wtorek, 6 lutego 2024

Limuzyny dla "wybranych"- Muzeum Tatry w Koprzywnicy (cz. 4)

To już ostatni odcinek cyklu o samochodach osobowych Tatra i o Muzeum Tatry w Koprzywnicy. Tym razem o limuzynach dla wybranych (Towarzyszy)

W 1956 roku zaczęto produkcję Tatry 603, wzorowanej na przedwojennych limuzynach. Ten samochód, był dostępny głównie dla funkcjonariuszy partyjnych oraz urzędników państwowych wyższej rangi.

Zdjęcia z Internetu
 

Był to, na owe czasy, bardzo nowoczesny model samochodu osobowego.

"To, co go wyróżniało, to umieszczony z tyłu silnik V8 chłodzony powietrzem. 613 utrzymała się w produkcji aż do 1995 r., przechodząc kilka modernizacji. Kierownictwo Tatry doskonale wiedziało, że w połowie lat 90. samochód z 1968 r. był już dramatycznie przestarzały. Niestety, brakowało środków na opracowanie zupełnie nowego pojazdu.

Wobec tego zdecydowano się na modernizację istniejącego modelu 613-4. Choć pojazd przyjął nowe oznaczenie 700, to tak naprawdę zmieniło się niewiele, korzystał nawet ze starej homologacji. Brytyjski projektant, Geoff Wardle opracował świeższą stylistykę nadwozia, a wnętrze stało się bardziej luksusowe. Układ napędowy pozostał bez zmian, dopiero po jakimś czasie w niektórych egzemplarzach wysłużone 198-konne jednostki o pojemności 3,5 litra zastąpiono mocniejszymi o 33 KM motorami 4.4. Brak środków sprawiał, że Tatry 700 konstruowano często z przerobionych paneli nadwozia do 613-4.


 
Deska rozdzielcza Tatry 700-zdjęcie z Internetu

Nowy-stary model szybko, bo już w 1997 r. przeszedł pierwszy, dość kosmetyczny lifting. Niestety, sytuacja osobowej Tatry na rynku była dramatyczna. Niezależne zawieszenie, 5-biegowa skrzynia i bogate wyposażenie to za mało by sprzedać w drugiej połowie lat 90. auto luksusowe z 1968 r. Nie było atrakcyjne wizualnie, a chłodzony powietrzem silnik z tyłu raczej trudno nazwać atutem przy sprzedaży pojazdu reprezentacyjnego. Nie bez znaczenia było też, że samochody Tatra kojarzyły się ze znienawidzonymi oficjelami czasów socjalistycznej Czechosłowacji. Tego stereotypu nie zmieniło nawet to, że siedemsetką jeździł Milos Zeman.


 

Model 700 przynosił straty, więc jego produkcję wstrzymano już w 1997 r., ale do 1999 r. zmontowano jeszcze jakąś liczbę samochodów. Prywatni klienci nie byli zbytnio zainteresowani Tatrami, a zamówienia publiczne nie wystarczyły, by wytwarzanie auta było rentowne. Z fabryki w Priborze wyjechało pomiędzy 62 a 75 egzemplarzy Tatry 700.

W przyciągnięciu klientów nie pomogło nawet konstruowanie sportowych prototypów. Pierwszy, czyli 700 GT zbudowany w 1996 r., dysponował mocą 415 KM. Po wypadku został przerobiony na coupe. Drugim podejściem była równie mocna Ecorra Sport V8 z 1997 r. Miała pobić czeski rekord prędkości. Niestety, nie udało się, ponieważ konstruktorzy pojazdu MTX Tatra V8 byli szybsi, a rekord mógł być ustanawiany tylko raz na rok. Ecorra startowała jeszcze później w różnych wyścigach, ale nie przyniosła modelowi 700 upragnionej przychylności klientów prywatnych.”

W następnych latach zakład był w rękach kilku spółek, w tym wiodącym był  DAF (holenderski producent samochodów ciężarowych).

  W 2013 roku zakład przejęła czeska spółka (Tatra Trucks) i w zakładach Tatry zaczęto produkować tylko samochody ciężarowe. Są one eksportowane do wielu krajów na świecie. Tatra Trucks produkuje obecnie również nowoczesne samochody wojskowe.

 Prototyp Tatra Prezident.


"Wyprodukowanych zostało także 5 egzemplarzy samochodu T613 K (Kabriolet), z nadwoziem typu landaulet, jako pojazd reprezentacyjno-paradny dla Ministerstwa Obrony Narodowej. Samochody bazowały na stylistyce i przedłużonej płycie podłogowej modelu T613 Special z rozstawem osi 3130 mm[16]. Nad przednimi siedzeniami był częściowo sztywny dach, a nad tylną częścią był dach rozkładany z materiału (w prototypie złożenie zajmowało 4 minuty, a rozłożenie aż 10)[16]. Szyby w tylnych drzwiach były do połowy opuszczane razem z ramkami. W części mechanicznej różniły się trzystopniową automatyczną skrzynią biegów Borg-Warner 65, umożliwiającą płynną jazdę z paradną prędkością 5-6 km/h[16]. Dla cichszej jazdy zastosowano opony diagonalne Goodyear 7,50-14/6 PR, można było także używać opon od wersji Special[16]. Prędkość maksymalna była znacznie niższa i wynosiła 130 km/h, pomniejszony był też zbiornik paliwa[16]. Siedzenia były obite czerwoną skórą. Prototyp tej wersji powstał w 1981 roku, po dopracowaniu dwa samochody zbudowano w 1984 i dwa w 1985[16]. Zademonstrowano je publicznie na defiladach 9 maja 1985"

I jeszcze parę zdjęć limuzyn





 
Fabryka Tatra produkowała również samochody użyteczności publiczne- ambulanse medyczne, samochody przystosowane do potrzeb milicji, wozy strażackie.

Dużo z nich pokazałam na filmach w poprzednich postach o muzeum Tatry (etykieta Motoryzacja)

Ostatnim modelem samochodu dostawczego, który produkowano do 1999 roku była Tatra Beta.

Zdjęcie z Internetu


https://spidersweb.pl/autoblog/tatra-700-na-sprzedaz/

https://www.auto-swiat.pl/klasyki/oldtimer/samochody-tatra-120-lat-fabryki-w-koprzywnicy/gmjzy40

https://pl.wikipedia.org/wiki/Tatra_603#/media/Plik:Tatra-603-p1010140.jpg

Niektóre zdjęcia pochodzą z Internetu z podanych stron.

 

26 komentarzy:

  1. Kupa fachowych informacji, możesz pisać artykuły do gazet motoryzacyjnych.
    Sama lubię robić fotoreportaże o tej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od małego mój konik, jednak nie mam wiedzy takiej hobbystycznej. Samochody tak, ale bardziej motocykle. Zaczęłam pisać relacje z naszych wypadów motocyklowych i meetingów ( etykiety: Motocykl, rajdy i wycieczki motocyklowe).
      Kiedy coś zwiedzam to lubię mieć full wypas informację o tym miejscu.
      O samochodach marki Tatra można pisać i pisać, ale nie chcę czytających zanudzać. Każdy model maił kilka wersji, a te wersje swoje charakterystyczne cechy... oj... już przestaję:):):):)

      Usuń
    2. Mnie interesuje jedno i drugie. Kiedyś miałam wiedzę, ale nie interesowałam się na bieżąco i moja wiedza obecnie jest przeterminowana. ;)
      Prawo jazdy na motocykl zrobiłam jeszcze przed samochodowym, w 2009 roku. Ale dokładnie w tym samym czasie odeszło paru moich motocyklowych kumpli w wypadkach drogowych nie z własnej winy. Po dwóch pogrzebach spietrałam i maszyny nigdy nie kupiłam.
      Pasja jest świetna, bo gdy się czyta lub słucha kogoś, kto jest naprawdę tematem zafascynowany, to nie nudzi. To zaraża.

      Usuń
    3. Nie mam prawa jazdy na motocykl, ale pierwszy motorower dostałam od dziadka, kiedy miałam 17 lat. Nie jeździłam na nim, bo wymagał naprawy, a kiedy go naprawiłam, to mi go pewna wreda podwędziła. Nie do odzysku. potem mieliśmy Panonię, potem Kobuza, oba znikły z mojego świata wraz z "odejściem poprzedniego męża. A do niedawna Jaskół :):):):) miał/liśmy Royal Enfielda. Teraz mamy skuter ( ale jest tak mocny jak motocykl i wolę mówić, że mamy motocykl) Peugeota Metro. Będzie czas, to przedstawię nasz nowy nabytek. Niemniej, nie potrafię się do niego przyzwyczaić i jeszcze nosze żałobę po Enfieldzie. To był motocykl....
      Na motocyklu jeździłam w roli Plecaczka:):):)
      Na temat wymuszeń na motocyklistach nie mam siły się wypowiadać. Serce boli, ale zauważyłam zamieniające się podejście kierowców samochodów do motocyklistów na lepsze. Już nie ma takiego hejtu na forach.

      Usuń
  2. Byłem wieki temu w tym muzeum. Faktycznie robi wrażenie mnogość modeli i ich odmian.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieki temu też byłam:):) Wszystko było na kupie- osobowe, ciężarowe, izba Zatopka i lokomotywa przed muzeum. Teraz Francja- elegancja, piękny pawilon, piękne ekspozycje, czytelne informacje. Najważniejsze, że dużo miejsca, bo każdy rodzaj pojazdów ma osobny pawilon. Warto teraz pojechać i zwiedzić oba pawilony- my zwiedziliśmy tylko z osobowymi.

      Usuń
    2. Nie pamiętam dokładnie jak było w tym muzeum. Pamiętam jednak, że auta zrobiły na mnie wrażenie, a szczególnie ich różnorodność.

      Ogólnie lubiłem wypady do Czech, jak byliśmy na wyjeździe bliżej granicy. Nie wiem z czego dokładnie to wynika, może z podobieństw pewnych w języku, może z ciekawych (przynajmniej dla mnie) rzeczy w sklepach spożywczych. :) Takie połączenia różnorodnych spraw.

      Usuń
    3. A może lubisz Czechy, bo jest tam jakiś spokój? Ja, kiedy przekraczamy granicę, wyciszam się. I nawet w centrach handlowych, kiedy rozmawiam po polsku nie mam obawy, że ktoś mnie z tej racji źle potraktuje. A pamiętam czasy, kiedy czeskie celniczki grzebały, bez pardonu, w mojej torebce z wrednym komentarzem.
      W Czechach na drogach jest spokojniej, ludzie są spokojniejsi, wyluzowani... no nie wiem. Wolę jeździć do Czech niż w Polskę.

      Usuń
    4. Jeszcze nie byłem w centrach handlowych w Czechach. Ale w sklepach lokalnych było naprawdę miło. Chyba w Czechach można sobie kupić na własny użytek marihuanę. Może to też wpływa na uspokojenie narodu. :) W sumie to nadal nie wiem czemu lubię Czechy, widać coś ma w sobie ten kraj i ludzie co do mnie przemawia.

      Usuń
    5. :):):):):) Jednych uspokaja, innych wręcz przeciwnie, ale przeważnie bez agresji:):):)
      Tu bliżej, na Morawach jest sporo do zobaczenia. A my wybieramy się też na Słowację, by zaliczyć parę zamków oraz pałaców i nie tylko.

      Usuń
    6. Nie mam zdania, bo nie miałem okazji spróbować. :)

      W sumie Słowację też odwiedziłem kilka razy w życiu, jednak więcej razy w Czechach byłem.

      Usuń
    7. No i co mam napisać? Próbowałam raz, nic specjalnego, przereklamowane. Młodość zaszumiała. Nigdy potem już nic takiego nie zrobiłam, bo i po co?
      My już planujemy wycieczki i na Słowację, i na Morawy:)

      Usuń
    8. Nie mam pojęcia. :) W sumie u mnie palenie odpada raczej, mam nie za dobre płuca, poza tym dym nie jest chyba zbyt zdrowy.

      Nieźle. Chyba kiedyś będę musiał wrócić w tamte regiony Europy.

      Usuń
    9. Może bym i używała, ale w innej formie. Palenie powoduje u mnie ataki kaszlu 😉

      Usuń
    10. @repowoman, w tym cała rzecz, że ja bym się chyba udusił paląc. Dlatego nie widzę sensu przyjmowania w tej formie tego specyfiku. :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    11. No tak, ale jak ktoś palił papierochy, to i maryśka nie udusi. Paliłam, ale marychy nie chciałam brać. Jeden raz wystarczył- żaden cymes, po co się truć. W dodatku o mało nie straciłam żołądka i przyznam, że chyba to tak naprawdę mnie odstraszyło:):)Cudu żadnego, wizji żadnych, przyjemności żadnej...Jednak kto potrafi, nie powinien mieć ograniczeń w tej materii- mnie nic do cudzych decyzji.

      Usuń
    12. Ja nie palę i brzydzę się papierosami. Nawet jednej osobie, która pali mówię za każdym razem ,,fuuuuuuuj". :D

      Nie ma co zabraniać innym brania czegokolwiek. Za to można za siebie odpowiadać i robić tak jak się czuje i uważa. Ja raczej się nie wyrywam do takich eksperymentów.

      Usuń
    13. Pisałam o sobie, bo ja kiedyś sporo paliłam i parę szytchów maryśką nie odczuwało się jako palenie jak amator. czy to był wyrywny eksperyment? czy ja wiem, byłam w towarzystwie smarkatym, jak ja, dali sztacha to parę razy się sztachnęłam. No i pognałam do WC. Wyjątkowo, ponoć, dziwnie to na mnie zdziałało.
      W domu nikt nie pali od wielu lat i dobrze, bo ja teraz nie znoszę zapachu dymu papierosowego.

      Usuń
  3. A mnie się te osobówki podobają, mają styl! Silnik z tyłu był też w maluchu😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy pożegnałam się z renówką z 1992 roku, szukałam samochodu z podobnym nadwoziem, czyli "kancioka". Właśnie takiego, jak te limuzyny. Mnie się taki dizajn podoba. Niestety, teraz produkuje się samochody "jajka", a kupić starego "kancioka" to ryzyko wiecznych napraw.
      Miałam dwa maluchy, najpierw takiego w obrzydliwym kolorze Bahama Yellow, którego natychmiast przemalowaliśmy na piękny czerwony kolor, a potem białego "liftinga". Maluch niezawodny na zimowe warunki i wąskie parkingi.

      Usuń
    2. Wracają kancioki😊 zobacz nowe Toyoty, takie trochę w stylu kosmicznym, ale kanciaste.

      Usuń
    3. Nie, to nie to. Mimo wszystko te okna opływowe, i zaokrąglony tył. Kanciok to kanciok. Największym kanciokiem był Fiat 125, horror, tego bym nie kupiła, ale te Tatry- miodzio:)

      Usuń
  4. Taki zbiór wymaga sporo zachodu, by wszystkie pięknie wyglądały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W muzeum jest bardzo czysto i samochody są odgrodzone od zwiedzających linami, ale faktycznie, by wyglądały trzeba je pucować do połysku. Myślę, że mają dobry personel, a forsę ze sprzedaży biletów.
      szkoda, że nie umiem mówić po czesku, bo interesowało mnie, jak pozyskiwali poszczególne egzemplarze. pewnie niejeden został wyciągnięty "ze stodoły" w stanie rozpaczliwym. A potem renowacja.
      Jestem w grupie motocyklistów i czytam, jak zmagają się ze swoimi motocyklami pod kątem technicznym. Wrzucają też fotki starych motocykli i ich przeróbek. Kapitalna sprawa.

      Usuń
    2. Takie historie bywają ciekawsze od samych muzealnych okazów:-)

      Usuń
    3. No tak, a ja w dodatku interesuję się motoryzacją i lubię takie historie. Włącznie z danymi technicznymi:):):):) Ale o nich na blogu nie piszę, bo był by to dla niektórych szczyt nudziarstwa:):):)

      Usuń