Jeżeli ktoś przypomina sobie
wiosenne prognozy pogody, to według nich powinna właśnie być susza stulecia.
No, ja tam nie wiem, ale jakoś tej suszy nie widzę. Wprost przeciwnie, od
trzech miesięcy ogród zalewany jest notorycznie. Nie pomogły nawet te kilkukrotne
tygodniowe upały. Jak tylko podeschło, zaraz lunęło i na nowo grzęzawisko się
robiło. I teraz też jesteśmy po dwudniowych opadach. Przeszłam przez ogród-
zaczynają gnić drzewa ozdobne. Tego jeszcze nie było. To, że kwiaty gniły,
owszem, zdarzało się. Ostatnio zgnił krzak białego bzu, a w zeszłym roku forsycja,
ale żeby duże drzewo zgniło? Dwa lata temu przewróciło się parę modrzewi, bo w
sadzie, za ogrodem, woda stała i nie miała dokąd zejść, co w naszym lasku skutkowało
podtopieniem tych drzew. A teraz dochodzę do wniosku, że jak porządnie nie
przetnę krzewów, nie wytnę paru z nich, to nadal nie dojdzie w te miejsca słońce,
ani wiatr, ziemia wiecznie będzie tam mocno mokra. Sytuację pogarsza rosnąca za
płotem kukurydza, wysoka na 3 metry, która zatrzymuje cały ruch powierza.
Gdybym wiedziała, że w przyszłym roku, na tym polu, sąsiad zasadzi zboże, to
powiało by optymizmem, ogród prędzej by się suszył, ale sąsiad wynajął pole
innemu, a ten sadzi na okrągło właśnie kukurydzę. Nijak to się ma do poprawnej
gospodarki, jednak tak tu jest. Nic innego się tak nie opłaca, jak kukurydza,
toteż sadzą ją cały czas, nie bacząc na płodozmiany. Zatem zastało mi
przetrzebienie krzewów. Niektóre są bardzo stare, mają po 30 lat, dlatego te i
tak poszłyby pod piłę, ale są inne rośliny, jak aralia japońska- będzie mi
jej bardzo żal.
Aralię przyniósł mi ojciec
20 lat temu i posadziłam ją, nie wiedząc, jak się sadzonka nazywa. Początkowo
mnie złościła, bo trudno ją było utrzymać w ryzach, a każde jej przycinanie
Kończyło się poranionymi rękoma.
W końcu udało mi się ją uformować i tak
powstała w sumie grupa aralii- z jednego pnia wyrastają trzy.
To bardzo
dekoracyjne drzewo, kwitnie pod koniec sierpnia i jest bardzo miododajne. Jak
jest słoneczna pogoda, na jej kwiatach jest mnóstwo pszczół. Potem ma równie
dekoracyjne owoce- granatowe jagody na baldachach. I piękne liście, mieniące się jesienią w złocie, pomarańczach i brązach.
Niestety, wszystko w niej
jest kłujące- liście, pnie, gałęzie. Ponieważ corocznie wokół pnia pojawia się
w trawniku mnóstwo młodych drzewek, dochodzi jeszcze walka z nimi.
Na razie
gnije jeden pień i liście, ale liście na pozostałych pniach już żółkną i nie jest to
przejaw jesieni. Wprawdzie mogłabym posadzić nową aralię gdzie indziej, jednak
muszę się zastanowić, bo jest ona dosyć wysoka i nie mogę sobie znowu zacienić
innego miejsca. A może jednak z wiosną się opamięta i będzie po kłopocie?
„Aralia to drzewo z rodziny araliowatych. Gatunek ten liczy
ponad 30 rodzajów z czego najbardziej znana jest aralia japońska popularnie
zwana aralią wysoką. Roślina osiąga wysokość dochodzącą do 7-8 metrów, ma dość
grube, pałkowate, wzniesione do góry gałęzie na których znajdują się
charakterystyczne kolce. Liście długie, podwójnie lub potrójnie pierzaste,
dochodzą do metra długości. Liście stanowią główną wartość dekoracyjną drzewa.
Kwiaty białe, wiechowate, pojawiają się pod koniec lata lub na początku
jesieni. Kwiaty swoim zapachem często odwiedzane są przez pszczoły i motyle.
Jesienią z kwiatów pojawiają się drobne czarne owoce zebrane po kilkanaście
sztuk na jednym gronie. Pod koniec września liście nabierają czerwono, -żółto
-pomarańczowej barwy i zachwycają swoim urokiem.”
„Aralia pochodzi z odległych krajów Azji, uważanych przez
niektórych za magiczne. – To ze względu na jej wygląd – podkreśla Jarosław
Mikietyński, ogrodnik z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w
Bydgoszczy. – Aralia ma pień najczęściej obrośnięty kolcami. Również na dużych,
nawet 60-centymetrowych liściach, rosną kolce, sterczące do góry. Mówi się, że
to kolce diabła, dlatego aralia nazywana jest niekiedy drzewem diabła. Czasem
liście mają nawet metr.
W medycynie Dalekiego Wschodu korzenie aralii sercowatej są
wykorzystywane jako substytut korzenia żeń-szenia. Łagodzi stany zapalne, ból i
gorączkę.”