środa, 25 listopada 2020

Ukryłam blog ( W ukrytym blogu 1)

 Zamknęłam blog. Przed wszystkimi zamknęłam.  Jednak nowy Interfejs nie dopuszcza dokładnego schowania bloga. Ukazuje się komunikat: "Tylko dla zaproszonych czytelników". A ja nikogo tu nie zapraszam, nikogo tu nie mam. Nikt nie czyta, nikt nie komentuje, jestem tylko ja.

Nie chcę likwidować bloga. Trochę mi go szkoda. tyle lat, tyle pracy, tyle informacji. To jak pamiętnik, albo kronika. Może kiedyś go przywrócę światu. Na razie nie chcę, by ktoś w ogóle go oglądał. Nie i już.

Takie mam wrażenie, że mój blog nie przystawał w pewnym sensie do innych. I te dyskusje o komentowaniu z naciskiem na "powinno się udostępnić opcję komentowanie". Jakieś dziwne przekonanie panuje, że blog bez komentarzy, to taka "gazeta" i wyczuwa się, że taki blog to coś niepełnowartościowego. A jak popatrzeć na blogi z komentarzami to też można mieć różne odczucia. Zresztą, co ja się będę rozpisywać. Jeżeli ktoś uważa, że mój blog bez komentarzy jest niepełnowartościowy, to niech go po prostu omija. A jeżeli komuś blog się podoba, to i brak możliwości komentowania jakoś przeżyje.

Nie wiem, co dalej. Na razie daje sobie chwilę oddechu. Przyznam jednak, że czuję się jakby pozbawiono mnie czegoś dobrego. Sama zadecydowałam, bo z drugiej strony, intuicja mówi mi- zostaw, nie pisz publicznie, musi to trochę odstać, musi stworzyć się dystans. Zawsze ufałam swojej intuicji.

A dzisiaj był kolejny piękny zachód słońca. Ono teraz zachodzi około 16tej i szybko robi się złoto- purpurowo,  a potem szarawo i ciemno. Równocześnie na wschodnim niebie świeci coraz pełniejszy księżyc. Niesamowity widok- tu zachodzące słońce, a tu księżyc. Do BN został miesiąc.