piątek, 8 marca 2024

Coś dla ducha, coś dla ciała.

Czytam, czytam, ciągle czytam. Aktualnie kończę 5. tom kryminalnych przygód patomorfologa Seweryna Zaorskiego i policjantki Kai Burzyńskiej. Autor? Oczywiście Remigiusz Mróz. Tak się składa, że lubimy jego kryminały i mamy w domu różne serie tego autora. Można się śmiać, można wybrzydzać- a fe, kryminały? Mroza? To już nie ma lepszej literatury?😧 Owszem jest- kryminały Bondy😄😄😄. Też lubimy i też mamy kilka serii jej kryminałów.

A „lepsza literatura”? No czyta się również. Uwaga, to nie są recenzje książek- nie lubię pisać recenzji, nie chce mi się pisać porządnej recenzji i na tym poprzestanę, dlaczego NIE. To są moje osobiste dygresje, odnoszące się do przeczytanych (wszystkich jakie tu przedstawiałam, przedstawiam i będę przedstawiać) książek.

I tak- „Galicja” Normalna Daviesa- piękne wydanie z elegancką obwolutą. Tym razem Davies pisze bardzo przystępnym językiem. Czyta się to z przyjemnością, ale jak to bywa w pozycjach tego autora, tekst jest naszpikowany datami, nazwami, nazwiskami, stopniami wojskowymi, tytułami szlacheckimi itp. do wypęku- przeczytałam cięgiem dwa rozdziały i musiałam wziąć głęboki oddech, czyli odłożyłam książkę, by mi się wszystko nie pomieszało. Wrócę do niej niebawem. Jedno jest pewne- taką porcję historii, w jednym kawałku, wszystkich ziem, należących do cesarstwa austriackiego (w tym Galicji Wschodniej) mało gdzie znajdziemy. 


Druga pozycja to „Dzieje Księstwa Cieszyńskiego” Michaela Morysa- Twarowskiego. Zanim jednak kupiłam tę książkę, przeczytałam inną pozycję tegoż autora: „Barbarica. Tysiąc lat zapomnianej historii ziem polskich”. Chciało by się, aby pozycje historyczne były pisane w sposób, w jaki to robi Morys- Twarowski. TO SIĘ CZYTA tak, że nie ma się ochoty oderwać od książki. Bez przynudzania, ze swadą, sporą dawką humoru, po prostu nowoczesna książka historyczna.

Wracamy do Księstwa Cieszyńskiego oraz osoby, która spisała jego dzieje: Morys- Twarowski pochodzi z bardzo starej rodziny, osiadłej we wsi niedaleko Cieszyna. Czyli mówiąc po tutejszemu "jest stela". A jak jest stela, to pewnie chęć poznania oraz przedstawienia historii ziemi, na której się urodził, była wielka, bo książka rzetelnie to odzwierciedla.

Jedna z jej recenzji zawiera takie słowa: „Synteza Dziejów Księstwa Cieszyńskiego ma charakter w znacznym stopniu nowatorski: Michael Morys- Twarowski nie stroni od stawiania kontrowersyjnych pytań, prowokuje do dyskusji nad niektórymi zagadnieniami. Wszystko to jednak mieści się w rygorze warsztatu naukowego historyka, jest mocno osadzone w doskonale mu znanych źródłach i literaturze.” (prof. dr. hab. Idzi Panic- historyk).  

Dopisałam autora recenzji, bo znam profesora, byłam jego studentką i wiem, że jest wymagający- byle jakiej pozycji by nie przepuścił jako recenzent. I w pełni zgadzam się z panem profesorem, że ta książka jest warta przeczytania nawet, jeżeli ktoś raczej historią Księstwa Cieszyńskiego jest mało zainteresowany. Dodam jeszcze, że dzieje Księstwa poznajemy od czasów  rządów pierwszych cieszyńskich Piastów po rok 1920, kiedy to Księstwo, podzielone między dwa państwa- Polskę oraz Czechosłowację, przestało istnieć. Przestało istnieć także, jako piękna historyczna i administracyjna całość, miasto Cieszyn (podzielone na pół granicą na Olzie).

No dobra, było strawa dla ducha i była też strawa dla ciała.

Dalej eksperymentuję z kuchnią azjatycką. Ostatnio zrobiłam Stir fry z kurczakiem po chińsku.

Stir fry to tradycyjna chińska technika gotowania. Jej głównym założeniem jest smażenie składników potrawy na bardzo gorącym tłuszczu w głębokiej patelni zwanej wokiem. W ten sposób jesteśmy w stanie uzyskać wyjątkowy smak i konsystencję smażonego mięsa czy warzyw. Metoda ta polega na krótkim smażeniu składników w bardzo wysokiej temperaturze przy jednoczesnym mieszaniu. Do przyrządzania posiłków techniką stir- fry używa się właśnie woka, bo dzięki smażeniu w nim danie podgrzewa się równomiernie i łatwiej je podrzucać.

Wrzucamy do woka najpierw mięso, a po paru minutach warzywa. Składniki muszą być pokrojone w kawałki identycznej wielkości i, ze względu na szybkość smażenia potrawy, muszą być przygotowane wcześniej. Potrawę cały czas mieszamy półkolistym ruchem całej patelni

Składniki:

- 30 ml oleju sezamowego.

-  2 piersi z kurczaka,

-  chińskie mrożone warzywa na patelnię,

- 20 dag makaronu ryżowego- nitki,

- 1 cebula dymka, dałam zwykłą cebulę

- 1 duży ząbek czosnku,’

-  kawałek świeżego imbiru (jak duży ząbek czosnku),

- papryczka chilli lub przyprawa chilli (do smaku),

- pół pęczka szczypiorku,

- grzyby Mum opcjonalnie

-  1 łyżka sosu ostrygowego,

-  1 łyżka sosu sojowego,

- 20 g. ziaren sezamu do posypania gotowego dania.

 

Wykonanie

Wcześniej- namoczyć grzyby Mum, kiedy napęcznieją, gotować 15 minut, odcedzić, pokroić w kawałki.

1. Makaron ryżowy zalać wrzątkiem i trzymać  w nim około 5 minut. Potem odcedzić.

2. Pokroić w małą kostkę mięso kurczaka, posolić.

3. Drobno posiekać imbir, czosnek dymkę  i szczypiorek.

4. Zagrzać wok, potem rozprowadzić po nim olej sezamowy  (olej powinien być również na ściankach woka- używam specjalnego pędzla).

5. Na rozgrzany wok wrzucić mięso i smażyć je, mieszając, do białości.

6. Do mięsa dodać posiekane: imbir, cebulę, czosnek, szczypiorek, smażyć 1 minutę, ciągle mieszając.

7. Dodać warzywa i grzyby Mum oraz szczyptę przyprawy chilli. Nie przestawać mieszać.


8. Dodać sos sojowy, sos ostrygowy i całość mieszać, aż sosy zgęstnieją.

9. Na koniec dodać ugotowany makaron ryżowy i mieszać tak długo, aż makaron wchłonie sosy. W razie potrzeby można  dodać trochę wody i sosów- według smaku.

 Gotowe danie posypać ziarnem sezamu i posiekanym szczypiorkiem.

Uwaga:

- grzyby Mum mocno powiększają swoją objętość w wodzie. Do jednej potrawy potrzeba ich niewiele,

- włożyć potrzebną nam ilość grzybów do gorącej wody i moczyć przez około 20 minut,

- namoczone grzyby należy gotować przez 15 minut,

- ugotowane grzyby wystudzić i pokroić na kawałki- wielkość według uznania.

 Makaron ryżowy:

- powinien być wrzucany do wrzątku, a nie do zimnej wody, by nie zaczął nią nasiąkać jeszcze przed gotowaniem. Liczy się również sama ilość wody. Dlatego właśnie garnek do gotowania makaronu to taki świetny wynalazek. Jeśli wody jest za mało, pęczniejący makaron zacznie sklejać się już w garnku.

 - przyjmuje się proporcję, że na 10 dag suchego makaronu ryżowego, potrzebny jest 1 litr wody. Do gotującego się płynu należy dodać także szczyptę soli i wymieszać roztwór, a następnie ściągnąć naczynie z palnika i umieścić w nim makaron- trzymać go we wrzątku około 6 minut (czas trzymania makaronu we wrzątku zależy od jego grubości). Zresztą zawsze można wyjąc jedną nitkę i zobaczyć, czy już jest miękka,

- na koniec, miękki makaron ryżowy należy odcedzić na sicie i starannie opłukać zimną, bieżącą wodą. Proces ten zapobiega klejeniu się makaronu,

- chińska tradycja mówi, że makaronu nie należy łamać- według starochińskiego przesądu długie nitki makaronu miały zapewnić jedzącego zdrowie i pomyślność. Dlatego chińscy kucharze zalecają gotować makaron ryżowy w całości w wysokim garnku. Nie mam wysokiego gara, toteż połamałam makaron wierząc, że chiński przesąd  mnie nie dotyczy.

Do kurczaka z makaronem ryżowym podałam surówkę z selera z ananasem oraz marchewką (odpowiednio przyprawioną) oraz sos miętowy.


P.S. Wycięłam całą moją dyskusję z komentatorem- anonimem, który podpisał się Przechodzień. 

Po jego zachęcie zajrzałam na strony, do których się odniósł, przeczytałam kto zacz, polecane przez niego osoby i doszłam do wniosku, że nie chcę mieć do czynienia z antysemitą i nacjonalistą, jakim się ów Przechodzień okazał. A mój blog nie jest do propagowania antysemickich autorów, rzekomych historyków, po prostu wrednych gadzin. 

Zablokowałam opcje komentowania przez anonimy- wybaczcie ci, którzy tylko tak wchodzili. Każdy może założyć konto w Google i komentować pod nickiem. 

Jotko, komentuj moje posty u siebie, ja ci tam na te komentarze odpowiem.

 

 

 

 

23 komentarze:

  1. Mroza nie czytałem nic... za to wczoraj z biblioteki przywiozłem "Służące do wszystkiego", bo "Chłopki" zaliczyłem już wcześniej, poprzednim razem, czy nawet przedpoprzednim...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chłopek" nie chcę czytać, wiedzę o losach wiejskich kobiet mam od od bliskich- moja rodzina pochodzi z chłopstwa, wychowałam się na wsi. Jakoś nie mam ochoty na tę książkę. W kolejce do przeczytania są: "Warcholstwo", "Chamstwo" oraz "Ludowa historia Polski". Styknie tej wsi. Ale mam "Służące do wszystkiego" oraz "Ziemianki. Co panie z dworów łączyło z chłopkami". Czekam, kiedy się zabiorą za burżuazję, mieszczaństwo i robotników. Wożą się po tych chłopach, wiejskiej mentalności, zaściankowości i nawet przeczytanie książek na ten temat nie pomaga. Po prostu jest jakiś dziwny opór by tę warstwę społeczną rozumieć.

      Usuń
  2. Też lubię Mrożą, nie przepadam jedynie za seria z Chylką, za dużo tam.prawniczych gierek. Hondę lubię też, chociaż moim numerem jeden kryminałów współczesnych jest Nesbo.
    Mamy właśnie " Galicję', mój tata bardzo lubi Daviesa, co najlepsze czytaliśmy" Boże igrzysko" i w ogóle błędów wymienionych przez komentatorkę powyżej nie zauważyliśmy.!
    Wok mamy, bo mąż uzywa i takie dania jak kurczak stor.fry popełnia często, bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serie z Chyłką przeczytałam do 10 tomu, zostały 4, ale inne książki zwyciężyły Chyłkę. Oprócz kryminałów Mroza i Bondy czytam kryminały innych autorów, bo lubię kryminały. Nesbo nie czytałam, wiem, że jest dobry. Jest wiele pozycji, które chciało by się przeczytać, ale zawsze inne je wyprą.
      Komentator- krytyk(krytykant?) Daviesa chyba raczej pro forma krytykuje, bo czuć w jego wypowiedzi takie wahania- zbyt dużo pytań ( "co tam nawyrabiał?") do mnie, zamiast przeczytać książkę. Jeżeli nie chce, to niech to powie i dlaczego, a nie zarzuca coś na podstawie innych. Tazbir- polski historyk, ale recenzje zagraniczne pozycji Davisa są dobre. Ja odczułam taką polską przechwalankę- Tazbir skrytykował, a to Polak, więc Tazbir, Tazbir ponad wszystko, inni się nie liczą. Takie wymądrzanie się, co tam inni, my tu wiemy najlepiej. Polscy historycy parają się historią wycinkowo i wycinkowo piszą swoje książki- opisują historie danego regionu, danej bitwy, określonego przedziału historycznego. Mało kto zabiera się za opis całościowy.
      Muszę przeczytać to "Boże igrzysko", żeby mieć większy ogląd. A "Galicję" czytam, przede wszystkim, dlatego, ze interesuje mnie polityka cesarzy austriackich wobec państw w obszarze ich cesarstwa, w tym Księstwa Cieszyńskiego i Czech. Ta Galicja mnie mniej interesuje, za to odpowiedź na pytanie, dlaczego mentalność potomków ludzi, którzy kiedyś byli pod panowaniem austriackim ( ale nigdy pod zaborami) tak bardzo różni się od mentalności reszty Polaków. Bo tę różnicę wyraźnie widać tutaj. Zwłaszcza w porównaniu z Ślązakami z Górnego( zabór pruski) o wschodniakach już nie mówiąc ( zabór rosyjski).

      Usuń
  3. Ambitne książki, lubię takie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano ambitne i grubaśne tomiska. Treść jest super, zwłaszcza jak ktoś lubi czytać książki historyczne.

      Usuń
    2. Moja ulubiona, którą już kilka razy przeczytałam, to historyczna biografia Vlada Tepesa. Niesamowita sprawa, nawet posłowie robi na mnie wrażenie (o poświęceniu autora na napisanie tej grubej książki). Niesamowita historia trudnych czasów.

      Usuń
    3. Matko, nie przeżyłabym, czytając o tym, co wyczyniał.

      Usuń
    4. Historia idzie od początku, od tego jak był dzieckiem wychowywanym w niewoli wroga. Wpłynęło to na jego bezwzględność.
      Można powiedzieć, że autor został jego adwokatem. Nie tylko dzieciństwo miał przerąbane, ale czasy, w których żył, były przerąbane.
      No widzisz, jara mnie to. 🤪

      Usuń
    5. Niewątpliwie okres dzieciństwa ma wpływ na życie dorosłe człowieka, ale czy to usprawiedliwia jego okrucieństwo? a, ciekawe czasy, niemniej nie wytrzymałabym horroru.

      Usuń
    6. Jak wielkie trzeba budzić przerażenie, żeby wytępić całkowicie złodziejstwo w całym kraju. Taka sytuacja.

      Usuń
    7. Cel szczytny, ale metody drastyczne. brrrrrrrr.....

      Usuń
    8. Ale zwykły człowiek miał święty spokój i bezpieczne ruchomości. Coś za coś.

      Usuń
    9. No nie do końca tak było, bo ten akurat władca różnie traktował poddanych. Kradzieże to jedna sprawa, a ucisk poddanych to inna sprawa. Nawet jak legendy o nim były mocno przesadzone, to nie powstały bez powodu. Jakoś nie przekonuje mnie on jako legenda.

      Usuń
    10. Ale to tylko historia. 😉 W głowie można sobie już własne legendy układać o różnych osobach.

      Usuń
    11. No tak, tylko ja nie wytrzymuję drastycznych opisów. Samo stwierdzenie, czy informacja o np, egzekucji uruchamia myślenie i obrazy. Nie potrafię o tym czytać.

      Usuń
  4. To u ciebie podobnie jak u mnie, różności, ale zainspirowałaś mnie do wyczynu kuchennego, też zrobię takiego kurczaka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybkie i smaczne danie, ale mieszać podczas podgrzewania, mieszać i jeszcze raz mieszać, wtedy to wszystko ma sens, bo smaki się równo rozkładają:)

      Usuń
  5. To niesamowite Droga Jaskółko, ale mamy dokładnie ten sam książkowy gust. Czytałam Mroza i Bondy chyba wszystko, podobają mi się. Lubię też czytać Adama Leszczyńskiego (bo lubię Historię), o którym akurat wczoraj napisałam na swoim politycznym blogu i przytoczyłam ciekawy wywiad z Nim. Z innych autorów lubię Jarosława Grzędowicza i jego "Pana Lodowego ogrodu" aktualnie drugi raz czytanego. Czasami tak mam, czytam po kilka razy to samo.

    A danie, które zaproponowałaś adoptuję, OK? Już z opisu bardzo smakuje.

    Pozdrawiam bardzo serdecznie... wybacz, że dawno mnie nie było, ale się poprawię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adam Leszczyński tak, ale nie jego pozycje z historii współczesnej- Okrągły stół. Solidarność, biografie polityków mnie nie interesują, choć sporo na ten temat przeczytałam no i sama byłam na bieżąco, kiedy to się działo. Ale "Obrońców pańszczyzny" chętnie przeczytałabym. Natomiast Grzędowicz, to nie moja bajka , bo nie lubię SF.
      Wywiad chętnie przeczytam.
      Te azjatyckie danie wymagają trochę zachodu, ale jak już wszystko gotowe, to smak niebiański.

      Usuń
    2. Czytając przepis domyśliłam się, że czeka mnie praca w kuchni, ale się nie zrażam. Zobaczymy co mi wyjdzie i czy będzie smakowało mojej córce, bo to ona jest w naszej rodzinie ekspertem, przynajmniej dla mnie.
      Mnie Historia przypada do gustu, nie tylko naszego kraju. Czytam z dużym zainteresowaniem i dokument i fabułę. W swojej domowej biblioteczce mam 11-tomową Historię Polski napisaną i wydaną tak świetnie, że czytając mam wrażenie, że napisał to sam Kraszewski. Cudo.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
    3. Wcale tak dużo pracy przy tym nie ma, ważne jest by mieć te produkty- np. sosy i makaron ryżowy.
      Teraz skupiam się nad historią Śląska Górnego (skąd pochodzę) oraz Śląska Cieszyńskiego ( gdzie już długo mieszkam), Galicji, czasów austriackich. Jednak pod "naporem' pytań, czy już czytałam, kupiłam "Boże igrzysko" Daviesa.

      Usuń
  6. A ja tu nie zostawiłam komentarza, czy wpadłam do spamu? Już mi się na tej karuzeli wszystko we łbie wybełtało. Gdzie są hamulce świata?

    OdpowiedzUsuń