sobota, 29 kwietnia 2023

Oby nie przesadzić z tym przesadzeniem.

Pogoda w kratkę, ale cały czas pracujemy w ogrodzie, by go doprowadzić do stanu sprzed wycinania tui. Musimy też przygotować nowe miejsce pod basen. W zawiązku z tym likwiduję jedną grządkę kwiatową, a robię nową w innym miejscu. Przesadziliśmy już trzy potężne liliowce i teraz czekam, aż przekwitną narcyzy, by je też z tego miejsca wykopać. Przesadziliśmy odrost milinu (te odrosty wyrastają na trawniku jak chwaściska), szkoda było go wyrzucić. Tym sposobem wzdłuż płotu, co jakiś kawałek, jest posadzonych 6 milinów. Cztery z nich mają takie same kwiaty- czerwone, jeden ma żółte, a jeden pomarańczowe.  Najśmieszniejsze jest to, że mamy taki duży ogród, ale kiedy szukałam miejsca na te przesadzane rośliny, to się mocno nagłówkowałam, gdzie je wsadzić. W zeszłym roku myślałam, że teraz już mam ogród zrobiony, nic nowego nie będę sadzić, bo już siły nie te. A tu masz, wiosenne przemeblowanie i znowu wyścig z czasem i nerwówka z pogodą. Oczywiście nowość też zasadziłam- hibiskus. W planie są jeszcze dwa do posadzenia obok tego

Dzisiaj wymieniliśmy stare skrzynie, przy płocie przed dużym tarasem, na nowe. Fotek nie zrobiłam, zaczęło padać. Pokażę, jak rośliny trochę, w tych skrzyniach, podrosną. Posadziłam też kwiaty w donicach- pierwszy rzut. W przyszłym tygodniu podsadzę następne. Jednak w tym roku będzie ich mniej, ceny zwalają z nóg.

Narcyzy już przekwitają. W sierpniu posadzę nowe cebule w różne  miejsca ogrodu. Najpierw chciałam kupić te najpiękniejsze- pełne białe, pełne żółte z czerwonymi płatkami oraz pełne z różowym środkiem i białymi płatkami w dokoła. 


 


 

Jednak z nich zrezygnuję, bo kiedy tylko zaczynają kwitnąć, mają tak ciężkie kwiaty, że łodygi nie wytrzymują i łamią się. W tym roku dodatkowo zaszkodził im mocny przymrozek oraz deszcze. Jest ich parę kęp, dlatego nie ma naporu na posiadanie następnych.

Posadzę żółte z dużą trąbką, może małe, strzępiaste żółte botaniczne i jeszcze kilka innych gatunków. 

I pojawiły się nowe narcyzy- żółte z trzema kwiatami na jednej łodydze. Prześliczne. 


Mamy w ogrodzie chyba z 15 (teraz 17) gatunków narcyzów. Pokazałam je w tym poście.

Sadzę je w różnych miejscach- pod drzewami, pod krzewami, koło płotu, w trawniku. Posadziłam kilka na grobie (w lasku) mojego pekińczyka Agata. W tym roku pięknie zakwitły. W podobny sposób rozsadzam konwalie, fiołki (te sieją się też same) i śnieżyczki. I w ten sposób mamy, na wiosnę, w ogrodzie pełno kwitnących kącików.

Kosy i drozdy wyprowadziły z gniazd pierwszy lęg. Słychać teraz popiskujące w różnych miejscach podloty. Zaskroniec lub zaskrońce, nadal mieszkają pod tarasem i wygrzewają się pod kranem przy ścianie. 

Jeże przezimowały. Przedwczoraj, późnym wieczorem, spotkałam jednego jest nieduży, to chyba zeszłoroczny ostatni miot. Ale oczka miał bystre i igły zdrowe. Zdjęcie zrobiłam przy świetle latarki, bo nie chciałam go oślepić błyskiem lampy.

Kwitną czeremchy, a wieczorami słychać żabie koncerty z pobliskich stawów.

Jeszcze przekwitająca forsycja


 Szalejąca miodunka

I kwitnący pigwowiec


A w ogóle to jestem zła, bo miałam zdjęcia czeremchy, tawuł i inne, i gdzieś mi je wcięło.

 No i rudasy znikły. Ech....

Jutro jedziemy do Czech zwiedzać kolejne zamki i pałace, liczę na dobrą zabawę i kupę wrażeń. 

Miłej majówki.



 

 

 

 

41 komentarzy:

  1. Zazdroszczę tych kwiatów i obserwacji zwierząt!
    My musimy sporo przejść, by podziwiać podobne cuda w cudzych ogrodach, ale spacer dla zdrowia:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez chodzę na spacery i podziwiam cudze ogrody. Ale tu takich kwiatowych jest ich mało. Trawniki, donice z kwiatami, kilka krzewów, jedno dwa drzewa i to wszystko. Wszystko wymuskane, wypicowane. Podjazdy, kute bramy, przęsła w płotach i żwirki na alejkach. I jest jeden ogród ze zdziczałym sadem- sad teraz kwitnie- stare czereśnie i śliwy, a jabłonie i grusze później. Drzewa są stareńkie, ale przez to piękne. A pod nimi szereg uli. Koło niego przystaję i podziwiam. Przypominają mi się tutejsze sady, duże z wieloma drzewami, a pod nimi trawa z mleczami lub rzeżuchą. Wiosną rosło w tych sadach mnóstwo żółtych kluczyków. teraz sady wycięto, parcele podzielono, wybudowano na nich domy, a ogródki obok nich takie właśnie "nowoczesne", maleńkie.

      Usuń
  2. Bardzo lubię cudze ogrody, gdyż robót ziemnych nienawidzę, nie znam się,nie robię i mam teściową od tego😀 w ramach barteru ja ogarniam ich areał domowy.
    A rośliny najbardziej lubię swojskie, polne kwiaty, zwykle drzewa, goździki, narcyzy, konwalie.
    Pięknie rośnie u Ciebie🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz ogród po raz kolejny zmienia się bardzo. Kiedy oglądam zdjęcia z pierwszego roku po przeprowadzce- gołe pole i malutkie krzewy oraz drzewka, a teraz.... no....40- arów pola po pszenicy:):):):). Sadzę już tylko byliny i jednoroczne w donicach oraz wzdłuż chodnika. Na więcej nie mam siły:) A i tak tego jest ciągle sporo do "obrobienia". 30 lat meblowania ogrodu to sporty kawał czasu i pracy:)

      Usuń
    2. To jest kawał areału, że tak powiem 🙂

      Usuń
    3. Ano jest:) I nie mam z kim się wymieniać na sprzątanie domu :):):):), ale nie narzekam. Młodzi pomagają, Jaskół pomaga- jakieś siłowe, ciężkie prace, to oni. A do różnych wycinek, mamy zaprzyjaźnionego drwala.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, pogoda bardzo dobra, obejrzeliśmy 4 pałace i mieliśmy niesamowite widoki na czeskie Karpaty. Cudny dzień:)

      Usuń
  4. Piękna wiosna już u Ciebie, kolorowa i kwietna. Pamiętam, że moja działka skraja też nigdy nie była gotowa, zawsze coś kusiło do zmiany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja czasem z musu, czasem z widizmisię zmieniałam, ale za każdym razem zmiany cieszyły:)

      Usuń
  5. Ja usiłuję coś utrzymać na balkonie. Niestety mam go od zachodu, prawdziwa patelnia po południu i większość moich roślinek zdycha. Nawet bukszpan się ledwo trzyma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może im zrobić jakąś delikatną przysłonę od słońca i na czas pełnego nasłonecznienia przysłaniać?

      Usuń
    2. to Ty Radku nie wiesz, co jest światłolubne?... polecam odmianę "Duckfoot", sąsiad nie zakapuje, bo roślinka jest wyjątkowa, zupełnie niepodobna pokrojem listkowym, więc nikt się nie zorientuje...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Oj.... namawiasz do.... ciekawe, czy wytrzyma ostre słońce.

      Usuń
    4. niby do czego namawiam? :P :) ... a poza tym są odmiany półszlachetne, tzw "CBD", których uprawa jest full legal...
      wytrzymuje ostre słońce, to jest wręcz obżartuch, jeśli chodzi o światło, tylko trzeba podlewać, a doniczkę po wierzchu wysypać korą lub keramzytem...

      Usuń
    5. Jak nie namawiasz, jak namawiasz :):):) No i jeszcze instrukcja do tego:):):):):) Może warto spróbować? Rade, skuś się:) Potem podzielisz się uwagami:)

      Usuń
    6. zbyt dokładnej instrukcji nie było, aczkolwiek pewnie by się przydała, bo dobrze wiedzieć, jakie pestki kupić i jak z nimi postępować... może u siebie napiszę?... nie wiem jeszcze...

      Usuń
    7. No to napisz, może ktoś skorzysta, a wiedzy nigdy za dużo.

      Usuń
    8. Zastanowię się, na razie zakupiłem coś innego. Ale może zamiast duckfoot posadzę sobie piołun...

      Usuń
    9. I "popędzisz" absynt?

      Usuń
    10. Ot, mnie przejrzała na wylot...

      Usuń
    11. :):):):) Najlepszy, jaki dotąd piłam to kupiony w Czechach, taki zielony, ale nazwy nie pamiętam. Jak dorwę, to wkleję. Ale Czesi maja teraz ceny zaporowe, już nie ma tam taniej i po sklepach czeskich się nie włóczymy teraz.

      Usuń
    12. Brrrrrrr.... straszliwie gorzki i w ogóle... nie przepadam za ziołowymi, chociaż jaki Jeger całkiem, całkiem. Natomiast czeskie Beherovka i Borowiczka- Bleeeeee...

      Usuń
    13. mnie absynt podchodzi w wersji niskoanyżkowej lub w ogóle bez anyżu, po prostu nie znoszę tego smaku i żadne trunki typu pastis, ouzo, czy mastika nie wchodzą u mnie w rachubę... czeskie odmiany właśnie takie są, niskoanyżowe, za to zeroanyżowy jest jakiś szwajcarski i dla mnie to jest to, o co chodzi... gdy pracowałem w pewnej firmie, była tam tradycja korpo-wigilii i na koniec imprezy był serwowany czeski absynt, który dobijał, zwalał ostatecznie z nóg towarzystwo, ale to była już taka faza, że nikt już żadnych smaków nie czuł... za to kiedyś kupiłem absynt w Amsterdamie, przywiozłem do domu i okazał się syfem nie do wypicia... żeby się go pozbyć każdemu, kto zajrzał do nas serwowałem dużą lufę, bo wylać było jakoś głupio :)
      he he, w sumie do Czech mam teraz blisko, ale jakoś do tej pory się nie złożyło jakoś, nie było okazji się wybrać, ale co má viset, nepotopí se /czy jakoś tak/...

      Usuń
    14. Nie znam wersji anyżkowej.Anyżek toleruje jedynie w ciastkach. Absynt czeski ma 70%- wystarczy by sponiewierać:)
      Fakt: co má viset, nepotopí se :):):)

      Usuń
    15. aha... Beherowka jeszcze ujdzie, takie lizadło deserowe, za to Borovicka to zależy od odmiany, tu jest jak z ginem, są warianty, które mogę wypić bez niczego, ale są też takie, co nawet w drinkach mi nie pasują...

      Usuń
    16. Ani Beherowka, ani Boroviczka, brrrrrrrr. Za ginem nie przepadam, ale fakt, jak kupić, to porządny i nie kombinować np. Seagram:):):):)

      Usuń
  6. ja swoje uprawy, te na poważniej, zaczynam konserwatywnie dopiero po Ogrodnikach, a na razie pielę kostkę, którą jest wyłożony fragmencik podwórza, żeby zielsko jej nie rozwaliło, zero chemii, tylko rąsią, ekologicznie, bardzo fajne, medytacyjne zajęcie, spokój i luzik, bez nerwowego pośpiechu...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po ogrodnikach to warzywa- pomidory ogórki, papryka- głównie. Natomiast marchewka, buraki, cebula dymka, pietruszka, powinny dawno być w ziemi.
      Ale ja nie uprawiam warzyw- jedna pietrucha i jeden seler naciowe, są w donicy i szczypiorek oraz bazylia, również w donicy. Zastanawiam się nad pomidorami koktajlowymi- zazwyczaj sadzę teraz w donicach.

      Usuń
    2. Tak to z ta kostką, czy puzlami jest- wykłada się dla wygody, a potem męczy z czyszczeniem tego. Mamy wyłożony puzlami chodnik do domu i pod samochody na parkingu i to wsio. Reszta trawniki. Nawet ścieżek w ogrodzie nie mam z kostki, ażurka czy sypanych żwirkiem.

      Usuń
    3. to już było wcześniej, ta kostka, uznaliśmy, że lepiej zostawić, niż zrywać w tych miejscach... poprzedni właściciele planowali jeszcze coś kostkować, bo stoją dwie palety, ale widać odpuścili, a my na razie nie mamy pomysłu, co z tą kostką zrobić... niech sobie na razie stoi, jeść nie woła :)

      Usuń
    4. lubię uprawiać imbir w doniczce, ale tak tylko dla ozdoby, bo ładny... w zeszłym roku nie wzeszedł, bo poszedłem na łatwiznę i posadziłem kłącza z hipermarketu, widać przemarznięte były...

      Usuń
    5. Kostkę możesz wykorzystać do jakichś obramowań. Uprawisz imbir? A skąd korzeń do uprawy bierzesz?

      Usuń
    6. korzenia nie biorę, tylko kłącza... to nie czytałaś poprzedniego komentarza?... kiedyś było proste, kupowało się w dziale warzywnym dowolnego marketu spożywczego... ale się popsuło, bo od pewnego czasu zaczęto je mocno mrozić w magazynach i amba... dlatego lepiej kupić w jakimś sklepie ogrodniczym, albo w necie, choć wyjdzie odrobinę drożej... niemniej jednak ryzyko kupna przemrożonego kłącza jest zawsze...

      Usuń
    7. Czytałam i dlatego pytam, gdzie teraz kupujesz, albo kupisz. Dobra w Necie, albo w ogrodniczym:) Wszystkie warzywa są coraz gorsze. A ziemniaki i pomidory w fatalnej jakości przodują.

      Usuń
    8. bo ja wiem?... ziemniaki u nas nawet są niezłe, mam taki warzywniak w miasteczku, gdzie się zaopatruję, a jakiś czas temu kupiliśmy po prostu prosto od chłopa, od sąsiada z wiochy, trzy chałupy dalej, za grosze zresztą, ale też były dobre... za to pomidory to już jak się trafi, jedne są takie, inne nijakie...
      a wracając do imbiru, to w zeszłym roku się pomyliłem i kupiłem w Biedrze kłącza kurkumy, ze skrzynki obok... dopiero tydzień później sie zorientowałem i dokupiłem ten imbir... ale i jedno, i drugie nie ruszyło, bo jak wspomnialem mrożone musiały być...
      za to już dawno odpuściłem sobie próby z awokado, bo to jest randomowa sprawa, nigdy nie wiadomo jaki stopień dojrzałości ma taka gruszka i w ogółe zawracanie głowy...

      Usuń
    9. Kupowaliśmy ziemniaki u tutejszych gospodarzy. Kupiłam raz 5 kilo, były świetne, to kupiliśmy u tego samego gospodarza 20 kilo i d.... blada, przeazotowane. Połowę wyrzuciliśmy. w następnym roku odpuściliśmy. W zeszłym roku znowu spróbowaliśmy i znów to samo. I tak sobie wtedy pomyślałam, ze dobrze, iż nawozy podrożały, bo rolnicy czasem nie maja umiaru w ich sypaniu na pola. Pomidory kupujemy od paru lat u tego samego ogrodnika i są świetne, ale jeszcze nie sezon na nie. Te w sklepach to bardziej breja pomidorowa, albo twarde, a po dwóch dniach gniją. kupowaliśmy malinowe, jednak cena zrobiła się zaporowa. Brakuje mi, bo ja jestem pomidorożerca.
      Nie uprawiam takich rzeczy, nie eksperymentuję. Jak mam serce do ogrodu, tak nie mam serca do doniczkowych.

      Usuń
  7. "Wolę rozkosze ogrodu niż panowanie nad światem"-powiedział prezydent USA John Adams,który miał okazję spotkać najmądrzejszych"mędrców"i"celebrytów" swoich czasów,ale odkrył,że żaden z nich nie darzy go"miłością ani podziwem".

    Mój ogród jest moją kotwicą szczęścia.Ogród jest miejscem szczęścia dla wielu z nas.To znaczy,jeśli masz szczęście mieć własny ogród.Ale czy większy ogród może sprawić,że będziesz szczęśliwszy?(20 marca M.D.Sz)
    Ja"przesadziłem":))Mój przydomowy ogródek ma prawie 1000 m2.W tutejszych Ogródach Działkowych opłaciłem 3 ary.Sąsiad,który ma ponad hektar pola,"wydzierżawił"mi za % ok.5 arów.
    Gdy przybywało mi lat,stawałem się coraz mniej szczęśliwy:)Dzisiaj,gdy ósma dekada życia dobiega końca,przesadzam tylko na przydomowym ogródku.Oby narzekanie nie stało się moim hobby to będzie dobrze:)
    Obrus i zasłonki zwróciły moją uwagę.To druk,czy tkane?Ja włókiennik i podobne wzory projektowałem.Pierwszym moim wzorem była"Cucina"-ścierki.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród to jednak, na razie, moje szczęście. Serwetka to taka sobie sztuczna, kupiona w zwykłym sklepie. Kiedyś były modne, a ja nie miałam czasu prasować moich haftowanych albo lnianych. Ta się nie zagniata w praniu. A teraz z przyzwyczajenia kładę ją, choć mogłabym te inne. A mam tych haftowańców sporo, tylko do zasłon nie bardzo pasują kolorystyką:)
      Zasłony też kupione w Obi, nie mam napinki na jakieś ekstra cudowności. To jest len z przewagą sztucznej nici, co też jest dobre, bo piorę i od razu wieszam. One są szerokie, z wieszaniem mokrych byłby problem. Zależało mi by były jasne, miały kwiatowy wzór (pasujący do jasnych mebli i charakteru pokoju) i były łatwe w utrzymaniu. Sprawiają, że pokój ma wiejski charakter- w końcu to dom wiejski:):):):)
      Zajrzałam, w jakim stylu zaprojektowałeś wzór. Podoba mi się ten styl.

      Usuń
    2. O lnie mógłbym dużo pisać(Zakłady Przemysłu Lniarskiego"Walim").Z surówki lnianej szyłem sobie spodnie i kurtki na maszynie"Pokój".Zostało mi trochę tej surówki,przechowuję ją jak skarb.W ZPL"Walim"produkowano też hafty,prześcieradła bawełniane,(Jacquard)dla Japończyków,obrusy drukowane,tkaniny powlekane(linoleum) i ręczniki frotte.W archiwum były albumy w których były próbki tkanin(kilka tysięcy próbek) jakie produkowali w tych zakładach Niemcy...byłem w szoku.Na prostych mechanicznych krosnach produkowali przepiękne tkaniny...nawet tiule!

      Usuń
    3. Wychowana jestem na lnie, bawełnie 9kretonie) i wełnie. Moja mama nie uznawała nowinek sztucznych , ale mnie się one podobały, bo były miękkie i nie gryzły i nie gniotły się. Nie znosiłam sukienki z elany, bo ne gryzła. Ja mam nadwrażliwość ma dotyk i nawet miękki szew może mi dokuczać. Najbardziej lubiłam flanelę:)
      Interesujące to, co opisujesz. Lubię w sklepie chodzić i oglądać tkaniny.

      Usuń