Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 13 września 2020

"Bądź ostrożny, sępy czekają..."

 


Lubię czytać felietony Tomasza Jastruna, zamieszczane w „Przeglądzie”. Tym razem swój felieton rozpoczął od zachwytu nad pracami malarki Kasi Karpowicz. Opisał , jak pomógł jej kiedyś  zaistnieć i że  wystawę jej pięknych prac, zorganizowała Galeria Art. w warszawskim Centrum Handlowym Elektrownia Powiśle.

Dodał również, w swoim spokojnym, pozbawionym jakiejkolwiek egzaltacji stylu,  wstrząsającą informację: „Kasia jest ładna i młoda, a zaatakował ją rak. I o tym są jej nowe obrazy. To artystyczna gra ze śmiercią. Przejmująca jest ta sztuka i motyw  w niej rany na plecach, gdzie dokonano zabiegu. To sięga głęboko w otchłań, nad którą wszyscy żyjemy. Katarzyna, podobnie jak ja, swoje niepokoje i lęki przerabia na sztukę, a one wtedy tracą na wadze.”*

To ostatnie zdanie wprawiło mnie w zadumę- jak „przerabiać” swoje niepokoje i lęki, by straciły one na wadze, by stały się mało ważne, a może, by w ogóle odeszły w niebyt?

Nasłuchałam się i naczytałam się sporo tekstów, porad, wskazówek, jak sobie radzić w życiu z takimi stanami. Czasem mnie one śmieszyły, tak były banalne, czasem złościły, bo nieosiągalne w moich warunkach, czasem były trafione, a przynajmniej były trafione na krótki czas. Są ludzie, którzy wręcz żyją wszelkimi poradami. Podchodzą do niech bezrefleksyjnie, a potem są rozczarowani. I są ludzie, którzy lekceważą wszystkie „dobre rady”, zadufani w swojej doskonałości, twierdzą, z sobie sami poradzą.

 Co człowiek, to inne stanowisko, inne problemy, inne odczucia, inny sposób odbierania rzeczywistości. Nie ma mądrych na indywidualne, osobiste życiowe problemy, ale jakoś z nimi sobie trzeba radzić, by nie zwariować. I Jastrun słusznie sugeruje, że na takie stany można znaleźć (jak się chce) sposób. Może to być uprawianie sztuki, muzyki, angażowanie się w prace charytatywne, uprawianie sportu itp. Ja sobie różnie radziłam. Raz to były „duże” rzeczy- ucieczka od depresji w naukę, innym razem rzeczy zupełnie malutkie- sprzątanie, ogród, haftowanie, czytanie książek. Przez pewien czas było to blogowanie. Tylko, że blogowanie okazało się najbardziej stresogenną ucieczką od niepokojów oraz lęków- wpadłam z deszczu pod rynnę, chciało by się rzec.

 Ale i tu zadziałało inne przysłowie, oddające sens działania- jak nie kijem, to pałką. Można inaczej podejść do blogowania. Długo trwało, zanim to do mnie dotarło. A przecież wystarczy systematycznie stosować cztery zasady:

- wyłączyć komentarze,

- ostra selekcja blogów do odwiedzania,

- ostra selekcja blogów, w których chcę komentować,

- pisać jak najmniej o rzeczach osobistych.

Teraz całość mojego blogowania opiera się na jednej generalnej zasadzie- ograniczonego zaufania.


  • T. Jastrun, „Zmień płeć”,  „Przegląd” nr 36/2020, s.41. 

O Katarzynie Karpowicz, między innymi, tu:

https://kultura.trojmiasto.pl/Wernisaz-wystawy-Katarzyny-Karpowicz-imp444808.html

Tu można zobaczyć galerię jej najnowszych prac (włącznie z obrazem, o którym mówi T. Jastrun) oraz kupić któryś z obrazów.

https://galeriaart.pl/pl/karpowicz/works/

Wywiad z artystką w „Werandzie”

https://www.weranda.pl/sztuka-zycia/artysci/katarzyna-karpowicz-wywiad-z-artystka