niedziela, 11 czerwca 2023

Cieszyńskie (niektóre) kamienice- domy o bogatej historii.

Na spotkanie szliśmy skrótem- wąską uliczką, która nosi nazwę adekwatną do nachylenia- Stroma.  Kończy się ona bramą- podcieniem. 

 Z lewej strony dobudowany nowoczesny budynek Książnicy Cieszyńskiej

Fragment kamieniczki, którą mijaliśmy


Z bramy wychodzi się na ulicę Menniczą. Brama należy do kamienicy o bogatej historii.

"Jerzy Fryderyk wolny baron Bludowski z Błędowic, Joanna Sydonia hrabianka Collona. Zbudowany w 1719 roku. Bóg w Trójcy jedyny niech będzie opiekunem wszystkich wchodzących i wychodzących. Taki napis w języku łacińskim znajdujemy na tablicy, umieszczonej na wysokości II piętra kamienicy o neobarokowej elewacji. Być może, założona już pod koniec XIII w. wieku mennica książęca miała tu swoją siedzibę aż do połowy XVII w. Przez jakiś czas kamienicę zajmowali jezuici, którą w 1704 r. nabył baron Jerzy Fryderyk Bludowski, nadając jej przybliżony do obecnego kształt. Jerzy Fryderyk Bludowski (1655 - 1730), właściciel kilku wsi w północnej części księstwa cieszyńskiego był jednym z głównych orędowników zabiegających o zezwolenie na budowę kościoła ewangelickiego w Cieszynie, kolatorem i kuratorem kościoła Jezusowego. Jego zbiory biblioteczne dały początek Bibliotece Zborowej. Dziś, dawna kamienica Bludowskich, pięknie odnowiona i połączona z nowoczesnym pawilonem, jest od 2002 r. siedzibą Książnicy Cieszyńskiej, placówki o statucie naukowym, w której zbiorach znajduje się 130 000 tomów dzieł, począwszy od rękopisów i starodruków po wydawnictwa współczesne."

 A tu herb i napis wmurowany w ścianę kamienicy.

Tak kamienica wyglądała w 1900 roku. Skwer przed teatrem był zwykłym placem.


 A tak w latach 20.


Kiedy wychodzimy na ulicę Menniczą, mamy przed sobą ładny skwer, na którym odbywają się spotkania różnego typu, a za nim jest budynek teatru.


Cieszyn jest bardzo starym miastem, dlatego mnóstwo w nim kamienic godnych uwagi. Wprawdzie miasto strawił dwukrotnie pożar, ale bardzo szybko zostało odbudowane. W miejsce niskiej zabudowy, powstały piękne kamienice, których właścicielami byli kupcy oraz bogaci rzemieślnicy, a także mieszczaństwo, które miało również wiejskie majątki.

A jak już mowa o Cieszynie, to warto wspomnieć skąd pochodzi jego nazwa. Otóż w ogólnym mniemaniu, nazwa „Cieszyn” pochodzi od słowa cieszyć się. I krąży legenda, że w miejscu, gdzie stoi stara studnia, spotkali się trzej bracia- Lech, Mieszko oraz Cieszko. Spotkanie tak ucieszyło braci, że miejsce nazwano „Cieszyn”. I teraz jest pytanie- kiedy w języku polskim pojawiło się słowo cieszyć się, bo w staropolskim używano raczej słowa radować się.

Skąd, zatem, wzięła się ta historia o powstaniu nazwy miasta? Otóż:

 „Urzędnik z Ratusza z okazji 1200. rocznicy założenia miasta wymyśla nowe podanie o założeniu Cieszyna. Niemożliwe? Dwieście lat temu taka sztuka się udała!

Urzędnik ten nazywał się Alojzy Kaufmann. Pochodził z Widnawy, skończył gimnazjum w Cieszynie i studia prawnicze w Pradze. W 1804 roku powrócił nad Olzę i zaczął pracować w miejskich władzach. Załatwił dla Cieszyna nocne oświetlenie, zorganizował amatorską grupę teatralną (dochód z niej był przeznaczony na cele charytatywne) i bezskutecznie starał się o budowę pomnika Leopolda Jana Szersznika.

Trzech braci kontra książę
W 1810 roku Alojzy Kaufmann brał udział w organizacji uroczystości związanych z 1000. rocznicą legendarnego założenia miasta. W kronikach z tego okresu i wcześniejszych nie znajdziemy nigdzie informacji, że Cieszyn założyło trzech braci. Założycielem był książę Cieszymir (albo Kazimierz) – i tyle.

Po raz pierwszy publicznie wersję z trzema braćmi Kaufmann opowiedział w 1817 roku, kiedy Cieszyn odwiedził cesarz Franciszek I. Kilka lat później uwiecznił ją w swojej „Kronice miasta Cieszyna", pisząc, że było to „podanie ludowe”.

Warto dodać, że Alojzy Kaufmann od roku 1814 przez 33 (!) lata sprawował urząd burmistrza, ustanawiając rekord wśród włodarzy miasta.”

A teraz o prawdopodobnym pochodzeniu nazwy miasta.

„Na długo przed tym zanim Alojzy Kaufmann, XIX-wieczny burmistrz cieszyński, wymyślił znaną wszystkim legendę o Trzech Braciach, którzy mieli się spotkać przy źródełku, i tak się cieszyć z tego spotkania, by później założyć w tym miejscu osadę nazwaną Cieszynem, kronikarze i historycy wymieniali tylko jednego mężczyznę jako założyciela Cieszyna. Miał na imię Cieszymir, był księciem i założył Cieszyn. No i w sumie tyle o nim wiemy, bo reszta plącze się nieco w odmętach historii i fantastyki.”

Z ulicy Menniczej wychodzimy na ulicę Głęboką.

Widok na ulicę, biegnącą w górę ku rynkowi. W oddali wieża Ratusza.


 

Fragment Głębokiej, biegnący od Menniczej do Zamkowej.W oddali Wieża Piastowska.  Bliżej Pomnik Ślązaczki na tle zamku.

 

Tu widok od strony ulicy Zamkowej. Pięknie widać, dlaczego ulica miała nazwę Głęboka.

Ulica Głęboka jest najstarszą, główną i najbardziej reprezentacyjną arterią Cieszyna..

„Już przed wiekami ukształtowały się w Cieszynie dwa ośrodki władzy: ważniejszy – książęcy - na Wzgórzu Zamkowym oraz podporządkowany mu przez długie wieki miejski, ulokowany w ratuszu na Rynku. Obydwa miejsca łączyła najważniejsza ulica w mieście, czyli dzisiejsza Głęboka, dawniej zwana Polską. Głęboką stała się, kiedy powierzchnia jezdni znalazła się sporo poniżej wejść do okolicznych kamienic. Dawną, niską i krytą gontami zabudowę miasta zniszczył katastrofalny pożar z końca XVIII wieku. Tylko na krótkim odcinku zachowały się domy z podcieniami, które kiedyś wyróżniały tę ulicę. W XIX wieku nabrała znaczenia – stała się reprezentacyjną arterią z najlepszymi hotelami, restauracjami, kawiarniami i zakładami usługowymi. Nosiła wówczas imię Arcyksiężnej Stefanii. Jej zabudowa pochodzi głównie z drugiej połowy XIX i początku XX wieku. Tylko kilka, skromniejszych zresztą budynków (numery 22, 24, 27), pochodzi z XVII lub XVIII stulecia.”

Ponieważ Cieszyn znam prawie od urodzenia, to pamiętam jeszcze czasy, kiedy ulica Głęboka nosiła nazwę Armii Czerwonej. Po transformacji, w latach 90. XX wieku, ulica odzyskała pierwotną nazwę i do teraz nosi nazwę Głęboka.

 Kamienice, którym zrobiłam zdjęcia, znajdują się w dolnym odcinku  ulicy, Głębokiej, od skrzyżowania z ulicą Menniczą do  ulicy Zamkowej

 


"Narożna kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 217. Numer posesji był podwójny. Dla ówczesnej Kronprinzessin Stephaniestrasse był to nr 48 (w okresie międzywojnia zmieniony na nr 44), zaś dla Münzgasse nr 1. Budynek wzniesiono podług projektu Ludwiga Kametza w 1897 r., w miejscu wyburzonego obiektu, który jest widoczny na mapie katastralnej Cieszyna z 1836 r. pod nr 234. Ostatnim właścicielem był Wilhelm Berger - szewc. Właścicielem nowej kamienicy był również Wilhelm Berger i to aż do maja 1905 r., kiedy w drodze egzekucji majątkowej przeszła za 65 500 koron na własność cieszyńskiego budowniczego Ludwiga Kametza. W okresie międzywojnia była w posiadaniu Józefa i Marii Brzósków."


 

"Kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 10. Numer posesji był 45. Obiekt został wzniesiony w 1904 r. przez Alberta Dostala dla Gustava Heuermanna - kupca i handlarza. Wcześniej w miejscu tym stał dom należący do rodziny Kendziur, która tradycyjnie trudniła się kuśnierstwem. Obiekt ten jest widoczny na mapie katastralnej Cieszyna z 1836 r. pod numerem 215. Do rodziny Heuermanna kamienica należała również w okresie międzywojnia. Edward Heuermann prowadził tu agencję Towarzystwa Ubezpieczeń "ORZEŁ"".

"Kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 9. Numer posesji był 47. Budynek został wzniesiony w 1882 r. przez Frtitza Fuldę dla handlarza zbożem Markusa Feinera. Wcześniej w miejscu tym znajdował się jednokondygnacyjny dom Marii Bogel, który jest widoczny na mapie katastralnej Cieszyna z 1836 r. pod numerem 216. Przed 1885 r. kamienica przeszła na własność szewca Franza Schwehelki. W 1900 r. budynek nabył Anton Lewinski, który prowadził sklep z galanterią. W okresie międzywojnia kamienica nadal należała do Antoniego Lewinskiego."


"Kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 359. Numer posesji był 49. Obiekt wzniósł w 1910 r. Josef Nossek na miejscu wyburzonego domu Silviusa Klimoscha erbena, gdzie m.in. znajdował się sklep ,,pod Angielką,, z towarami łokciowymi L.J.Barthy. Właścicielem nowej kamienicy była rodzina Lewinskich. W okresie międzywojnia należała po części do rodziny Lewinskich oraz Hildy Hulek"


"Kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 221. Numer posesji był 56 (w okresie międzywojnia zmieniony na nr 52). Budynek wzniesiono w 1904 r. dla Gottfrieda Spacha i Josefa Nosska na miejscu poprzedniego budynku, który również należał do Gottfrieda Spacha. W okresie międzywojnia kamienica należał do Josefa Nosska - budowniczy."

Kamienica 54




" Kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 222. Numer posesji był 58 (w okresie międzywojnia zmieniony na nr 54). Budynek wzniesiono w 1905 r. dla Charlotty Kohn na miejscu poprzedniego budynku, który również należał do powyższej osoby. W okresie międzywojnia budynek należał do rodziny Kohnów oraz siedmiu współwłaścicieli. W okresie PRLu rozpoczął tu działalność bar kawowy kat. III "Mocca".

Do barku "Mocca" latałam w czasach szkolnych. 

 Ponieważ partery kamienic są nieciekawe, robiłam niektórym zdjęcia tylko górnej elewacji.

 "Kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 6. Numer posesji był 55. Budynek został wzniesiony w 1901 r. przez Johanna Schneidera dla Franza i Amalii Prochasków w miejscu wyburzonego domu Johanna Sochy. W okresie międzywojnia kamienica należała do Józefa Stańka."

 Czysta secesja.




"Kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 226. Numer posesji był 66 (w okresie międzywojnia zmieniony na nr 62). Budynek wzniesiono w 1911 r. dla Eduarda i Anny Raschków na miejscu poprzedniego budynku, który również należał do powyższej rodziny. Eduard Raschka był aptekarzem, który otworzył własną aptekę nazywaną ,,Pod aniołem,, w maju 1880 r., w tym okresie właścicielem budynku był Kaschitchka. W okresie międzywojnia również należał do rodziny (spadkobiercy) Raschków. W latach 1870-1894 znajdował się tu foto-atelier Heinricha Jandaurka"


 "Kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 5. Numer posesji był 57. Obiekt został wzniesiony w 1902 r. w miejscu wyburzonego domu Carla Zachela. Projekt oraz prace budowlane wykonał Albert Dostal. Właścicielem nowej kamienicy był Max Mandl - kupiec. W okresie międzywojnia budynek należał do Elżbiety Mandl. W przyziemiu mieści się najstarsza działająca nieprzerwanie pizzeria w Cieszynie (założona w roku 1980)."

Robiłam zdjęcia, przede wszystkim, odnowionym kamienicom. Kilka czeka na solidne remonty elewacji.

Skrzyżowanie ulic Głębokiej z Zamkową. Widok na most graniczny (Most Przyjaźni).

 Parę zdjęć mostu z minionych lat.

 


A ja pamiętam takie widoki szlabany, kolejki kilkukilometrowe, trzepanie po polskiej i po czeskiej stronie.

Piękna kamienica przy ulicy Zamkowej (przy moście)


O tej kamienicy znalazłam tylko informację, że przed wojną należała do Richarda Grünbauma.

I jeszcze klimatyczna kamieniczka na rogu Zamkowej i Głębokiej


 Na rogu bardzo długo funkcjonowała restauracja "Zamkowa". Całkiem niezłe jedzonko w niej dawali. Potem był tam ciuchland, teraz sklep z chińskim obuwiem. Obok piekarnia, w której można kupić nie tylko chleb, ale i różne ciasta, ciastka, ciasteczka.

Przed wojną kamieniczka wyglądała tak.


 "Narożna kamienica przypisana była do dzielnicy Miasto z numerem konskrypcyjnym 227. Numer posesji był podwójny, dla ówczesnej ul. Schlossgasse był to nr 10, zaś dla Kronprinzessin Stephaniestraße nr 68 (numery przypisano w 1892 r.). Obiekt potocznie nazywany "na Kajzarowcu" notowany jest od najstarszej Książki Adresowej Cieszyna z 1874 r., gdzie ówczesnym właścicielem był Laurenz Jurnitschek (pisany też Jurniczek). Od około 1881 r. obiekt przeszedł na własność Caroliny i Ottilii Jurnitschek. Do ponownej zmiany doszło przed 1894 r., kiedy nabyta została przez Adama Siwego. W 1905 r. kamienica należała do Adama i Anny Siwych a od mniej więcej 1913 r. do Anny Siwej - spadkobierca. Ostatnią zmianą jaką odnotowuje książka adresowa pochodzi z 1926 r., wtedy należała do Zuzanny i Jana Kiedroniów (w tym okresie zmieniono nr posesji na 64). W budynku od samego początku znajdował się szynk i restauracja, który często zmieniał swego dzierżawcę. W 1874 r. Salomon Ripper, 1877 r. Josef Glesinger, 1886 r. Josef Filipp, 1894 r. Adam Siwy, 1905 r. Josef Kubisch, 1914 r. Rudolf Buchta junior, 1926 r. Andrzej Kłapsia."

Jeszcze tylko plakat, przypominający nam o celu cieszyńskiego spotkania i to by było dzisiaj wszystko. 


 

 

Źródła treści i zdjęć

http://www.principatusteschinensis.pl/2016/02/cieszymir-pierwszy-ksiaze-na-cieszynie.html

https://gazetacodzienna.pl/node/87297

https://www.slaskie.travel/culturalheritage/2657/zabytkowa-zabudowa-ul-glebokiej-w-cieszynie

 https://fotopolska.eu/Cieszyn/



35 komentarzy:

  1. Bardzo ladno miasto ten Cieszyn. A legenda o radości braci bardzo mi się podoba, mógłby, ktoś wymyślę coś o Lublinie, bo nic konkretnego etymologicznie nie znamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszyn jest coraz ładniejszy. pieni.adze z Unii zrobiły swoje.
      Na temat Lublina zajrzyj
      https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/lublin-geneza-nazwy/

      Usuń
    2. Żadna z tych wersji mi się nie podoba, a już najdziwniejsza to ta z karpiem lub linem😀
      Pewnie nazwa rzeczywiście pochodzi od Lubli jakiegoś, tak jak Poznań od Poznana, ale wolałabym coś bardziej romantycznego jak Żoliborz. Albo ciekawszą legendę, że Lublin od słowa luby, czyli ukochany, nazwę wywodzi i miejsce miała za czasów pradawnych jakaś tragiczna historia miłosna w kozim grodzie 😀

      Usuń
    3. Czyli lubisz romantycznie:):):) 'Siedział Lubin pod gruszą i śpiewał ukochanej: Ja tiebia lublju moja ty Lubow.... I tak lubowali, lublinowali, aż miejsce nazwano Lublin
      No, a może ta wersja?
      https://lublin.naszemiasto.pl/nazwa-miasta-lublin-pochodzi-od-celtow-list-czytelnika/ar/c4-2796160

      Usuń
    4. I taka śliczna wersja- mnie się podoba, taka ekologiczna:)
      https://www.lubelskie24.info/skad-pochodzi-nazwa-lublin/

      Usuń
    5. Miasgo świerkow rzeczywiście brzmi ładnie, natomiast pętla i staw kojarzy mi się z miejscem samobójstw, szczerze mówiąc😉

      Usuń
    6. :):):):):) Staw to staw, lepsze to niż inne wersje oprócz celtyckiej i ze świerkami.

      Usuń
  2. Byłam w Cieszynie ze dwa razy, ma fajny klimat, choć wielu z prezentowanych przez Ciebie detali nie zauważyłam, za mało czasu na wszystko.
    Dobrze, że zamieściłaś tez wygląd tych samych miejsc sprzed lat, to daje obraz zmian, jakie zaszły.
    Zdobienia fasad wielu kamienic są imponujące!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tylko kilka i to odnowionych i tylko fragment ulicy. W zasadzie na Głębokiej to nawet każda mała kamieniczka ma jakieś zdobienia. W całym Cieszynie jest mnóstwo zabytkowych kamienic. W ogóle miasto jest bardzo "historyczne".
      Jest sporo starych zdjęć Cieszyna, ale trzeba trochę pogrzebać w Necie.

      Usuń
  3. Cieszyn to moje ulubione miasto w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszyn mi się podoba, ale czy jest ulubiony? To paskudne miasto do mieszkania, wszędzie pod górkę, a cesarskie naleciałości typu "I co zrobisz, jak nic nie zrobisz" widać w działaniach tutejszej społeczności. Cieszyn tak, Cieszyniacy nie.
      I... może by się anonim chociaż podpisał?.

      Usuń
  4. Co pozostanie po nas?
    Wypadałoby się zastanowić - popiół czy diament?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po mnie popiół:) Diamentów coraz mniej. Czasem zastanawiam się, jak wyglądała wieś w młodości mojego dziadka i jak będzie wyglądać po tym, jak odejdę. A dom mojej babci jej prawnuczka zburzyła- teraz ma tam garaże i trawniki. Kompletnie inaczej to miejsce wygląda niż za życia dziadków i jakie ja jeszcze pamiętam. Czy właściciel domu moich rodziców, a teraz siostry, przypuszczali, że zostanie do niego dobudowany "bliźniak", a całość przybierze kształt dworu polskiego? Na naszej ulicy , kiedy się ty przyprowadziłam było 7 domów. teraz jest ich 10 i jeden w planach. W ciągu 20 lat wokół wybudowano 8 nowych domów i dwa są w budowie.
      Cieszyn też się zmienia, ale w obrębie starówki renowacje są pod dyktando konserwatora i wolno odnawianie idzie.
      Znam Cieszyn od 60 lat, mieszkałam w nim sporo czasu. Bardzo dużo się zmieniło, bardzo.

      Usuń
    2. Mój brat, który mieszka w Bielsku zawsze o Cieszynie mówi z sentymentem

      Usuń
    3. Bo turystycznie to jest bardzo ładne miasto, ale mieszkać w nim trudno- brak parkingów blisko centrum, wszędzie pod górkę i od parkingów daleko (a parkingi male i w dziwnych miejscach). Komunikacja miejska też jeszcze "dziurawa".
      Tak pochodzić na ludzie, wolniutko to OK, ale atrakcje turystyczne też są od siebie oddalone ( no i te stromizny do pokonania).
      Mieszkałam spory kawał czasu w Bielsku-Białej- zdecydowanie bardziej przyjazne miasto dla mieszkańców. Szczerze, wolę Bielsko od Cieszyna.

      Usuń
  5. Nie pamiętam czy byłem w Cieszynie czy nie. Niby na mapie Google mam zaznaczone, że byłem, jednak nie szczególnie to pamiętam. Hmmm... Za to jednym z moich ulubionych miast jest Przemyśl. W sumie nie wiem dlaczego. :) Ale chemia pojawiła się między nami od pierwszej doby spędzonej w tym mieście, w sumie z 10 dni spędziłem tam.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez Przemyśl przejeżdżałam. Nie znam miasta. Ale byłam w Krasiczynie i obejrzałam sobie pałac. Mam takie wrażenie, że Cieszyna się nie zapomina. To jednak bardzo charakterystyczne miasto. No i ta granica dzieląca miasto na pół.

      Usuń
    2. No w sumie racja, ciężko zapomnieć takie charakterystyczne miejsca. Jednak ja czasem jakoś tak mam, że brakuje mi pewności, że gdzieś byłem faktycznie. Tylko mi się wydaje wtedy. :)

      Krasiczyn to chyba odwiedziłem, coś mi mówi połączenie z pałacem nazwy miejscowości.

      Usuń
    3. Może nie sam Cieszyn się pamięta, co takie trzy charakterystyczne miejsca- Wzgórze Zamkowe z Wieżą Piastowską, przejścia graniczne (dwa mosty) oraz Studnię Trzech Braci.
      Tak Cieszyn kojarzą turyści. No może jeszcze rynek z Florianem ( fontanna z figurą Floriana)
      W Krasiczynie byłam 15 lat temu, teraz jest tam chyba jeszcze ładniej.

      Usuń
    4. ? To coś mi się zupełnie nie składa, nie pamiętam takich miejsc. Hmmm...

      W Krasiczynie nie pamiętam kiedy byłem. W sumie wiele miejscowości się zmieniło na plus przez lata.

      Usuń
    5. Albo nie byleś, albo masz kosmiczną dziurę w pamięci:):):):) Zdarza się.

      Usuń
  6. Szczerze mówiąc jak zacząłem sobie na mapie Googla zaznaczać gwiazdkami miejsca w Polsce i poza to wyszła naprawdę imponująca ich liczba. Z Rodzicami jak chodziłem do szkoły szczególnie dużo zwiedzałem w wakacje czy jakieś tam inne wolne dni. Jakoś się tak złożyło, że chyba ze trzy lata temu byłem gdzieś dalej od Warszawy niż 50-60 kilometrów. W sumie brakuje mi nieco zwiedzania Polski, na szczęście da się to jakoś naprawić. :)

    Sam już nie wiem jak to z tym Cieszynem u mnie jest. Najwyżej pojadę kiedyś i może sobie coś przypomnę czy byłem czy nie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mam rękę dziś. Chciałem się podpiąć, a założyłem nowy wątek .

      Usuń
    2. :):):):):):) Z Warszawy do Cieszyna jest około 400 kilometrów. Jak wjedziesz na szosę szybkiego ruchu, a potem na A1, to jesteś w ciągu 3 godzin na miejscu. A potem jeszcze 300 kilometrów i Wiedeń.
      Polska jest bardzo klimatycznym krajem i ma mnóstwo różnorodnych krajobrazów. Miejsc do zwiedzania sporo. Też zwiedziłam w Polsce sporo i ciągle mam niedosyt.

      Usuń
    3. Ale mnie kusisz. :)

      Jeszcze nie bardzo poznałem wschodnią część naszego kraju. Jak do tej pory byłem dłużej tylko w okolicy Sejn. Muszę powiedzieć, że okolice spokojne, w atmosferze przypominało mi to trochę Warmię (a dokładnie wyspę na jednym z jezior, gdzie domek letniskowy mają nasi znajomi, bywały takie dni, że wokół na działkach, których na wyspie jest z 10 nie było nikogo poza naszą grupą).

      Usuń
    4. Na Mazurach i Warmii oraz ciut niżej w stronę Białegostoku byłam parę razy, ale raczej nad jeziorami i na spływie kajakowym Czarną Hańczą. Trochę poznałam Frombork, Szczytno, Mrągowo...Niżej poznałam słynną Kozłówkę, Lublin, Zamość, Biłgoraj...
      W sumie to nie byłam tylko w Poznańskim i Lubuskim:)

      Usuń
    5. Najwięcej, bo właściwie wszystkie ważniejsze miejscowości odwiedziłem nad morzem naszym. Sporo zwiedziłem też w górach. Zachód to średnio, a Wschód to tak jak napisałem mam ledwo muśnięty. :) Czas chyba pomyśleć o nadrabianiu zaległości.

      Usuń
    6. Ano czas pomyśleć, a lato zapowiada się pięknie tego roku. Nadmorskie też zaliczyłam. W Słupsku mam przyszywaną ciotkę, a w Szczecinie drugą:):):) Bywałam, zwiedzałam i inne nadmorskie również z Krynicą Morska włącznie - rejs z Fromborka do Krynicy i z powrotem. Zalew to taki większy staw- nic specjalnego:):):)

      Usuń
    7. Na razie muszę zakończyć etap pod nazwą ,,przeprowadzka". Nie mniej jak będzie jesień w miarę ładna można pomyśleć o jakimś wyjeździe w celu zobaczenia Polski.

      Ja najwięcej zobaczyłem miejscowości blisko morza, takie jak Słupsk, Koszalin mam mniej odwiedzonych. A w Szczecinie mnie jeszcze nie było.

      Usuń
    8. Spoko. :) W sumie w tej książce jest mniej więcej po równo Sienkiewicza i Modrzejewskiej. Na pewno tak jak napisałem nie jest to 1:1 przeniesienie faktów historycznych, fakty stanowią jakby podstawę do snucia przez autora swoich pomysłów, historii.

      Usuń
    9. Może ja jednak inną książkę o samej Modrzejewskiej przeczytam. Na same hasło "Sienkiewicz'"skręca mnie z obrzydzenia.

      Usuń
  7. co ja tu mam do komentowania?... "fajne kamieniczki"?... to akurat truizm... ale fajny tramwaj to już lepiej brzmi... zawsze mnie fascynowały tramwaje w miastach nie uznawanych za "wielkie"... do tej pory nie chcę zapomnieć tramwaja w Grudziądzu... jak byłem dzieciak, to mi się marzył tramwaj w mojej rodzimej stolicy polskiego jedwabiu... tylko kiego wała?... tam wszędzie można z buta, albo na rowerze... ale na tym polegają dziecięce marzenia, że są po części irracjonalne... i tak ma być...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tramwaj w Cieszynie jeździł od dworca kolejowego (piękna budowla), który przed aneksją czeską był głównym dworcem, a teraz jest po czeskiej stronie, aż na ulicę Wyższa Brama/
      Jechał główną ulicą do mostu na Olzie ( teraz "Przyjaźni"), potem z ulicy Zamkowej skręcał w ulicę Głęboka, pod górę, na Rynek. Rynek przecinał pod skosem i wjeżdżał w ulicę Szersznika, potem prze tzw. "Drewniany rynek", wjeżdżał w ulicę Wyższa Brama i jechał nią do końca. Kończył bieg ,mniej więcej na wysokości kościoła ewangelickiego. Pamiętam z dzieciństwa szyny tramwajowe biegnące przez rynek w kocich łbach, ale kiedy chodziłam do LO, szyn już nie było. Z powrotem jechał tą samą trasą. O tym tramwaju śpiewa Nohawica. Obecnie, w ramach atrakcji turystycznej, miasto postawi replikę starego cieszyńskiego tramwaju obok Mostu Przyjaźnie, niedaleko Wzgórza Zamkowego.

      Usuń
  8. Podobają mi się takie kamienice jak na zdjęciu 14. Hotel pod"Brunatnym Jeleniem"istnieje,czy przeoczyłem?
    Teschen.Hotel"Branner Hirsch"
    U nas w powiatowym miasteczku podczas remontu kamieniczek w Rynku dwie się zawaliły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hotel "Pod Brunatnym jeleniem" Istnieje, ale on od zawsze na rynku stał:):):) A ja pokazałam kamienice z maleńkiego fragmentu końcówki ulicy Głębokiej.
      Tak, to jedna z piękniejszych kamienic w Cieszynie.
      Niesamowite- te kamieniczki albo jakaś fuszerka, albo ze starości? Remontować trzeba umieć,zwłaszcza takie starocie. A cieszyńskie kamienice wybudowane są nad starymi piwnicami i lochami, na zboczach, nietrudno o katastrofę budowlaną.

      Usuń