Wygraliśmy, ale jest mi gorzko, straszliwie gorzko, bo nie tak takie miało być zwycięstwo.
Te niebieskie plamy na mapie Polski to województwa, w których wygrał PiS. I nic to, że pewnie wygrał znikomym procentem głosów, ale jednak wygrał. I jak spojrzeć na mapę to większość ludzi głosujących, jest ludźmi ze wsi, ze ściany wschodniej oraz z południa. Można gadać, że to propaganda pisowska, obiecanki, przekupywanie 500+ itp. zadziałały, jednak było by to zbyt wielkim uproszczeniem.
Ten post to moje przemyślenia, które miałam w ciągu ostatnich paru miesięcy, od kiedy rozpoczęła się kampania przedwyborcza. Materiału do nich dostarczyły mi posty na różnych blogach (i tych za Pis i tych anty) komentarze pod nimi, komentarze pod informacjami na różnych portalach internetowych, oraz moje rozmowy z różnymi ludźmi w realu.
Może będą chaotyczne spisane, ale przecież nie w tym rzecz, by pisać „pod sznurek”, bo jak się po głowie ciągle pałętają myśli to, by brzmiały normalnie, nie będę ich szlifowała.
Ale zacznę może od początku. Kiedy w 2015 roku wybory wygrało PiS, ludzie popierający go, stwierdzili z radością, że oto jest partia, która nareszcie zauważyła szarego człowieka- tego człowieka z dołów społecznych, biednego, niedowartościowanego, często wykluczonego.
PiS to ponoć zrobił i, co za tym poszło, zaczął tych ludzi
„dowartościowywać”- a to finansując (500+ i inne benefity), a to awansując na stanowiska
ludzi bez wykształcenia (na zasadzie- nie ma dyplomu, ale to nie szkodzi), a to
dotując potrzeby gminne. Ogłosił różne programy prospołeczne (np. mieszkanie +,
darmowe leki dla seniorów, karta wielkiej rodziny). Piszę o początkach rządów PiS,
bo potem okazało się, jak to tak naprawdę działa, ale to dopiero druga kadencja
rządów PiS pokazała. Obiecywał, okłamywał, ale ludzie mu wierzyli i nadal wierzą.
To rzekome niedowartościowanie „dołów społecznych” podczas rządów Tuska, a dowartościowanie przez rządy Kaczyńskiego, jest tutaj głównym motywem. Ludzie „wykluczeni”, głównie niższe warstwy miejskie, a przede wszystkim, ludzie ze wsi, czuli się przez wykształciuchów, przez ludzi z miasta, poniżani, niedocenieni.
W naszym społeczeństwie od wieków istnieje przekonanie, że chłop, rolnik, człowiek ze wsi jest tym głupszym, brudniejszym, zacofanym.
Kobieta wiejska to moher, głupia baba, która lata do kościoła i „czyści księdzu buty”, podporządkowana mężowi i rodząca „co rok, to prorok”.
A i jeszcze, wsioki to przecież katopatole. Taki obraz ludzi mieszkających na wsi, w umysłach ludzi z miasta, ciągle funkcjonuje.
Pamiętam czasy, kiedy rozpoczęłam naukę w LO, w stutysięcznym mieście- przyjęto mnie wtedy jako ćwoka ze wsi. To nic, że kończyłam ósmą klasę w szkole w mieście powiatowym, to nic, że mówiłam piękną polszczyzną, to nic, że pochodziłam z rodziny inteligenckiej- matka robiła już wtedy doktorat, a przez dom przewijali się ludzie nauki- nic to nie znaczyło, dla moich miejskich kolegów byłam wsiorą i tyle, bo pochodziłam ze wsi i w dodatku z leśniczówki (no zadupie i już). To ciągle miejsce zamieszkania kształtuje świadomość innych o pozycji i inteligencji człowieka, i ciągle jeszcze ten ze wsi jest gorzej postrzegany.
Nie mam traumy, choć przyznam, że jednak to we mnie tkwi, ale już w innym aspekcie, bo ja jestem mieszkanką wsi od wielu, wielu lat, ale w środku nigdy nie byłam wsiową (niemniej szczycę się tym, że jestem wiejskim człowiekiem) i ja to potrafię w sobie poukładać. Zresztą bardziej mnie teraz to określenie w stosunku do mnie bawi (popatrz mój profil), jednak ciągle zastanawiałam się i zastanawiam dalej, co jest w tych określeniach, co się tym miejskim nie spina, o co im chodzi? Większość polskich wsi jest w miarę nowoczesna (piękne, murowane domy, asfaltowe ulice, nowoczesne gospodarstwa). Ludzie miejscy pchają się na wieś, budują sobie domy… chcą być wsiokami? Ludzie miejscy, kiedy zamieszkają na wsi, próbują urządzać tubylcom życie na własną modłę. Jest to zjawisko dosyć częste, natomiast rzadziej spotyka się ludzi ze wsi, którzy modelują życie ludziom w mieście. Szczerze mówiąc, nie spotkałam się z sytuację, by wiejscy mówili, jak mają żyć ludzie w mieście.
Człowiek ze wsi, to człowiek ze wsi i nic tym miejskim nie przemówi do rozumu, że on im dorównuje na wielu poziomach oraz w wielu aspektach- człowiek wiejski to ciemnogród dla miejskich i tyle. Miejscy jakby nie widzieli, że także mentalność wiejskich się zmienia, nie tylko ich obejścia oraz sposób życia.
I to teraz we mnie zagrało- ta niesprawiedliwość, to wsadzanie do jednego wora przez mieszczuchów, ta pogarda dla wsiowych, a szczególnie dla kobiet wiejskich. Ja to czuję, bo sama przeżyłam te upokorzenia. I oni też to tak czują.
Nie ośmieliłabym się koleżance z wiejskiej ławy szkolnej, która jechała w podstawówce na samych piątkach, powiedzieć jesteś głupia, bo jesteś wyznawcą PiS. Z pewnością nie jest głupia, nie jest głupia i zacofana, jak się sądzi o wielu ludzi ze wsi. Nie jest moherem, nie jest wsiorą w negatywnym tego słowa znaczeniu, bo nie jest. Nie ośmieliłabym się powiedzieć sąsiadce (nie mam pojęcia, jakie ma poglądy i raczej mnie to nie interesuje), że jest głupia tylko dlatego, że mieszka przez całe życie na wsi. Nie jest głupia, często wysnuwa bardzo mądre wnioski podczas naszych rozmów. Nie powiedziałabym drugiej sąsiadce, że jest moherem, bo zalicza wszystkie „nasiadowy” w kościele. Jest przemiłą starszą panią, uczynną, a jakie ma poglądy i spojrzenie na aborcję, nie interesuje mnie. Zresztą nie śmiałabym nawet zapytać. To osoba wierząca taką wiarą prawdziwą, bez zadęcia, a jak tak wierzy, to mogę się domyślać, że jest przeciwna.
To o poglądy wiejskich chodzi mieszczuchom. Z góry zakładają, że jak ktoś ze wsi to głupek, ciemnota, nie zna się i nie ma co z nim dyskutować, szkoda marnować swój jakże piękny inteligencki rozum i cenny czas. No i powiedzcie, jak czulibyście się z takim traktowaniem? Jak czulibyście się, kiedy wypominano by wam ciągle, że mohery, durnie, nieroby, idiotki, stare wiejskie baby, zacofani, katopatole itp.?
I dobiję- na wielu blogach „opozycyjnych” przez całą kampanię leciały takie epitety na wyznawców PiS. Było ciągłe ich obrażanie, czepianie się, wyśmiewanie. Do zrzygania.
A żeby było dziwniej, to na blogach wyznawców PiS takiego zjawiska nie zauważyłam. Owszem były posty urągające rozumowi, ale żadnego obrażania „przeciwnika”. Opisuję to, co przeczytałam, a nie dlatego, że popieram i usprawiedliwiam popieranie PiSu.
Smutno się robi, kiedy widzi się takie zachowanie na blogach antypisowskich, bo dodatkowo osoby piszące posty i komentarze sugerują swoją mądrość, wywyższają się, bo one tak głupio nie myślą, dziwią się wielce, jak można popierać PiS i w ten deseń. Czyli powielają to, co im wyznawcy PiSu zarzucali- niedowartościowanie, wyszydzanie, pogardę, wywyższanie się i wykluczanie propisowców, a zwłaszcza tych ze wsi.
Wynika z tego, iż mimo sumiennych deklaracji, że ci antypisowcy są tolerancyjni, oświeceni, szanują drugiego człowieka, wcale tak nie jest. A wszystko dlatego, że nie potrafią zrozumieć, iż zwolennicy PiSu mają takie samo prawo do swoich niezmiennych poglądów, jak oni. I to, że propisowcy tak samo nie życzą sobie, by ich nawracać, jak nie życzą sobie tego antypisowcy.
Ale natura ludzka jest przewrotna- antypisowcy wzięli sobie za ambicję za wszelką cenę zmienić poglądy pisowców. Dobry kierunek, jednak metody fatalne. Nie znam człowieka, którego nawrócono by przez obrażanie, wyśmiewanie, poniżanie. A taką metodę obrali antypisowcy-ha,ha,ha, jacy oni głupi, ha,ha,ha, ciemnota, ha,ha,ha stare mohery, ha,ha,ha…stare baby…ha,ha,ha,ha katotaliban. A potem zdziwko, że ich „nawracanie” nie działa.
I znów stwierdzam, że na blogach propisowskich nie było tak nachalnych akcji z „nawracaniem”. Wiecie, dlaczego? Oni naprawdę mają stałe poglądy i nic ich nie ruszy. Hmmmmm… ja też mam stałe poglądy i nic mnie nie ruszy, a już na pewno nie zmienię ich wtedy, gdy ktoś mnie będzie obrażał, wyzywał od głupków, idiotów itp. No chyba, że w spokojnej dyskusji, każdy z nas wyłoży swoje argumenty i coś tam w nas drgnie. Ale do tego trzeba czasu, spokoju i rzeczowych rozmów, a nie wrzasków, kopniaków, nadmiernych negatywnych emocji.
I paradoksalnie ci, co najbardziej dzielą przez takie zachowanie, krzyczą z przerażeniem, że społeczeństwo jest tak podzielone, iż nie da się już go skleić, ale nadal drążą tę linię podziału.
Nie jestem propisowska, nigdy nie byłam i nie będę, ale nie znoszę takiej antypisowskiej hipokryzji, braku zrozumienia i tolerancji. Nie znoszę też, jak napiętnuje się wiejskich za każdą rzecz- za wiarę, za poglądy, za zachowania, za tradycję, za sposób wychowywania dzieci, za ulubioną muzykę, za ubiór, za wesela, za obejścia wokół domów, za rośliny w ogródkach itd., itp. Wszystko to z taką nutą wyższości- „no panie, ja bym czegoś takiego nie zrobiła”, „to tylko wsioki tak robią”.
Całe szczęście, że opozycja, ta poważna opozycja parlamentarna, w porę się opamiętała i ruszyła „nawracać’ pokojowo. Ucieszyły mnie te wyjazdy w teren, te spotkania w spokoju, z uśmiechem, ze zrozumieniem. To wysłuchiwanie ludzi ze wsi, ich zadnia, ich poglądów.
Nareszcie ktoś ich potraktował jak równych sobie i to nie w sposób pisowski (bez straszenia, bez obiecanek, bez wmawiania „czarnego luda”), ale w sposób normalny, po partnersku, po ludzku.
I jestem wściekła, że ludzie inteligentni nie potrafią zrozumieć, że ci mniej inteligentni potrzebują czasu, zrozumienia, wyrozumiałości, spokoju, równego traktowania, by pojąć w czym rzecz.
P.S. 1- 17 lat mieszkałam w mieście (w tym 8 lat w bloku w mieście wojewódzkim) to tak dla informacji, że nie do końca jestem tylko wieśniarą:):):):):)
P.S. 2- Owszem prowadziłam akcję, ale gdzie indziej i mogą z całą odpowiedzialnością za słowo stwierdzić, że ani razu nie obraziłam wyznawców PiSu. Akcja dotyczyła ośmieszania rządu, Dudy i Kaczyńskiego oraz na pokazywaniu ich przekrętów, a także agitację na rzecz opozycji- wszystkich opcji opozycyjnych oraz namawiałam kobiety do wzięcia udziału w Wyborach. Możecie wierzyć lub nie i tak to teraz nie ma już znaczenia.
Wyniki wyborów są, jakie są, referendum przepadło i całe szczęście, a ja już nie mam ochoty dalej babrać się tym na moim blogu.
P.S. 3. To są moje przemyślenia, mój blog i według prawa blogowego piszę to, co chcę napisać. Jeżeli ktoś poczuł się dotknięty- jego biznes.
Live is brutal and full of zasadzkas and sometimes kopas w dupas- jeżeli przyjąłeś/przyjęłaś to do siebie, to może i lepiej, masz gotowy materiał do refleksji (nie oczekuję podziękowań).
Każde anonimowe obraźliwe komentarze wytnę.
Jestem ze wsi (urodziłam się w małym miasteczku), ale mieszkałam zawsze na wsi i nadal mieszkam na wsi (kurcze, nie wiem dlaczego na tym blogu czuję, że muszę to podkreślić, żeby nikogo nie urazić, "jestem czarny i mam prawo krytykować czarnych"). Od długiego czasu promujesz myśl, że gdyby ci po lewo tak się nie wywyższali i dali tym po prawo więcej czasu, ci po prawo byliby fajniejsi, podejmowaliby lepsze decyzje i w końcu pojęliby w czym rzecz. Ponieważ jestem dziewczyną ze wsi i znam setki, jeśli nie tysiące, tych po prawo, nie zgadzam się: każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny za swój własny rozwój. Wierzę, że ludzie popierający PiS chcą takiego świata, jaki proponuje PiS (a nie głosują na partię, bo tatuś ich nie kochał i mieli do szkoły pod górkę). Nie zamierzam ich paternalizować: są dorośli, mają swoje wyobrażenie świata, to wyobrażenie nie zgadza się z moim. Jeśli będą chcieli porządkować moje życie wg swoich kolektywnych zapędów, komuś zrobi się przykro. I tyle.
OdpowiedzUsuńPierwszy nawias w pierwszym zdaniu jest oczywiście zupełnie zbędny :)
UsuńMoniko, nie mam pojęcia, dlaczego musisz podkreślać to, że jesteś ze wsi Na Tym Blogu:) Czy nie widzisz, że ja generalnie stoję po stronie ludzi wiejskich i jestem im przychylna niezależnie od tego, jacy są. I kogo nie chcesz urazić? Odebrałaś mój post jako atak na miejskich, prawda?
UsuńNie jest to atak na miejskich, chociaż pokazałam ich w niezbyt korzystnym świetle. Blogi, o których wspomniałam, zresztą nie tylko blogi, ale i inne głosy, jakie brałam pod uwagę, są również wiejskimi głosami. Jestem rozczarowana postawą ludzi uważających się za inteligencję, ludzi światłych ( a anonimowość blogowa pozwala im na popuszczenie hamulców i ukazanie swojej drugiej, paskudnej strony)
Generalnie chodzi mi o to, że rzeczywiście pogarda dla wiejskich kwitła i kwitnie. I to też jest jedna z przyczyn dlaczego wynik tych wyborów jest taki, a nie inny.
Twoje słowa o dorosłości ludzi na wsi zawierają prawdę. Są dorośli, chcą pisowskiego rządu, ich sprawa. Mnie chodzi o to, ze jeżeli antypisowcy chcieli, by wiejscy zmienili poglądy na rządy PiSu, to mogli obrać zupełnie inną drogę perswazji i przekonywania, a nie drogę obrażania, dołowania, wyśmiewania. Zresztą nawet dziś dalej się ten proces toczy.
To antypisowcy są bardziej nachalni w nawracaniu, bo uważają, że ci ludzie we wsi nie wiedzą, co robią, a jak piszesz, oni są dorośli i taką drogę wybrali.
I tak, promuję taka moją myśl, że gdyby dać tym na prawo więcej czasu, podejść do nich normalnie, nie z wyższością, to pewnie część z nich poszłaby inną drogą niż teraz.
Zresztą tak zapewne się teraz stało. Sama wiesz, bo jesteś nauczycielem, że ludzie mają różny poziom intelektualny i jedni szybko łapią, inni wolniej. A sam proces zamiany świadomości potrzebuje dłuższego czasu. Masz przykład ludzi wierzących, teraz odchodzących od kościoła. u nich pewnie trwało to kilka, kilkanaście lat.
Ludzie na wsi są dorośli, ale nie nieomylni, im też jest potrzebny czas, by coś zrozumieć.
Zresztą, ja taką myśl promuję zgodnie z moim przeświadczeniem, że jest to dobra droga, ale mogę się mylić. natomiast nie mam zamiaru brać udziału w sekowaniu ludzi mniej inteligentnych, pal licho wiejskich czy nie wiejskich i obrażać ich tylko dlatego, że myślą wolniej, mają umysły mniej zdolny do przyjmowania nowinek itp.
I jeszcze jedno- człowiek bierze udział w samowychowaniu( inni mają na to też wpływ0 przez całe życie, więc z ta stałością poglądów człowieka jest różnie.
Generalnie odniosłam wrażenie, że jest jakieś poczucie niższości w tym, co piszesz. Rzeczywiście, gdy chodziłam do szkoły w prowincjonalnym mieście, to były grupy "my stąd, oni stamtąd", ale było w tym dużo motywu takiego, że ludzie po prostu znali się z wcześniejszych etapów edukacji. Zawsze byłam z lekka autystyczna i pewne przejawy podziałów społecznych do mnie nie docierały, ale np. mogę stwierdzić, że ludzie ze wsi zabużańskich podkreślali, że są "stąd" (czyli z Dolnego Śląska), a ludzie, którzy przyjechali na wieś z innych regionów nie byli "swoi". I jak to się ma twierdzenia, że byliby fajniejsi, gdyby ktoś ich bardziej kochał?
UsuńMasz rację, że opozycja mogła inaczej wymyślić strategię. Przeszkadzał jej w tym (i pewnie dalej przeszkadza), brak jednego, wyrazistego lidera (wiem, że jest nim Tusk, ale nie dla wszystkich), który potrafiłby opracować strategię słuchając się doradców. Mam wrażenie, że ostatnia zmiana narracji jest efektem takiego pytania się ekspertów d/s wpływu społecznego. I dobrze. Trochę późno, ale lepiej niż wcale.
Natomiast mnie nie przekonuje to "gdyby dać tym na prawo więcej czasu, podejść do nich normalnie, nie z wyższością, to pewnie część z nich poszłaby inną drogą niż teraz". W ośrodkach wiejskich następuje przycinanie, równanie do średniej (czyli kolektywizm). To nie jest efekt tego, że ktoś był dla nich niemiły, to po prostu plemienny sposób zarządzania społecznością. Zawsze jest możliwość zmiany tego myślenia, ale jest to trudne i rzadko (moim zdaniem) zależy od tego, czy ktoś z jakiejś partii mówi miło o danych ludziach. Te procesy zachodzą na poziomie rodziny: niektórzy kopiują sposób funkcjonowania rodziców, a inni się buntują. Pomysł, że gdyby dać czas mojej teściowej, to by sobie podjęła inne decyzje jest karkołomny. Sprawa w gruncie rzeczy ma się tak, że teściowa manipuluje tymi, którymi jeszcze może manipulować. A jej dzieci są same odpowiedzialne za swój rozwój i jeśli teraz są krzywe, to dlatego, że się nie chcą prostować.
No i jeszcze jedna sprawa: wg mapy Polska nadal pęka na pół. A wschód jest piękny. Tylko nie chciałabym tam pracować, musiałabym być od razu milionerką ;)
Zastanowiłam się nad tym kolektywizmem i wpływem rodziny. Tak, to działa na wsiach. Równanie do średniej jest w każdym środowisku. Tak, na wsi raczej się nie wychylano, bo jęzory wiejskie są ostre jak brzytwa. Jednak to też się zmienia. Cały czas twierdzę, że obraz ludności wiejskiej w oczach inteligencji, w oczach ludzi z miasta, jest zafałszowany. A przy okazji powiem jeszcze o tych obrazkach sielskich anielskich, na których widać zagrodę wiejską i podpisy ze wspomnieniami ze wsi u babci. No szlag człowieka może trafić, bo przyjeżdżało takie dziecko na tydzień dwa na wieś i widziało sielski obrazek z kochaną babcią w tle. Wielu ludziom taki obrazek na trwale utkwił w głowach i nie dociera do nich, że życie na wsi było ciężkie, surowe, ale całe szczęście tego już na wsiach nie ma.
UsuńMnie chodziło o czas nie w sensie rok, dwa tylko o dłuższy. W przypadku KO i PiS od początku rządów albo jednej, albo drugiej formacji, czyli przestrzeń czasowa najmniej 20 lat.
Poza tym, te mechanizmy, o których piszesz działają na wsiach, co nie znaczy, że nie można by podjąć próby, by coś zmienić. Teściowa rządzi rodziną? Ok, zacznijmy od teściowej i powoli, powoli zmieniajmy jej świadomość- tu jest ten czas potrzebny, no i metody. A my co? My inteligencja? Łup- głupia baba, mocher, ciemnogród.
W wielu rodzinach wiejskich zmiany wnoszą młodzi i to też już widać, dlatego te różnice procentowe w wygranej PiS w niebieskich obszarach są mniejsze.
Co to znaczy- krzywe. Dla nas krzywe, ale czy mamy prawo od razu ich obrażać.
To nie ja sobie wymyśliłam poczucie niższości, to ludzkie traktowanie je wywołuje. W wielu ludziach tkwi kompleks wsi, a poniżaniem ich, nie pozbędą się go na już.
Nie mam kompleksu niższości z powodu tego, że pochodzę ze wsi. Może dlatego, ze trudno mi było sobie wyobrazić, iż można pogardzać człowiekiem tylko dlatego, że pochodzi ze wsi. Pogardę odczułam dopiero w LO, ale też do mnie nie docierało, że mogą być tak podli ludzie (koleżanki). Zabolało, jednak radziłam sobie z tym i już.
Z prawdziwą pogardą w stosunku do siebie spotkałam się dopiero w blogosferze, ale jestem na tyle silna, by mieć to w nosie.
Moi rodzice byli ze wsi. Mama nawet matury nie miała. Nigdy się nie wstydziłam mojego pochodzenia a na wieś do babć jeździłam bardziej niż chętnie.
OdpowiedzUsuńna wrażliwa na wywyższanie tzw elity. Ogromna część społeczeństwa nie miała żadnej szansy na wykształcenie za to harowali na to, żeby te elity mogły się uczyć i być bohaterami.
Na pisowskie blogi nie chodzę. Ale od pisu chętnie tyle pogardy ze nie umiem się z tego wygrzebać
Rybko- pogarda od PiSu, od Kaczyńskiego, od Dudy, od Morawieckiego i całej tej bandy, ale czy od ludzi bezpośrednio?
UsuńKtoś Cię z tamtej strony nazwał moherem ( mocno wierzysz), katotalibem, idiotką itp.? Imiennie lub po nicku? Ktoś Ci wypominał pochodzenie, miejsce zamieszkania, wykształcenie w sensie ujemnym?
Na blogach propisowskich wypisywane są nie zawsze mądre tezy, informacje itp. ale wyzwisk w nich nie ma.
Wiejscy harowali, a teraz ich te elity opluwają.
Ależ miałam trolli co bez pardonu obrażali i mnie i czytaczki bardzo niepropisowego bloga. Na propisowe blogi nie chodzę i nie wpisuję komentarzy to nikt nie nie mógł wyzywać ale kilka razy zabłądziłam i widziałam wstrętne słowa o ludziach z opozycji.
UsuńAle zgadzam się z tobą, bardzo często spotykam się z nietolerancją wobec myślących inaczej czy widzących ta nietolerancja pochodzi od tych, co o sobie myślą, że są bardzo liberalni. Bardzo mnie to wkurza
Wiesz co, trolle to ja u Ciebie widywałam. Nie pamiętam ich wpisów, nie mam pojęcia, kto tam wchodzi. Mnie długo podejrzewano o trollowanie, ale wpisów nie ujawniono ( taka zabawa w sugerowanie- wiemy kto, wiemy, ale nie pokażemy).
UsuńByć może byli to propisowscy, nie będę podważać Twojego zdania. Jeżeli tak, to pomyliłam się. Swoje wnioski wysnułam na podstawie moich spostrzeżeń. Wchodzę na blogi propisowskich, czytam i wychodzę. Może to taki nawyk- chcę wiedzieć, co w trawie piszczy. Czasem się wkurzę, częściej ubawię. Hmmmmm, nie zawsze jest to tam strawne.
Normalnie wstyd mi, że w moim województwie wygrał PiS, miasta jeszcze nie sprawdzałam.
OdpowiedzUsuńjotka
Jotko, jaki wstyd? Wyrzuć go z siebie. Ludzie mają swoje poglądy, Ty za nie nie odpowiadasz.
UsuńTutaj też wygrał PiS- tylko się dziwię, ale chyba rozumiem tych ludzi, jest mi jednak ciężko, bo przecież będę tutaj dalej mieszkała i mijała ich na ulicy, w sklepie.
Z jakichś swoich powodów, zagłosowali, jak zagłosowali. Żal mi tego straconego czasu, który mógł być spożytkowany na uświadamianie ich. Tylko czy aby oni naprawdę tego chcą? Może nam się tylko wydaje, że nasz świat jest lepszy?
Jaskolko, nagadalas sie, nagadalas, a jotka wrocila do poczatkow - wstyd jej za tych "wsiowych". Bob
OdpowiedzUsuńBob, gdzie Ty wyczytałeś w moim poście, że jest jakiś wstyd z powodu wsiowych?
UsuńJotka stwierdziła fakt, niezależny od mojego wpisu.
W ogóle nie mówiłabym o wstydzie w kontekście wsi.
Wszyscy jesteśmy lub pochodzimy ze wsi, a wstyd mi za ciemnogród, a nie za wsiowych, zresztą Jaskółka to chyba wyraźnie wyjaśniła.
Usuńjotka
Jotko :):):):):)
UsuńPodoba mi się to co napisałaś i to samo zauważyłam w blogosferze,ale także i w życiu realnym . Nie podoba mi się to choć sama słynę z mocno ciętego i brutalnego języka …. Wieś ale i także środowisko robotnicze się zmieniło to nie są już chłopi czy robotnicy z fabryk ale biznesmeni mający swoje gospodarstwo rolne , przedsiębiorstwa , firmy . Mam kolegów po szkole zawodowej nie byli zdyb dobrzy w nauce ,ale pozakładali firmy i naprawdę dobrze finansowo prosperują , więc nie zawsze to jest biedota , która sobie nie radzi . Moim zdaniem na wieś i miejscowości pod miejskie warto spojrzeć nowym okiem , bo one się zmieniło a nie uparcie wyszukiwać jakiś pojedynczych przypadków ludzi , którym gorzej się żyje wsadzając usilnie wszystkich do jednego worka .
OdpowiedzUsuńChodziło mi o uogólnienie i chyba jednak o nieznajomość współczesnych realiów wiejskich u wielu komentujących.
UsuńNie mam już ochoty zastanawiać się, co kieruje tymi ludźmi, ze tak na wiejskich patrzą.