„O gustach ponoć się nie dyskutuje”- to slogan, za pomocą którego bronimy się, kiedy jesteśmy niejako „przymuszeni” do oceny czegoś, albo kogoś. Nawet, gdy tej oceny jawnie od nas się nie oczekuje, mamy w podświadomości, że jednak bez niej się nie obędzie i skomentowanie postawionej tezy będzie też zawierało naszą opinię/ocenę dyktowane naszym gustem, preferencjami czy fobiami.
„O gustach się nie dyskutuje”, to taka forma migania się, bo jest niewygodnie powiedzieć wprost, że coś się nam podoba lub nie podoba, że zgadzamy się lub nie ze stawiającym daną tezę. Przyczyny tego migania są różne- chęć przypodobania się, niechęć dokuczenia, bezdyskusyjne takie samo zdanie o…, brak wiedzy o omawianej sprawie itp.
Dzisiaj rzecz o garsonkach- garsonkach często wyśmiewanych, często przyporządkowanych określonej grupie kobiet, często z podtekstem negatywnym.
Nie wiem, dlaczego w wielu wypowiedziach, w garsonkę, na siłę, „ubiera się” kobiety starsze, a
ten ubiór łączy się ze stanem umysłowości i mentalnością tychże kobiet. Taki powstał utarty stereotyp, dotyczący kobiet po pięćdziesiątce, a już na pewno dotyczący kobiet 60+.
Kobieta w garsonce to kobieta, zapyziała, zaniedbana, ganiająca do kościoła, mająca ograniczone horyzonty umysłowe i w ogóle beton. I jeszcze czasem dodaje się przymiotnik „wiejska”, bo tam przecież, tam na wsi, siedzi najwięcej kołtunów w garsonkach. Nie wiem, czy tak bardzo charakterystyczny jest ten ubiór u starszych pań i nie wiem, czy starsze panie głównie chodzą w garsonkach, toteż nie mam pojęcia skąd taki obraz pojawił się w niektórych umysłach i jest powielany przez inne (światłe) umysły. Sama bywałam na różnych imprezach, chodzę do wiejskich sklepów, zaliczam przychodnie lekarskie i jakoś nie zauważyłam, by dominowały w nich starsze panie w garsonkach. Nawet na przyjęciach te panie były ubrane w suknie wizytowe, w eleganckie bluzki ze spodniami, czy spódnicami. Powiedziałabym, że raczej pań w garsonkach trzeba by było ze świecą szukać.
Taki obraz wkurza mnie i uważam go za niesprawiedliwy dla
samej garsonki jako ubioru. Kobiet nie obronię, bo znajdzie się na nie inne
obraźliwe określenie, wszak jak ktoś chce psa uderzyć, to kij znajdzie. Mnie do głowy określenie "stare baby w garsonkach," raczej by nie przyszło. Nie, to nie jest śmieszne, to jest żałosne, takie określanie kobiet w określonym wieku.
Wracając do garsonki, przecież garsonka to świetny damski ubiór i nawet, jeśli występuje w
swoistym kodzie porozumiewawczym na określenie mentalności kogoś, to chyba jest
to poroniony pomysł. Taki bardziej żałosny.
A sama garsonka?
„Garsonka to rodzaj damskiego stroju, który pojawił się w świecie mody pod koniec XIX wieku. Nazwa „garsonka” wywodzi się z francuskiego słowa „garçon”, co oznacza chłopca lub kelnera. Styl ten nawiązywał do męskich elementów ubioru, przekształcając je w eleganckie i stylowe damskie zestawy.”
Garsonka to zestaw żakiet + spódnica- przyjmowany jest on jako ponadczasowy symbol elegancji. I dalej: „Chociaż jego forma zmieniała się na przestrzeni lat, w trendach wciąż królują garsonki damskie w stylu tych, które w latach 20. wylansowała Coco Chanel. Klasyczny, tweedowy komplet z pudełkowym żakietem i spódnicą do kolana szybko stał się znakiem rozpoznawczym francuskiej kreatorki, a jej śladem zaczęli podążać inni, czołowi projektanci.
Słynne garsonki Diora miały taliowane marynarki i pięknie podkreślały sylwetkę. Modele z lat 80. akcentowały ramiona i nawiązywały formą do męskiego garnituru. A legendarna, różowa garsonka Jackie Kennedy na zawsze zapisała się na kartach historii mody.
Dziś szykowne kostiumy wracają do łask w wielkim stylu, nie tylko w stylizacjach pierwszych dam i członkiń rodziny królewskiej. A wśród dostępnych fasonów, kolorów i wzorów znajdziemy zarówno oryginalne garsonki na wesele czy ślub, jak i te, które doskonale wpiszą się w biznesowy dress code.”
No właśnie, już z tego opisu wynika, że te obśmiane stare baby chodzą modnie i elegancko ubrane (choćby do kościoła).
Natomiast pod pojęciem kostium kryją się: garsonka, spodium, marynarka ze spódnicą.
Klasycznym eleganckim ubiorem może być również sukienka w połączeniu z żakietem lub marynarką bądź narzutką.
A czym się różni żakiet od marynarki?
„Marynarka to model zapożyczony z garderoby męskiej, odznacza się więc prostym krojem z podłużnymi klapami i dwurzędowym bądź jednorzędowym zapięciem na guziki. Klasyczny fason często dopełniają bardziej podkreślone ramiona oraz kieszenie z patkami. Z reguły marynarka damska sięga okolic bioder, dlatego w jej dolnej części tyłu znajduje się rozcięcie, które zapewnia dobrą układalność modelu, nie ograniczając wygody jego noszenia. Standardowa marynarka nie jest nadmiernie dopasowana do sylwetki.
Żakiet bywa nazywany typowo kobiecą odsłoną klasycznej marynarki. Nie sposób się z tym nie zgodzić, szczególnie, że żakiet jest zazwyczaj krótszy niż marynarka i znacznie mocniej niż ona taliowany. Warto przy tym zauważyć, że żakiet damski może być zapinany na guziki, haftki, zamek błyskawiczny a nawet posiadać wiązanie. Tego rodzaju okrycie wierzchnie posiada albo klasyczne, niezbyt rozbudowane klapy, albo też jest zupełnie pozbawione kołnierzyka, tak jak popularne żakiety bolerka. Wzorcowym reprezentantem damskiego żakietu jest ten w stylu Chanel, który dyskretnie podkreśla zgrabną sylwetkę, odzwierciedlając kobiecą elegancję.”
Podobają mi się panie w garsonkach lub w innych klasycznych strojach. Sama wolę styl sportowy, hippie czy boho, ale jak jest wyjątkowa okazja to zakładam coś bardzie eleganckiego. Nie mam ani jednej garsonki w szafie, bo nie lubię nosić spódnic (ewentualnie prostą za kolano). Pewnie u mnie „mentalność nie ta”.😄😄😄😄😄
Znam jednak parę „starych bab w garsonkach” (jeżeli już tak określać mentalność zaściankową), chociaż luzacko ubranych,
niby sportowo, niby młodzieżowo… ech….
Ostatnio dałam sobie oddech od tkania i wyhaftowałam bieżnik haftem przewlekanym. Pierwszy raz haftowałam taką techniką. Tu akurat jest haft szwedzki, ale są inne odmiany haftu przewlekanego. Bieżnik jeszcze jest nieobszyty, bo szukam pomysłu na jego wykończenie. Na pewno nie będzie to koronka szydełkowa.
Zdjęcia z Internetu
Źródła:
https://slownikmody.domodi.pl/odziez/garsonka
https://bialcon.pl/blog/marynarka-i-zakiet-damski-czym-sie-roznia/
Nigdy nie słyszałam o hafcie przewlekanym, wygląda ciekawie!
OdpowiedzUsuńGarsonki kojarzyły mi się zawsze z paniami biurowymi, urzędniczkami. Teraz chyba nieco zelżał tzw. dress code, bo nawet w urzędach, banku czy w sądzie mało garsonek, częściej spodnie i damska koszula. Jest teraz duży wybór i możliwość kombinacji. Kiedyś trudno było dobrać komplet, gdy miało się nietypową sylwetkę.
Ten wzór szybko się haftowało, zwłaszcza jak chwyciłam rytm. Ponieważ mam dużo kanw, a nie lubię krzyżyków, dla mnie ten rodzaj haftu jest super.
UsuńKażdy klasyczny ubiór wygląda dobrze, czy to na szczupłej, czy na tęgiej osobie. Trzeba tylko dopasować do sylwetki kolor, wzór tkaniny i fason. I z tym sobie panie często nie radzą- gubią proporcje, co przyczynia się do fatalnego wyglądu mimo dobrego zamysłu. Często też źle dobrane dodatki psują całość.
Są stylistki, które doradzają, ale ja ostatnio oglądałam rady takiej stylistki dla pań 60+ i powiem szczerze, że byłam zdumiona jej propozycjami, które nie dość, że nie były modne, to jeszcze robiły z pań takie ciocie klocie.
Garsonki są eleganckim strojem, ale za nimi nie przepadam. Lubię stroje wygodne, sportowe a odkąd zaczęły mi puchnąć nogi w kostkach, chodzę tylko w spodniach, niezależnie od pory roku i okoliczności. A góra- trochę typu namiot. Tak się czuję najswobodniej.
OdpowiedzUsuńHaft bardzo ciekawy. Nigdy o takim nie słyszałam. Jesteś bardzo kreatywną twórczynią/artystką. Niezmiennie podziwiam.
Ja wolę nazwę kostium. Miałam tylko raz kostium (garsonkę) na sobie- w dniu mojego ostatniego ślubu. Był koralowy, a do niego ubrałam kremową bluzkę typu koszulka i takie same czółenka. A miały być dżinsy i biała męska koszula haftowana. Niestety,ślub musieliśmy przełożyć (śmierć taty) i dżinsy jakoś dziwnie skurczyły się:).
UsuńTen haft ma kilka nazw i traktuje się je zamiennie, ale ja , buszując po Necie, zauważyłam jednak różnice przynależne nazwom. Na pewno jest przewlekany i to jest wspólna cecha, potem są różnice w tkaninie i niektórych ściegach. Nazywa się go Huck Embroidery, Huckabuck darning, Punto Oitinho (Brazilian), Yugoslavian Weaving, and Swedish weaving.
No dzięki, może i kreatywna, ale na pewno nie artystka. Ta nazwa jest zastrzeżona dla innych osób.
W kwestii haftu - podoba mi się, ale tak naprawdę to nie będę miała co z nim zrobić jeśli się "zawezmę" i wykonam. Garsonka - w garsonce można było bez trudu ukryć drobne mankamenty figury a poza tym zawsze wyglądało się w tym ubranku schludnie. Co do kobiet po 60-ce- należę do tych które (przepraszam za wulgaryzm) olewają modę i tak mniej więcej od 33 roku życia nie wyskakuję ze spodni - na co dzień to głównie dżinsy, na wieczór - czarne spodnie , ostatnio dołem rozszerzane. I....guzik mnie obchodzi czy jestem modna czy nie. Poza tym uważam, że mam prawo ubierać się tak jak mi wygodnie. I pod tym względem Berlin jest super miastem - nikogo w oczy nie kłuje strój. Każdy ubiera się tak jak chce.
OdpowiedzUsuńGarsonka to całkiem fajny ubiór, ale faktycznie, nie widuję pań w garsonkach a raczej w ciuchach sportowych i takich zwyczajnie wygodnych, codziennych.
UsuńMam takie wrażenie, że wielu paniom garsonka kojarzy się z własnymi ciotkami- wiesz garsonka, trwała ondulacja i torebusia, a przecież my już jesteśmy zupełnie innym pokoleniem. Przynajmniej mnie się tak kojarzy, ale jak jest dobrze dobrana garsonka, to raczej nie ciotunia, a elegancka dama się nam jawi.
mnie się jakoś garsonka z wiekiem nie kojarzy... choćby dlatego, że w wielu firmach ten rodzaj ciucha jest wpisany w dress code... tak się nieraz ubierają panie począwszy od menadżerek, biznewomen po szeregowe korpodupki i wiek nie ma tu kompletnie nic do rzeczy...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No i tak to wygląda, ale... niektórym się kojarzy i chyba do końca świata tak im zostanie:):):):)
UsuńNie chciałabym chodzić "umundurowana", cieszę się, że w mojej pracy nie obowiazuje sztywny dress-code, aczkolwiek pewnych niepisanych norm się przestrzega (nowego, "rockowego" kolegę poproszono, by nieco stonował, bo pracuje na tzw. obsłudze, z ludźmi). Jednakże garsonka ma swój urok i od czasu do czasu - czemu nie? Jedną nawet miałam, leży w szafie od ćwierć wieku,i nieraz się zastanawiam, czy jeszcze się takowe nosi, czy nie będę w niej wyglądać jak ciocia Klocia. Schudłam wprawdzie od tamtego czasu, ale zbliżam się do wieku, gdy paniom przybywa tu i ówdzie, więc jest nadzieja ;)
OdpowiedzUsuńMam mieszane odczucia jeżeli chodzi o dress-code. Z jednej strony takie jednakowe ubranka mogą wkurzać, a z drugiej strony pracownicy nie urządzają rewii mody. To tak, jak było z mundurkami szkolnymi- z jednej strony wszystkie dzieciaki ubrane jednakowo smutnie, a z drugiej strony te biedniejsze ukrywały pod mundurkiem liche ciuchy, a te bogatsze nie mogły fajnymi ciuchami szpanować. Nie zawsze urawniłowka bywa zła.
UsuńGarsonki bywają śliczne i wiele kobiet dobrze w nich wygląda. Ja raczej nie zaryzykuję garsonki. Spróbuj, ubierz zobacz w lustrze jak wyglądasz, czy się w niej dobrze czujesz. Nie spróbujesz, nie dowiesz się:)
Stereotypy i uprzedzenia.Ja myśle,ze w garsonce też można bardzo dobrze wyglądać,wszystko zalezy od okoliczności,figury..no i samej garsonki.Wolę garsonkę niż strój typu "wory na zimniory" jak u nos godajom:)) I raczej unikam "dyskusji", w której bardzo krytycznie wypomina się innym wiek, wygląd, tonem wyższości i pogardy.
UsuńOch, dyskusje:):):):) Ogromne i powtarzające się:):):)przy zapewnianiu- ja nie oceniam, nie mam nic przeciw ale itp. Dobra, niech sobie kto chce snuje swoje uprzedzenia, garsonka jest nieśmiertelna i daje wiele możliwości do kombinowania z nią- bluzki, dodatki.
UsuńLuźne ciuchy wcale nie są twarzowe, są po porostu wygodne. I muszą mieć ten "luz" proporcjonalny do sylwetki. Panie o pełnej figurze są przekonane, że ją tuszują zakładając luźne ciuchy. Owszem, jednak jak sukienka jest zbyt luźna podkreśla naddatek wagi. Stylistki radzą, aby te powiewne, luźniejsze ciuchy- spodnie, bluzki, sukienki były tylko ciut luźniejsze od dopasowanych, czyli na bokach nie więcej jak po 10 cm. Obszerne namioty wcale nie tuszują, a tylko zwracają na siebie uwagę.
Ja jestem niska i nie powinna zakładać spodni typu dzwony, szwedy, alladynki, czyli o szerokich nogawkach- skracają sylwetkę. Najlepsze są te o prostej nogawce. To cała szkoła doboru ciucha do swojej sylwetki. Jak ktoś chce sobie zrobić kuku z wyglądem, to upiera się przy danym ciuchu, bo tak wygodnie. Sztuką jest ubrać się i wygodnie i tak by dobrze wyglądać.
Mnie się garsonka kojarzy z okresem.pracy w firmie farmaceutycznej, wtedy jeszcze obowiązywał.dtess code i na szkoleniach i podczas wizyt u lekarzy, do niej zawsze rajstopy cieliste i zakryte buty. Nie cierpiałam tego stroju, bo to nie mój styl, ale.bylo.elegancko.
OdpowiedzUsuńJackie to ideał mojej mamy, ja podziwiam z daleka:)
Dla mnie dress-code jest głównym atutem w niektórych zawodach- pielęgniarki, urzędniczki, stewardessy i jeszcze wiele innych- pomaga odróżnić pracownika od petenta. no i naprawdę schludnie w takim ubiorze się wygląda. Powiem więcej, nie miałam oporów nosić mundurek, tarczę czy czapkę (później w LO). Nie wstydziłam się nosić tarczy, bo dla mnie chodzenie do LO było rodzajem nobilitacji (początek lat 70 wykształcenie średnie, matura, to było jednak coś). Mam taką naturę, że lubię porządek, schludność, ład, bez przesady ale jednak tak. A z drugiej strony moja dusza woła za kolorem, "szaleństwem" w formach itp. taka dwoistość wagi:):).
UsuńKostiumy zawsze podobały mi się na kimś, nie na sobie. A teraz haftuję bluzkę na styl boho ( gotowca kupionego w sieciówce), bo wydaje mi się taka smętna choć elegancka jest w założeniu:):):)
Wbrew temu, co tutaj powyżej ktoś napisał, garsonka nie ma za zadanie ukrywać mankamentów figury i właśnie wic tkwi w tym, że idealnie wygląda na osobie szczupłej (Coco Chanel miała figurę kościotrupa i ubierała świat wg tej figury), a reszta musi kombinować. W Polsce garsonki zaczęły nosić urzędniczki, garsonki tanie i źle dopasowane do poszerzającej się figury. To ciekawe, co napisałaś o występowanie garsonki, bo ja widzę ją wszędzie, mnóstwo kobiet "źle" ją nosi (w sensie, wcale nie wyglądają w niej dobrze), w pokoleniu mojej mamy i moim to ubranie pierwszego rzutu, gdy komuś damy zadanie, żeby ubrał się elegancko np. na ślub. Problem polega na tym, że założenie jakiejś części klasycznego stroju nie oznacza jeszcze elegancji, najpierw krój musi być odpowiedni do konkretnej figury, a kolor tzw. twarzowy, a nie wybierany ze względu na kolor lamperii.
OdpowiedzUsuńA formułka "o gustach się nie dyskutuje" to poręczny wybieg. Zachęciłaś do wypowiedzi, to się wypowiedziałam. Natomiast nie mówiłabym randomowej osobie, że źle w czymś wygląda, nawet, gdyby to była prawda. Bo niczemu to nie służy. Albo ktoś się rozejrzy, zerknie do lustra i zauważy jak coś wygląda, albo nie. Jeśli ktoś nie widzi symetrii, kształtu i ma np. tylko stereotypy, że garsonka to elegancka część stroju, więc ona będzie w niej elegancka sama z siebie, to faktycznie nie ma co ciągnąć tematu. O gustach się nie dyskutuje ;)
Ja to ukrywanie figury zrozumiałam tak- DOBRZE uszyta garsonka zwraca na siebie uwagę, a nie na figurę w niej, czyli jednak odwraca uwagę od figury. Masz rację- nosiły kiedyś źle uszyte i tanie. I faktycznie klasyczny ciuch nie oznacza jeszcze elegancji, trzeba go odpowiedni dostroić do figury i do niego dodatki. Wszystko to prawda, ale czasy garsonek naszych mam i cioć minęły. Świadomość noszenia dobrego ciucha wzrosła- większość kobiet, nawet tych z mojego pokolenia 60+ wyrosła w czasach PRLu, kiedy same sobie "tworzyłyśmy' ciuchy tak, by były modne, oryginalne i niebanalne. Te współczesne garsonki są szyte z zupełnie innych materiałów, niż te z czasów naszych mam, lepiej leżą nawet na "wielorybie". Kobiety mają teraz dostęp do internetowych stylistek, jak której zależy, to sobie dobrze poogląda jaki ciuch z czym łączyć i jak go dobrać do siebie.
UsuńWprawdzie garsonka jest tematem głównym postu, ale w tzw. didaskaliach napisałam jaki pogląd i jaka niesprawiedliwa opinia dotyczy "kobiet w garsonkach" a mówiąc dokładniej "starych bab w garsonkach".
Dla niektórych sam fakt noszenia garsonki kojarzy się z ograniczeniem kobiet, które ją zakładają, z ich kołtuńską mentalnością, zaściankowością.
Wiesz, jakby na to nie spojrzeć i jakby nie wiem jak zarzekano się, że nie, "jak po wyglądzie nie oceniam' to właśnie w takim stwierdzeniu wychodzi cała dwulicowość tych krytykujących kobiety w garsonkach.