Gdzieś tam daleko w tyle, w starym poście, pojawił się komentarz. Nie przypuszczałam, że ktoś zechce jeszcze czytać blog Jaskółki i to w dodatku stare posty. Ale tamten post był dosyć niezwykły, bo opisałam w nim „wypadek” puszczyka, który zostawił odcisk swojego ciała na szybie. Komentarz do posta zawiera dosyć interesującą interpretację tego zdarzenia, związaną z naturą zwierząt, ezoteryką i całą otoczką duchowości.
Pozwalam sobie go przytoczyć
Anonimowy7 września 2020 19:13
Hej, Jaskółka! Weź sobie wyobraź,że wszystkie żywe istoty, jakie nasz Przedwieczny Ojciec stworzył na ziemi- mają duszę. Bo dlaczego miałyby jej nie mieć? Przecież to co pochodzi od Niego -jest Jego częścią, a więc jest dobre. Wejrzyj sobie proszę dla zrozumienia w dwudziestowieczne próby fotografa rosyjskiego Kirliana i zobacz jego zdjęcia - aury wszystkich żywych istot - ludzi, zwierząt, żab, drzew, roślin, piór, liści,i nawet przedmiotów. To były zdjęcia jeszcze czarno-białe, trochę prymitywniejsze, ale - rewelacyjnie podjęły temat. Niestety - publiczne zainteresowane świata nauki szybko wygaszono. Jednakże wierzę, że gdzieś tam w zapleczach świata- kontunuowano badania nad aurą, czyli ciałem duchowym, czyli emisją energii danej istoty w pozazakresowym widzeniu) i do dziś na pewno rozwinął się o wiele doskonalszy sprzęt fotograficzny (lub obserwacyjny - coś jakby noktowizor). W podsumowaniu zasugeruję, że ta sowa, która sie odbiła w twojej szybie, miałą coś z tobą wspólnego, lub ważnego, a ten jej wizerunek jest tylko i wyłącznie dla twojej interpretacji. Być może ty lub ktoś z twoich bliskich miał sowę w symbolice swojego życia i coś ci chciał przez to przekazać, bo wierzył,że to zrozumiesz. Inne - bardziej obiektywne i pospolitsze wyjaśnienie: sowa leciałą wprost na twoje okno, nie widąc go ( bo ptaki szyb nie widzą, dlatego na szybach publicznych nakleja się czarne formy w postaci ptaków,żeby się odznaczały i dawały lecącym ptakom znak,że tu jest blokada. Załóżmy,że sowa leci wprost na szybę - zauważa ją w ostatniej chwili, wystrasza się bardzo silnie, niemal traumatycznie, i momentanie hamuje. Jednak nie całkowicie. Ciało jej zdążyło zahamować w ostatniej chwili, ale... jej rozpędzone ciało duchowe - jej aura, nie zdążyłą, lecz odbiłą się w szybie. Niewiarygodne, prawda? Duch żywej sowy nie zdążył zahamować lecz wniknął w szybę i to na niej zostawił - odbicie strachu i zaskoczenia w tej postaci w jakiej była, gdy omal się o tę szybę nie zabiła. Zrozumiała swój błąd w ostatniej chwili. Wygląda to też, jakby ktoś ją nagle silnie odepchnął od tego zderzenia - i to prawdopodobnie- Jego ślad się odbił w kształcie lecącej tu sowy. Skąd to przypuszczenie? Z doświadczenia mojego życia. Lubię ptaki i szanuję naturę. Pozdrawiam!
Daje do myślenia, prawda? Bo jakkolwiek by na to nie spojrzeć, to są rzeczy, których na razie ludzki umysł nie ogarnia, a ezoteryka nie jest znowu taka daleka od wytłumaczenia w sposób przekonujący sporej części zjawisk
|
|
|
Sowy…te piękne ptaki, pojawiły się w ogrodzie dwa lub trzy lata temu i od tej pory bywają w nim często.
Uszatki nawet się zadomowiły. Czasem słychać płomykówkę. Pod koniec sierpnia, zaczęła w ogrodzie śpiewać samica puszczyka. Ona krzyczy, trudno to nazwać śpiewem, ale przecież ptaki śpiewają, a puszczyk to niezwykły ptak. Przylatuje kilka razy w tygodniu i słychać ją w różnych miejscach ogrodu. Głos puszczyka, w starych podaniach całej Europy, miał zwiastować nieszczęście
„Gdy się puszczyk
drze, to się djabły radują. Przedrzeźniający głos puhacza „Wywiedź, wywiedź!”
(na cmentarz) uważają za śmiech szatana. Puszczyk w ogóle pozostaje w bliskich
stosunkach z djabłem, towarzyszy mu i służy. Sowa w mniemaniu ludu naszego
powstała z czarta, dlatego nie znosi światła dziennego. Djabeł i czarownica
przybiera nieraz postać, sowy.
I lud ruski wierzy, że sowa jest ptakiem złowróżbnym.
Ażeby odwrócić nieszczęście od domu, obory lub stajni, zastrzeloną sowę
przybijają na drzwiach mówiąc: Już więcej nic nie zrobisz! Gdy puhacz krzyczy
na dachu, ktoś z domowników umrze. Gdy znajduje się na strychu, to padnie
bydło. Lud w Witkowie widząc go wieczorem na drzewie, mówi, że to szatan, głos
jego uważają za śmiech szatana. Puhacz towarzyszy złym duchom (Stanisławów).
Głos sowy lub puhacza, odzywającego się kilkakrotnie na dachu domu, oznajmia
Czechom rychłą śmierć jednego z rodziny (1823). Puhacz (tuhi) wydający
przeraźliwy głos wróży i Chorwatom śmierć w domu, nad którym usiądzie. Niemiły
krzyk sowy i puhacza w pobliżu zagrody, albo nad chatą tłómaczą Serbowie w
Bośni jako zapowiedź rychłej śmierci gospodarza lub gospodyni. Nie wymawiają
imienia sowy (jejina), zwą ją, aby uniknąć złego, wielką czarodziejką.
Puszczyk, zwany w Niemczech ptakiem śmierci (Totenvogel), woła swym osobliwym
głosem:
Kom mit, Kom mit,
Bring Schiff und Spaten mit.
Pójdź z
nami, Pójdź z nami,
Przynieś z sobą rydel i łopatę.
Sowę, zwaną trupim ptakiem, zapowiada w Dytmarskiem skon w domu, ponad którym leci, podobnie jak zlatywanie około domu wron. Szymon Grunau w Kronice z 16 wieku podaje między wróżbami ludu pruskiego z krzyków ptaków następującą: Kiedy puhacz krzyczy trzy razy z rzędu na jednym domu, oznacza to, że ktoś z tego domu umrze. Zbieranie się gromadne sów jest oznaką bliskiego pogrzebu (w Bretanji). Sowa na dachu krzycząca wróży śmierć i Rumunom. U Albanczyków istnieje podobny do naszego przesąd, że sowa, na dachu siedząca, przepowiada śmierć domownikom a brzemiennej dziewczynie nieszczęście, równające się śmierci. Puhacz jest u Włochów wróżbą śmierci, gdy „siadłszy na dachu odezwie się swym złowrogim głosem, za trzy dni śmierć wejdzie w dom”. Chory gdy usłyszy jego wołanie, przygotowuje się na śmierć. Jak wycie psa, tak i krzyk nocny sowy bywa u Sycylijczyków przepowiednią śmierci. „
Podobne wierzenia i przesądy związane są z innym gatunkiem sowy- pójdźką
„„Krzyk sowy nad domem jest złą wróżbą a mianowicie tak zwanej pójdźki (Strix noctua), której głos podobny do pójdź! pójdź! jeżeli uporczywie się powtarza, to wróżba, że jedna z miejscowych osób pójdzie na tamten świat w ciągu roku. Jeżeli pójdźka zawoła w stronie głowy chorego, to przepowiada, że z łoża już nie wstanie. W ogóle nocny charakter tego ptaka, jego wzrok rozumny i lot dziwnie cichy, nadały mu pewne cechy tajemniczości.„
Gloger Z. 1877 „Zabobony i mniemania ludu nadnarwiańskiego tyczące ptaków, płazów i owadów„
https://plamkamazurka.pl/2015/07/krzyk-sowy-nad-domem/
Pójdźki u nas nie słyszałam, natomiast puszczyki śpiewają nie tylko w naszym ogrodzie, ale i w pobliskich zagajnikach. Najczęściej słyszę je jesienią. Kiedyś ich głos wywoływał we mnie niepokój, teraz czekam, kiedy się odezwą. Oswoiłam się z tymi nawoływaniami i już nie budzą we mnie lęku.
To jedno ze zdjęć, jakie zamieściłam w tamtym poście
O puszczyku zwyczajnym tu:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Puszczyk_zwyczajny
Blogger nie odpuszcza. Wciska mi nowy Interfejs, ćwiczy mnie równo i testuje moją cierpliwość. Jestem uparta, nie daję się, powoli zaczynam ten "pasztet" ogarniać.😀
A propos pasztet- wczoraj upiekłam mój pierwszy pasztet. Nie do wiary- tyle lat przeżyłam i dopiero upiekłam pierwszy pasztet😁😁😁😂 I ogłaszam sukces na tym polu- pasztet jest pycha!