Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 26 grudnia 2024

Świętowanie pod znakiem luzu,

 

Bardzo dziękuję za wszystkie serdeczne życzenia. Miło mi było je czytać.

Spełniły się.

Nie było szykowania, skakania, dekorowania, wnerwiania, spóźniania się z czymś, bo… kombinowania co (?), gdzie (?), jak (?) i pod kogo (?).

Nie było strasznej napinki: ”Jezus Maryja, karp jeszcze niedosmażony, a tu trzeba do wieczerzy siadać”, nie było przepychania przy stole: „Tam siadaj…”, „Nie, ja tu chcę siedzieć”, „A ja chcę widzieć choinkę…”. Nie było łamania się opłatkiem i z krzywym uśmiechem składania oraz wysłuchiwania życzeń typu: „Żeby ci się w pracy poprawiło”. „Żeby cię w końcu dziecka słuchały”, „Życzę ci, żeby ci się udało samochód wymienić na lepszy” itp. No tak, to takie łagodne życzenia i niekoniecznie składane w naszym domu, ale przyznajcie, że w tym tonie i guście niektórzy życzenia składają.

We wtorek obiad, na stole trzy kawałki smażonego karpia (kolejne trzy kawałki zostaną pożarte w sylwestra), ziemniaki i sałatka „z modrej kapusty”, wczoraj rolady i sałatka jarzynowa. Dzisiaj na obiad „O święci pańscy, jaki nietakt”, na „świątecznym” stole krupniok z chlebem.Sałatka śledziowa znikła błyskawicznie.Więcej sałatek nie było.

Dwa rodzaje ciast na połowę z Młodymi, do tego ciastka cytrynowe i „dmuchane” serowe maleńkie pączki. Wszystko piekła Młoda. Z owoców mandarynki i to jest cała wyżerka świąteczna.

No i laba na całego- Jaskół ogląda filmy, ja niespiesznie sobie tkam kilimek, czytam komedię kryminalną Rogozińskiego- po biografii Witkiewicza, a ten mnie wkurzył na całej linii, musiałam łyknąć coś lekkiego. Plan był- ufilcować kolibra, ale jakoś nie chce mi się wyjmować całego „bałaganu” filcowego. Plan był- rozpocząć nowy haft z ptaszorem, lenistwo zwyciężyło. Daję sobie czas do 7 stycznia, potem zacznę działać-haftować i filcować. 

Dzisiaj miał być wyjazd w teren z Bezą. Do Czech nad Zalew Żermanicki. Mgła popsuła szyki. A i Bezka złapała chyba anginę- trzepie uchem i szczeka na pół gwizdka. Jutro wyprawa do weta, póki się to nie rozhula. A teraz cieszę się spokojem- Jaskół ogląda filmy przyrodnicze, historyczne, Beza śpi obok nas, jest cicho, spokojne, ujutno tak.

Dnia nam przybywa, idzie (wolno, bo wolno) ku wiośnie. A tymczasem prognozy na styczeń przewidują nocne mocne mrozy. Mam nadzieję, że te prognozy się nie sprawdzą. Jutro postawię karmnik, bo już czas dokarmiać ptaki. Zapasy ziarenek na ziemi i drzewach zostały zjedzone, grozi im  głód. 

Majowa Zagroda Żubrów w Pszczynie




Park pałacowy w Pszczynie, w maju.





 









24 komentarze:

  1. U nas tez lajtowo, na spacerach i wycieczkach, trochę czytania i oglądania, nawet wigilia spokojna, tylko głośno przy prezentach było, wnuk unosił się nad ziemią z radości...
    W Pszczynie byłam, przepiękny zamek, do zagrody żubrów nie dotarliśmy, kolejki do wejścia olbrzymie, bo to majówka była.
    Głaski dla Bezy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze pamiętam ile było pisków, ochów i achów dziecięcych przy odpakowywaniu prezentów. Sama radość patrzeć na to. Tam zawsze są kolejki, tłok. Park ładniejszy, chociaż Zagroda żubrów jest zbudowana w dzikiej jego części parku. Ja tę część parku pamiętam z treningów, które tam odbywałam- przełaje. Było dziko, bagnisto i cudnie- zero ludzi.

      Usuń
  2. Tak bardzo chce mi się popatrzeć na te majowo-czerwcowe kolory ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Park w Pszczynie jest piękny, zwłaszcza w maju. To jeszcze majowe zdjęcia, a zieleń już bardzo letnia.

      Usuń
  3. Zaraz, to u Ciebie już maj? Fajna okolica musi być!
    Dochodzi 16.00, wstałam właśnie i myślę, że dosyć będzie brawury na dziś :-) Święta upływają mi jeszcze wolniej niż Tobie, jak widać :-) Już dawno tak nie odpoczęłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam wieszać zdjęć zimy czy kolejnej ustrojonej choinki. W taki czas letnie zdjęcia cieszą oko. Dzisiaj spałam całe popołudnie, ciepło, cicho... no miodzio.

      Usuń
  4. Życzenia poszły mejlem, a ja się martwie zasypanym kompletnie mężem z teściem pospołu. Teściowa miała iść do domu ze szpitala, ale miasto odcięte od świata, a nasza wioska z lotu ptaka nie istnieje, wszędzie śnieg, prawie trzy metry. Ostatnie telefony padły wczoraj, nie ma prądu i nie działa sieć komórkowa. A u nas....błoto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, odpisałam mejlem:):) Czytałam o Bałkanach, śnieżycach, zasypanych wioskach. Straszne. Ale nie martw się, oni tam chyba są przyzwyczajeni i będą sobie pomagać. Niemniej, pewnie jest to dla Ciebie trudne. Gorzej z teściową. Wprawdzie w szpitalu bezpieczna, ale pewnie nerwy ją zjadają. mam nadzieję, że w Polsce, u Was, jest spokojnie.

      Usuń
  5. odkąd się przesiedliłem, to Święta jakby bardziej domatorskie się zrobiły, raptem jeden wyjazd, żeby się u kogoś pogościć i tak chyba będzie do końca Świąt, czyli do pierwszych dni stycznia... ale w sumie nic dziwnego, wszyscy Krewni i Znajomi Królika zostali w Warszawie, a tu jak do tej pory zbyt zażyłych znajomości nie przybyło, tylko takie "heyka, heyka" i small talksy o niczym... co mnie wcale zresztą nie frustruje i luzu nie odejmuje...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie, czy Ci się to podoba i czy Ci brakuje większego "tłoku"? Kiedyś spotkania w większym gronie były dla mnie miłe, nie tylko te świąteczne. Teraz raczej unikam. Nie dlatego, że nie lubię tych ludzi, czy nie mam o czym gadać. Po prostu wolę teraz spokój.
      A święta, u nas, jakie opisałam, to już szczyt luksusu bycia na luzie.

      Usuń
  6. U nas na wigilii też był pełen luz, a konsumpcja była przedzielona prezentami. Wczoraj był dalszy ciąg konsumpcji, a na dzisiejszy maraton żywieniowy nie dotarłam, bo miałam kiepściunią noc (kaszel mnie jakiś dziwny dopadł i mało spalam), więc dziś zostałam, w ramach profilaktyki, u siebie. A jutro mam w planie jakiś kontakt z kulturą, ale dopiero jutro będę wybierać co chcę zobaczyć. Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tu piszę o luzie, czyli kompletnym braku przymusu robienia czegokolwiek w kierunku obchodzenia świąt. Jedzenia było mało, bo już nie te lata, by napychać żołądek. Coraz mniej jemy i to dobrze.
      Zima, wirusy szaleją, uważaj na siebie i rzeczywiście jak nie musisz to nie wychodź. Zaczyna się od kaszlu, a kończy na zapaleniu płuc. Lepiej nie ryzykować. Kultura też może poczekać:):):)
      Miłego dnia.

      Usuń
  7. U mnie nudnawo i bez napinki. O to chodziło. W drugi dzień świąt spacer po krakowskim Rynku. Dawno nas tu (pomimo bliskości zamieszkania) nie było. Na ten sam pomysł wpadło jeszcze bardzo wielu ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba nudnawo, by złapać oddech, albo by go do reszty nie stracić w tym biegu i napięciu przedświątecznym.
      Podobno Rynek jest pięknie przystrojony, a jarmark wymiata. Ale czytałam też o ogromnej drożyźnie.

      Usuń
  8. U mnie było bardzo sympatycznie i rodzinnie, ale / mimo pomocy wszelakiej/ narobiłam się jak głupia i dopiero teraz naprawdę odpoczywam.🤭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te święta bez świąt to nasz wybór, świadomy wybór i nie żałujemy. Mogliśmy zrobić huczne, bogate z wieloma członkami rodziny, ale nie chcieliśmy .
      Czytam o pomocy rodzinnej, ale tak, jak piszesz i tak człowiek jest urobiony, bo przecież i ta cześć, która według podziału trzeba zrobić wymaga wysiłku i czasu.
      I coś innego mnie jeszcze uderzyło- ta niesamowita ilość jedzenia, na stołach. To cieszy, ale potem ludzie narzekają, że przejedzeni, że ciężko, że mogło być mniej:):):):)
      Dla mnie zawsze wychodzi taki bilans świąt- było fajnie, było rodzinnie, ALE.....

      Usuń
  9. To ALE jest zawsze, bo nie ma idealnych dni i zawsze człowiek ma się do czego przyczepić- o ile oczywiście chce to zrobić. Ja generalnie rzadko narzekam. Życie mnie nauczyło, że to w niczym nie pomaga.😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ale nie moje, tylko czytam że fajnie, fajnie, a potem, wychodzi to "ale".... wcale nie tak fajnie:):):)
      Ja też nie narzekam, ale to pewnie fałsz, bo nie może być tak, by ktoś nie jojczył i nie narzekał. Pewnie się maskuję, gram szczęśliwą, ech.... BBM... ludzie wiedzą lepiej przecież:):):):)

      Usuń
  10. Jeszcze raz wszystkiego, co wartościowe i dobre - bo już sama nie wiem, czy składałam życzenia.
    Ja się umęczyłam głupimi i niepotrzebnymi, jak się potem okazało, rozterkami. Nasze domowe święta to zupełny luz i spokój - i tak jest najlepiej.
    A czym Cię wkurzył Witkiewicz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:):):) Witkiewicz często stoi na piedestale, bo to on "wielkim artystą był", a mnie kurzył jako mąż i ojciec. To taki artysta altruista, ale nie dla bliskich.

      Usuń
    2. Na niektórych artystów jestem cięta, bo to wieczni chłopcy, którzy nigdy nie dorosną. I to bynajmniej nie komplement. Nieodpowiedzialni, niestabilni, często alkoholicy. Biedne, niezrozumiane przez świat misie :/ . Znam paru takich osobiście.

      Usuń
    3. :):):) Witkiewicz, jako krytyk też był "niezrozumiały", ale fakt, że jego krytyka wnosiła nowe idee w malarstwo. No i ten wymyślony przez niego "styl zakopiański" też był entuzjastycznie przyjęty przez niegórali, bo miał ideologiczną otoczkę, ze to nawiązanie to staropolskich, wręcza słowiańskich korzeni górali. A tymczasem górale byli ludem napływowym, wolnym bardzo długo, potem zdominowali ich Wołosi, potem byli pod panowaniem węgierskim i cysorzy austriackich.
      Polska "zawitała" do nich na krótko, za panowania Batorego. Taka to była tam Polska starosłowiańska:) Ale chwyciło, zażarło i teraz mamy "Zakopane w stylu góralskim".

      Usuń
  11. W tym roku święta inne od wszystkich dotychczasowych bo nie u nas ale u dziecków w ich stuletnim domu w trakcie remontu, Baz napinki ale z dodatkowymi atrakcjami jak Schronisko, Muchołapka, Afrykanarium, Sky Tower, Straż Pożarna, Rynek Wrocka. Sporo jedzenia, dużo prezentów, mnóstwo zwiedzania i ruchu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Was już znam, to świętowaliście radośnie:) Podoba m się Wasze podejście do życia w ogóle- pogodne, pełne zrozumienia i uśmiechów.

      Usuń