjęć z wilgami.
Trochę zdjęć z wilgami.
Samica ma mniej żółty brzuszek, niż samiec. Czasem brzuszek samicy jest szary.
Musiałam zrobić duże przybliżenie. To jest ulubiona brzoza wszystkich ptaków, które odwiedzają nasz ogród. Bywa, że na tej brzozie siedzą obok siebie wilga i gołąb wędrowny, albo kos i dzięcioł, albo dzięcioł i gołąb. Zresztą kombinacji jest wiele, bo i zięby tam siadają, sroki albo sójki.
Samiec coś trzyma w dziobie. Potem samica przeskakuje na niższą gałąź.
Po chwili samiec pikuje z żarełkiem i przelatuje na inną brzozę. Nie podzieliło się skąpiradło z samicą. Samicę widać wśród liści. Pewnie też odlatuje- jej ogon tworzy wachlarz.
Zdjęcie z innej brzozy.
A na tym zdjęciu widać wilgi w towarzystwie makolągwy. Przyznam, że to niesamowite, bo ta makolągwa wyszła jakby przypadkiem. Nie miałam pojęcia, że i takie ptaszydło tu przylatuje.Nagrałam skrzeczącą samicę wilgi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz