O
9. rano klient. Chce jutro wędzić i nie ma siatek. Czy może kupić?
Hmmmm… w takie święto tylko właściciel może sprzedawać, a
personel, jeszcze w stroju niedbałym, robi śniadanie. Poszłam,
sprzedałam, co trzeba, ale bramy nie otworzyłam. Zaraz potem
słyszymy, jak sąsiad zapala piłę mechaniczną i przez pół
godziny coś tnie na swoim podwórku. W tym samym czasie drugi sąsiad
roztrząsa obornik na polu obok domu i potem pieczołowicie to pole
orze. Po południu idę z Bezą na krótki spacer, między pola. Po
prawej ciężki traktor mozolnie pnie się pod dosyć strome zbocze.
Zostawia za sobą pole w zimowej skibie. Daleko, przed lasem, drugi
traktor wykonuje tę samą czynność. Rolnicy wykorzystują każdą
chwilę, by uciec z pracami polowymi przed śniegiem. Już o zmroku,
obok naszego ogrodu, kombajn ścina dojrzałą kukurydzę.
Można
śmiało rzec, że rolnicy wydajną pracą uczcili Święto
Niepodległości. A poważnie, wczoraj klient stwierdził, że dzisiaj
będzie robił wyroby, bo…”takie tam święto...”.
Zaprotestowałam i powiedziałam, że święto jest ważne i poważne,
ale nie nauczyliśmy się go odpowiednio świętować. Trochę go
przystopowało z tym lekceważeniem, przyznał mi rację.
Było nieśmiałe- może kolorowe papużki? No to są. Kolorowe.
I na dokładkę szara mysz.
Bezka na jesiennym dywanie z liści
Oho, coś kombinuję. Ta mina, ten "złamany" ogon...Postawa pt. "Co my tam mamy?"Ruda na chwilę przycupnęła na gałęzi, a potem pognała na sam szczyt sosny. Niedaleko, na świerku, ma zimowe gniazdo. Ostatnio nosiła w pyszczorze suche patyki i coś tam majstrowała. Pewnie uszczelniała ściany.
A może chciała mnie opluć. Ta mina na to wskazuje.
Miechunki. Nie moje. Zdjęcia robione przez płot. Lubię te rośliny i chyba sobie na wiosnę zafunduję w obu kolorach.
Taki sobie "wisiorek" w jesiennej tonacji.
W tym roku szpaki nie zrobiły nalotu na dzikie wino. Tym samym kosy mają spokojne ucztowanie. jeszcze sporo jagódek zostało.
Wiedźma w akcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz