Piątek, 6,30, piękna pogoda, a w ogrodzie dwie paskudy cudnej urody. Jedna siedziała gdzieś w koronach modrzewi i "grzechotała" cichutko (sroki wydają taki głos jakby grzechotką potrząsał), druga siedziała na wierzchołku brzozy. Tę udało mi się "upolować". Siedziała cichutko i rozglądała się wokoło.
Potem obie przeniosły się na modrzew. Chwilę posiedziały razem. I znów się rozdzieliły. Wyraźnie czekały na ofiarę.
A jak mowa o ptasim polowaniu, to udało mi się ocalić gołębia. Kiedy słyszę gęstwinie ogrodzie szamotanie, łopot skrzydeł, szybko lecę, by rozgonić towarzycho. I tym razem tak było. Zaklaskałam kilka razy, pokrzyczałam. Zrobiło się cicho. Po chwili spomiędzy gałęzi świerka „spłynął" majestatycznie jastrząb i pofrunął w pola. No tak, pomyślałam, pewnie rozwalił gniazdo ptasie, albo wiewiórcze. Czekam i widzę lecący od świerka puch ptasi, a potem wykaraskał się na brzeg gałęzi gołąb. Nie miałam czasu dłużej się przyglądać w jakim był stanie. Zresztą cała akcja toczyła się wysoko. Może jastrząb nie zrobił mu większej krzywdy i gołąb przeżył ten atak.
Trochę zdjęć pięknych paskud oraz filmiki. Taki luzik w sam raz na sobotnio-niedzielną labę.
Ja wiem że istnieją drapieżniki i polują, ale zawsze mi żal. Ostatnio koleżanka znalazła małego kwiczolka, zanim się zdecydowała go zabrać zabiły go kawki. Przyroda to nie tylko swiergolace ptaszki i kolorowe rybki , o czym czasami zapominam.
OdpowiedzUsuńPrzyroda w oczach ludzkich jest okrutna. Widzimy te wszystkie bezbronne, a przecież w przyrodzie konsumpcja kwitnie. Mnie też boli widok rozgrzebanego gniazda, I gonię draple z ogrodu, kiedy tylko je widzę. mają inne tereny do polowania. A mnie w myśl przysłowia: "Co z oczu to sercu nie żal" lżej wtedy. Czy to już obłuda, czy zwykłe ludzkie podejście?
UsuńWydaje mi się, że w przypadku przyrody w wydaniu naturalnym to podejście jednego z mieszkancow Ziemi- przecież lew musi coś jeść🙂
UsuńCo innego odwracanie oczu gdy dzieje się zło czynione przez człowieka. Ptak zjadający ptaka mnie smuci, człowiek kamienujący ptaka powinien wywołać stanowcza reakcje.
Są w ogóle typy osobowości, które nie mogą/ nie chcą oglądać pewnych filmów czy czytać niektórych książek, bo to je przerasta, a zło przez to nie zniknie. Ja uważam, że nie zniknie bez działania to fakt, ale lektura czy film maja nas uwrażliwić, pokazać że takie rzeczy się dzieją tu i teraz, a nie za górami, za lasami dawno, dawno temu.
Ja jestem takim człowiekiem, ale nie uważam, że zło zniknie, kiedy nie czytam takich książek. po prostu nie mam ochoty dodawać sobie negatywnych emocji, jak nie muszę.
UsuńMnie bardziej interesują typy reżyserów, którzy kręcą drastyczne sceny, okrutne sceny i zastanawiam się, czy są jakieś granice, bo takie sceny nie tylko źle wpływają na psychikę widza, ale prowokują niektórych do wprowadzenia ich w realu.
Nie uważam, że lektura, albo film uwrażliwiają wszystkich ludzi na zło. Owszem, sporo tak, ale to są ,ludzie wrażliwi i bez filmu, i lektury. Jak ktoś ma nieczułą naturę, to go nic nie uwrażliwi. poza tym wydaje mi się, że takie filmy potrzebują jakiegoś przygotowania emocjonalnego i wiedzy.
Zresztą trudno powiedzieć. A może nie robić takich filmów i nie pokazywać ( instrukcje) jak czynić przemoc? Może wystarczy o tym mówić, bo ludzie i tak to widzą?
Ja z kolei nie uważam, że przestępcy oglądają filmy w celach inspiracji. No i co z filmami, książkami o Auschwitz na przykład?
UsuńMnie się wydaje, że zło powinno być prezentowane ale w kontekście i z pokazanymi konsekwencjami.
Temat szeroki🙂
Przestępcom nie trzeba inspiracji, ale małolatom już tak i to się dzieje- film- niedojrzałe nastolatki- eksperymenty z niesieniem przemocy. Skąd złoczyńcy brali by inspiracje? Z książek, których nie czytają? Nie, właśnie z filmów, bo do kina chodzą i lubują się w takich filmach.
UsuńNo właśnie nie rozumiem, dlaczego są filmy w których nie tylko jest mnóstwo przemocy, ale ich twórcy jakby lubowali się w jej pokazywaniu i eskalują przemoc w kolejnych, i kolejnych scenach?
Czy nauczyciel, który idzie z klasą na film o Holokauście, jest w stanie wszystko wytłumaczyć? Na pewno nie. Wiedza uczniów jest ogólna, a w domach i na podwórku też robi im się pranie mózgów np. gadki antyżydowskie. Idzie na film i chłonie metody eksterminacji- nie widzi bólu, cierpienia, a mechanizmy. Oczywiście, że większość jednak podejdzie z empatią, ale to wszystko zależy od skali wrażliwości.
Zaczęłaś dyskusję od stwierdzenia, że ludzie nie czytają takich książek i nie oglądają takich filmów, bo wydaje im się, ze w ten sposób nie dopuszczą do siebie istnienia zła.
W szkole powiedziałam nauczycielce, że nie przeczytam lektury obozowej, bo nie mam siły... uszanowała. Miałam już wiedzę i dlatego nie chciałam tych okropności czytać. Nigdy nie byłam w Oświęcimiu- ani za moich szkolnych lat, ani jako opiekun wycieczki ze szkół w których pracowałam. Uszanowano. I nie dlatego, że odsuwam zło, ja to zło znam z innych źródeł i to mi wystarczy. Jeżeli ktoś mi powiedział, że tam zabijano ludzi i ich męczono, to mi wystarczy, bo to już jest straszne. To już jest zło.
"Czarownice" palono na stosach. Po co opowiadać ze szczegółami, jak je przedtem dręczono temu, kto nie chce tego słuchać, bo go ta wiedza "boli". Po co teraz męczyć tego człowieka? Ma widzę, że czyniono zło., a ja nie chcę go dręczyć dodatkową okrutną wiedzą.
Odkąd tu mieszkam dość rzadko widuję sroki, ale na warszawskim osiedlu było ich sporo. I sporo było bezdomnych kotów, które na nie polowały. Czasem późnym wieczorem rozlegał się straszliwy skrzek, bo kot się przymierzał do wejścia na drzewo, na którym któraś ze srok miała gniazdo. Za to tu na podwórku w żywopłocie mają gniazdo drozdy, pod dachem oficyny są dwa gniazda wróbli, na brzozie gniazdowała wrona a kotów bezpańskich tu nie ma. I cały rok urzędują gołębie grzywacze i jest mnóstwo kosów. Często jest tak, że idę ulicą, a równolegle ze mną po trawniku skacze kos i tak sobie idziemy spory kawałek razem. A w pobliskim VolksParku widziałam nawet kowalika. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńBogato w ptaki u Ciebie. Kosy jak kury, blisko ludzi i nie boją się. Sroki są hałaśliwe, ale wrony jeszcze bardziej. Wiosną obserwowałam, na parkowych drzewach, kolonię wron. Taki straszny harmider czyniły, że uszy bolały.
UsuńMoże lepiej, że nie ma tam bezpańskich kotów, bo czasem są uciążliwe, ale ciekawa jestem co z miejskimi gryzoniami, bo jednak koty je tępią w miastach.
dlaczego paskudy?... polemizuję stanowczo!... sroki są piękne i co ciekawe, kolorowe, tylko muszą rozłożyć skrzydła i odpowiednio ustawić się do światła, wtedy prezentują całą gamę błękitu... w Wawie kocica się z nimi zawsze droczyła i nawet im kiedyś buchnęła kawałek gołębia (czy może cukrówki?), ale to są obecnie wielkomiejskie ptaki, więc teraz nasze koty nie mają z kim się droczyć...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Napisałam piękne- "paskudy" dotyczy charakterku. Sroki są piękne. Już ten elegancki zestaw czarno biały jest piękny. No mają niesamowita grację w sobie. Ale paskudne szkodniki. Ja wiem, że jeść muszą, niemniej żal trochę tych pisklaków i malutkich wiewiórek oraz innej żywiny:):):):).
UsuńNa wsi sroki raczej nie chodzą po trawnikach, ale kto wie? Może Twoje koty doczekają akcji ze srokami?
Srok namnożyło się trochę, hałaśliwe są strasznie i drapieżne, ale piękne, to fakt!
OdpowiedzUsuńPrzebywam u syna, a obok jego domu jest opuszczony sad. Srok tam mnóstwo i gdy zlatują się naraz, to niezłe widowisko...
U nas srok niewiele. Na razie para przylatuje i nic więcej. W okolicy też ich wiele nie widuję.
UsuńMasz fajnie z tym synowskim ogrodem. Takie miejsca dają spokój a ile można zobaczyć, to już wiesz:)