Piosenki Kory posiadają piękne,
osobiste teksty, z których można utkać historię wielkiej miłości. Śpiewa o
swoich doznaniach, emocjach, przeżyciach. W tle przewija się wielkie uczucie do
mężczyzny. TEGO mężczyzny. To, co się dzieje w jej piosenkach jest bardzo
naturalne, bez zadęcia, bez patosu,
dzieje się tak po prostu.
Słucham, przymykam oczy i przesuwają mi się
pod powiekami całe obrazy, malowane słowami piosenek Kory.
Jedne piosenki są radosne, inne nostalgiczne. Kora śpiewa je
lekko, melodia płynie nierzadko „od niechcenia’, a jednak jest w jej śpiewaniu wielka ekspresja. Ona śpiewa
całą sobą. Zachwyca mnie jej dykcja oraz timbre głosu. Kora potrafi delikatnie,
prawie piano, śpiewać jeden fragment, by nagle w drugim fragmencie piosenki
„wybuchnąć” (prawie „ryknąć”) mocnym, czystym głosem w wysokich tonacjach.
Jest niedościgniona w piosenkach, w których jest szalone tempo.
Jest niedościgniona w piosenkach, w których jest szalone tempo.
Potrafi wyśpiewać każdą głoskę w tym tempie. Jej piosenki
mają świetną oprawę muzyczną. To utwory o niebanalnych, interesujących aranżacjach.
Mogła zmieniać gatunki wykonywanej muzyki, a jednak pozostała do końca wierna
rockowi.
Sama Kora to barwny, "szalony" ptak estrady, piękna kobieta w „kostiumach”
dopracowanych do perfekcji. Była szczera, nie owijała w bawełnę, nie kryła za obłudą swoich poglądów i zachowań. Przeszła wiele, często było jej ciężko w życiu, ale zawsze KOCHAŁA...kochała swoich mężczyzn, kochała życie, kochała śpiewać. Była pełna optymizmu, radości, nawet podczas choroby.
Odeszła, jednak pozostawiła po
sobie cały świat w piosenkach.
Wiecie, jak to piszę, to
jestem wręcz chora z żalu…puszczam jej utwory i prawie płaczę ( nie jestem aż
tak sentymentalna, a jednak…). Nie wiem, jak Wy, ale ja nie potrafię się pogodzić
z tym, że odeszła.
I jeszcze to-piękne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz