Pobyłam trochę na Fejsie….
No cóż…. W Czechii powodzie, u nas Duda- same kataklizmy. Ludzie wieszają na
fejsie różne informacje, wspierają się, nawołują. Słucham tych skandalicznych
wypowiedz pisiorów o LGBT. Ciekawa
jestem, jak tam nasza blogowa milusińska o katolickim, małym móżdżku, „radzi
sobie” z takimi informacjami. Dalej idzie w zaparte, że Duda, że Pis to same
wspaniałości? Jak sobie w ogóle radzą zwolennicy PiSu z takim rewelacjami w
wykonaniu ich idoli? Jeżeli przytakują, to znaczy, że w Polsce nazizm
zakorzenił się już na dobre. Tylko nie próbujcie ich nazywać nazistami, bo
zaraz was okrzykną zboczonymi pedałami, bolszewikami albo jeszcze innymi
ubekami. Dziwne- ludzie o charakterach podobnych hitlerowskiemu wodzusiowi,
przypisują swoim przeciwnikom te cechy, które sami noszą w sobie. Nie dość, że
je posiadają, to jeszcze je prezentują z radością- a to okrzyki epitety, które
wcześniej wymieniłam, a to trzepnięcie w głowę reporterkę, która nagrywa
relację, a to splunięcie na młodą dziewczynę z tęczową chorągiewką, a to owacje
dla kretynka, który wywrzaskuje brednie o LGBT na swoim wiecu wyborczym. Takie
same kretyństwa powtarza jego sztabowiec w kurwizji. Słowa mocne, zbyt mocne,
by nawet uczestnicy programu – propisowscy, je unieśli. Zażenowanie, konsternacja,
wstyd, to było widać na wszystkich twarzach w studio. Duda przegiął, jego sztab przegiął. Ludzie,
którzy byli blisko niego, którzy klaskali, przyjdą do domu po wiecu, zaczną
rozmawiać. Może dotrze wtedy do nich, kiedy emocje opadną, komu i jakim słowom
przyklaskiwali? Czy jest jeszcze większa hańba od tej, gdy prezydent kraju
europejskiego, wywrzaskuje takie słowa? A po tych wszystkich obrzydliwościach dudas
jedzie do Oświęcimia, by oddać hołd
prześladowanym przez nazistów. Co za hipokryzja.
Scena z uroczystości w Oświęcimiu-
pustym torem, po podkładach idzie Duda, niesie wiązankę biało-czerwonych róż.
Droga nierówna, skacze po tych podkładach, potyka się, wymija przeszkody. Scena
jak z westernu- pusty tor i zbliżający się do kamery błazen. Twarz ma poważną, ale oczka latają, jest
skupiony na swoim „aktorstwie” (aż mi dech zaparło, bo czekałam, kiedy wyrżnie
tym durnym ryjkiem w podkład). Czuję, że narasta we mnie śmiech, niestety,
takie to było dęte. Przy zwrotnicy klęka na jedno kolano i kładzie bukiet na
tory (oczywiście jełop jeden odwrotnie je kładzie- czerwonymi do góry). W końcu
podchodzi do mikrofonu, jeszcze chwilę
stoi w ciszy, ale oczka mu ciągle latają
i obserwują, jakie robi wrażenie jego powaga. Potem zaczyna z
namaszczeniem: „Pani premier…. „( Szydłowa stoi obok Glińskiego). Duda przemawia
powoli, z emfazą, z przerwami… A oczka mu ciągle latają i sprawdzają efekty tej
przemowy. Jeszcze chwila i ten nadęty bufon pęknie z samozadowolenia.
Wyłączyłam- nie daję już rady. Taka uroczystość, taka smutna rocznica, a on
sobie cyrk z niej urządza.
Mam znajomą, osobę bardzo
wierzącą. Jej mąż to fanatyk, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy, aż do
pewnego zdarzenia. Otóż uczyłam ich córkę, rówieśnicę mojej (chodziły do
równoległych klas), a u nich bywałam raz do roku, na urodzinach znajomej. Kiedy
dziewczyny skończyły 8. klasę, zwyczajowo dostały nagrodę. Ich córa dostała
książkę- taką o dziewczynie, która autostopem przejechała całą Europę i
opisywała swoje przygody. Książka w sam raz dla takiej nastolatki. Wybrała ją wychowawczyni, a ja tej książki na oczy nie
widziałam. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przyszłam do znajomej na urodziny
i już na progu przywitało mnie mocne niezadowolenie ojca dziewczyny. Ledwo
zdążyłam złożyć życzenia solenizantce, zostałam wciągnięta prawie siłą do
pokoju, po czym tatuś wyjął ogromny album o papieżu Janie Pawle II i zaczął
wykrzykiwać, że to jest odpowiedni prezent dla jego córki na zakończenie roku,
a nie jakieś książki o prostytutkach. Krzyczał, że chyba pójdzie do dyrektorki
i powie, co myśli o nagrodach, które deprawują zamiast „uczyć”. Głupio mi się zrobiło,
bo nie miałam pojęcia, że taka może być reakcja na nagrodę dla córki. Znajoma
też minę miała niewyraźną. Jakoś przesiedziałam ten przysłowiowy czas na kawę.
Od tego zdarzenia przestałam tam chodzić. Wierzą, ich sprawa, ale taki atak,
takie pretensje i takie insynuacje? Dlaczego o nich piszę? Bo właśnie oni, w
takich „naziolskich” sytuacjach, natychmiast kojarzą mi się z fanatycznymi
wyborcami PiSu- nie będzie im nikt dzieci deprawował LGBT. I nieważne, że mają już
wnuki (popatrzcie, kto, przede wszystkim, chodzi na występy dudasa- sami starsi
ludzie), które wychowują ich rodzice, a dziadkom nic do ich wychowania- oni
będą ten slogan wywrzaskiwać, bo tylko to im umysł zaciemnia. „Nie będzie mi
nikt dzieci/wnuków deprawował”. I szlus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz