Lubię czytać felietony Tomasza Jastruna, zamieszczane w „Przeglądzie”. Tym razem swój felieton rozpoczął od zachwytu nad pracami malarki Kasi Karpowicz. Opisał , jak pomógł jej kiedyś zaistnieć i że wystawę jej pięknych prac, zorganizowała Galeria Art. w warszawskim Centrum Handlowym Elektrownia Powiśle.
Dodał również, w swoim spokojnym, pozbawionym jakiejkolwiek egzaltacji stylu, wstrząsającą informację: „Kasia jest ładna i młoda, a zaatakował ją rak. I o tym są jej nowe obrazy. To artystyczna gra ze śmiercią. Przejmująca jest ta sztuka i motyw w niej rany na plecach, gdzie dokonano zabiegu. To sięga głęboko w otchłań, nad którą wszyscy żyjemy. Katarzyna, podobnie jak ja, swoje niepokoje i lęki przerabia na sztukę, a one wtedy tracą na wadze.”*
To ostatnie zdanie wprawiło mnie w zadumę- jak „przerabiać” swoje niepokoje i lęki, by straciły one na wadze, by stały się mało ważne, a może, by w ogóle odeszły w niebyt?
Nasłuchałam się i naczytałam się sporo tekstów, porad, wskazówek, jak sobie radzić w życiu z takimi stanami. Czasem mnie one śmieszyły, tak były banalne, czasem złościły, bo nieosiągalne w moich warunkach, czasem były trafione, a przynajmniej były trafione na krótki czas. Są ludzie, którzy wręcz żyją wszelkimi poradami. Podchodzą do niech bezrefleksyjnie, a potem są rozczarowani. I są ludzie, którzy lekceważą wszystkie „dobre rady”, zadufani w swojej doskonałości, twierdzą, z sobie sami poradzą.
Co człowiek, to inne stanowisko, inne problemy, inne odczucia, inny sposób odbierania rzeczywistości. Nie ma mądrych na indywidualne, osobiste życiowe problemy, ale jakoś z nimi sobie trzeba radzić, by nie zwariować. I Jastrun słusznie sugeruje, że na takie stany można znaleźć (jak się chce) sposób. Może to być uprawianie sztuki, muzyki, angażowanie się w prace charytatywne, uprawianie sportu itp. Ja sobie różnie radziłam. Raz to były „duże” rzeczy- ucieczka od depresji w naukę, innym razem rzeczy zupełnie malutkie- sprzątanie, ogród, haftowanie, czytanie książek. Przez pewien czas było to blogowanie. Tylko, że blogowanie okazało się najbardziej stresogenną ucieczką od niepokojów oraz lęków- wpadłam z deszczu pod rynnę, chciało by się rzec.
Ale i tu zadziałało inne przysłowie, oddające sens działania- jak nie kijem, to pałką. Można inaczej podejść do blogowania. Długo trwało, zanim to do mnie dotarło. A przecież wystarczy systematycznie stosować cztery zasady:
- wyłączyć komentarze,
- ostra selekcja blogów do odwiedzania,
- ostra selekcja blogów, w których chcę komentować,
- pisać jak najmniej o rzeczach osobistych.
Teraz całość mojego blogowania opiera się na jednej generalnej zasadzie- ograniczonego zaufania.
- T. Jastrun, „Zmień płeć”, „Przegląd” nr 36/2020, s.41.
O Katarzynie Karpowicz, między innymi, tu:
https://kultura.trojmiasto.pl/Wernisaz-wystawy-Katarzyny-Karpowicz-imp444808.html
Tu można zobaczyć galerię jej najnowszych prac (włącznie z obrazem, o którym mówi T. Jastrun) oraz kupić któryś z obrazów.
https://galeriaart.pl/pl/karpowicz/works/
Wywiad z artystką w „Werandzie”
https://www.weranda.pl/sztuka-zycia/artysci/katarzyna-karpowicz-wywiad-z-artystka