Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 21 sierpnia 2024

Angielski ogród.

Zawsze podobały mi się angielskie ogrody. W latach 80. oglądałam angielski serial, w którym pokazywano, jak Anglicy zakładają ogrody, jak je planują, komponują, jak dobierają rośliny na określone rabaty. Dziką zazdrość wywoływały u mnie te wszystkie płotki, palisady, pergole, donice, ławki, altanki itp., jakie mogli sobie Anglicy sprawić do ogrodu. U nas wtedy była w tym temacie posucha, a jedynym dostępnym materiałem „zdobniczym” były kamole nielegalnie wywożone z górskich rzek, albo robione za straszne pieniądze elementy z metaloplastyki tudzież drewniane (o strasznych krasnalach nie piszę, bo mieć takiego w ogrodzie było obciachem).

No i te ich narzędzia ogrodnicze, przyprawiające o ból głowy. Miałam do dyspozycji motykę, jakiś szpadel, grabie i jeden sekator. O ziemi kupowanej w worach nic jeszcze nam nie było wiadomo. A potem przyszła era marketów ogrodniczych oraz sklepów wysyłkowych i świat zrobił się piękny. Nareszcie mogłam kupować rośliny takie i siakie, narzędzia  i ziemię w worach, płotki, palisady i co tam się zamarzyło. Ale ogród, mimo tych wszystkich udogodnień, nie był oraz nie jest taki, jakie mają Anglicy.  Bo cała sprawa polega nie na tych udogodnieniach, a na klimacie, w jakim te ogrody są uprawiane.

U nich łagodne zimy, wilgotne powietrze, lata bez żarówy z nieba- rośliny mogą długo wegetować bez wstrząsów klimatycznych. U nas a to mróz, a to upał, a to ulewy, wichury, susza, palące słońce… Jest sierpień, a mój ogród wygląda jak w połowie września. I mogę się uwijać, pilnować, dbać, chuchać, dawać ekstra ziemię, nawozy, odpowiednie gatunki, a potem przyjdzie jeden jedyny kataklizm, albo przeleci przez grządki tabun ślimoli i po ptokach.

Zdjęcia ogrodu angielskiego w Leeds Castle zrobił mój syn.













 


 

18 komentarzy:

  1. Angielskie ogrody znam tylko z filmów, na przykład z serialu Panna Marple. Są bardzo urokliwe, ale tez na pewno wymagają sporo pracy...i tak, jak piszesz, inny klimat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angielski ogród kwiatowy jest sadzony warstwami albo kępami. Myślę, że nasi ogrodnicy też już potrafią osiągnąć taki efekt, zwłaszcza że teraz mają do dyspozycji mnóstwo rożnych gatunków roślin. No ale ten klimat, niestety. W polskich ogrodach muszą być sadzone rośliny, które przetrwają mrozy. Ale ja widzę, że to, co kiedyś wymarzało, teraz , przynajmniej w naszym ogrodzie, świetnie sobie zimą radzi. Zimy złagodniały.

      Usuń
  2. Bardzo lubię oglądać angielskie ogrody, s ataków od niechcenia. Ale już robić cokolwiek ogrodowego, nawet angielskiego😀to nie chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś miałam duży ogród kwiatowy z różnymi gatunkami kwiatów. Kwitły od kwietnia do października. Miałam byliny, sadziłam jednoroczne. Teraz mam tylko byliny. W tym roku poobserwowałam, jakich roślin ślimaki nie jedzą i te zostawiłam. Resztę zżarły. Kiedyś kupiłabym na nowo te same, teraz dałam spokój. Tak samo było z kwiatami cebulowymi. Sadziłam cebule, myszy je zjadały, ja na nowo dosadzałam i w końcu przestałam. To nie jest spiżarnia ani dla myszy, ani dla ślimaków. To co zostało i tak fajnie kwitnie. Nasz ogród przypomina bardziej park angielski:):):):)

      Usuń
    2. To by mi się podobało :)

      Usuń
    3. No tak, ale nawet w nim trzeba trzymać w ryzach krzaczory i inne rośliny. Właśnie zaczynamy jesienne przycinanie:):):):)

      Usuń
  3. Jest co oglądać i podziwiać. Fala ulewnych deszczów nie narobiła Wam szkód?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie była fala, to był horror- nigdy czegoś takiego nie widziałam. Szkody? Stosunkowo małe, nawet wody w piwnicy nie ma. Cała ulewa spłynęła po powierzchni. W ogrodzie siostry złamany następny pień tulipanowca. Trochę przetarmoszonych kwiatów i krzewów, ale już wróciły do pionu.

      Usuń
  4. często mi się myli, który ogród jest angielski, który francuski, ale tak, czy owak, to wolę ten bardziej dziki, mniej uporządkowany... najbardziej jednak lubię ogród japoński ze względu na jego prostotę, taki czasem wręcz minimalizm...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten japoński jest najtrudniejszy do uzyskania. Francuski pod linijkę, cięty, alejki- żwirek biały, czerwony, krzewy formowane, klomby, na planie kwadratu lub prostokąta, fontanna w środku itp.. Angielski bardziej dziki. Nie mylić z dziczą, bo jest on bardzo pilnowany, by nie wyszedł poza to, co się chce mieć. Rozległe trawniki, starodrzew, kwitnące drzewa w trawnikach, kępy krzewów, rabaty w trawnikach, jakieś kamienie tu i ówdzie, altany w krzewach, figurki lub fontanny umieszczone dyskretnie. Taki charakter bardziej parkowy. Nasz ogród jest, mniej więcej, w tym stylu, ale bez sypanych alejek i innych fidrygałek.

      Usuń
  5. Matko, jaka cudna fota (ta pierwsza)!!!
    Nie mam ogrodu :(
    Nie mam balkonu :(
    I w ogóle nic nie mam :(
    Jedyne, co mam, to mam dość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żartujesz chyba z tym "dość". Wyjechałaś by przestać mieć "dość". Ciągle masz "dość"- wynika z tego, że jednak nie masz dość wyjazdów. Do skutku, do skutku, Frau, aż przestaniesz mieć "dość".:):):)

      Usuń
    2. Oj, nie... Dość to ja mam trzech ostatnich dni - już zapierdzielam w łagrze :(

      Usuń
    3. Ano czytałam u Ciebie:( Zaczyna się....

      Usuń
  6. Piękny ogród i zdjęcia! Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród w Anglii, typowo angielski, piękny.:) Zajrzę do Ciebie:)

      Usuń
  7. Dwa lata a może i trzy nazad - jeszcze się dało po japońsku czyli: 'jako tako'. Ale w tym roku już kaput, nawet po angielsku. Wszystko kaput już w lipcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już nawet jako tako nie wychodzi- albo zgnije, albo sparzy, albo ślimole zjadają. Na tarasie aksamitki padły, co jest dla mnie ewenementem, bo jak inne kwiaty padały, to aksamitki trzymały się dobrze.

      Usuń