-Głowa
mnie strasznie rozbolała- rzuciłam w stronę Jaskóła, który coś
tam czytał w komputerze. Czułam zaciskającą się wokół głowy
obręcz bólu. Do tego doszedł szum w uszach.
Jaskół
bez słowa wstał i podszedł do ściany, na której wisiał
barometr. Postukał delikatnie w szkiełko.
-Popatrz-
Jeszcze raz delikatnie stuknął. Odwróciłam się w stronę
barometru i zatkało mnie.
-Popsułeś
barometr?- zapytałam, bo nigdy tak nisko wskazówki nie widziałam,
a barometr ma chyba z 40 lat. Wykonany jeszcze w DDR. Byłam przekonana, że coś w nim
strzeliło. Miało prawo, stary w końcu jest.
Nie-
Jaskół ustawił drugą wskazówkę na pierwszej- Tak spadło. Pies
śpi ciągle, ciebie głowa boli. Ciśnienie jest do.....- Wrócił
do kompa- Weź tabletkę, może ci przejdzie- Poradził na koniec i
zajął się czytaniem.
No
to wzięłam, ale nadal jestem lekko zszokowana tak niskim
ciśnieniem. Kompletny brak normy. Wystarczy trochę spadku i zabraknie skali.
Szalony barometr
Udało mi się odszukać zapinki do serwetek, które dostałam od Marianne. Upięłam nimi serwetkę na trzy sposoby, ale nie wiem, czy nie miało być jeszcze inaczej (obrus pod serwetką jest też biały i zapewniam, czysty, a tu wyszedł.... szkoda gadać).I jeszcze trochę bajkowego świata. Zdjęcie jest z wtorku. Dzisiaj, zgodnie z "zapowiedzią" szalonego barometru, najpierw padał deszcz, a teraz sypie bardzo, bardzo mokry śnieg. Taki fuj chlapowaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz