Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 23 lipca 2015

Strach ma ślepe oczy

Ci co już wiedzą, to sobie powtórzą, ci co nie znają, to się dowiedzą. Kurcze, ale zaczęłam.. A sprawa wygląda tak. Trzy tygodnie temu były ogromne upały. Nie dało się nic robi poza domem, więc siedziałam na tarasie i coś tam sobie dłubałam przy hafcie. Nagle podniosłam głowę i… przestałam widzieć. W oczach taka jasność, jak po wejściu z jaskrawego słońca do ciemnego pokoju. Wchodzę do pokoju prawie po omacku, a w oczach nadal ta jasność. Po chwili zaczynam coś widzieć, ale na obraz nakłada mi się takie półkole z ostrym, srebrnym zygzakiem. W obu oczach to widzę. Mrugam szybko- nie znika. Nadal ledwo widzę. No i… wpadłam w panikę, bo wszystko tylko nie ślepota. NIE! NIE! I już! Siedzę i kombinuję, jak sobie pomóc. Na to wchodzi Młoda i proponuje zakroplenie oczu sztucznymi łzami. Dobra, niech próbuje, zakrapla, ja chcę widzieć. Już! Natychmiast, bo ogłupieję z tego strachu. Zakropiła, po kilku minutach zaczynam lepiej widzieć. Po godzinie widzę normalnie. Ok, odetchnęłam. Nie na długo. Po tygodniu cała heca się powtarza. Teraz już widzę, że nie ma żartów. W rodzinie najbliższej grasuje czerniak. Muszę iść do okulisty. Nie będę się tu rozwodziła. Wizytę załatwiłam błyskawicznie. Prywatną, a i owszem. Okulistka zbadała oko „wszerz i wzdłuż”. Zakrapiała oczy żrącą substancją (nie przypuszczałam, że atropina tak szczypie i żre oko), kazała patrzeć w prawo, w lewo, w dół, w górę. Dobrze, że nie kazała mi „kręcić” gałką, jak kierownicą. I co wyszło? Uff… Banał… I teraz uwaga- każdy powinien sobie pod tym kątem oczy zbadać, bo taka „ułomność oczna” dotyczy każdego. Teraz będzie mądrze i naukowo- każdego czeka proces glikacji kalogenu ciała szklistego oka. I dalej… z biegiem lat ciało szkliste zaczyna wysychać i ściągać gałkę oczną, co przyczynia się do odklejania się siatkówki… No dobra- taka galaretka, która otacza gałkę oczną, zaczyna wysychać i powoduje odklejanie się siatkówki, co pociąga za sobą widzenie mroczków, świetlików, zygzaków i jasności, a dalej prowadzi do zaniku ostrości widzenia itp. U mnie , na razie, w obu oczach, dotyczy to boków gałki i jest jeszcze niezbyt groźne. A zalecenia? Codziennie piguła leku? (suplement diety) o wdzięcznej nazwie Vitroft, picie dużej ilości płynów, jedzenie borówek i innej zieleniny, której składniki regenerują oczy.
Trochę mokrego ogrodu





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz