Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 11 lutego 2024

A tymczasem...poszukiwania i rozczarowania

Po 8 latach przerwy w organizowaniu u nas meetingów motocyklowych, Jaskółowi zachciało się reaktywować te spotkania. W związku z tym, zaczął szukać miejsc noclegowych, bo zgodnie z formułą zlotów organizowanych u nas oraz organizowanych przez zaprzyjaźnionych motocyklistów w różnych częściach Polski, zlot trwa trzy dni. Pierwszy dzień- dojazd do miejsca noclegowego, drugi dzień wycieczka po regionie, zwiedzanie ciekawych miejsc i trzeci dzień powrót do domu. Czyli na każdym zlocie uczestnicy zaliczają dwie noce. Dodatkowo miejsce musi mieć parking na motocykle, możliwość wyżywienia no i być w miarę atrakcyjne- miejsce na pogaduchy, jakieś fajne widoki, wygodne pokoje.

Poszukiwania noclegów Jaskół zaczął pod koniec stycznia i do tej pory nie znalazł dobrego miejsca. Postanowił wrócić „do korzeni”, czy do starej, sprawdzonej „bazy” wypadowej.

Ostatnie trzy meetingi, organizowane przez niego były na górze Chełm, w budynku, w którym kiedyś istniała szkoła szybowcowa. Miejsce klimatyczne, na wysokim kopcu. Dom otoczony z trzech stron lasem, z czwartej rozległy widok na pogórze i Śląsk. Więcej na temat tego miejsca i jego historii, napiszę w poście, opowiadającym o przebytych spotkaniach motocyklowych.

W zeszłym tygodniu Jaskół zadzwonił do właścicielki i wstępnie uzgodnił z nią termin. Dzisiaj pojechaliśmy „dobić targu”, czyli zaklepać na fest noclegi.  Padał przelotny deszcz, było mglisto, ale nakręciłam film, by pokazać choć trochę tego widoku z góry.

 W domu tym organizuje się wesela, przyjęcia no i okazjonalne spotkania różnych grup. Miejsce z duszą- wystrój eklektyczny z naciskiem na „starocie. Lubię takie klimaty, dlatego za pozwoleniem pani, zrobiłam kilka zdjęć (robiłam bez lampy błyskowej, jakoś nie wypadało mi błyskać, jak na jakimś pokazie, dlatego zdjęcia są nieco ciemne). Niektóre obrazy i meble pani odkupiła od kogoś, kto na Śląsku kupił pałacyk i sprzedawał wyposażenie. Inne meble kupiła w Desie a obrazy dostała również od malarzy, którzy mieli u niej „plener”.

Nad barem w części barowej.

I jeszcze to pomieszczenie.




 Przy płonącym kominku (w pierwszej sali jadalnej), z filiżankami kawy (Jaskół) i herbaty (ja), gawędziliśmy sobie miło z panią, aż przyszło do momentu finalizowania zaklepywania noclegów. No zaczęły się schody, bo pani wyszła po kalendarz, a po dłuższej nieobecności wróciła i oznajmiła nam, że niestety, ale termin, który Jaskół z nią uzgodnił, jest zajęty. Ooooooo….

Mina Jaskóła bezcenna, czułam, jak się cały sprężył w sobie. Zdążył pouzgadniać telefonicznie kto przyjedzie, poinformował gdzie to będzie, podał termin i…. tak dobrze żarło i nagle zdechło, i to z wielkim czknięciem. Ale to człowiek nadzwyczaj spokojny, o tak, kiedy jest w trakcie załatwiania czegoś, bo podczas meczów to różnie bywa. 

Sala z kominkiem



Obrazy oryginalne, stare, z różnych krajów Europy.
Meble kupione w Desie po renowacji.
 Meble w dużej sali weselnej.



Obraz ze współczesnej sesji plenerowej.

Czuję, że robi się niefajnie, bo pani raczej z tych niezbornych, raz tak, raz siak, potem twierdzi kategorycznie, że termin zajęty i już, a my możemy tydzień później, lub tydzień wcześniej przyjechać. Po czym oznajmia, że i tak wyjeżdżają, i podaje datę tego terminu po naszym. Co tu gadać, nie pykło i tyle. Nam podane nowe terminy nie pasują, bo wszystkie letnie terminy zjazdów motocyklowych u różnych ludzi już uzgodnione (5 zlotów), a przecież to wakacje i na wczasy z rodziną też trzeba pojechać. No trudno, nie robimy kwasów, miło się żegnamy, ja zapowiadam się na lody, bo tam latem jest naprawdę pięknie- warto w niedzielę pojechać i idziemy do samochodu. Jak to się po śląsku mówi? Psinco nóm z nynania tukej łostało. 

Humory nam się zwarzyły, bo trzeba było szukać noclegów od nowa. A możliwości po pandemii mało. W sumie to zostały nam jeszcze trzy miejsca nie sprawdzone. Postanowiliśmy zaliczyć przynajmniej jedno.

Cale szczęście, że wszystkie trzy są przy „wiślance”- można było je po kolei sprawdzić. W pierwszym pandemia „zlikwidowała” noclegi i już do nich nie wrócono, ale polecono nam inny zajazd. I tu eureka!!! Są noclegi, nie ma problemu, termin pasuje, ceny normalne (w cenie sauna i jacuzzi oraz mały basen), pokoje hotelowe, parking na uboczu, przy części hotelowej. No i teraz Jaskół dogrywa sprawę.

Wracając do domu, wstąpiliśmy na stację benzynową, by zatankować „cadyka”. Jaskół tankował, a ja filmowałam. Stado saren pasło się na ogromnym polu za drogą, dlatego na filmie widać też przejeżdżające samochody. Padał deszcz, ja nie potrafiłam sobie odmówić filmowania i wyszedł film zamglony. Niemniej sarny i tak są urocze.


 

 

30 komentarzy:

  1. Miejsce klimatyczne, fajny wystrój, ale nie rozumiem, jak można wstępnie obiecać i potem nagle stwierdzić, że nie pasuje! Ktoś dał więcej? Dobrze, że jednak się udało 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie sytuacje się zdarzają i to dosyć często. W tym roku to już druga taka. Jaskół znalazł idealne miejsce nad Wisłą z domkami do wynajęcia, pani starsza, w zastępstwie córki powiedziała, że owszem, że tak, jak najbardziej, a jak doszło telefonicznie do potwierdzenia, to córka tej pani stwierdziła, że matka nie ma zielonego pojęcia o terminach i że nic podobnego, bo w tym terminie zjeżdża się tak corocznie jakieś towarzycho religijne.
      Problem w tym, że w wielu miejscach właściciele wynajmują pokoje na stałe pracownikom bądź uchodźcom z Ukrainy. Na Chełmie też remontują dawny budynek kolonijny, robią mieszkania pod wynajem. Tym samym miejsca na imprezy z noclegiem odpadają.

      Usuń
  2. Miejsce ciekawe, z dusza, ale zachowanie właścicielki dyskusyjne.
    Moja znajoma miała podobnie z hotelem, zamówiła wstępnie pokoje dla gości weselnych, ale tuz przed weselem okazało się, że dla kierownictwa hotelu ważniejsze są regaty na Gople i wynajęła kajakarzom wszystkie pokoje...pozostało szukać pokoi w pensjonatach wątpliwej jakości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rzeczy zdarzają się dosyć często, zwłaszcza, kiedy jest mała grupa, a konkurencyjna większa nagle się pojawi. Zamiast wynajmować trzy pokoje, od razu wynajmie się cały ośrodek. Czysty interes, tylko jakiś osad zostaje.

      Usuń
  3. Okolica wydaje się wymarzona. Oczywistym, że chmury zakrywają połowę wrażeń, ale i tak wygląda na ciszę i spokój.
    Też lubię takie wnętrza.
    O, lusterko pierwsza klasa. Obraz też pięknie oprawiony. Dalej widzę, że sztuka się nie kończy, to całkiem gustownie urządzony lokal.
    Mimo wszystko już tam bywaliście, może źle się nie stało.
    A sarenki pierwsza klasa. :)
    A nie wylewają na Ciebie wiader pomyj za takie nagrania? Często sama wstawiam nieostre filmy, albo rozedrgane kadry, ale widać co należy i to cieszy moje oko. Niestety na YT mało użytkowników słyszało o kulturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym ośrodku mieliśmy trzy meetingi motocyklowe i wszystko grało. To było 8 lat temu. Widać wiele się zmieniło, ale właścicielka ta sama jest.
      O Chełmie jeszcze napiszę, bo warto przypomnieć wrażenia z tamtych meetingów.
      Smuci mnie, że ośrodek wyraźne upada, bo ma niesamowity potencjał.
      Na YT mało kto ogląda moje filmy i nie spotkałam się z hejtem. tak naprawdę YT robi za pośrednik, bo nie potrafię z kompa wkleić bezpośrednio filmów na blog. A i tak nie przejmowałabym się, bo ja kręcę filmy amatorsko dla siebie i d na blog, by podzielić się z Wami fajnymi rzeczami.
      Na YT jest chyba opcja wyłączenia komentarzy, muszę zobaczyć.

      Usuń
    2. Robię dokładnie tak samo, kanał na YT jest dla mnie wyłącznie przekaźnikiem na blog, bo filmy zajmują za dużo miejsca na dysku blogera.
      A komentujący zdarzają się po prostu obcesowi. Tak, komentowanie można gdzieś wyłączyć, ale w zasadzie nie psuje mi to krwi. Dziadostwa wszędzie pełno i tego nie wytępisz.

      Usuń
    3. Wszystkie filmy mam na dysku zapasowym, ale bezpośrednio na blog nie wchodzą. I tylko dla bloga mam kanał na YT.
      Wszędzie, gdzie jest możliwość komentowania spotykam fajnych ludzie, ale i takich, których wypowiedzi dziwią, szokują i powodują zażenowanie. Często takie wpisy są robione "bezinteresownie". To chyba jakiś gen pieniactwa, awanturnictwa, braku taktu i kultury w tych ludziach dominuje.
      Najlepszym sposobem jest omijać, nie reagować, a na Facebooku po prostu blokuję takie osoby.

      Usuń
  4. Takie "kręcenie" odnośnie rezerwacji to typowe w Polsce. My, w trakcie pandemii rezerwowaliśmy miejsca nie tylko na terenie Niemiec ale i w Szwecji, w Szwecji to aż w 4 różnych miejscowościach i jakoś wszyscy od ręki wiedzieli czy będą te miejsca mieli wolne czy nie. A nie był to jeden pokój tylko całe wielopokojowe domki z pełnym domowym wyposażeniem. I tylko w Niemczech było jedno utrudnienie - należało mieć własne powleczenie pościeli, a u Szwedów jedni prosili by po zdjęciu powleczenia wrzucić je do pralki. Ładnie tam, u Was! Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i to, co wczoraj zarezerwowaliśmy też padło. Pani niby taka chętna, kiedy usłyszała, że grupa motocyklistów, to się skrzywiła, ale poleciła zarezerwować miejsca na bookingu. A tam na stronie rezerwacji data naszego zlotu już zajęta. Po telefonie obiecała sprawdzić i zadzwonić. Nie odezwała się do tej pory. Jaskół znalazł inne miejsce i mam nadzieję, że to już będzie to ostatnie.
      Przed pandemia nie było problemów i nie było takiego lawirowania. Po pandemii coś się zepsuło. nie mam pojęcia dlaczego.
      Ziemia Cieszyńska jest piękna, ludzie tutejsi już mniej:)

      Usuń
    2. Trzymam kciuki za Wasz zlot, nie przypuszczałam, że motocykliści budzą lęk 😉

      Usuń
    3. Owszem, niektórzy motocykliści budzą lęk. W Polsce jest MC Poland, do którego należy wiele Chapterów motocyklowych i nie zawsze są w nich grzeczni chłopcy.
      Niektórzy wzorują się na Wells Angels z USA oraz, podobnym im, klubach motocyklowych z Europy.
      Znaleźliśmy inne fajne miejsce i zabukowali pokoje. Będzie super.

      Usuń
    4. Hells Angels ma być, ale komp jest mądrzejszy i wstawia sam literówki.

      Usuń
    5. https://wiadomosci.onet.pl/swiat/polska-siedziba-hells-angels-obok-podstawowki-tego-gangu-boi-sie-swiat/5s00ztm

      Usuń
    6. O Hells Angels to słyszałam, ale nie widzę Was w tych klimatach 😊

      Usuń
    7. :):):):) Swego czasu bardzo podobały mi się Harley'e i na nich twardziele, ale wtedy o tym gangu nie miałam pojęcia. Mnie w ogóle podobają się motocykle, co chyba widać:):):) Nasza grupa już jest "dorosła", większość tak 40+, no i motocykle mamy zupełnie inne niż Harley, chociaż pierwsze Harley'e to super klasyki. W naszej grupie w większości są motocykle klasyczne i ludzie spokojni:):):):)

      Usuń
    8. No tak, sprowokowałaś mnie i będę musiała napisać post o naszym nowym motocyklu, który już, niestety nie jest klasykiem Buuuuuuu.....To nówka full wypas nowoczesna wrrrrrrr..... Tęsknie za starym Enfieldem.

      Usuń
    9. Jak Cię to interesuje- tu masz początek
      https://poranek55.blogspot.com/2021/03/royal-enfield-moja-miosc-rajdy-i.html

      Usuń
    10. O, jest nowy motocykl! To musisz o nim napisać, a ja sobie zerkne do historii 😊

      Usuń
    11. Elegancko wyglądasz na tym Enfieldzie 😊

      Usuń
    12. A dzięki, lata świetlne temu:):):) To 2008 rok:):)

      Usuń
    13. A widzisz na mojej twarzy uśmiech. Nigdy przedtem nie widziałam tak pięknego motocykla ( no i Jaskół stał obok)

      Usuń
    14. I to ten teraz sprzedaliście?

      Usuń
    15. No właśnie:(:(:( i kupiliśmy ... pokażę na zdjęciu w następnym poście, ale.... gdzie mu urodą do Enfielda.

      Usuń
  5. chyba nie chcę wspominać organizowania takich imprez zbiorowych...
    za to Bar Ikar... był taki kiedyś na warszawskim Rakowcu i miał bliźniaka Baltazara na Wierzbnie... to były takie pawiloniki, gdzie większą część zajmował zwykły bar szybkiej obsługi, a reszta z oddzielną ladą i kolejką, a także większą frekwencją była dla chętnych piwa... opinie na temat tych miejsc bywały rozmaite, niektórzy wręcz bali się tam wchodzić, ale więcej w tym było miejskich mitów, niż faktycznych zagrożeń... a samo piwo?... różnie z nim bywało, zależy jak trafiło, powiedzmy sobie otwarcie: to nie były czasy dla zbyt wybrednych piwoszy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie bary- pawiloniki-ogródki cieszą się wielką popularnością, zwłaszcza latem. I głównie piwo tam się "konsumuje". Bar Ikar, Baltazar, Barnaba...
      Nazwa baru na górze Chełm wzięła się od latania, jak Ikar. Nie bar latał, tylko lotnicy szybowcowi, bo tam była szkoła szybowcowa. Na filmie pokazałam cementowy "postument", resztki wyciągarki.
      Natomiast zloty motocyklowe organizowane przez MC Poland idą w setki ludzi dzieje się na nich nierzadko nieciekawie.
      No i są grupki motocyklistów, którzy za wiodące hasło motocyklowe uważają "im więcej szpanu, tym lepiej"- urządzają spektakularne palenie gumy, rajdy po ulicach, drifty. Są agresywnie, ekspansywni, hałaśliwi, butni i niebezpieczni. Może takich się pani obawiała.

      Usuń
  6. Chyba wynajmujący obawiają się trochę zlotów motocyklowych, jest niedaleko mojego miasta wioseczka letniskowa z zalewem. Tam też co roku odbywają się zloty, po wyjeździe motocyklistów przez wieś jakby przeszedł armagedon, łącznie z połamanymi płotami, słyszałam, jak sami mieszkańcy bardzo narzekają. Co tu dużo mówić, niektórzy zachowują się fatalnie. Z kolei w pobliskie Kalwarii Pacławskiej 2 razy do roku zjeżdżają się motocykliści na otwarcie i zamknięcie sezonu, no! powiem Ci, jest na co popatrzeć. Oprócz tego motocykliści oddają krew dla potrzebujących, są koncerty, kramy z akcesoriami, koszulkami, nalepkami. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, są motocykliści i "motocykliści". Są grupy, które bardzo udzielają się na rzecz społeczności lokalnej. W wielu są motocyklistki ( nie tylko "plecaczki") i to też łagodzi obyczaje.
      Nasza grupa jeździ razem od 2005 roku ( wtedy ta marka była w Polsce mało znana), dobrze się znamy, dołączają nowi, stonowani, zainteresowani tą marką, bo marka motocykla też ma jakieś znaczenie w ogólnym wizerunku. Mamy koszulki z logo, kurtki z naszywkami, breloczki itp. Na każdym zlocie są tego typu "pamiątki". Przyjaźnimy się, dzwonimy do siebie... Nie jesteśmy wielką grupą ( ludzie z całej Polski)- chodzi mi o tę starą z motocyklami klasycznymi. Jednak i tu się coś zmienia, panowie zamieniają Enfieldy z gaźnikiem ( na kopa) na te z wtryskiem i włączaniem "na guzik", kupują coraz nowsze typy Enfieldów, które do klasycznych już się nie zalicza i dochodzą młodsi ludzie, którzy chyba w ostateczności stworzą swój klub.
      Jak to się mówi i w tym przypadku "Royal Enfield to stan umysłu".

      Usuń
    2. O, tak, to stan umysłu:-) mamy w P-ślu krajana, który jeździ na Enfieldzie; ja to za bardzo nie znam się na motocyklach, ale chętnie oglądam jego kanał na yt "Gregor w drodze", bo i w bliskie okolice zajeżdża, i wypuszcza się dalej.

      Usuń
    3. O tak, Jaskół go zna i spotykają się na zlotach Enfieldowców:) Oglądamy jego kanał na YT. Ma Enfielda nowszej generacji, ale też pięknego:)

      Usuń