„Teraz nie czas myśleć o tym, czego nie masz. Myśl, co potrafisz zrobić z tym, co masz.” – Ernest Hemingway

czwartek, 27 lutego 2025

Tłuste obżarstwo.

 Nie przepadam za pączkami, dlatego zazwyczaj nie mają one miejsca w naszym domu. W tłusty czwartek smażę chrust i dzisiaj też miałam taki zamiar, ale Młoda przyniosła wczoraj pączki, które sama zrobiła. Nie są one full wypas, jak z cukierni, są mniejsze, bardziej zbite, ale w smaku o wiele lepsze od "przemysłowych", nadmuchanych", wiecznie żywych", na spulchniaczach, "przedłużaczach",  przez następny tydzień.

Nie mogliśmy im przepuścić, trzeba było ocenić i docenić, dzisiaj zostało ich niewiele.  Chrust usmażę na Śledzia", a śledzia jemy kiedy tylko mamy na niego ochotę. I tak to się uzupełnia i wypełnia😄😄😄


I rapujemy na "tłustą nutę"



poniedziałek, 24 lutego 2025

Wielka wycinka, wielki rabunek, wielkie zakłamanie


 Wycięto las, a może całą puszczę? Wycięto pod nowa fabrykę, lotnisko, a może pod osiedle dla bogatych snobów, odgradzających się od świata wysokim murem i ochroniarzami? A może wycięto pod ogromną plantację "vegańskiej' soi, albo innej rośliny, która ma zaspokoić kapryśne podniebienia i żołądki ludzi "chcących żyć w zgodzie z naturą" i nie jedzących "miąska", bo nie chcą "Krzywdzić zwierzątek"? 

Niby taki sobie rysuneczek.... 


 

czwartek, 20 lutego 2025

Pomóżmy naprawić "Zwierzakobus", proszę.

 Potrzebna pomoc- bez samochodu "Przystań" jest jak bez ręki. Dobrzy ludzie już działają, są wpłaty, ale to jeszcze mało, by naprawić samochód.



Kochani…
Czy ta zła passa się kiedyś skończy? Ile złego może spotkać nas? Czy my zrobiliśmy coś złego? Zmagamy się z kolejnym dramatem. Dramatem, który pewnie wielu uzna za błahy, drobny… My też myśleliśmy, że to drobna sprawa, którą ogarniemy na serwisie dosłownie w chwile i będzie po kłopocie. Niestety bardzo się pomyliliśmy… Jesteśmy załamani… Nawet nie wiem jak zacząć. Już nie wiemy jak prosić. Zaraz pewnie wyleje się na nas fala hejtu ale nie mamy wyjścia. Dominik jest na warsztacie bo nasz Zwierzakobus miał drobną usterkę. Jak bardzo się pomyliliśmy, że to drobna usterka. To jest coś niemożliwego… Wymianę głupiego reflektora wyceniono na 7000 zł!!! Tak, dobrze widzicie… Byliśmy przekonani, że to będą stosunkowo groszowe sprawy. Wycenę naprawy jaką usłyszeliśmy zwaliła nas z nóg… I co mamy zrobić???? Nie mamy takich pieniędzy. Uczciwie powiemy, że nie mamy go za co naprawić. To jak jakiś nieśmieszny żart, że wymiana takiej głupiej części może tyle kosztować. Części bez której teoretycznie samochód działa a praktycznie nie można z niego korzystać.
Jak mamy zostać bez auta? Czym pojechać do weterynarza, czym pojechać w razie nagłej sytuacji do kliniki z przyczepą. Zwierzakobus to na ten moment
jedyny samochód, który u nas jeździ z przyczepą. Jak dalej przy tylu zwierzakach funkcjonować bez auta??? Kochani, jest nam wstyd znowu prosić bo ostatnio prosimy o wiele. Ale bez Was nie damy rady… Przy tylu zwierzętach też nie damy rady bez auta. Po rozeznaniu tematu, przeszukaniu internetu, po wielu rozmowach, po wielu telefonach udało nam się uzyskać możliwość naprawy za praktycznie połowę pierwotnej kwoty. To niestety i tak wciąż dużo pieniędzy. Jesteśmy wściekli, że taka pierdoła bo jak inaczej nazwać tą usterkę może tyle kosztować… Nawet nie wiecie jak mam głupio i wstyd to pisać bo sami czujemy się jakby ktoś robił sobie z nas żarty… Zwierzakobus pokonał już wiele kilometrów, uratował wiele zwierząt, wiele zwierzaków przewiózł po nowe życie, przewiózł tony karmy dla zwierząt naszych jak i tych potrzebujących, niósł wiele pomocy. Jest nieodłącznym elementem naszego Przystaniowego życia… To taki nasz wymarzony Zwierzakobus. Jak mamy sobie poradzić bez niego? 😞
Blik: 723 808 002
Można wpłacić kilka złotych na ten cel:
91 1050 1399 1000 0022 0998 2426
z dopiskiem "Zwierzakobus”
Komitet Pomocy dla Zwierząt
ul. Bałuckiego 7/37
43-100 Tychy
Dla przelewów zagranicznych:
Nr IBAN: PL 91 10501399 1000002209982426
Nr BIC(SWIFT): INGBPLPW
link bezpośredni do płatności PayPal dostępny na prawym pasku z menu naszej stronywww.przystanocalenie.pl lub wskazując adres email odbiorcy kpdz.tychy@interia.pl
Z góry dziękujemy za każdą pomoc ❤

piątek, 14 lutego 2025

"Houston, mamy problem..."

 

Nie raz pisałam, że uwielbiam oglądać lecące nad domem samoloty (krzyżują się nad nim różne korytarze powietrzne), lubię śledzić ich loty na radarze i zawsze bawią mnie rozmowy pilotów z różnymi członkami obsługi naziemnej, bądź z pilotami innych samolotów, będących w powietrzu. Piloci oraz obsługa naziemna to niesłychanie dowcipni ludzie.

 


xxx

 


„Po każdym locie piloci UPS wypełniają formularz zwany "gripe sheet", w którym zgłaszają mechanikom ewentualne problemy z samolotem. Mechanicy rozwiązują problemy, dokumentują naprawy w formularzu, a następnie piloci przeglądają "gripe sheet" przed następnym lotem.


 

Nie można powiedzieć, że zespołom naziemnym brakuje poczucia humoru. Oto niektóre zgłoszenia serwisowe faktycznie wysłane przez pilotów UPS ("P") i rozwiązania zarejestrowane ("S") przez inżynierów serwisu:

P: Lewa wewnętrzna opona główna prawie do wymiany.

S: Prawie wymieniono lewą wewnętrzną oponę główną.

P: Lot testowy OK, ale automatyczne lądowanie było bardzo twarde.

S: Automatyczne lądowanie nie jest zainstalowane w tym samolocie.

P: Coś luźnego w kokpicie.

S: Coś dokręcono w kokpicie.

P: Martwe owady na przedniej szybie.

S: Żywe owady oczekują na dostawę.

P: Autopilot w trybie utrzymywania wysokości powoduje opadanie 200 stóp na minutę.

S: Nie można odtworzyć problemu na ziemi.

P: Ślady wycieku na prawym podwoziu głównym.

S: Ślady usunięte.

P: Głośność DME niewiarygodnie wysoka.

S: Głośność DME ustawiona na bardziej wiarygodny poziom.

P: Hamulce cierne powodują zacinanie się dźwigni przepustnicy.

S: Taki jest dokładnie ich cel.

P: IFF nie działa w trybie OFF.

S: IFF nigdy nie działa w trybie OFF.

P: Podejrzane pęknięcie w przedniej szybie.

S: Podejrzewam, że masz rację.

P: Brakuje silnika numer 3.

S: Silnik znaleziony na prawym skrzydle po krótkich poszukiwaniach.

P: Samolot zachowuje się dziwnie.

S: Ostrzeżono samolot, żeby zachowywał się dobrze, leciał prosto i był poważny.

P: Radar namierzający wydaje buczący dźwięk.

S: Przeprogramowano radar namierzający z tekstami piosenek.

P: Mysz w kokpicie.

S: Zainstalowano kota.

P: Hałas spod tablicy przyrządów. Brzmi jak krasnoludek walący młotkiem.

S: Zabrano młotek krasnoludkowi.”

xxx

„Usłyszane na częstotliwości BNA (lotnisko w Nashville, Tennessee):

Członek załogi: „Zaraz! Daliście nam takie wskazanie altimetru, jakbyśmy byli 15 stóp pod ziemią!”

Wieża: „No to peryskop do góry i kołować do rampy!”

******

Wieża: „… a tak dla informacji, byłeś trochę na lewo od linii centralnej podczas podejścia.”

Speedbird: „Jak najbardziej. A mój drugi pilot był trochę na prawo.”

******

Cessna 152: „Mój poziom lotu trzy tysiące siedemset (370 tys. stóp).”

Kontroler: „W takim razie skontaktuj się z centrum kosmicznym w Houston.”

******

Pilot-uczeń: „Zgubiłem się; jestem nad jakimś jeziorem i lecę na wschód…”

Kontroler: „Zrób wielokrotnie skręt o 90 stopni, to będę mógł cie znaleźć na radarze” (krótka przerwa) „No dobra. To jezioro to Ocean Atlantycki. Proponuje natychmiast skręcić na zachód…”

******

Kontrola lotów lotniska O’Hare (Chicago): „USA 212, pozwolenie na podejście do 32 lewy, utrzymaj prędkość 250 węzłów (ok. 463 km/h)”

USA212: „Przyjąłem. Jak długo mam utrzymać te prędkość?”

Kontroler: „Jak potrafisz, to aż do rękawa.”

USA212: „No dobra, ale lepiej uprzedź kontrolę naziemną.”

******

Wieża: „Żeby uniknąć hałasu, odchylcie kurs o 45 stopni w prawo.”

Pilot: „Jaki hałas możemy zrobić na wysokości 35000 stóp?”

Wieża: „Taki, kiedy wasz 707 uderzy w tego 727, którego macie przed sobą.”

******

Wieża: „Jesteście Airbus 320 czy 340?”

Pilot: „Oczywiście, że Airbus 340.”

Wieża: „W takim razie niech pan będzie łaskaw włączyć przed startem pozostałe dwa silniki.”

******

Pilot: „Dzień dobry Bratysławo.”

Wieża: „Dzień dobry. Dla informacji – mówi Wiedeń.”

Pilot: „Wiedeń?”

Wieża: „Tak.”

Pilot: „Ale dlaczego, my chcieliśmy do Bratysławy.”

Wieża: „OK, w takim razie przerwijcie lądowanie i skręćcie w lewo…”

******


Pilot Alitalia, któremu piorun wyłączył pół kokpitu: „Skoro wszystko wysiadło, nic już nie działa, wysokościomierz nic nie pokazuje….”

Po pięciu minutach nadawania odzywa się pilot innego samolotu: „Zamknij się, umieraj jak mężczyzna…”

******

Pilot: „Mamy mało paliwa. Pilnie prosimy instrukcje…”

Wieża: „Jaka jest wasza pozycja? Nie ma was na radarze!”

Pilot: „Stoimy na pasie nr 2 i już całą wieczność czekamy na cysternę.”

******

Pilot: „Prosimy o pozwolenie na start.”

Wieża: „Sorry, ale nie mamy waszego planu lotu. Dokąd lecicie?”

Pilot: „Do Salzburga, jak w każdy poniedziałek…”

Wieża: „DZISIAJ JEST WTOREK”

Pilot: „No to super, czyli mamy wolne…”

******

Wieża: „Wasza wysokość i pozycja?”

Pilot: „Mam 180 cm wzrostu i siedzę z przodu po lewej…”

******

Wieża: „Macie dość paliwa czy nie?”

Pilot: „Tak.”

Wieża: „Tak, co?”

Pilot: „Tak, proszę pana.”

******

Wieża: „Podajcie oczekiwany czas przylotu.”

Pilot: „Wtorek by pasował….”

xxx

Wieża: Delta 351, obiekt na godzinie 10, odległość 6 mil!”

Delta 351: „Podaj to inaczej! Mamy zegarki cyfrowe!”

******


 

Ta wymiana zdań miała miejsce zaraz po wojskowym pokazie lotniczym:

Kontroler do F-117 (myśliwiec typu stealth): „Przed tobą F-16, na godzinie drugiej, 13 mil, w stronę południową, wznosi się przez 6000.”

Pilot F-117: „Przyjąłem, znajdę.”

Kontroler do F-16: „Przed tobą F-117, na godzinie drugiej, 12 mil, przeciwny kierunek, poziom 5.”

Pilot F-16: „Przyjąłem, znajdę…”

Pilot F-117 (natychmiast i monotonnie): „A gówno.”


 

******

 Nieznany oficer sygnałowy do pilota marynarki po jego szóstym nieudanym podejściu do lądowania na lotniskowcu: „Tutaj musisz wylądować, synu. Tu jest jedzenie.”

******


 

Kontrola: „Piper N444D, uwaga samolot, na godzinie drugiej, 500 stóp poniżej.”

Piper N444D: „Hm, widzimy jakieś zbliżające się do nas światełko…”

Kontrola: „Przypatrzcie się, za tym światełkiem jest pewnie samolot.”

******

Pilot: „W jakiej jesteśmy odległości od innego samolotu?”

Kontrola: „Trzy mile.”

Pilot: „Nam to nie wygląda na trzy mile!”

Kontroler: „Jesteście półtorej mili od niego, a on od was półtorej mili… razem trzy mile.”

******


 

Pilot małego samolotu pocztowego miał dość swobodne podejście do przepisowego słownictwa, prawdopodobnie z powodu znudzenia rutynowymi, nocnymi lotami. Każdego dnia o 2:15 w nocy lądował na małym lotnisku wywołując je: „Dzień dobry lotnisko Jones, zgadnij kto?”

Kontroler lotów też był znudzony, ale nalegał na zachowanie prawidłowej terminologii i pouczał tego pilota codziennie jak prawidłowo korzystać z radia. Lekcje nie przynosiły rezultatu i pilot kontynuował swoje codzienne pytania „zgadnij kto?”.

Tak było też pewnej nocy, gdy w radiu zabrzmiało: „Dzień dobry lotnisko Jones, zgadnij kto?”

Kontroler, tym razem dobrze przygotowany, wygasił wszystkie światła na lotnisku i odpowiedział: „Tu lotnisko Jones, zgadnij GDZIE!”

Od tej chwili komunikacja radiowa przebiegała najzupełniej prawidłowo…

******

Członkini załogi pilotującej samolot Northwest Airlines prosiła kilkakrotnie o pozwolenie na odjazd od bramki, ale po uzyskaniu pozwolenia zrezygnowała z wykonania manewru. Jej ostatnie zapytanie brzmiało jak następuje:

NW123: Kontrola, NW123 jest gotowy na odjazd od rękawa.

Kontrola: Aby na pewno?

NW123: Cóż, jestem kobietą i mogę zmienić zdanie w każdej chwili.

Kontrola (ze śmiechem): Udzielam pozwolenia na odjazd od rękawa.

******


 

Lecąc na północ przez dolinę San Fernando i trudząc się obserwacją natężonego ruchu w powietrzu, pewien pilot zauważył, że kontroler lotów też miał problem w ogarnięciu całości. Temu kontrolerowi udało się pomylić rejsowy odrzutowiec na podejściu do Burbank z awionetką, która przelatywała nad doliną. Przez jakieś półtorej minuty kontroler wydawał im instrukcje, które nie pokrywały się z ich zamierzeniami. W końcu pilot rejsowego odrzutowca zapytał, gdzie się ich wysyła. Po tym nastąpił szybki dialog dotyczący zamierzeń, zakończony okrzykiem kontrolera „ojej!” i półminutową tajemniczą ciszą w eterze. Następnie nowy głos na tej częstotliwości rzekł: „Uwaga wszystkie statki powietrzne. Poprzedni kontroler nie stanowi już zagrożenia.”

******


 


Podczas podjazdu załoga lotu US Air do Fort Lauderdale źle skręciła i w rezultacie stanęła nos w nos z samolotem United 727.

Zirytowany damski głos kontrolera złajał załogę US Air, krzycząc: „US Air 2771, gdzie wy jedziecie? Mówiłam, że macie skręcić w prawo, na pas C! A wy skręciliście na D! Zatrzymajcie się natychmiast. Wiem, że trudno odróżnić C od D, ale spróbujcie!” Ciągnąc swoją tyradę do zakłopotanej załogi, krzyczała histerycznie: „Boże, wszystko popieprzyliście! Całe wieki zajmie odkręcanie tego! Zostańcie, gdzie jesteście i nie ruszajcie się zanim nie powiem! Oczekujcie instrukcji do podjazdu za jakieś pół godziny; chcę żebyście jechali dokładnie gdzie wam wskażę, kiedy wskażę i jak wam wskażę! Zrozumieliście, US Air 2771?”

Załoga pokornie odpowiedziała: „Tak jest, proszę pani”.

Oczywiście na częstotliwości kontroli naziemnej zapadła śmiertelna cisza. Nikt nie chciał ruszać zirytowanej pani z kontroli naziemnej w jej obecnym stanie. W każdym kokpicie wzrastało napięcie. I wtedy nierozpoznany pilot złamał tę ciszę, pytając: „Czy ja nie byłem kiedyś z tobą żonaty?”

 



PS.

Mam w stosunku do Walentynek mieszane odczucia- z jednej strony denerwuje mnie ich nachalność, a z drugiej strony- wolę jak ludzie obchodzą Walentynki niż czczą święto żołnierzy wyklętych.

 Wszystkie zdjęcia z Internetu.

Źródło

https://www.facebook.com/wesolykontroler

środa, 12 lutego 2025

Oooooo, ja cierpię dolę, czyli o obśmianej garsonce.

  „O gustach ponoć się nie dyskutuje”- to slogan, za pomocą którego bronimy się, kiedy jesteśmy niejako „przymuszeni” do oceny czegoś, albo kogoś. Nawet, gdy tej oceny jawnie od nas się nie oczekuje, mamy w podświadomości, że jednak bez niej się nie obędzie i skomentowanie postawionej tezy będzie też zawierało naszą opinię/ocenę dyktowane naszym gustem, preferencjami czy fobiami.

„O gustach się nie dyskutuje”, to taka forma migania się, bo jest  niewygodnie powiedzieć wprost, że coś się nam podoba lub nie podoba, że zgadzamy się lub nie ze stawiającym daną tezę. Przyczyny tego migania są różne- chęć przypodobania się, niechęć dokuczenia, bezdyskusyjne takie samo zdanie o…, brak wiedzy o omawianej sprawie itp.

Dzisiaj rzecz o garsonkach- garsonkach często wyśmiewanych, często przyporządkowanych określonej grupie kobiet, często z podtekstem negatywnym.

Nie wiem, dlaczego w wielu wypowiedziach, w garsonkę, na siłę,  „ubiera się” kobiety starsze, a ten ubiór łączy się ze stanem umysłowości i mentalnością tychże kobiet. Taki powstał utarty stereotyp, dotyczący kobiet po pięćdziesiątce, a już na pewno dotyczący kobiet 60+.

Kobieta w garsonce to kobieta, zapyziała, zaniedbana, ganiająca do kościoła, mająca ograniczone horyzonty umysłowe i w ogóle beton. I jeszcze czasem dodaje się przymiotnik „wiejska”, bo tam przecież, tam na wsi, siedzi najwięcej kołtunów w garsonkach. Nie wiem, czy tak bardzo charakterystyczny jest ten ubiór u starszych pań i nie wiem, czy starsze panie głównie chodzą w garsonkach, toteż nie mam pojęcia skąd taki obraz pojawił się w niektórych umysłach i jest powielany przez inne (światłe) umysły. Sama bywałam na różnych imprezach, chodzę do wiejskich sklepów, zaliczam przychodnie lekarskie i jakoś nie zauważyłam, by dominowały w nich starsze panie w garsonkach. Nawet na przyjęciach te panie były ubrane w suknie wizytowe, w eleganckie bluzki ze spodniami, czy spódnicami. Powiedziałabym, że raczej pań w  garsonkach trzeba by było ze świecą szukać. 

Taki obraz wkurza mnie i uważam go za niesprawiedliwy dla samej garsonki jako ubioru. Kobiet nie obronię, bo znajdzie się na nie inne obraźliwe określenie, wszak jak ktoś chce psa uderzyć, to kij znajdzie. Mnie do głowy określenie "stare baby w garsonkach," raczej by nie przyszło. Nie, to nie jest śmieszne, to jest żałosne, takie określanie kobiet w określonym wieku.

Wracając do garsonki, przecież garsonka to świetny damski ubiór i nawet, jeśli występuje w swoistym kodzie porozumiewawczym na określenie mentalności kogoś, to chyba jest to poroniony pomysł. Taki bardziej żałosny.

A sama garsonka?

„Garsonka to rodzaj damskiego stroju, który pojawił się w świecie mody pod koniec XIX wieku. Nazwa „garsonka” wywodzi się z francuskiego słowa „garçon”, co oznacza chłopca lub kelnera. Styl ten nawiązywał do męskich elementów ubioru, przekształcając je w eleganckie i stylowe damskie zestawy.”

 Garsonka to zestaw żakiet + spódnica- przyjmowany jest on jako ponadczasowy symbol elegancji. I dalej: „Chociaż jego forma zmieniała się na przestrzeni lat, w trendach wciąż królują garsonki damskie w stylu tych, które w latach 20. wylansowała Coco Chanel. Klasyczny, tweedowy komplet z pudełkowym żakietem i spódnicą do kolana szybko stał się znakiem rozpoznawczym francuskiej kreatorki, a jej śladem zaczęli podążać inni, czołowi projektanci. 



Słynne garsonki Diora miały taliowane marynarki i pięknie podkreślały sylwetkę. Modele z lat 80. akcentowały ramiona i nawiązywały formą do męskiego garnituru. A legendarna, różowa garsonka Jackie Kennedy na zawsze zapisała się na kartach historii mody.


Dziś szykowne kostiumy wracają do łask w wielkim stylu, nie tylko w stylizacjach pierwszych dam i członkiń rodziny królewskiej. A wśród dostępnych fasonów, kolorów i wzorów znajdziemy zarówno oryginalne garsonki na wesele czy ślub, jak i te, które doskonale wpiszą się w biznesowy dress code.”



 No właśnie, już z tego opisu wynika, że te obśmiane stare baby chodzą modnie i elegancko ubrane (choćby do kościoła).

Natomiast pod pojęciem kostium kryją się: garsonka, spodium, marynarka ze spódnicą.

Klasycznym eleganckim ubiorem może być również sukienka w połączeniu z żakietem lub marynarką bądź narzutką.

A czym się różni żakiet od marynarki?

Marynarka to model zapożyczony z garderoby męskiej, odznacza się więc prostym krojem z podłużnymi klapami i dwurzędowym bądź jednorzędowym zapięciem na guziki. Klasyczny fason często dopełniają bardziej podkreślone ramiona oraz kieszenie z patkami. Z reguły marynarka damska sięga okolic bioder, dlatego w jej dolnej części tyłu znajduje się  rozcięcie, które zapewnia dobrą układalność modelu, nie ograniczając wygody jego noszenia. Standardowa marynarka nie jest nadmiernie dopasowana do sylwetki.  

Żakiet bywa nazywany typowo kobiecą odsłoną klasycznej marynarki. Nie sposób się z tym nie zgodzić, szczególnie, że żakiet jest zazwyczaj krótszy niż marynarka i znacznie mocniej niż ona taliowany. Warto przy tym zauważyć, że żakiet damski może być zapinany na guziki, haftki, zamek błyskawiczny a nawet posiadać wiązanie. Tego rodzaju okrycie wierzchnie posiada albo klasyczne, niezbyt rozbudowane klapy, albo też jest zupełnie pozbawione kołnierzyka, tak jak popularne żakiety bolerka. Wzorcowym reprezentantem damskiego żakietu jest ten w stylu Chanel, który dyskretnie podkreśla zgrabną sylwetkę, odzwierciedlając kobiecą elegancję.”  

 




Podobają mi się panie w garsonkach lub w innych klasycznych strojach. Sama wolę styl sportowy, hippie czy boho, ale jak jest wyjątkowa okazja to zakładam coś bardzie eleganckiego. Nie mam ani jednej garsonki w szafie, bo nie lubię nosić spódnic (ewentualnie prostą za kolano). Pewnie u mnie  „mentalność nie ta”.😄😄😄😄😄

Znam jednak parę „starych bab w garsonkach” (jeżeli już tak określać mentalność zaściankową), chociaż luzacko ubranych, niby sportowo, niby młodzieżowo… ech….

Ostatnio dałam sobie oddech od tkania i wyhaftowałam bieżnik haftem przewlekanym. Pierwszy raz haftowałam taką techniką. Tu akurat jest haft szwedzki, ale są inne odmiany haftu przewlekanego. Bieżnik jeszcze jest nieobszyty, bo szukam pomysłu na jego wykończenie. Na pewno nie będzie to koronka szydełkowa.




Zdjęcia z Internetu

Źródła:

https://lavmag.eu/blog/blog/garsonka-damska-na-przestrzeni-lat-czym-jest-i-jak-zmienial-sie-jej-wyglad/

https://slownikmody.domodi.pl/odziez/garsonka

https://bialcon.pl/blog/marynarka-i-zakiet-damski-czym-sie-roznia/

sobota, 8 lutego 2025

Pomagamy zrealizować marzenia

 Jeden z koni Renfri

Piękni ludzie mają piękne marzenia. Takim pięknym człowiekiem jest Renfri, która zajmuje się końmi, prowadzi gospodarstwo i remontuje, odnawia, maluje itp. Lokum dla ulubieńców. Wszystko 
własnymi rencami", między chwilami oraz w czasie, kiedy obłędnie kocha konie. 

Jej blog TU, tam znajdziecie informację o czym marzy Renfri. 

Opis zrzutki


"Opis zrzutki

To nie jest zbiórka jak wszystkie inne. Na szczęście jestem zdrowa, mam dach nad głową. Mam co włożyć do garnka. Nie jestem bogata, ale biedna też nie. Pracuję i zarabiam.

To jest zbiórka na spełnienie marzenia. Moje marzenie ma cztery kopyta i waży 500 kg.

Po spłacie raty kredytu, zrobieniu opłat i zaopatrzeniu się w artykuły spożywcze, jedzenie dla zwierząt, których opiekunką jestem- zostaje niewiele pieniędzy by odłożyć i zaoszczędzić. Tak czy siak bardzo się staram i uzbierałam dość dużo.

Właściciel konia, którego chcę wykupić nie będzie czekał długo. Do pełnej kwoty brakuje mi 3.000 zł. Niestety wyczerpałam już wszystkie możliwe sposoby na zdobycie dodatkowych pieniędzy. Sprzedaję co się da by dozbierać resztę, ale tak czy inaczej z drobnych sprzedaży nie zdążę uzbierać tej kwoty w wyznaczonym terminie."

linka do zrzutki

 https://zrzutka.pl/s939xs