Najpierw- Pkanalia nie potrafił skopiować adresu internetowego z mojego bloga. No i nie skopiuje. Już kiedyś pisałam- zablokowałam kopiowanie treści na moim blogu (zdjęcia można), bo miałam ku temu powody, ważne powody. Zdarzyło się, że jedna i druga wreda skopiowały treści z mojego bloga, wkleiły u siebie- treści wyrwane z kontekstu- i użyły je przeciwko mnie, oczerniając mnie, stawiając w złym świetle. Ponieważ jest w blogosferze kilka osób, które chętnie utopiłyby mnie w łyżce wody, dlatego nie będę im ułatwiać działania na moją niekorzyść. Przynajmniej tak mogę zabezpieczyć sobie spokój.
Oczywiście, że jest inny sposób np. zrzut z ekranu, ale żeby go potem dopracować, by móc wkleić w post, trzeba trochę czasu poświęcić i takiego tekstu, z zrzutu, nie można edytować. A tu pewnie chciałoby się trochę pomanipulować tekstem, jak to miało miejsce u jednej wredy.
Zatem nie będzie łatwej zabawy moim kosztem i tyle.
Jeżeli tekst tego wymaga, podaję źródła z których korzystam. Są to adresy stron internetowych, znalezione w wyszukiwarce. Gdyby ktoś chciał skorzystać, a nie może przecież adresu skopiować z mojego posta, to wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę hasło- temat, wokół którego kręci się post lub jest cytat i pokażą się adresy stron- wśród nich na pewno będzie ta z mojego posta.
Jak to się w takiej sytuacji mówi? O tak: Z góry przepraszam za utrudnienia.
Latem musiałam kupić nowy komputer. Jest to „11” , czyli ma nowsze oprogramowanie niż moja stara „7”. Wymogło to na mnie sporo nauki, by móc z kompa w miarę szybko korzystać. Dużo jest teraz w nim rzeczy, które ułatwiają obsługę. Wśród nich znajduje się coś, co mi ogromnie pomaga i skraca czas w dotarciu do nowych informacji. Jest to automatyczne tłumaczenie strony. Otwiera się strona i wraz z nią okienko „przetłumacz”. W starym komputerze musiałam treści kopiować i tłumaczyć za pomocą translatora. Teraz tłumaczenie idzie automatycznie. Wszystkie obcojęzyczne strony stały się nagle „czytelne”.
Książki internetowe, których nie mogłam odczytać, bo przecież nie będę całych stron kopiować i wrzucać w translator, teraz są dostępne od razu w j. polskim. Dla mnie, która czyta sporo tekstów popularnonaukowych, jest to ogromne ułatwienie.
Czytam też blogi pań, które zajmują różnego rodzaju robótkami, oraz tych parających się tkactwem artystycznym. Ostatnio jedna z nich wybrała się na biwak w góry La Plata. Rozbiła namiot wśród olszyny i relacjonuje o tym, że wśród olch pasą się krowy, a o nich pisze tak:
„Krowy są nieszkodliwe, ale musisz przyzwyczaić się do dźwięków, które wydają w nocy, albo mogą być zaskakujące! Noszę też buty błotne, kiedy tam obozuję... bo kupa się dzieje, a kupa krowie jest WIELKI.” Piękne tłumaczenie- kupa się robi:):):):) No robi się, jakby nie było, robi.
Uwielbiam tłumaczenia blogów robótkowych, zawsze są tam zaskakujące określenia techniczne, których za Chiny nie potrafię rozgryźć. Te wszystkie gwinty, przędza owinięta wokół owczarków, wrapy, chłopię głowę robina, pas białego i czarnego śladu włazu na ramieniu itp. śmieszą, ale i wkurzają, ponieważ muszę główkować, o co chodzi.
Zawsze wtedy działam „na czuja”, mając już jakieś pojęcie o tkaniu albo o hafcie, czy innych robótkach.
A co w realu?
Babie lato powoli się kończy, ale nadal jest cudnie ciepło. Deszczu jakby więcej, niemniej nie jest upierdliwy. Nadal porządkuję ogród, jednak bez pośpiechu. Co nie zrobię teraz, to wiosną dokończę.
Dzisiaj byliśmy u weta zrobić Bezie pedicure i manicure. No tak to już u piesów jest, że oba „cure” robi się jednemu zwierzowi od ręki. Wycięłam jej kudełki spomiędzy opuszków i teraz Bezka chodzi po domu jak duch- cichutko.
Utkałam dywanik do łazienki w ramach pozbywania się tragicznie miękkiej włóczki. Przyrzekłam sobie, że dopóki nie zużyję przynajmniej połowy tych włóczek, to nie biorę się do tkania gobelinu. No i następna osnowa już na ramę naciągnięta- będzie drugi dywanik. A potem pewnie następny i następny, ponieważ duży wiklinowy kosz jest ciągle wypełniony po brzegi "paskudnymi" włóczkami.
Na ramie.
Kolorki, paseczki.
















akurat w naszej rozmowie poszło o coś innego, niż kopiowanie i dalsze ewentualne plagiatowanie /cokolwiek pod słowem "plagiat" rozumieć/, tylko o skutek uboczny całego ustawienia, polegający na niemożności wymienienia się linkami na forum /na forum, nie na blogu, forum blogowe to nie jest blog/, co czasem może być pewnym utrudnieniem, ale niekoniecznie musi, bo można po prostu nie przesyłać sobie linków... za to ciekawe jest, że nadal można kopiować fotki... aczkolwiek są strony, na których to też można zablokować, choć nie wiem, czy system Blogspota akurat daje taką możliwość...
OdpowiedzUsuń...
długo wytrzymałaś na W7, ja na W11 przesiadłem się już... 2 lata?... nie, 3 lata temu, bo coraz mniej atrakcji z neta chciało współpracować ze starym systemem i to nie tylko rozrywkowych, jak filmy, lecz na przykład bank lub rezerwacja kolei i autobusów... z telefonem czekałem nieco dłużej, nowy z nowym systemem kupiłem dopiero rok temu, ale motywacja jakby ta sama... postęp techniczny nas pogania i mamy prosty wybór: albo ulec, albo wrócić na drzewa...
p.jzns :)
Gadaliśmy o plagiatach, ale nawiązałam też do tego braku możliwości kopiowania na moim blogu. Kopiowanie fotek też można zablokować i jest to dosyć proste, ale nie mam takiej potrzeby. Fotki są też powielane przez Google i nie można tego wyłączyć. Gdzieś tam w Netsferze latają. A Treści? Doszłam do wniosku, że mam dość tego sekowania i manipulowania, wykorzystywania mojej osoby do kpinek i prześmiewek. Jak ktoś chce, to robić, to niech się wysili, a jak wpycha jakieś moje słowa, to niech to udowodni bez kopiowania.
UsuńStary komp padł i musiałam kupić nowy, a ten ma "11" i nie było rady, trzeba było galopem nauczyć się obsługi. Z dwóch rzeczy najbardziej się cieszę- z kapitalnej karty dźwiękowej i z tego tłumacza.
Czasem tęsknię za bezpiecznym, spokojnym, cichym "drzewem", ale to se ne wrati.
Lubię tkane dywaniki i takie.plecione z resztek
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie znam polskiej terminologii szydelkowej, bo obserwuje tylko angielskie twórczynie i nazwy oczek, ściegów mam, chcąc nie chcąc, przyswojone po angielsku:)
A swoja prywatność trzeba chronić.
PS. Nasz Bajden toleruje manicure, ale tylne łapki, czyli pedi, to już problem.
Sęk w tym, że to nie są resztki, a całe motki pięknej włóczki, jednak niezbyt nadającej się do tkania. Ja potrafię nieźle robić na drutach i szydełku, ale mnie takie robótki nużą. Ta włóczka to były takie przebłyski- teraz zrobię sobie fajny sweter, szalik, czapkę... Kupowałam i odkładałam. Zrobił się niezły zapas.
UsuńW hafcie i tkaniu też mam opanowane nazwy angielskie, ale już dokładne opisy muszę tłumaczyć. Ten automatyczny tłumacz bardzo ułatwia życie. Ja jeszcze korzystam z niego, kiedy czytam różne strony w Necie- artykuły, opisy, książki, prace naukowe ( na przykład na temat Wołochów takie znalazłam i inne historyczne).
Beza stoi dosyć spokojnie przy obcinaniu pazurków. Lubi, kiedy obcina je ciotka Lucyna, bo wujek Adam robi to z obawami i długo to trwa. Beza lubi "szybko i spadamy". Ciotki i wujek to weterynarze, bo weterynaria, do której chodzimy nazywa się "U wujka i ciotek". Zresztą z tą nazwą to cała historia jest.
Przyjemna nazwa:) my chodzimy do Luny.
UsuńTeż fajnie. Nazwa nazwą, ale ważniejsze, jak leczą weterynarze, a nasi leczą super. Mają dużo dobrych opinii. Zresztą w tej lecznicy leczyliśmy wcześniej Zuzkę.
UsuńPiękne te pajęczyny, a i z Ciebie wspaniała tkaczka!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pajęczyny piękne, ale ich coraz mniej. Babie lato się kończy.
UsuńNajpierw- Pkanalia nie potrafił skopiować adresu internetowego z mojego bloga. No i nie skopiuje. Już kiedyś pisałam- zablokowałam kopiowanie treści na moim blogu (zdjęcia można), bo miałam ku temu powody, ważne powody. Zdarzyło się, że jedna i druga wreda skopiowały treści z mojego bloga, wkleiły u siebie- treści wyrwane z kontekstu- i użyły je przeciwko mnie, oczerniając mnie, stawiając w złym świetle. Ponieważ jest w blogosferze kilka osób, które chętnie utopiłyby mnie w łyżce wody, dlatego nie będę im ułatwiać działania na moją niekorzyść. Przynajmniej tak mogę zabezpieczyć sobie spokój.
OdpowiedzUsuńSkopiowałem bez najmniejszego problemu za pomocą Ctr+C i wkleiłem przy użyciu Ctr+V.
Chyba ta blokada nie działa na wszystkie przeglądarki i nie na wszystkie kanały ułatwiające czytanie blogów. Więcej nie będę pisał, żeby nie ułatwiać osobom niechętnym dostępu do Twoich treści, ale daję znać, że zabezpieczenie masz pozorne.
Na dwóch głównych, z których chyba większość korzysta, nie można skopiować. Widocznie Twoja kopiuje. No trudno, jakieś zabezpieczenie jest, a na ekstra to znów mi tak bardzo nie zależy. W sumie chodzi tylko o to, żeby dać znać, że nie życzę sobie wklejania moich tekstów, dać znać, że wiem, że coś takiego dzieje się. Na razie cisza. A ja z kolei aż tak drażliwa nie jestem. W końcu, jeżeli ktoś jest głupolem i lubi bawić się cudzym kosztem, to o nim tylko świadczy, jakim jest podłym człowiekiem.
UsuńJak się uspokoi, zdejmę blokadę.
Nie jest to może odkrywcze, ale prawdziwe. Kto z techniką stoi w miejscu ten w rzeczywistości się cofa. Co zrobić, takie czasy
OdpowiedzUsuńZgadzam się- trzeba na bieżąco zaznajamiać się z nowinkami i z nich korzystać w miarę potrzeb.
UsuńGadają o Tobie? No cóż... o byle kim się nie mówi :)
OdpowiedzUsuńWiem, że "łatwo tak mówić", ale ja ogólnie wyznaję zasadę "miej wyje**ne, a będzie ci dane" :) W moim przypadku działa. W sensie nie na wrednych ludzi bo oni będą wredni tak czy inaczej. Działa na moje samopoczucie :)