Karolina
Korwin Piotrowska specjalnie dla o2
„Kobieta
jako inkubator dostanie 4 tysiące złotych za urodzenie
niepełnosprawnego dziecka. Niech urodzi. Co będzie potem? Przecież
Bóg dał dziecko, to i Bóg na dziecko, nawet nieuleczalnie chore,
pewnie da…
Nasi
kochani rządzący wpadli na nowy pomysł.
Będą teraz dawać kobietom, które urodzą niepełnosprawne
dziecko, okrągłą sumkę czterech tysięcy złotych za to, że
tylko urodzą. To ciekawe. Jako osoba, która opiekowała się kimś
nieuleczalnie chorym przez wiele lat, doskonale wiem, ile naprawdę
kosztuje utrzymanie takiej osoby. Trudno to wyliczyć. Ale wiem jedno
- kosztuje to strasznie dużo i strasznie niszczy życie prywatne i
zawodowe osób, które takim kimś się opiekują. Wiem, co te lata
wyrządziły mi. Znam wiele takich osób jak ja i wiem, że nie ma na
świecie takich pieniędzy, które pomogą przykryć traumę.
Znam
jedną rodzinę, która ma niepełnosprawne dziecko i je wychowuje.
Ich poziom życia,
odkąd są rodzicami, drastycznie spadł, matka bowiem jak większość
matek, które w Polsce mają takie dzieci, musiała odejść z pracy;
niemal wszystko, co zarabiają, wydają na dziecko, na jego leki,
rehabilitację, ćwiczenia i badania. Ich największy strach? Co
będzie, kiedy my odejdziemy, co stanie się z naszym dzieckiem? Czy
pójdzie do jakiegoś ośrodka, czy ktoś się nim zajmie?
Tym
rodzinom, które toczą codziennie swój heroiczny bój o życie,
nikt przez lata całe niemal nie pomagał
i nadal nie pomaga. To prawda. Ale kiedy słyszę, że te pieniądze
są po to, aby - jak cytują jedną panią minister - "nie
myśleć, czy mam pieniądze"... Brawo. Zastanawiam się, co ma
być potem. Co stanie się z dziećmi, których matki potraktowane
jak inkubatory, maszynki do rodzenia, wezmą po ich urodzeniu
pieniądze, a dziecko zostawią w szpitalu, tak jak to nadal wiele z
nich robi. Nawet bez czterech tysięcy za urodzenie dziecka.
Tak,
dla niektórych teraz urodzenia chorego dziecka może stać się
niezłym interesem. Nie
udawajmy, że tak nie będzie. Te pieniądze dostanie też kobieta,
która donosi ciążę, a dziecko i tak umrze, a ona musiała je
urodzić. Bo ją do tego zmuszą. Te pieniądze według projektu będą
jednorazowe, a opieka nad dzieckiem niepełnosprawnym ma być
zapewniona jedynie do 18 roku życia. A co potem? Jakieś pomysły?
Czytam
ten projekt, słucham wypowiedzi polityków na ten temat i chce mi
się wyć. Ten kraj
naprawdę nienawidzi kobiet. Gardzi nimi i je poniża. W imię Boga,
ochrony życia, miłości bliźniego…Teraz mamy na to dowód.
Kobieta, bez względu na to, jakie ma poglądy, jak podchodzi do
świata, jest jak żywy inkubator pozbawiony rozumu i prawa do
jakiejkolwiek decyzji w kwestii jej ciała, zdrowia i życia. Niech
rodzi, bo musi. Dostanie za to kasę i niech się, za przeproszeniem,
zamknie.
Jeden
pan poseł w przypływie kreatywności wymyślił
nawet, by płacić owe 4 tysiące kobiecie, która ma dziecko z
gwałtu - za
urodzenie, byle by tylko nie zrobiła aborcji dziecka swojego
oprawcy. Tyle warta jest więc godność człowieka w Polsce. W imię
miłości bliźniego zapewne jak mniemam... Cztery tysiące. Tak to
świetnie nasi przedstawiciele w parlamencie sobie wyliczyli. Takie
#gwałcikowe w wersji a la PiS. Ktoś tego kreatywnego posła wybrał.
Ktoś na niego zagłosował. Ktoś się teraz do tego przyzna? Nie
jest wam głupio szanowni wyborcy?
Nie czujecie, że jakaś granica tolerancji na absurd, jakaś granica
obciachu i pogardy dla drugiego człowieka właśnie została
przekroczona?
To
jest Polska. To jest XXI wiek.
To idąc za tym tropem proponuję parę tysi dla ofiar dzieci księży
pedofilów. Może też wreszcie coś dla kobiet, które są matkami
dzieci księży? I na przykład nie decydują się na, często
proponowaną przez swego „partnera”, aborcję na Słowacji? A co
z dziećmi, nie dość że z gwałtu, to jeszcze chorymi? Cztery
tysie razy dwa? Wszak to podwójne „szczęście”, prawda? Jak
handlujemy płodami w imię ustawy, w imię Boga i obrony życia, to
róbmy to na całego. A może jeszcze promować gwałcicieli? Wszak
to dawcy jakże potrzebnego życia? Chociaż ze dwa tysie się
należą, co? Ok, niech będzie brutto…#tylewygrać…
Naprawdę,
nie jest wam, szanowni politycy, teraz chociaż troszkę wstyd?
Nie czujecie obciachu? Niestosowności? Traktowania ludzi
przedmiotowo? Nie czujecie tego? Naprawdę?”
http://www.o2.pl/artykul/karolina-korwin-piotrowska-gwalcikowe-6054867629053057a
„Gwałcikowe. Punkt, w którym normalna Polska właśnie się skończyła
Bardzo długo żyłam w przeświadczeniu, że istnieją granice ludzkiego absurdu. Jakaś taka niewidzialna linia, po przekroczeniu której jest już ściana, bo inaczej człowiek wylądowałby w innym wymiarze – czy to jak Alicja po drugiej stronie lustra, czy to jak dzieci, które poprzez starą szafę odkryły drzwi do Narnii. PiS swoimi ostatnimi projektami i pomysłami pokazał jednak, że istnieją i mniej magiczne progi – takie, po przekroczeniu których ląduje się twarzą prosto w gnój.
Wystarczająco
głośno było już o pomyśle zaostrzenia
ustawy antyaborcyjnej, która
i tak jest jedną z najbardziej restrykcyjnych w całej Europie.
Zaraz potem mogliśmy wysłuchać genialnego pomysłu Jarosława
Kaczyńskiego, który wprost powiedział, że jego partia będzie
dążyć do tego, aby rodziły się dzieci nawet śmiertelnie chore –
tak, aby można je było ochrzcić.
Nic to,
że matka będzie nosiła takie dziecko w swoim brzuchu przez 9
okrągłych miesięcy. Nic to, że wszyscy będą ją pytać, czy
wybrała już imię, łóżeczko i wózek. Niech dziarsko odpowiada,
że zamiast tego wybrała dla dziecka trumienkę – wszak żaden to
wyczyn, urodzić coś tylko po to, by mogło zaraz potem w wielkich
cierpieniach umierać.
TRUMIENKOWE
BECIKOWE
Oczywiście,
można by tu zapytać – a po co? Po co ma cierpieć kobieta – tak
psychicznie, jak i fizycznie? I po co ma cierpieć to dziecko? Czy
nie lepiej dokonać terminacji ciąży wtedy, kiedy nie wiąże się
to jeszcze z bólem? Czy ktoś tu naprawdę jest tak głupi, by
wierzyć, że cierpienie uszlachetnia? A jeśli tak, to dlaczego
skazuje na to cierpienie innych, dlaczego w imię szlachetnych
pobudek nie chce cierpieć sam?
Kaczyński
pokazał wówczas, jak mało ceni sobie życie ludzkie. Nie wiem, czy
jego zdaniem kobieta to rzeczywiście tylko inkubator, czy może
wciąż wierzy, że dzieci przynosi bocian tudzież znajduje się je
w kapuście. Bo ja osobiście nie wyobrażam sobie czekać tyle na
cudzą śmierć. Śmierć, co gorsza, kogoś mi najbliższego –
kogoś, kogo ruchy czułabym pod sercem, kto miałby być tym
wymarzonym i ukochanym dzieckiem.
I tak,
jest kolosalna różnica między usunięciem niewykształconego
płodu, a patrzeniem na konanie własnego, nowo narodzonego syna lub
córki. I to w imię czego? Aby mogli przyjąć chrzest? W
którym momencie XXI wieku religia i medycyna zaczęły iść ze sobą
w parze? Nie dziwię się tym wszystkim ludziom, którzy nowy pomysł
rządu nazywają trumienkowym becikowym. To okrutne i wcale nie
śmieszne – a jeśli pojawia się śmiech, to gorzki, przez łzy.
ŁAPÓWKA
ZA CIERPIENIE
Dlatego
już wtedy naiwnie sądziłam, że za chwilę ten smutny człowiek
się opamięta. Że ktoś mu powie: panie, nie tędy droga. Tymczasem
wczoraj dostaliśmy kolejny, równie świetny pomysł – 4 tysiące
złotych za urodzenie „żywego dziecka z ciężkim i nieodwracalnym
upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą zagrażającą życiu,
które powstały w prenatalnym lub w czasie porodu”. 4 tysiące
złotych. JEDNORAZOWO. Czy to jest ta obiecywana rodzinom pomoc? To
są pieniądze, które mają wystarczyć na opiekę, rehabilitację,
leczenie? To jest to wsparcie, o którym dumnie piał nam przed
chwilą Kaczyński? Czy ktoś z popierających ten pomysł wie, ile
kosztuje takie dziecko? Nie tylko uwagi, łez, cierpliwości,
wyrzeczeń – ale tak po ludzku, zwyczajnie, pieniędzy?
Co się
za to kupi? Ile leków, pampersów, jaki sprzęt? I za jaki jeszcze
chory pomysł złapie się ten rząd, aby ograniczyć
nam liczbę aborcji?
Bo powiedzmy sobie szczerze – która zdroworozsądkowa kobieta
zdecyduje się urodzić, by otrzymać jednorazową zapomogę? Kogo
skuszą 4 tysiące złotych? I czy to się nie nazywa przekupstwo?
Przecież w ten sposób wycenia się cierpienia i dzieci, i matek.
Cierpienia całych rodzin, których życie raz na zawsze wywróci się
do góry nogami. Bo nie wiem, czy polski rząd wie, ale to nie jest
tak, że najtrudniejsze kończy się na porodzie. Od porodu
najtrudniejsze się dopiero zaczyna. 4 tysiące złotych to żadne
wsparcie i naprawdę niewielka łapówka, jak na traumę do końca
życia.
Oczywiście,
jest też opcja druga, ta wcześniej wspomniana – w pakiecie już z
umieraniem. Wówczas dostaje się 4 tysiące za to, że się ciąży
nie usunęło – tylko jak to nazwać? Nagroda? I na co to ma
wystarczyć? Na trumnę, na pogrzeb, na ten doradzany przez
Kaczyńskiego chrzest? A może na psychologa dla matki? To się
nazywa łapówka – łapówka za donoszenie ciąży, którą
sfinalizuje śmierć. Łapówka za cierpienie albo za brak skrupułów.
Łapówka za to, by rząd po raz kolejny mógł przypodobać się
Kościołowi. To są 4 tysiące policzków, wymierzonych nam
wszystkim raz po raz w twarz.
RZĄD
SIĘ DOPIERO ROZKRĘCA
Myślicie,
że na tym już koniec? Otóż nie, tutaj zabawa znów się dopiero
zaczyna. Dziś bowiem poseł Piotr Uściński (oczywiście, z PiS),
zaproponował, by projekt dumnie nazywany „Za życiem”, poszerzyć
także o donoszenie ciąży z gwałtu. Czyli tyle jest warte zdrowie
psychiczne kobiety w Polsce. 4 tysiące złotych, 9 miesięcy
niechcianej ciąży, a później to już z górki – można zostawić
w szpitalu, oddać do adopcji albo w oknie życia. A za otrzymane
wynagrodzenie – hulaj dusza, piekła nie ma! Jak to ktoś pięknie
nazwał, wprowadza nam w Polsce wdzięczne „gwałcikowe”.
I już
widzę te głosy, jak ktoś powie, że dziewczyna specjalnie
sprowokowała, żeby sobie do pensji dorobić. W końcu już
słyszymy, że zwykle sama jest sobie winna, a biedny mężczyzna –
chętny i zdezorientowany – nie jest niczemu winien. Ba, nie
tak dawno arcybiskup Hoser mówił przecież, że w
wyniku gwałtu nie dochodzi do zapłodnienia,
ponieważ stres jest wówczas zbyt wielki. Czyli zaraz ktoś wpadnie
na to, żeby tę biedną dziewczynę zlinczować. Zaszła w ciążę?
O, widocznie za mało się stresowała! Za mało się stresowała?
Widać, też miała z tego przyjemność. Pytanie: wypłacać wtedy
czy nie? A może dopłacać kolejne 4 tysiące też dla gwałciciela?
W końcu jego udział w poczęciu był wtedy nie bez znaczenia. A co,
jeśli kobieta urodzi niepełnosprawne dziecko poczęte w wyniku
gwałtu? Jak już pytali złośliwie internauci – czy wtedy możemy
mówić o kumulacji?
A może
by tak dodatkowe 4 tysiące za ślub gwałciciela i ofiary gwałtu?
Przecież dopiero co słyszeliśmy, że samotna matka z dzieckiem to
nie rodzina. A tak, proszę – dwie pieczenie na jednym ogniu.
Dziecko ocalone, instytucja małżeństwa zawarta, a i pieniędzy
tyle, że śmiało można rzucić się na promocje z Lidla.
NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI
LEPSZE I GORSZE
Naprawdę,
jestem przerażona. To, co dzieje się obecnie w Polsce, to jest
makabra godna średniowiecza. To żadne wsparcie, żadna pomoc – to
próba zwykłego przekupstwa. Donoś ciążę, my ci zapłacimy.
Tylko nie usuwaj, no po co – niech se samo umrze. A jak zdrowe, to
do adopcji się odda. To tylko 9 miesięcy. Tylko 9 miesięcy i aż 4
tysiące złotych. Gdybyś kiedyś zastanawiała się, ile jesteś
warta w oczach swoich rządzących – to proszę, wycena jest dość
precyzyjna.
A może
to ja się mylę, może to cena życia dziecka? Dzieckiem jest się
do 18. roku życia. Jeśli rozłożyć 4 tysiące na te wszystkie
lata, to otrzymujemy jakieś 60 groszy dziennie. Zaiste, godna
jest to wyprawka. I tak, ten pomysł woła o pomstę do nieba. To nic
innego, tylko zwykła kpina. Wystarczy posłuchać matek dzieci
chorych, żeby wiedzieć, co każdego dnia przeżywają i ile je to
kosztuje. To jest ta pomoc, która miała zostać im zapewniona?
A kto
pomoże dzieciom chorym, które okazały się takie na późniejszym
etapie życia? Które dopadły nowotwory albo niepełnosprawności? O
nich nikt w tym projekcie już nie pamięta, im żadna dodatkowa
pomoc już się nie należy. A wiecie, dlaczego? Ano dlatego, że
tłem tej łaskawości znowu jest aborcja. Rząd ponownie dwoi się i
troi, żeby wpaść na pomysł, jak nam ten czarny protest zatrzymać.
Jak zadowolić Kościół i nie rozwścieczyć ludu. No i tak nam to
życie wycenia – 4 tysiące złotych za traumę, ból, cierpienie i
stres.
Dla
porównania –
29
tysięcy złotych
pani premier
miała dać za nowe filiżanki dla swojej kancelarii.”
Joanna
Pachla
A
tu informacja o przyjęciu uatawy.
Projekt „Za Życiem” przyjęty
Komisja
Polityki Społecznej i Rodziny opowiedziała się za przyjęciem, z
poprawkami, rządowego projektu ustawy o wsparciu kobiet w ciąży i
ich rodzin „Za życiem”. Za przyjęciem ustawy opowiedziało się
19 posłów, nikt nie był przeciw. Posłowie PO wskazywali, że
wstrzymują się od głosu z uwagi na zbyt krótki czas na zapoznanie
się z projektem.
Członkowie
komisji przyjęli część uwag zgłaszanych przez biuro
legislacyjne, znaczna ich część miała charakter porządkujący.
Biuro zwróciło też m.in. uwagę na występujące w ustawie
rozróżnienie "badań prenatalnych" i "diagnostyki
prenatalnej".
Co przewiduje projekt „Za Życiem”?
Przewiduje
m.in., że z tytułu urodzenia się żywego dziecka z ciężkim i
nieodwracalnym upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą zagrażającą
życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w
czasie porodu, przysługuje jednorazowe świadczenie w wysokości 4
tys. zł. Warunek? Dziecko rodzi się żywe. Dostępną pomoc
koordynować ma asystent rodziny.
Warunkiem
przyznania świadczenia dla rodziców ma być pozostawanie pod opieką
medyczną nie później niż od 10 tygodnia ciąży do porodu.
Członkowie komisji wskazywali m.in., że zdarza się, że kobieta
niekiedy z przyczyn niezależnych od siebie zgłasza się do lekarza
po upływie 10 tygodnia ciąży. Proponowano, by w wyjątkowych
przypadkach możliwe było przyznanie świadczenia również takim
matkom.
Ale
takie poprawki, zdaniem posłów, mogą być niewystarczające. –
Program „Za życiem” powinien obejmować także pomoc kobietom,
które są w ciąży powstałej w wyniku czynu zabronionego –
zaproponował poseł Piotr Uściński (PiS). Przekonywał, że koszt
takiego wsparcia nie byłby duży.
Paweł
Kukiz powiedział dziennikarzom w Sejmie, że „nie ocenia dobrze”
rządowej propozycji. – Fajnie, że jest. Zagłosowaliśmy za
dalszym procedowaniem tego projektu, natomiast potrzebne są
rozwiązania systemowe – przekonywał. Zdaniem posła „taka
jednorazowa jałmużna w wysokości 4 tys. zł, czyli tysiąca euro
to jest kpina”.
Posłanka
Bożena Henczyca (PO) powiedziała, że projekt powinien zawierać
kompleksowe rozwiązania we wszystkich kwestiach ważnych dla rodzin
osób niepełnosprawnych. Podkreślała, że urodzenie dziecka z dużą
niepełnosprawnością jest dla kobiety „olbrzymią traumą”, a
decyzja o aborcji w takim przypadku często motywowana jest tym, że
nie chce ona skazywać dziecka na cierpienia. – Poprzez ten projekt
ustawy chcecie Polki przekupić, aby rodziły dla 4 tys. zł –
powiedziała.
– Uważam,
też że hipokryzją jest używanie nazwy „Za Życiem”, bo ta
ustawa nie zagwarantuje wspaniałego, bezpiecznego rozwoju,
rehabilitacji i nadziei dla rodziców dzieci niepełnosprawnych, nie
da tej nadziei w pełni i nie da szans na ich realizację –
podkreślił lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Skąd wezmą się na to pieniądze?
Pytany,
w jaki sposób resort wyliczył kwotę jednorazowego wsparcia,
odpowiedział: – Mieliśmy szacunki, ile takich dzieci się rodzi z
Ministerstwa Zdrowia, a jednocześnie z tyłu głowy mamy możliwości
budżetowe i to była jakaś przeciętność między tymi potrzebami,
o których wiemy, a także możliwościami budżetowymi.
Dopytywany
o koszty ustawy i programu, Michałkiewicz powiedział: – To są
dwie rzeczy: mówimy o koszcie ustawy i tam jest 152 mln zł i mówimy
o koszcie programu, który w tej chwili powstaje i tutaj będziemy
negocjować z ministrem finansów, żeby środki na wdrażanie tego
programu w pierwszym roku znalazły się w rezerwie i były możliwie
do wykorzystania w trakcie roku.
Jak
wyjaśniła Rafalska, pośpiech w pracach nad projektem ustawy
wynikał nie z tego, że „pani premier chciała mieć ustawę za
miesiąc, tylko – jeśli ta ustawa ma obowiązywać od nowego roku
– to musi mieć źródło finansowania, a trwają prace na budżetem
na 2017 r.”. – Mamy świadomość, że podjęliśmy się
niezwykle trudnego zadania - powiedziała.
Paweł
Kukiz zwrócił uwagę, że zasadniczym problemem jest dysproporcja
pomiędzy kobietą, która decyduje się na oddanie niepełnosprawnego
dziecka do tzw. przytułku – wówczas jego utrzymanie kosztuje 4,5
tys. zł miesięcznie, a matką, która wychowuje chore dziecko sama
w domu i dostaje 1,3 tys. zł.
Zdaniem
Kukiza należy przede wszystkim „wypośrodkować” te kwoty i
zapewnić kobiecie wychowującej niepełnosprawne dziecko wypłaty w
wysokości średniej krajowej, a kiedy dziecko przedwcześnie umrze
powinna ona otrzymywać emeryturę obywatelską za „ten czas, który
poświęciła dziecku i odciążyła tym samym państwo”.
Co na to najbardziej zainteresowana strona?
– Projekt
budzi rozczarowanie, zawiera wiele usterek legislacyjnych i nie był
konsultowany – podkreślała strona społeczna, która oceniła w
Sejmie projekt ustawy o wsparciu kobiet w ciąży i ich rodzin „Za
życiem”.
Paweł
Kubicki ze stowarzyszenia „Nie-grzeczne dzieci” nawiązał do
założenia projektu o rozszerzeniu dostępności do asystentów
rodziny. Chciał wiedzieć, w jaki sposób będzie finansowane
zatrudnienie asystentów. W jego opinii, po wprowadzeniu ustawy w
życie, może pojawić się problem z szerszą dostępnością do
asystentów. Na dzień dzisiejszy biorąc pod uwagę siatkę
asystentów, zapotrzebowanie, obłożenie asystentów pracą, to
jedyne co zrobi asystent to, że matce czy rodzinie da kratkę z
adresami, gdzie ta rodzina ma się zgłosić, ewentualnie sam
zadzwoni i usłyszy, że nie ma miejsc, bo jest kolejka – mówił.
Podkreślił,
że w 2015 roku w Polsce było 3816 asystentów, z czego w 178
gminach w ogóle ich nie było.
Krzysztof
Rowiński z „NSZZ” Solidarność zwrócił uwagę, że projekt
ustawy nie był konsultowany ze stroną społeczną. – Tych
konsultacji nie było. Projekt ten wczoraj mogliśmy przeczytać,
dziś o nim debatujemy. Te konsultacje jak najbardziej były
potrzebne – zwrócił uwagę.
Marek
Wójcik ze związku Miast Polskich i Powiatów Polskich powiedział,
że projekt zawiera wiele usterek legislacyjnych. – Te zmiany są
potrzebne. Ale wtedy, kiedy będą w pełni przemyślane. I będą
kontynuowały pewien proces zapoczątkowany w poprzednich latach –
mówił.
Agnieszka
Grzybek z Fundacji Ster zwróciła uwagę, że projekt ustawy budzi
„emocje i rozczarowanie”. – Pozostawia za burtą już żyjące
osoby niepełnosprawne i rodziny, w których takie dzieci i osoby się
wychowują. Nie przewiduje zrewidowania wsparcia, które byłoby
potrzebne – podkreśliła.
– Projekt
ustawy jest jednoznacznie odczytywany jako swego rodzaju jałmużna,
ochłap rzucony kobietom, po to, aby im zapłacić za cierpienie –
dodała.
Opieka
prenatalna
O
znaczeniu wsparcia dla rodzin mówił wiceminister zdrowia Jarosław
Pinkas. – Rodzina nie zostanie sama. Mama, która będzie miała
wiedzę o ewentualnej wadzie swojego dziecka, nie zostanie sama;
będzie miała prawo wyboru – powiedział. Dodał, że zapewniony
jej zostanie pełen dostęp do badań prenatalnych oraz opieka
psychologiczna na każdym etapie – od momentu, gdy kobieta dowie
się o chorobie dziecka, do jego dorosłości. Pinkas mówił też o
dostępie do hospicjów prenatalnych i koordynacji pomocy medycznej –
na poziomie POZ.
Według
niego dzięki programowi, który rząd chce przyjąć do końca roku,
a którego częścią jest projekt „Za życiem”, rodzina będzie
miała przewodnika po systemie i bezlimitowe dojście do środków
medycznych, które są potrzebne. – Też będzie to koordynowane,
oczywiście do pewnych granic kwotowych, natomiast chcemy, by dzieci
nie miały żadnego problemu, chociażby z dostępem do
pieluchomajtek i całą masą innych zdarzeń potrzebnych do
realizacji świadczeń medycznych – powiedział wiceminister
zdrowia.
Mój jedyny komentarz
"Nikt mnie nie przekona, że białe jest białe..."
Wyłączam komentarze. Sorry
Idę się upić:(