Odnoszę
wrażenie, że panowie, występujący, skądinąd, w słusznej
sprawie, jaką jest obrona ojców przed niesprawiedliwymi wyrokami w
sprawach rozwodowych oraz
ich dzieci, tym razem strzelili sobie samobója, przy okazji faulując
na potęgę przeciwniczki.
„Fundacja
Ojców Pokrzywdzonych przez Sądy tak pisze o swoich celach:
"Fundacja stara się pomóc obecnym i przyszłym ojcom w Polsce,
a także w wielu innych krajach, szczególnie chrześcijańskich.
Jeżeli Świat idzie w złym kierunku, należy starać się naprawiać
go, tak robili i robią przyzwoici i zacni ludzie. Dlatego skupiliśmy
się na najważniejszym aspekcie życia człowieka (około 95%
społeczeństwa) na rodzinie" (pisownia oryginalna).
„Pomysł
tej intercyzy jest dość interesujący. Rodzi bowiem wiele nie mniej
interesujących implikacji. To dobry temat do rozmyślań na weekend,
a jeszcze lepszy w sytuacji kiedy to ktoś was nie daj bosze
bierze właśnie ślub. Sprawę opisał już Super Express, więc ja
tylko odniosę się do niektórych rozwiązań, budzących daleko być
może idące konsekwencje. Panów proszę o skupienie, panie niech
przez chwilę zajmą się odkurzaniem.
Oto
tajemniczy dość dla mnie twór jakim jest Fundacja Ojców
Pokrzywdzonych przez Sądy, proponuje aby nim wejdziecie w tzw.
związek małżeński zawrzeć rodzaj specyficznej intercyzy.
Miała
by ona regulować i to na piśmie, wszelkie kwestie związane
z życiem codziennym małżonków. Co ciekawe, autorzy tego
„dokumentu“ podkreślają, że „proponowane
zasady w 90% opierają się na prawie biblijnym“.
To wystarczy żeby było ciekawie, a momentami nawet hardkorowo.
Przeto
nie dziwi podstawowe i biblijne jak najbardziej motto owej intercyzy
która zakłada, iż to mężczyzna
przejmuje w małżeństwie władzę w najistotniejszych dla rodziny
obszarach, a kobieta
ma mu się potulnie podporządkować. Jak będzie inaczej to pewnie
od razu w ryj, ale uczciwe stwierdzam, że o tym akurat w intercyzie
– jak na razie przynajmniej – nie ma ani słowa.
Według
proponowanego dokumentu, mąż, czyli facet (acz w związkach
jednopłciowych może to być oczywiście kobieta, bowiem liczy się
rola społeczna a nie płeć), powinien decydować o wszystkim co
najistotniejsze. O wyborze przedszkola i szkół dla dzieci, o
miejscu w którym rodzina spędzi wakacje, jak również o sposobie
spędzania wolnego czasu tudzież o karach dla krnąbrnych bachorów
i krnąbrnej – tak się może zdarzyć – żony."
I dygresja zawarta na stronie, między wierszami treści artykułu
"Pamiętajcie
katolicy o złotej zasadzie: baba przynajmniej dwa razy do roku nie
bita jak należy, psieje!
Żona
zgodnie z zapisami intercyzy, powinna zajmować się domem, nie
pracować co najmniej do drugiego roku życia dziecka, a najlepiej w
ogóle nie pracować, oraz – co najważniejsze i co budzi moje
niezdrowe wręcz zainteresowanie – powinna bezwzględnie godzić
się na seks, kiedy tylko mąż ma na to ochotę. Zajebiste, prawda!
Paragraf
19 intercyzy mówi:
„Żona
będzie mogła odmówić mężowi współżycia seksualnego, tylko
wówczas, gdy będzie miała zwolnienie lekarskie, dwa dni przed i po
menstruacji”.
Intercyza
tego nie precyzuje, ale rozumiem, że w przypadku tego zwolnienia
lekarskiego i braku zgody na małżeńskie ruchanko, żona
zobowiazana jest ustanowić na czas zwolnienia jakieś sensowne
zastępstwo, lub też sfinansować usługę zewnętrznej firmy
świadczącej tego typu usługi. Jest ich multum, więc nie
powinno być problemu. Ten pomysł akurat bardzo mi się podoba i
jedyne czego żałuję to to, że nie mam żony tylko partnerkę, a
związki z partnerkami nie są niestety przedmiotem rzeczonej
intercyzy.
Interesujący
jest tez zapis paragrafu 24, określającego wygląd i ubiór żony.
„[żona]
zobowiązuje się do: noszenia długich włosów (minimum do ramion),
i co najmniej w każdą niedzielę i święta, będzie chodzić w
sukienkach, podczas trwania małżeństwa”
Skąd
ten pomysł? „Kobiety
z krótkimi włosami mogą być pomylone przez dzieci z mężczyznami.
Trzeba zapobiegać ich dezorientacji. Poza tym, tak okaleczone, stają
się mało atrakcyjne dla mężów”
– mówi prezes Janusz Faliński, pomysłodawca i autor intercyzy.
Jeśli
by to wszystko wcielić w życie, a tym zapisy dotyczące wyglądu,
to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że w sprawach seksu żadne
zwolnienie lekarskie nie będzie potrzebne. I bez zwolnienia nie będę
chciał za czas jakiś tknąć takiej kobiety a zewnętrzny
outsourcing seksualny będzie codziennością. Co oczywiście wydaje
się dość interesującą perspektywą w każdym nawet nie objętym
intercyzą a zwłaszcza bardzo katolickim małżeństwie.
A
pomysleć, że wedle autora tego pomysłu, niejakiego pana
Falińskiego, cała ta intercyza i zapisane w niej zasady mają być
po to by – uwaga – „uzdrowić
polską rodzinę“.”
Źródło:
Poszukałam
w necie stron powiązanych z tematem i znalazłam jeszcze wzór tej Intercyzy tu:
natomiast
strona Fundacji:
A tu cały tekst z "Gazety Wyborczej"
"Zasady
życia małżeńskiego według fundacji
Pracownicy
fundacji wychodzą z założenia, że lepiej zapobiegać, niż
leczyć, dlatego oferują wsparcie nie tylko pokrzywdzonym ojcom, ale
też mężczyznom, którzy dopiero planują związek małżeński i
ojcostwo. Przed problemami w związku ma chronić... intercyza,
której wzór publikuje. To dokument mający gwarantować mężowi i
ojcu należne mu miejsce w rodzinie. Pracownicy fundacji rozumieją
to bardzo specyficznie.
"Po urodzeniu dziecka i
kolejnych dzieci, Barbara Kowalska do 2-ego roku życia dzieci,
będzie opiekować się nimi nie pracując poza domem. Roman Nowak
zobowiązuje się do pokrywania kosztów utrzymania rodziny w tym
okresie na poziomie adekwatnym do jego zarobków. W przypadku
rażących braków w utrzymaniu domu, Barbara Kowalska będzie mogła
zatrudnić się poza domem" (pisownia oryginalna) - to jeden z
pierwszych punktów.
Żona będzie więc mogła pracować,
nie oznacza to jednak zwolnienia jej z obowiązków domowych takich
jak gotowanie: "Rodzina będzie spożywać posiłki razem,
przygotowane przez Barbarę Kowalską. Tylko w uzasadnionych
przypadkach, może rodzina niekompletna spożywać posiłki".
"Żona będzie zajmować się domem i zarządzać nim po
konsultacji z mężem" - to kolejny zapis określający
małżeńskie powinności kobiety.
Akt seksualny w
akcie notarialnym
Intercyza proponowana przez
fundację szczegółowo reguluje życie seksualne w małżeństwie.
"Szczęśliwie" dopuszcza sytuacje, w których żona może
ze współżycia zrezygnować. "Żona będzie mogła odmówić
mężowi współżycia seksualnego, tylko wówczas, gdy będzie miała
zwolnienie lekarskie, dwa dni przed i po menstruacji. Może żona
także odmówić współżycia, gdy mąż będzie chciał współżyć
seksualnie więcej niż raz dziennie".
Mąż także
ma swoje zobowiązania. "Mąż ma obowiązek współżyć
seksualnie z żoną, nie mniej jak trzy razy w tygodniu" -
wynika z dokumentu. Brak tu jednak informacji o sytuacji, w której
mąż nie będzie w stanie wypełnić tego zobowiązania.
Na
przykład dlatego, że będzie przeciążony podejmowaniem istotnych
dla rodziny decyzji. A ich zakres jest szeroki. "Roman Nowak, w
każdym miejscu zamieszkania, tam gdzie będzie przebywał, będzie
decydował o wyborze programu TV". Mąż decyduje też o miejscu
spędzania wakacji oraz o wyborze szkół i przedszkoli dla dzieci.
"Żonie pozostaje troska o właściwy wygląd. Barbara Kowalska
zobowiązuje się do: noszenia długich włosów (minimum do ramion),
i co najmniej w każdą niedzielę i święta, będzie chodzić w
sukienkach, podczas trwania małżeństwa".
Co
na to prawnicy?
Fundacja
Ojców Pokrzywdzonych przez Sądy rekomenduje współpracę z
adwokatem Marcinem Muśnickim. Pytamy go więc, jak ocenia treść
proponowanej przez fundację intercyzy. - W moim przekonaniu takie
zapisy są nieskuteczne pod względem prawnym. Czym innym jest
intercyza, a czym innym są kwestie wynikające z kodeksu rodzinnego
i związane z wolnością osobistą - komentuje.
Podobnego
zdania jest prof. Monika Płatek. - Wątpię, żeby jakikolwiek
notariusz zgodził się na podpisanie dokumentu o takiej treści. To
jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, nie mówiąc
już o konstytucji. Jeśli ktoś ma odbyć stosunek seksualny pod
przymusem, to jest to gwałt - mówi.
- Jeśli są w
Polsce mężczyźni, którzy myślą w taki sposób, to jest to dowód
na to, że przez ostatnie 25 lat władze promowały patriarchalną
wizję dominującego mężczyzny. To kolejny dowód na to, że
powinniśmy ratyfikować konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu
przemocy - podkreśla.
Prezes:
Kobieta staje się wampirem
- Ludzie mogą ustalić między sobą to, co chcą,
przecież to ich decyzja. Intercyza jest dla młodych, żeby nie
obudzili się z ręką w nocniku - tłumaczy w rozmowie z "Gazetą
Wyborczą" Janusz Faliński, prezes Fundacji Ojców
Pokrzywdzonych przez Sądy. Jak tłumaczy, "wystarczy, że
kobieta dowie się, że jest w ciąży, a już staje się wampirem,
zaczyna pomiatać mężczyzną". Dlaczego? "Bo tak może i
nie ma prawa, które by jej zabraniało cwaniakować w takiej
sytuacji".
Według Janusza Falińskiego typowy
schemat wygląda tak: kobieta rodzi dziecko i wyrzuca mężczyznę z
domu, on traci dom, majątek i wszystko. - To jest sposób na życie.
Rodzi dziecko, pozbywa się faceta i on jej musi płacić alimenty.
Poznaje drugiego mężczyznę, śpi z nim i on jej też daje
pieniądze. A czasem taka kur... jeszcze trzeciego pozna, taką
działalność gospodarczą z tego robi - mówi Faliński.
Podaje
też przykłady skrzywdzonych mężczyzn, którzy dzwonią do niego i
opowiadają swoje historie. - Jeden z nich, wykształcony,
kulturalny, inżynier. Wrócił do domu, zobaczył, że wszystko jest
wyrzucone z lodówki. Żona celowo wszystko wyrzuciła, wysmarowała
się ketchupem i zadzwoniła na policję, że jest awantura w domu.
Przyjechali i go zabrali - relacjonuje. - Polska policja nie odróżnia
krwi od ketchupu? - pytam. - A to pewnie pominęli w protokole -
tłumaczy Faliński.
Według Janusza Falińskiego
największą szansę na wygranie w sądzie sprawy o opiekę nad
dziećmi mają geje, choć sam Faliński takich wyrzuca, jak się
zgłaszają po pomoc. - Te geje to nie są mężczyźni, to są
kobiety, więc jak przychodzą do sądu, to tak potrafią śpiewać,
że przekonają. A normalny honorowy mężczyzna nie będzie o swoich
sprawach rodzinnych opowiadał, na wszystko się zgodzi - mówi
prezes fundacji.
Jego zdaniem 100 proc. mężczyzn
przegrywa sprawy o opiekę nad dzieckiem. Kiedy zauważam, że
osobiście znam ojca, który taką sprawę wygrał, prezes kwituje: -
To pewnie gej.”
Podkreślenie na czerwono jest moje