piątek, 2 września 2022

I nastał błogi spokój

Wczoraj- 1 września

Jaka błoga cisza na naszej ulicy panuje od rana. W ogóle wokół domów cichutko, tylko psy poszczekują. Dzieciaki wybyły do szkoły. Poszłam z Bezą na spacer między sady. Sadownik przestał jeździć miedzą między nimi i zrobiło się pięknie zielono na dole. W miejsce wyciętych jabłoni posadził kukurydzę. Przez cały czas towarzyszył nam szelest jej liści. I poza tym niczego więcej nie było słychać. Nawet samoloty dzisiaj rzadko latają. Ptaki też ucichły- nie widać myszołowów na polami. Przy dwóch podrostkach dębczakach, spłoszyłyśmy stado wróbli. Spłoszyliśmy to powiedziane na wyrost, one po prostu poderwały się z ziemi i usiadły na drzewach nad naszymi głowami. Wcale nie były mocno przestraszone. Wróble zaczęły odwiedzać również nasz ogród. Przez całe lato gdzieś latały, a teraz zaczynają nocować w tujach. Fajne są, a kłócą się tak niemiłosiernie w tych tujach, zanim zapadnie zmrok, że uszy bolą.  W lasku często teraz śpiewają sroki. Taki skrzekliwy ten śpiew, ale można w nim usłyszeć melodyjne zaciąganie. Dopóki wiewióry nie dorosną, sroki nie mają prawa być w ogrodzie, jednak we wrześniu już ich nie płoszę i nawet lubię ich słuchać. Między sosnami, pod młodym cisem, coś usypało kopiec. Jest on pokryty igliwiem- przypuszczamy, że to kopiec jeży. 


Beza codziennie obwąchuje ten kopiec, a potem ostrożnie odchodzi. Nie mam zamiaru sprawdzać, co w nim siedzi, ale wczoraj wzięłam latarkę i poszłam wieczorem w ogród, w poszukiwaniu jeża. Przeszukałam różne zakamarki, jednak nigdzie go nie było.  Zaliczyliśmy pierwszy większy jesienny zbiór koźlaków (po kilka zbieraliśmy sporadycznie). Rosną, jak zawsze na dole, na miedzy,  pod brzozami. Musiałam zebrać też te mniejsze, bo ślimole pożerają grzyby  w tempie rekordowym.


 

Dzisiaj

Spacer z Bezą w drugą stronę, tam, gdzie widoki na wieś, las i góry. Kontynuacja zachwytu nad ciszą i brakiem samochodów na wiejskich drogach. Spacer tymi trasami znów staje się przyjemnością.

Idziemy drogą, obok potężnych dębów, tam, gdzie świat się kończy.

Lubię widok "końca świata" na końcu drogi- tylko niebo i nic więcej.
Zbliżamy się na skraj przepaści i.... otwiera sę przed nami taki widok. Na wprost stumilowy las, który jest naprawdę dużym lasem.Ale przed nim znajduje się poteżny kawał pól uprawnych.
 
I teraz, patrząc na krajobraz zgodnie ze wskazówkami zegara, widzimy taki świat.

Drzewa i krzaki, które są w oddali, rosną wzdłuż ruchliwej drogi krajowej. Musiałyśmy ją przejść, by dotrzeć w to miejsce.

Widoki na wieś. Bez żadnych przybliżeń. Wieś jest typową ulicówką, a za domami rozciągają się właśnie takie ogromne pola. I ciekawostka- te pola należą tylko do trzech właścicieli.


 


Tam, gdzie te drzewa, są dwa stawy w dolinie. Tu wszędzie jest taki zwodniczy teren- wydaje się coś być blisko, idziesz sobie po równym, a tu nagle dolina i trasa robi się dwa razy dłuższa.

Lecimy z widokami w prawo- polskie Beskidy oraz  Czantoria (na prawej stronie zdjęcia). Z lewej widać masyw Skrzycznego i Baraniej Góry. W środku mały Lipowiec, za którym jest Równica.

Z prawej strony drogi, widzimy czeskie Beskidy. Dzisiaj góry przysłonięte są mgiełką, co wróży dobrą pogodę, ale widok gór jest mniej interesujący

I jeszcze bardziej w prawo- widok na drogę i nasz lasek (wysoki z prawej strony), a z przodu, za polem fragment krajówki.

I takie to mamy świetne widoki na tej  trasie. 

Zaraz, za zakrętem, mijamy dwie piękne "dzikie panny"- rosnące bliziutko siebie kalinę i różę. Zdjęcia robiłam dzisiaj telefonem, nie wszystkie się udały.

W tym roku niesamowicie bogato owocują.




Owoce róży na razie pomarańczowe, bo jeszcze dojrzewają.


I to było by dzisiaj wszystko😀😀😀.



20 komentarzy:

  1. Piękne widoki:-)
    Mnie tez zdziwiła cisza na osiedlu, jak nigdy, a ja z kawą, spokojnie.
    Pofalowany teren spowodował kiedyś niemal moje załamanie, bo pojechaliśmy na wieś pielić w burakach, buraki po horyzont, wreszcie widać koniec, ale to była górka, a za górką drugie tyle...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiałam się, bo przypomniałam sobie, jak z moją matką stałyśmy w miejscu, w którym teraz jest nasz dom i moja mama mówi: "Widzisz, tam na tym drugim pagórku jest jeszcze jeden dom do kupienia, to niedaleko, pójdziemy go zobaczyć, to niedaleko". Ok, faktycznie widziałam wzgórze niedaleko. Doszłyśmy na koniec miedzy i oczom naszym ukazała się rozległa kotlina, z polami uprawnymi i żadnego przez nie przejścia. Dom owszem stał na wzgórzu, ale do niego było jeszcze, co najmniej pół kilometra w linii prostej- drogą doszło 300 metrów.
      Patrzysz z drogi i widzisz same pola, a potem okazuje się, ze między polami jest jeszcze dolina z ogromnymi stawami:):):)
      Taki to tu zwodniczy teren, ani Twój z burakami.

      Usuń
  2. U nas na osiedlu cisza przez caly rok, nie mamy dzieci i dobrze nam z tym, przynajmniej jest spokoj. Natomiast moje droga do pracy wydluzyla sie po rozpoczeciu roku szkolnego o jakies 10 minut, bo gowniarzeria nie moze chodzic do szkoly pieszo czy uzywac srodkow komunikacji miejskiej, sa wozeni przez rodzicow, co ma zgubny wplyw na natezenie ruchu porannego. Dlatego wole wakacje, przynajmniej nie ma tloku w miescie.
    Widoki masz rzeczywiscie zachwycajace i piekne tereny spacerowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, podczas wakacji miasta są wyludnione. Jeździłam kiedyś każdego roku do Warszawy ( na dwa tygodnie) pilnować mieszkania ciotce, miasto wyludnione, puste autobusy, brak kolejek do różnych atrakcji warszawskich. najpierw jeździłam pilnować mieszkania, potem w W-wie robiłam doktorat. Przez 12 lat patrzyłam jak Warszawa się zmienia, pięknieje.
      Tu jest gdzie spacerować, ale nie ma trasy, by nie pokonywać jakiegoś pagórka, co z wiekiem robi się dla nas, mnie i Bezy, coraz bardziej męczące.

      Usuń
  3. Ja grzybów nie zbieram i nie jem, ale maz i teściową codziennie po 20 kilo przynoszą, trochę zostawiamy na suszenie, trochę sprzedajemy hurtowni. I j nas dużo spokojniej, za to w mieście horror korkowy i parkingowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbieram grzyby, bo szkoda takie piękne koźlaki zostawiać ślimakom i robalom. Ale grzyby zbierają głównie młodzi. Teraz są na wczasach, przyjadą, będą mieli żniwa. Te rosną w ogrodzie, oni chodzą też do lasu.

      Usuń
  4. piekna ta ziemia Cieszynska. Mnie zawsze ciągnęło w gory a Naczelnika nad wode...choć gorami nie pogardzi, bo sam w połowie góral )) grzybow tez nie zbieramy ja bym sie mogla potknąć o grzyba a nie zobaczę widze tylko czerwone w białe kropki )))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemia Cieszyńska jest piękna, ale ludzie stela tacy sobie, mówiąc delikatnie. Wolę morze, a góry teraz z daleka, bo w nich tłumy galopujących w te i nazad turystów. I gdyby jeszcze szli w jakiej takiej ciszy, ale to gada jak najęte i głośno tak , ze połowa ludzi na szlaku ich słyszy. Kiedyś dużo chodziłam po górach, teraz prawie wcale.

      Usuń
  5. aha, wrzesień... czyli szkolny autobus zaczyna kursować... to dobra wiadomość... zła jest taka, tak dla równowagi, że zaczyna być zimniej...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jest chłodniej:) wolę chłodniejszy spokój niż wakacyjny rozgardiasz.

      Usuń
    2. ja tu w/na wiosce mam zawsze spokój i nie mam problemu hałasujących dzieci, w wieku szkolnym widziałem jak dotąd ze dwie sztuki na krzyż :)

      Usuń
  6. To latem mało cienia na trasie chyba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tam nie ma cienia, ale ja w takie upalne dni na spacery nie chodzę. Nie mogę być długo na słońcu, bo słabnę.

      Usuń
    2. Też nie mogłabym w upały bez cienia spacerować

      Usuń
  7. Lubię tę ciszę jesienną, chociaż noce robią się coraz chłodniejsze i nie za miło jest wybierać się do pracy wcześnie rano :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak pięknie jesienią jest rozgwieżdżone niebo? Lubię rześkie poranki, zwłaszcza te zapowiadające słoneczny, ciepły dzień

      Usuń
  8. Ja taka droge na koncu drogi nazywam droga do nieba lub w kosmos. Lubie ale odrobinka dreszczowa na romieniu zawsze mi towarzyszy. Grzybow u nas brak. Kaliny parchowate jak i jarzebiny; korali w tym roku nie bedzie. Rwetes w okolicy: dzieciaki wrocily z wakacji i nawolywuja sie na kilometr czyli przekrzykuja nawet mewy smiejki, chyba rodzice im telefony zarzadzili w domu zostawic albo problem z elektrycznoscia i ladowaniem... Droga do szkoly to dla mnie 'koniec swiata'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie drogi budzą we mnie nostalgię. Tu sporo takich dróg i miedz, które "przechodzą" przez pagórki. Niedawno solidnie lało i przyroda odżyła. Grzyby się pokazały, a dzikich owoców też jest sporo. Podobno to zwiastuje ostrą zimę, ale teraz ostra zima? Nie wierzę.

      Usuń
  9. Ale cudnie! Uroda tego miejsca ..calego Beskidu polega na tym,ze jest pieknie o kazdej porze roku.Ale jesien rzeczywiscie wyjątkowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu naprawdę są piękne widoki i to gdzie się obrócisz. Te pagórki, jary, stawy, lasy, pola... O dziwo, domy się w tych krajobrazach tracą.

      Usuń